5 - humanista czy ścisłowiec? Jak rozumiecie oba te pojęcia?

Dyskusje na temat typu 5

Jestem:

humanistą
34
22%
umysłem ścisłym
66
43%
trudno powiedzieć
55
35%
 
Liczba głosów: 155

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
koefe
Posty: 140
Rejestracja: środa, 23 maja 2007, 16:46
Lokalizacja: zlw, Łódź

#16 Post autor: koefe » czwartek, 18 grudnia 2008, 16:43

Nie należy zapominać też o tym, że tym co w dużej mierze kreuje dzisiaj ścisłowców jest to, że człowiek o wykształceniu technicznym ma pewniejsze perspektywy przyszłej pracy. Dlatego większość ludzi, którzy mają podobne zdolności w dziedzinach ścisłych i humanistycznych, wybiorą jednak to pierwsze.
fazimodo pisze:No i są jeszcze artyści, ale to już zupełnie inna bajka mająca raczej związek ze zdolnościami manualnymi, a nie intelektualnymi.
Nie sądzę aby zdolności manualne miały w tym przypadku aż takie znaczenie. Bardziej według mnie liczą się cechy pozwalające się artyście wybić, np charyzma.

ps. "za moich czasów" - wtedy gdy składałem papiery na uczelnie. Chyba nie było trudne do rozszyfrowania?


"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#17 Post autor: SuperDurson » czwartek, 18 grudnia 2008, 16:58

Oerciak - wg Twojej definicji jestem humanistą.

To, że pracujesz jako technik, czy inżynier nie musi oznaczać że jesteś umysłem stricte ścisłym. To, co robią humaniści jest w dużej mierze "nieproduktywne" więc tak na prawdę nie potrzeba nam wielu humanistów - dlatego wielu z nich w pracy używa ścisłej części umysłu, poza pracą dowolnej.

PS Oczywiście, że rozszyfrowałem, tylko ten zwrot jest błędny. BŁĘDNY. Sugeruje, że Twoje czasy minęły, a nie minęły.
Zazwyczaj poprawiam - takie zboczenie :mrgreen:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
koefe
Posty: 140
Rejestracja: środa, 23 maja 2007, 16:46
Lokalizacja: zlw, Łódź

#18 Post autor: koefe » czwartek, 18 grudnia 2008, 17:07

Pewnie, że technik nie musi być umysłem stricte ścisłym, ale, ze względu na to co robi, otoczenie zazwyczaj będzie go tak postrzegać. A zdolności humanistyczne się nie zmarnują - dzięki nim będzie mógł wmówić szefowi, że coś działa, mimo, że nie działa ;P

ps. zwrot może i błędny ale brzmi oldskulowo ;]
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche

qqq
Posty: 383
Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 23:17

#19 Post autor: qqq » czwartek, 18 grudnia 2008, 17:30

Jeżeli poklasyfikujemy tych, którzy mają smykałke do przedmiotów ścisłych ścisłowcami, a humanistycznych humanistami to z czystym sercem mogę się nazwać `ścisłowcem`.. przy czym nijak nie kłóci się to ze zdolnościami artystycznymi, a poniekąd nawet daje predyspozycje. (podobno inteligencja analityczna jest skorelowana z wyczuciem rytmu..)
Tyle że ten podział najprawdopodobniej nijak się ma do humanizmu klasycznie rozumianego.
Mogę się zgodzić z fazimodo, większość młodych `humanistów` ma problemy z rozwiązywaniem prostych logicznych problemów. Z drugiej strony nie wszyscy którzy podają się za `ścisłowców` są od tamtych lepsi..
Nie dzielę ludzi w ten sposób, samo słowo `intelektualista` czy ów `humanista` już działa mi na nerwy.

fazimodo
Posty: 269
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 08:22

#20 Post autor: fazimodo » piątek, 19 grudnia 2008, 02:30

"Nie sądzę aby zdolności manualne miały w tym przypadku aż takie znaczenie. Bardziej według mnie liczą się cechy pozwalające się artyście wybić, np charyzma."
To mało z artystami najwyraźniej przebywasz. Duża część z nich nie ma charyzmy i żyje we własnym świecie.

