O wewnętrznej motywacji trochę na forum w różnych miejscach już było, w tym temacie chodzi mi jednak o dostarczanie motywacji/wsparcia z zewnątrz. Czasami wpada się w jakiś zastój, dołek, człowiek potrzebuje wtedy często wsparcia od otoczenia. I tu jest różnie. Niektórzy potrzebują zrozumienia, łagodnych zachęt, ciepła. Ale bywa, że takie traktowanie tworzy jedynie kokon, który paradoksalnie obniża motywację do wzięcia się w garść, bo wpędza w iluzję, że nic nie trzeba robić, bo inni się o wszystko zatroszczą. Wtedy lepiej się sprawdza wstrząśnięcie taką osobą, nawet pewna szorstkość, danie kopniaka w zadek na rozpęd. Bywają też ludzie, których najlepiej zostawić w spokoju, bo sami znajdą swoją drogę i jakakolwiek ingerencja tylko ich ogranicza.
A jak jest z Wami? Jaki rodzaj wsparcia z otoczenia działa na Was najlepiej? Nie chodzi mi tu o motywowanie człowieka do tego, żeby zrobił coś dla mnie, ale zmotywowanie, żeby zaczął walczyć o swoje, znalazł siłę, żeby wypełznąć z dołka lub po prostu do tego, żeby zawalczył o swoje marzenia.
Ankieta tylko dla 6 (można zaznaczyć więcej niż jedną opcję, ale proszę o doprecyzowanie, czy chodzi o kombinację metod, czy być może w różnych sytuacjach są Wam potrzebne różne bodźce od bliskich). Wypowiadać w temacie mogą się wszyscy, ale tylko na temat Szóstek.
Jak wspierać 6?
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Jak wspierać 6?
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Jak wspierać 6?
Rozdziewiczam temat
Zaznaczyłem pierwszą opcję, choć tak naprawdę pasuje i pierwsza czyli kop w dupe na ogarnięcie jak i druga, czyli zostawienie mnie w spokoju i pozwolenie, abym wszystko sam sobie poustawiam. Jak mi coś nie idzie, mam z czymś problem to bardzo mile jest widziane jak ktoś mi wytłumaczy co powinienem z tym zrobić. Konkretne, jasne wskazówki. Być może czegoś nie wiem, o czymś zapomniałem, czegoś nie przewidziałem etc. Jak ktoś rozwieje wszelkie moje wątpliwości i dokładnie pokaże co mam zrobić, to będzie wszystko, czego w chwili słabości potrzebuję. Ale broń Boże krytykowanie i udowadnianie mi że się do czegoś nie nadaję. Najlepiej jeszcze z dowcipkowaniem i robieniem z siebie chodzącej encyklopedii. Nienawidzę czegoś takiego. Albo się otoczę murem i zamknę na taką osobę albo pocisnę wiązankę bluzgów jak się ten ktoś będzie za bardzo wymądrzał
Jak coś niedobrego dzieje się w moim życiu to nie jest najlepszy moment na czułości, przytulanie i głaskanie po główce. Owszem, jest to miłe ale w ogóle nie pomaga. Na niektórych to jakoś działa ale na mnie w ogóle. A za szlochy, użalanie się nade mną, załamywanie rączek serdecznie dziękuję. Działa to na mnie jak płachta na byka, tak samo jak destruktywne krytykanctwo A i jeszcze taka rada dla co wrażliwszych osobników, dajcie mi się wykrzyczeć i wybluzgać. Kiedy jest mi źle, to nie płaczę do poduszki, tylko krzyczę i przeklinam, działa to na mnie oczyszczająco. I niech ktoś, kto akurat jest w pobliżu mnie wtedy nie uspokaja tylko pozwoli w spokoju się powydzierać ( ) bo i jeszcze tę osobę opierniczę bo mnie zadziała wtedy na nerwy. Kiedyś zdarzało się, że w gniewie rzucałem różnymi przedmiotami, ale jak na coś się wściekłem i rozwaliłem pięścią szafkę, to się z tego wyleczyłem i teraz lecą tylko panienki lekkich obyczajów, a jeśli czymś już chcę rzucić, to nie byle czym, tylko czymś co jak się rozwali nawet to nie będzie mnie tego szkoda
