Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#1 Post autor: Mietła » sobota, 2 stycznia 2010, 12:52

Wiadomo - nowy rok, dobry czas na wprowadzanie zmian. Tworzycie sobie jakąś listę, która pomaga nad sobą pracować? Jeśli tak, to w ilu procentach udaje się Wam spełnić własne oczekiwania?

Szczerze powiem, że ja w tym temacie leżę i kwiczę. List postanowień w pamiętniku mam od cholery i ciut ciut, każda okazja jest dla mnie dobra - początek roku, pierwszy dzień wiosny, wakacje, kolejne urodziny, kiedyś 1 września, dziś 1 października, znów początek roku... I zazwyczaj nie spełniam swoich oczekiwań.
Zastanawia mnie to: przecież Ósemki to stanowczy i uparci ludzie. Owszem jestem stanowcza, ale tylko w stosunku do innych, jestem uparta, ale nie na tyle, żeby znieść narzucone sobie ograniczenia. Jasne, mogę zwalić wszystko na swoje niezdyscyplinowane jak diabli skrzydło, ale już mnie wkurzać zaczyna ta moja ciamciaramtowatość w tej kwestii ;)

A zatem: macie jakieś postanowienia? Udaje się Wam je spełnić? Co myślicie, jak się zachowujecie w chwilach słabości? Co Was motywuje do zmian? Zapraszam do dyskusji.



Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#2 Post autor: SuperDurson » sobota, 2 stycznia 2010, 13:34

A mogą nie-ósemki też? :wink:

Nowy rok jest nawet gorszy niż inny dzień - bo.. masz już schemat. Ile razy postanowiłeś/postanowiłaś coś na nowy rok i nie dotrzymałeś/dotrzymałaś postanowienia? To jest ścieżka, którą podąża Twój umysł.. Wrzuca to postanowienie do tego samego worka, co tamte postanowienia.. To nie jest korzystna dla Ciebie ścieżka.


Moje podejście jest takie: jeśli chcesz coś zmienić to najlepszą ku temu porą jest TERAZ.
Każda chwila zwłoki oddala Cię od celu więc ustalanie, że zmienisz coś.. kiedyś - jest nienajmądrzejszym pomysłem.

Zawsze jest TERAZ.




  • Rzucałem kiedyś papierosy.
    Paliłem ponad paczkę dziennie od końca podstawówki. Ćmiłem i ćmiłem te papierochy całymi dniami. Nawet czasami na mnie mówili "jaracz". Po okolicy aż chodziły anegdotki, że jak ja rzucę szlugi to chyba każdy rzuci.. No i kiedyś myślałem, żeby przestać, ale jakoś nie miałem motywacji - niespecjalnie chciałem. Po dziesięciu latach kopcenia miałem już tak olbrzymią ilość nawyków związanych z papierosami, że niespecjalnie wyobrażałem sobie jak się żyje bez nich..
    Dziadek palił dwie paczki dziennie. Po trzech zawałach.. Widziałem jak charczał i męczył się samym chodzeniem - dało mi to do myślenia..
    Kiedyś zrobiłem ostry bilans i przeliczyłem ile wydaję na papierochy - to dało mi do myślenia jeszcze bardziej..
    Interesowałem się już wtedy samorozwojem i różnymi metodami pracy ze sobą więc postanowiłem (pierwszy i jedyny raz) skończyć z papierochami - co prawda zdarzało mi się kiedyś wcześniej jakoś ograniczać, czy wręcz minimalizować kopcenie, ale nigdy nie przestałem całkowicie palić.
    Wiedziałem, że dobre postanowienie zawiera kilka ważnych elementów:
    - musi być wyraźna korzyść - była: finansowa i zdrowotna
    - nie wystarczy zamazać wzorca, trzeba go zmienić - musiałem podmienić stare nawyki palacza
    - potrzebna jest silna motywacja - obrzydziłem sobie papierochy wyobrażając sobie [i zapisując na stałe w głowie], że one są z kału, rzygów i uranu - co mnie skutecznie odrzucało..

    I powoli dopracowywałem wszystkie elementy [zwłaszcza nawyki], nosiłem się z zamiarem wprowadzenia planu w życie właśnie w nowy rok.. i kiedy następnego dnia po tej zamianie szlugów w trzy niebyt miłe składniki, kiedy rano wychodziłem z klatki, odruchem wyjmując papierocha, odpalając go i zaciągając się - on mi tak strasznie nie smakował, że rzuciłem nim z furią w śnieg.. Opanował mnie strach, że ten uran mnie napromieniuje.. Że śmierdziało mi z pyska rzygowiną.. Że coś brązkowego osadza się na moich płuchach.. fuuuj..
    Przypomniałem sobie słowa "Kto czeka, ten czeka i czeka.. i traci. Najlepsza pora jest TERAZ" - i zrozumiałem. Nie palę od tego momentu. To była ku temu najlepsza chwila.
    Tydzień przed sylwestrem, kilka lat temu..