"Pewnie, że technik nie musi być umysłem stricte ścisłym, ale, ze względu na to co robi, otoczenie zazwyczaj będzie go tak postrzegać. A zdolności humanistyczne się nie zmarnują - dzięki nim będzie mógł wmówić szefowi, że coś działa, mimo, że nie działa"
Umiejętność manipulacji nie jest umiejętnością humanistyczną. Przynajmniej sami rzekomi 'humaniści' w większości tego nie potrafią.
Tak samo jak nie jest tym też powiedzenie komuś w momencie kiedy wszystko działa, że problem jest w podzespole XY12334SSD i wyciągnięcie od niego kasy za naprawę.

I jak qqq - podział humanista/ścisłowiec to głupota, która działa na nerwy i tylko powoduje powstawanie wymówek 'mogę być kretynem z matmy bo jestem humanistą' czy 'nie musieć mówić po polska bo ja umieć dużo i szybko liczyć(chociaż takiego czegoś akurat nie spotkałem)'.
5w4; INTp podtyp ekspert

Awatar użytkownika
malna
Posty: 322
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 01:25
Lokalizacja: Wrocław

#21 Post autor: malna » piątek, 19 grudnia 2008, 04:23

fazimodo pisze:humanista=kretyn, którego największym osiągnięciem jest umiejętność czytania.
Wyraźnie obracamy się w różnych kręgach (odnoszę się do potocznego znaczenia słowa).
fazimodo pisze:ścisłowiec=prawdziwy humanista, taki jak kiedyś filozofowie, czyli oprócz czytania i pisania zna się na matematyce.
Rozumiem, że bardzo upraszczasz i przy tym założeniu do pewnego stopnia się zgodzę - zdarzają się "ścisłowcy", którzy wykazują zainteresowanie "humanistycznymi" dziedzinami. Z moich obserwacji zdarzają się sporadycznie.
fazimodo pisze:to, że ktoś przeczytał całą klasykę i potrafi ją zinterpretować mając dany kontekst nie robi z niego humanisty kiedy ma problemy z policzeniem całki czy zwyczajnym mnożeniem
Pojęcie "humanista" ewoluowało nie bez przyczyny. Szczególne zamiłowanie do kultury antycznej ma bez porównania mniejsze znaczenie teraz niż w czasach renesansu i tak wypadło po drodze z potocznej definicji. Później, kiedy stało się jasne, że nikt nie jest już w stanie ogarnąć wiedzy/ osiągnięć człowieka we wszystkich dziedzinach jego twórczej aktywności wyłoniły się gałęzie, które nazwano humanistycznymi ze względu na szczególne ich skoncentrowanie na człowieku.

Z jakiej racji umiejętność całkowania miałaby stanowić wyznacznik, a np. sprawne rozwiązywanie redoksów już niekoniecznie? Czy może ze względu na to, że zapomniałam jak bilansować te reakcje, w środę kilka tygodni temu nie byłam humanistką. W czwartek potrzebowałam je sobie odświeżyć, więc szybko abgrejdowałam współczynnik humanizmu. Po paru dniach wróciłam do punktu wyjścia.
Odnieś to do całkowania, czego bądź. Metodą przez podstawienie.
fazimodo pisze:Z drugiej strony mamy ścisłowców, których ten kretyński podział przekonał, że nie są humanistami, więc większość z nich po prostu zostaje inżynierami, którzy mają gdzieś książki lub ograniczają się do czytania Harrego Pottera czy innej fantastyki, która jest po prostu płytką rozrywką.
Myślę, że w każdym razie nie postrzegają siebie jako ofiary tej systematyki, a jest im ona na rękę. Takie, a nie inne mają zainteresowania i zdolności, w większości przypadków jak widzę.
fazimodo pisze:I mamy oczywiście prawdziwych humanistów, którzy potrafią myśleć samodzielnie i co ważniejsze logicznie, dzięki czemu nie mają problemów z matematyką, a logiczna interpretacja jakiegokolwiek tekstu nie opiera się tylko i wyłącznie na powtarzaniu wpojonych na 'humanistycznych' studiach schematów, ale na własnych przemyśleniach i logicznej analizie.
W tym rzecz, zarówno gałęzie humanistyczne jak i ściesłe wymagają samodzielnego, logicznego myślenia. Podział dotyczy raczej zainteresowań i szczególnych predyspozycji do kojarzenia w konkretnych dziedzinach (bo takie ewidentnie się ujawniają). Sama nie do końca jestem jego zwolenniczką, ale to inna rzecz.
fazimodo pisze:są jeszcze artyści, ale to już zupełnie inna bajka mająca raczej związek ze zdolnościami manualnymi, a nie intelektualnymi
To bardziej rzemiosło niż sztuka.
4