Zaznaczyłem pierwszą opcję, choć tak naprawdę pasuje i pierwsza czyli kop w dupe na ogarnięcie jak i druga, czyli zostawienie mnie w spokoju i pozwolenie, abym wszystko sam sobie poustawiam. Jak mi coś nie idzie, mam z czymś problem to bardzo mile jest widziane jak ktoś mi wytłumaczy co powinienem z tym zrobić. Konkretne, jasne wskazówki. Być może czegoś nie wiem, o czymś zapomniałem, czegoś nie przewidziałem etc. Jak ktoś rozwieje wszelkie moje wątpliwości i dokładnie pokaże co mam zrobić, to będzie wszystko, czego w chwili słabości potrzebuję. Ale broń Boże krytykowanie i udowadnianie mi że się do czegoś nie nadaję. Najlepiej jeszcze z dowcipkowaniem i robieniem z siebie chodzącej encyklopedii. Nienawidzę czegoś takiego. Albo się otoczę murem i zamknę na taką osobę albo pocisnę wiązankę bluzgów jak się ten ktoś będzie za bardzo wymądrzał
Jak coś niedobrego dzieje się w moim życiu to nie jest najlepszy moment na czułości, przytulanie i głaskanie po główce. Owszem, jest to miłe ale w ogóle nie pomaga. Na niektórych to jakoś działa ale na mnie w ogóle. A za szlochy, użalanie się nade mną, załamywanie rączek serdecznie dziękuję. Działa to na mnie jak płachta na byka, tak samo jak destruktywne krytykanctwo A i jeszcze taka rada dla co wrażliwszych osobników, dajcie mi się wykrzyczeć i wybluzgać. Kiedy jest mi źle, to nie płaczę do poduszki, tylko krzyczę i przeklinam, działa to na mnie oczyszczająco. I niech ktoś, kto akurat jest w pobliżu mnie wtedy nie uspokaja tylko pozwoli w spokoju się powydzierać ( ) bo i jeszcze tę osobę opierniczę bo mnie zadziała wtedy na nerwy. Kiedyś zdarzało się, że w gniewie rzucałem różnymi przedmiotami, ale jak na coś się wściekłem i rozwaliłem pięścią szafkę, to się z tego wyleczyłem i teraz lecą tylko panienki lekkich obyczajów, a jeśli czymś już chcę rzucić, to nie byle czym, tylko czymś co jak się rozwali nawet to nie będzie mnie tego szkoda
Podobno 1w9 LIE
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Jak wspierać 6?
Kop. Wiadro zimnej wody. Potrząśnięcie. (Pojeb.. Cię!?)
+ ewidentna, pozbawiona ocen i skupiona w moją stronę szczera uwaga (to i to robisz źle), zapewnienia (zależy mi na Tobie) i merytoryczne wsparcie (masz to zrobić tak i tak) podparte od razu działaniem (tu masz narzędzia, zaczynaj).
Próba wyśmiewania, kłucia, czy plucia.. daje odwrotny rezultat.
+ ewidentna, pozbawiona ocen i skupiona w moją stronę szczera uwaga (to i to robisz źle), zapewnienia (zależy mi na Tobie) i merytoryczne wsparcie (masz to zrobić tak i tak) podparte od razu działaniem (tu masz narzędzia, zaczynaj).
Próba wyśmiewania, kłucia, czy plucia.. daje odwrotny rezultat.
Re: Jak wspierać 6?
SuperDurson świetnie to wyartykułował. Bardzo cenię gdy ktoś podpowiada mi bardzo konkretne rozwiązania. Niesamowicie irytują mnie natomiast i wyprowadzają z równowagi teksty typu "weź się w garść", "musisz się ogarnąć", "powinieneś bardziej się postarać" itp. itd. Człowiek jest w dołku, zastanawia się co powinien zrobić a ktoś mu mówi, że powinien COŚ ZROBIĆ. Za takie złote rady to ja dziękuję.
A już wyszydzanie i poniżanie to po prostu dolewanie oliwy do ognia. Reakcją bierna agresja.
Z drugiej strony nieszczere uwagi kierowane w dobrej wierze byle tylko "poklepać po plecach" to też oczywiście nie jest wyjście. Szóstka jest szczególnie wyczulona na takie zachowania i jeśli jeszcze nie daj Boże dowie się od osoby trzeciej, że naprawdę sądzisz co innego, to kaplica.
A czasami to nie trzeba nic robić. Wystarczy po prostu BYĆ.
A już wyszydzanie i poniżanie to po prostu dolewanie oliwy do ognia. Reakcją bierna agresja.
Z drugiej strony nieszczere uwagi kierowane w dobrej wierze byle tylko "poklepać po plecach" to też oczywiście nie jest wyjście. Szóstka jest szczególnie wyczulona na takie zachowania i jeśli jeszcze nie daj Boże dowie się od osoby trzeciej, że naprawdę sądzisz co innego, to kaplica.
A czasami to nie trzeba nic robić. Wystarczy po prostu BYĆ.
6w5, ESI, sp/soc
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Jak wspierać 6?
Nie zgadzam się, że wpieranie radami to odpowiedź truizmowa. Zauważ, że inne typy tego tak nie podkreślają. To się pokrywa z moimi obserwacjami - mam przyjaciółkę Szóstkę i dla niej porady są o wiele ważniejsze niż dla innych osób, które znam. Jak ma podjąć jakąś poważniejszą decyzję, to zawsze przepytuje otoczenie, co o tym myślą, co mogą doradzić itd. Decyzję i tak podejmuje potem samodzielnie, rozważając sobie wszystkie za i przeciw, ale potrzebuje poznać jak najwięcej opinii i zgromadzić jak najwięcej informacji. Myślę, że daje jej to jakieś poczucie bezpieczeństwa (poprzez wysłuchanie innych wyeliminowanie jak największej liczby zagrożeń, w końcu co dwie głowy to nie jedna) i poczucia, że nie jest ze wszystkim sama. Porady nie mają dla niej wymiaru czysto informacyjnego, ale dają też wsparcie psychiczne (jak jej doradzasz, to otrzymuje nie tylko informacje, ale też sygnał "interesuję się Tobą, Twoje sprawy są dla mnie ważne"). Gdyby miała podjąć decyzję bez konsultowania jej z otoczeniem, bez tego zbierania doświadczeń innych, poradziłaby sobie, ale na pewno bardziej by się stresowała.
(Nie wiem, na ile powyższe dotyczy kontrfobików, ale myślę, że dla fobików będzie charakterystyczne.)
Możesz powiedzieć, że każdy tak ma. Otóż nie każdy. Ja do tego stopnia tak nie mam, że w ogóle zapomniałam o tej opcji w ankiecie (powinno tam być coś w stylu "aktywne zainteresowanie, rozmowy, porady"). Jasne, jak czegoś nie wiem, to pytam. Ale nigdy nie konsultuję swoich decyzji. Jeżeli potrzebuję porady, to tylko w kwestii jakiegoś technicznego szczegółu, który służy realizacji mojej decyzji. I w takiej sytuacji sama zapytam. Rada ma dla mnie wymiar czysto informacyjny. Jest wsparciem, ale nie wsparciem psychicznym, tylko wsparciem logistyki informacji. I sięgam po nią wyłącznie, kiedy nie potrafię znaleźć informacji na własną rękę. Od bliskich nie oczekuję porad ani aktywnego interesowania się moimi sprawami - szczerze mówiąc to bardziej mi takie zainteresowanie ciąży niż mnie wspiera. Pod tym względem 1 i 8 bywają ciężkostrawne, bo nie ważne, czy ich pytasz o zdanie i tak wymądrzą się o tym, co i jak powinieneś robić, za to ni w ząb nie potrafią okazać ciepła. A mi właśnie takie nienarzucające się ciepełko potrzebne.
Więc rożnie to może wyglądać. Jak dla mnie w tej kwestii nie ma truizmów. Nie ma uniwersalnej metody, która wspiera każdego człowieka. Stąd ten temat.
(Nie wiem, na ile powyższe dotyczy kontrfobików, ale myślę, że dla fobików będzie charakterystyczne.)
Możesz powiedzieć, że każdy tak ma. Otóż nie każdy. Ja do tego stopnia tak nie mam, że w ogóle zapomniałam o tej opcji w ankiecie (powinno tam być coś w stylu "aktywne zainteresowanie, rozmowy, porady"). Jasne, jak czegoś nie wiem, to pytam. Ale nigdy nie konsultuję swoich decyzji. Jeżeli potrzebuję porady, to tylko w kwestii jakiegoś technicznego szczegółu, który służy realizacji mojej decyzji. I w takiej sytuacji sama zapytam. Rada ma dla mnie wymiar czysto informacyjny. Jest wsparciem, ale nie wsparciem psychicznym, tylko wsparciem logistyki informacji. I sięgam po nią wyłącznie, kiedy nie potrafię znaleźć informacji na własną rękę. Od bliskich nie oczekuję porad ani aktywnego interesowania się moimi sprawami - szczerze mówiąc to bardziej mi takie zainteresowanie ciąży niż mnie wspiera. Pod tym względem 1 i 8 bywają ciężkostrawne, bo nie ważne, czy ich pytasz o zdanie i tak wymądrzą się o tym, co i jak powinieneś robić, za to ni w ząb nie potrafią okazać ciepła. A mi właśnie takie nienarzucające się ciepełko potrzebne.