have a strange day

fazimodo
Posty: 269
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 08:22

#22 Post autor: fazimodo » piątek, 19 grudnia 2008, 10:44

"To bardziej rzemiosło niż sztuka."
Bo sztuka jest rzemiosłem. Tylko dzisiaj starają się nam wmówić, że dosłowne gówno w kubku zinterpretowane jako marność codziennego życia to sztuka.
Najpierw trzeba osiągnąć jakiś kunszt, żeby potem dopiero móc bawić się w artystę. Namalowanie świetnie wyglądającego obrazu to zwyczajna praca dla wyrobionego malarza, która zajmuje mu jakiś czas. Dopiero kiedy osiąga ten pułap może zacząć eksperymentować szukać własnego stylu czy starać się rewolucjonizować sztukę. W innym wypadku jest takim samym artystą jak podrzędny grajek na ulicy, na dodatek kiepsko grający.

"Pojęcie "humanista" ewoluowało nie bez przyczyny. Szczególne zamiłowanie do kultury antycznej ma bez porównania mniejsze znaczenie teraz niż w czasach renesansu i tak wypadło po drodze z potocznej definicji. Później, kiedy stało się jasne, że nikt nie jest już w stanie ogarnąć wiedzy/ osiągnięć człowieka we wszystkich dziedzinach jego twórczej aktywności wyłoniły się gałęzie, które nazwano humanistycznymi ze względu na szczególne ich skoncentrowanie na człowieku. "
Tylko, że od tych humanistycznych nauk nikt nie ucieknie, inżynier jakby nie chciał to i tak musi potrafić czytać i się porozumiewać jakimś językiem. Także zależnie dla kogo pracuje musi znać pewien kanon kultury.
A taki jeden z drugim mądrala co zasili bezrobotnych nawet dodawać nie musi potrafić, bo wystarczy mu, że wkuł na pamięć daty wydarzeń historycznych czy cytaty filozofów i mamy humanistę.
I ten drugi, jakkolwiek by nie patrzeć, jest w zasadzie zupełnie do niczego światu nie potrzebny, nawet jeśli praca dla filologów leżałaby na każdym kroku(co by pewnie przeczyło tezie tego zdania).


"Z jakiej racji umiejętność całkowania miałaby stanowić wyznacznik, a np. sprawne rozwiązywanie redoksów już niekoniecznie? Czy może ze względu na to, że zapomniałam jak bilansować te reakcje, w środę kilka tygodni temu nie byłam humanistką. W czwartek potrzebowałam je sobie odświeżyć, więc szybko abgrejdowałam współczynnik humanizmu. Po paru dniach wróciłam do punktu wyjścia.
Odnieś to do całkowania, czego bądź. Metodą przez podstawienie. "

I tutaj przedstawiasz bardzo pięknie 'umysł humanistyczny'. Czyli zrozumienie tekstu pisanego stoi na beznadziejnym poziomie pomimo rzekomego humanizmu. Umiejętność całkowania nie odnosi się do stricte całkowania, tylko jest metaforycznym określeniem na umiejętność logicznego myślenia. Bo i małpę da się pewnie nauczyć całkować i rozwiązywać większość zadań, ale to będzie mechaniczne liczenie bez zrozumienia(nie wątpię, że sporo ludzi na politechnikach też przedstawia taki poziom).


"Myślę, że w każdym razie nie postrzegają siebie jako ofiary tej systematyki, a jest im ona na rękę. Takie, a nie inne mają zainteresowania i zdolności, w większości przypadków jak widzę. "

Szkoda, że nie odniosłaś się tutaj do tego jak określiłem humanistów, bo to bardziej im na rękę jest niż ścisłowcom.
Poza tym na politechnikach i tak istnieją przedmioty jak humanistyka dla inżynierów czy filozofia, które są obowiązkowe do zaliczenia, a na filologii czy filozofii matematyki się nie uświadczy.
5w4; INTp podtyp ekspert

Awatar użytkownika
koefe
Posty: 140
Rejestracja: środa, 23 maja 2007, 16:46
Lokalizacja: zlw, Łódź