Więc rożnie to może wyglądać. Jak dla mnie w tej kwestii nie ma truizmów. Nie ma uniwersalnej metody, która wspiera każdego człowieka. Stąd ten temat.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- kroplablekitu
- Posty: 167
- Rejestracja: wtorek, 19 października 2010, 15:09
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Jak wspierać 6?
Żadnego kopania, ja mam nadmiar energii zazwyczaj. Poza tym energia do działania, wiedza jak się do tego zabrać to jednak niezbędne rzeczy, nie chciałabym w tym względzie polegać na kimkolwiek, a zwłaszcza na bliskiej osobie ( dwa konie u wysychającej studni to zły pomysł)
Wybrałam opcję "ciepło i te sprawy" - bo to właśnie taki ekstra drobiazg, bez którego nie umrę ale jego obecność jest bardzo pożądana. I sama sobie tego nie zapewnie. Z tym, że ja ciepło chyba rozumiem inaczej niż większość ludzi, bardziej oszczędnie. Dla mnie to po prostu zainteresowanie mną bez prób zmeiniania, ingerowania, akceptacja na metapoziomie.
Porad też zasięgam ale tak jak Cotta ujęła, nie mają dla mnie znaczenia informacyjnego tylko czysto psychologiczne. Jak mam z czymś trudność to biegam po ludziach i im o tym opowiadam, i to mnie odstresowuje. Ale w sumie nic nie chcę tylko, żeby wysłuchali. Czasem ktoś uwagę rzuci, która mnie zainspiruje i zmieni perspektywę, bardzo to cenię. Ale konkretnych inforamacji szukam w googlach : ]
Ale jak coś się bardzo złego dzieję to tak jak Paweu ale też duża część facetów w ogóle - nie chce żadnego ciepła, chce przestrzeni, w mojej jaskini, spać i regenerwać się.
Szlochy i jęki w takich sytuacjach wzmacniają mój niepokój. Martwie się już nie tylko o siebie ale jeszcze o tę drugą osobę. Najlepiej niech każdy w takiej sytuacji idzie do swojej jaskini, tam siedzi, medytuje, i zbiera siłę w sobie. W każdym razie ja w chwilach kryzysu czuję się jak poczwarka, która musi w spokoju dokonać wielkiego dzieła przepoczwarzenia się w inną, bardziej dostosowaną do sytuacji, formę energii. I przestrzeni wtedy potrzebuję baardzo (czyli punkt 2gi, ale go nie wybrałam, bo nie jest to coś co otrzymuję od innych, tylko sama sobie tworzę)
Wybrałam opcję "ciepło i te sprawy" - bo to właśnie taki ekstra drobiazg, bez którego nie umrę ale jego obecność jest bardzo pożądana. I sama sobie tego nie zapewnie. Z tym, że ja ciepło chyba rozumiem inaczej niż większość ludzi, bardziej oszczędnie. Dla mnie to po prostu zainteresowanie mną bez prób zmeiniania, ingerowania, akceptacja na metapoziomie.
Porad też zasięgam ale tak jak Cotta ujęła, nie mają dla mnie znaczenia informacyjnego tylko czysto psychologiczne. Jak mam z czymś trudność to biegam po ludziach i im o tym opowiadam, i to mnie odstresowuje. Ale w sumie nic nie chcę tylko, żeby wysłuchali. Czasem ktoś uwagę rzuci, która mnie zainspiruje i zmieni perspektywę, bardzo to cenię. Ale konkretnych inforamacji szukam w googlach : ]
Ale jak coś się bardzo złego dzieję to tak jak Paweu ale też duża część facetów w ogóle - nie chce żadnego ciepła, chce przestrzeni, w mojej jaskini, spać i regenerwać się.
Szlochy i jęki w takich sytuacjach wzmacniają mój niepokój. Martwie się już nie tylko o siebie ale jeszcze o tę drugą osobę. Najlepiej niech każdy w takiej sytuacji idzie do swojej jaskini, tam siedzi, medytuje, i zbiera siłę w sobie. W każdym razie ja w chwilach kryzysu czuję się jak poczwarka, która musi w spokoju dokonać wielkiego dzieła przepoczwarzenia się w inną, bardziej dostosowaną do sytuacji, formę energii. I przestrzeni wtedy potrzebuję baardzo (czyli punkt 2gi, ale go nie wybrałam, bo nie jest to coś co otrzymuję od innych, tylko sama sobie tworzę)
testy kłamią ! Enneagram morduje ! ALE Spójrz, jak wiele nam dano! Skocz obiema nogami w ten przepiękny wszechświat! Odnajdź swą moc i stań się tym, kim powinieneś być!