#23 Post autor: koefe » piątek, 19 grudnia 2008, 13:24

fazimodo pisze:Umiejętność manipulacji nie jest umiejętnością humanistyczną. Przynajmniej sami rzekomi 'humaniści' w większości tego nie potrafią.
Nie. Wywieranie wpływu na ludzi jest częścią psychologii społecznej, a to jest nauka humanistyczna.
fazimodo pisze:Tylko, że od tych humanistycznych nauk nikt nie ucieknie, inżynier jakby nie chciał to i tak musi potrafić czytać i się porozumiewać jakimś językiem. Także zależnie dla kogo pracuje musi znać pewien kanon kultury.
A taki jeden z drugim mądrala co zasili bezrobotnych nawet dodawać nie musi potrafić, bo wystarczy mu, że wkuł na pamięć daty wydarzeń historycznych czy cytaty filozofów i mamy humanistę.
I ten drugi, jakkolwiek by nie patrzeć, jest w zasadzie zupełnie do niczego światu nie potrzebny, nawet jeśli praca dla filologów leżałaby na każdym kroku(co by pewnie przeczyło tezie tego zdania).
Problem tkwi w tym, że ograniczasz dziedziny humanistyczne do czytania, pisania i wkuwania dat. Nie sądzę aby każdy żywcem wyrwany z matmy na polibudzie, miał odpowiednie zdolności by zostać prawnikiem, ekspertem od wizerunku publicznego, reklamy itp. Chociażby sztuka autoprezentacji, czy publicznych wystąpień wymaga zdolności humanistycznych.

Wiem, że głupotą jest tłumaczenie swojego niedbalstwa i lenistwa w nauce przedmiotów ścisłych posiadaniem "umysłu humanistycznego", ale nie rozumiem dziwnego poczucia wyższości jakie mają niektórzy "ścisłowcy" wobec ludzi, którzy zajmuja się dziedzinami humanistycznymi.
fazimodo pisze:Poza tym na politechnikach i tak istnieją przedmioty jak humanistyka dla inżynierów czy filozofia, które są obowiązkowe do zaliczenia, a na filologii czy filozofii matematyki się nie uświadczy.
Poszukaj sobie zajęć filozofii na uniwerkach i zobaczysz, że matma to jeden z przedmiotów.
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#24 Post autor: SuperDurson » piątek, 19 grudnia 2008, 13:49

To teoretyczne, sztuczne podziały. Nic nie jest "ścisłe", albo "humanistyczne" w 100% - nawet majcę opisuje się ludzkimi słowami, więc nawet matematyka jest po części humanistyczna. Tak jak językiem rządzą pewne matematyczne reguły..

Manipulacja to nauka humanistyczna? Bo pewnie ktoś ją kiedyś tam przyporządkował.. Na mój gust to obserwacja plus wiedza, plus taktyka. Język i Matematyka i Praktyka. Jak chciał, tak zwał, gdzie chciał, tam dał..

Architektura jest podobno "ścisła", uczy się jej na polibudach, a trzy czwarte studentów dziwnym trafem zdaje majcę i mechanikę "psim swędem" - bo oni mają rysować, przeliczy i tak komputer..
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#25 Post autor: Basket Case » piątek, 19 grudnia 2008, 14:43

SuperDurson pisze:To teoretyczne, sztuczne podziały. Nic nie jest "ścisłe", albo "humanistyczne" w 100%
Zgadza się, ale określenie "humanista" zakorzeniło się bardzo w języku polskim, w szczególności w znaczeniu potocznym.

Jeżeli określenie HUMANISTA miałaby znaczyć: wolę polski od matematyki, nie byłoby w tym nic złego.

Niestety, zazwyczaj oznacza:

HUMANISTĄ = "Nigdy nie rozumiałem matmy i nie będę się jej uczył, bo jestem humanistą"

Czy może jeszcze bardziej dobitny cytat, z forum historia.org.pl w formie implikacji
Ja humanistą jestem, bo jak już wcześniej napisałem, nienawidzę fizyki i chemii Nie lubię też matematyki i biologii.
:lol:

Określanie siebie mianem "humanisty" jest zazwyczaj wymówką. Kiedyś omawialiśmy na zajęciach pewne badania dotyczące egzaminu gimnazjalnego. Z tysięcy prac wyselekcjonowano te, które były napisane w części matematyczno-przyrodniczej lub humanistycznej na maksa. Badania polegały na sprawdzeniu jak ci uczniowie poradzili sobie w drugiej części egzaminu (sprawdzono zadania otwarte, nie test)

Okazało się, że wśród pierwszej grupy nie było żadnej (podkreślam żadnej) osoby, która nie napisałaby nic w części humanistycznej. Natomiast wśród drugiej grupy był zaskakując duży procent (jeżeli się nie mylę około 7%) uczniów, którzy nie ruszyli zadań otwartych z matmy!!!

Przyznaję, bardzo mnie to zdziwiło. Jak zdolny uczeń, który pisze rozprawki, charakterystyki i inne, nie podejmuje się próby rozwiązania zadań z matmy :shock: Cóż, skoro w dobrym tonie jest przyznać się, publicznie, że miało się dwóje z matmy, może nie powinno mnie to dziwić.

Awatar użytkownika
koefe
Posty: 140
Rejestracja: środa, 23 maja 2007, 16:46
Lokalizacja: zlw, Łódź

#26 Post autor: koefe » piątek, 19 grudnia 2008, 15:13

SuperDurson pisze:To teoretyczne, sztuczne podziały. Nic nie jest "ścisłe", albo "humanistyczne" w 100% - nawet majcę opisuje się ludzkimi słowami, więc nawet matematyka jest po części humanistyczna. Tak jak językiem rządzą pewne matematyczne reguły..
Podział na nauki ścisłe i humanistyczne jest całkiem sensowny. Pewnie że nic nie jest "ścisłe" albo "humanistyczne" w 100 % bo wtedy byłoby bezużyteczne. Ale nie da się zaprzeczyć że w przypadku niektórych dziedzin wyraźnie bardziej istotne są zdolności związane z komunikacją człowiek-człowiek, a w innych dziedzinach ważniejsze jest myślenie kognitywne.
Klasyfikacja rodzajów inteligencji wg Howard'a Gordona:
- językowa
- logiczno-matematyczna
- wizualno-przestrzenna
- ruchowa
- muzyczna
- społeczna
- intrapersonalna
Co z tego że matmę opisuje się ludzkimi słowami? Inteligencja językowa potrzebna jest w dużo mniejszym stopniu niż logiczno-matematyczna. Podobnie w innych dziedzinach różnie przedstawiają się te proporcje i możliwe jest dzięki temu dokonanie jakiejś klasyfikacji.

Równie dobrze możnaby stwierdzić, że enneagram i socjonika są bez sensu, bo nikt w 100% nie przejawia cech jakiegoś typu.

A co do wypowiedzi Basket Case zgadzam się. Ludzie najczęściej określają się mianem humanisty bo nie chce im się przysiąść przy matmie.
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche

fazimodo
Posty: 269
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 08:22

#27 Post autor: fazimodo » piątek, 19 grudnia 2008, 18:33

"Architektura jest podobno "ścisła", uczy się jej na polibudach, a trzy czwarte studentów dziwnym trafem zdaje majcę i mechanikę "psim swędem" - bo oni mają rysować, przeliczy i tak komputer.."
Nie komputer, a budowlaniec. I niestety jako student architektury muszę przyznać ci rację - matmę i mechanikę większość oblewa mimo, że mechanika opiera się tylko na mnożeniu wektorów i podstawianiu do danego wzoru, a matematyka powtarza materiał z liceum i jest rozwinięta tylko o całki...

I to co napisane zostało przez Basket Case tylko potwierdza to co mówię - 'humanizm' to bardzo często wymówka na bycie głupkiem z matmy. A ścisłowcy jak widać radzą sobie z jednym i drugim.

"Poszukaj sobie zajęć filozofii na uniwerkach i zobaczysz, że matma to jeden z przedmiotów"
Jeśli tak rzeczywiście jest to zwracam honor, przynajmniej jedna grupa z humanistów stara się zasługiwać na to miano.

"Problem tkwi w tym, że ograniczasz dziedziny humanistyczne do czytania, pisania i wkuwania dat. Nie sądzę aby każdy żywcem wyrwany z matmy na polibudzie, miał odpowiednie zdolności by zostać prawnikiem, ekspertem od wizerunku publicznego, reklamy itp. Chociażby sztuka autoprezentacji, czy publicznych wystąpień wymaga zdolności humanistycznych. "
Jak już pisałem - i małpę da się nauczyć całkować. Tak i Leppera udało się wyrobić z wiejskiego chłopa na polityka.
Tylko, że prędzej ten wyrwany z polibudy człowiek załapie o co w tym wszystkim chodzi niż wyrwany z filologii polskiej zrozumie matematykę.
Pozostaje jeszcze ta sztuka autoprezentacji, której nie zaliczyłbym ani do humanistycznych nauk ani tym bardziej do ścisłych. O ile socjologia czy psychologia mogą opisywać zjawiska zachodzące w procesach komunikacji między ludzkiej, to o tyle autoprezentacja nie wymaga tej wiedzy jako poukładanej, nazwanej i skategoryzowanej. Można ją posidać od urodzenia i można ją wyćwiczyć, ale niekoniecznie trzeba się jej, albo raczej o niej, uczyć.
To prawie tak jak powiedzieć, że mówienie wymaga zdolności humanistycznych.

"Wiem, że głupotą jest tłumaczenie swojego niedbalstwa i lenistwa w nauce przedmiotów ścisłych posiadaniem "umysłu humanistycznego", ale nie rozumiem dziwnego poczucia wyższości jakie mają niektórzy "ścisłowcy" wobec ludzi, którzy zajmuja się dziedzinami humanistycznymi. "
Wina leży po stronie tych pierwszych, którzy zrobili beznadziejną reklamę humanistom.[/u]
5w4; INTp podtyp ekspert

Awatar użytkownika
melonka
Posty: 275
Rejestracja: wtorek, 14 sierpnia 2007, 21:04
Lokalizacja: skądinąd

#28 Post autor: melonka » piątek, 19 grudnia 2008, 19:08

Czy jestem humanistką czy ścisłowcem, trudno mi stwierdzić. Na pewno dobrze mi się pisze wypracowania i interpretuje wiersze, ale na pewno w miarę dobrze mi idzie matematyczne zadania. Przy czym na pewno źle wchodzą mi historyczne daty, czy nawet wydarzenia i nazwiska i na pewno nie rozumuję zbyt dobrze fizycznie.

Generalnie jestem mat-fiz, więc przytoczę opinie mojej klasy o polskim czy historii.
"Historia, to nie matma, nie jest mi ona potrzebna, se ściągi skseruję".
Polonistka pyta, czy ktoś u nas zdaje maturę rozszerzoną z polskiego. Klasa - gromki śmiech.
"Ale my nie musimy umieć tych wierszy interpretować, bo my przecież mat-fiz, nie human"
Przysłuchując się mojej i przyjaciółki rozmów abstrakcyjnych (np. Czy ważniejszy jest cel czy droga) stwierdzają z zażenowaniem, że powinnyśmy iść do humana, bo oni prości matfiz i nie rozumieją takich p*erdów.

Analogicznie jest raczej na profilu humanistycznym. No cóż. Już wybór każdego z osobna, czy chce być bardziej ucywilizowanym człowiekiem, czy raczej niewolnikiem swojego zawodu/profilu.

Ale znam wyjątki, które kształcąc się na humanistycznych profilach nie lekceważą matematyki i na odwrót, będąc na moim profilu nie rezygnują z myślenia humanistycznego.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?

Jędruś Kmicic
Posty: 1
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2008, 18:54

#29 Post autor: Jędruś Kmicic » wtorek, 30 grudnia 2008, 19:11

Nie zaspokoili Państwo mojego głodu odpowiedzi. Mam jeszcze pytania:

1. Leszek Kołakowski to "human", czy "ścisłowiec"?
2. Ilu diabłów zmieści się na czubku od szpilki?
3. Kto się lepiej bzyka, "humany" czy "ściślersi"?
4. Jak można uciec od języka w "czystościsłość", skoro "wszystko jest tekstem"?
5. Jak można uciec od cyferek (choćby tylko 0 i 1) w "język", skoro gramatyka nie istnieje bez logiki.


Pozdrawiam kolegę studenta architektury!
Pięć "uskrzydlone" czwórką.

Tomaszewsky
Posty: 20
Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 22:13

#30 Post autor: Tomaszewsky » wtorek, 30 grudnia 2008, 19:49

Ja jestem ścisłym humanistą, odpowiednio w stosunku 5:4. Przez co z niczego nie jestem naprawdę dobry, ale za to jestem uniwersalny. Chwalę sobie to rozwiązanie. :roll:
5w4

Obrazek

ODPOWIEDZ