    To okazał się genialny sposób na wprowadzanie w życie postanowień - stosuję go do dzisiaj - "przygotuj się skrupulatnie, ustaw konteksty tak, aby Ci sprzyjały, ustal potencjalnie najlepszy czas, ale zrób to właśnie wtedy, kiedy poczujesz, że nadeszła odpowiednia pora. Po prostu zrób to wtedy niezależnie od tego jaki moment wybrałeś."
Czas jest względny, elastyczny - dopasuj moment do siebie.
Poczuj odpowiednią chwilę - to jest ten moment.
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#3 Post autor: Mietła » sobota, 2 stycznia 2010, 13:57

SuperDurson pisze:A mogą nie-ósemki też? :wink:
No jacha, szczerze to liczyłam na Twojego posta ;)
SuperDurson pisze:Zawsze jest TERAZ.
Kiedyś przeczytałam o zasadzie picia kawy, o tutaj, dało mi to kopa, nie powiem. Na tydzień, potem zaczęłam to olewać. Teraz cały czas gdzieś ją tam w głowie mam, ale nieczęsto chce mi się ją stosować...
Tak mnie zastanawia, jak wmówiłeś sobie, ze papierosy są z tego a tego. Bo że śmierdzą, to wiem (dlatego palę mniej śmierdzące slimy waniliowe...). Jak rzuciłeś tego ostatniego fajka na ziemię, to nie miałeś świadomości, że Twój wstręt jest wywołany tylko przez Twoją psychikę?
SuperDurson pisze:Czas jest względny, elastyczny - dopasuj moment do siebie.
Poczuj odpowiednią chwilę - to jest ten moment.
Kurcze, od dłuższego czasu potrzebuję zmian. Dużo zmian. Ale nie wiem, czy to ten moment...

W ogóle, to zauważyłam, że często orientuję się po zmianie, że coś jest inaczej. Ale jak przychodzi to łagodnie, bez drastycznych świadomych kroków, to jest jakoś łatwiej. Na przykład, od dłuższego czasu myślę o rzuceniu palenia. Jak próbowałam świadomie - po dniu wymiękłam. Ale myśl mi w głowie została. Ostatnio się ocknęłam, że palę zaskakująco mało - paczka wystarcza mi na 3-4, czasem 5 dni. Biorąc pod uwagę, że przez ostatni rok szła jedna dziennie - uważam to za sukces. Szkoda tylko, że odbywało się to bez udziału mojej świadomości, ale nie mam co narzekać ;)

Awatar użytkownika
Pędzący Bakłażan
VIP
VIP
Posty: 2637
Rejestracja: sobota, 15 listopada 2008, 21:44

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#4 Post autor: Pędzący Bakłażan » sobota, 2 stycznia 2010, 16:30

Skoro nie-ósemki mogą.

Chyba nigdy w życiu nie robiłem postanowień noworocznych. Może raz, ale pewnie i tak tego nie dotrzymałem. Postanowienia podejmuję i wykonuję na bieżąco, chociaż rzadko. W ogóle uważam, że ten miniony rok był przeze mnie nieco zmarnowany. Nie wiem czy tylko tak sobie wmawiam, czy faktycznie tak było. Bądź co bądź miało miejsce parę rzeczy, które były dobre w kontekście mojej przyszłości, ale czasami moje "nie posuwanie się do przodu" mnie przeraża.
Aha. I chyba największy zapał, siły i zdolności do samonapędzania pojawiają się u mnie wtedy, kiedy już kompletnie wszystko wali mi się na głowę, przywala, podtapia itp. Całe szczęście, że jeśli się nie poddam w połowie drogi i nie przyjmę konsekwencji na klatę to ZAWSZE wychodzę z takich konfrontacji zwycięsko.


Wewnętrzna siła czy łut szczęścia?



PS.
SuperDurson pisze:(...)że one są z kału, rzygów i uranu(...)
Szkoda, że napisałeś to w 2010, bo nominowałbym do posta roku :lol: :mrgreen:

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#5 Post autor: Kapar » sobota, 2 stycznia 2010, 18:09

Tez Mietla cos takiego miewalem. Z nowym Rokiem kilka razy probowalem cos zmienic, zazwyczaj jakies pierdoly, na ktore codziennie nie zwracam uwagi. Dlatego nie udawalo mi sie postanowien noworocznyvh wypelniac. Ale wtedy to odnosilo sie to do codziennych postanowien takze, tzn wlasnie nie mialem samodyscyopliny (moze przez skrzydlo 7) czy jakiegos zawziecia, ktore zdecydowanie mialem wobec innych spraw.
Ale mi przeszlo to nawet kiedy to nie wiem. Nie obchodze swiat i nie swietuje jakos swoich urodzin - chyba, ze inni chca swieta ze mna obchodzic to nie odmawiam ale i tak zawsze robie to na swoj sposob; kazdy dzien traktuje jako swego rodzaju swieto i dzien specjalny, wiec magia 1ge wrzesnia, pazdziernika, stycznia itp przestala dzialac :) Ale nie mam podejscia typu zyj kazdym dniem jakby mialbyc ostatnim.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#6 Post autor: SuperDurson » sobota, 2 stycznia 2010, 19:10

Mietla pisze: Tak mnie zastanawia, jak wmówiłeś sobie, ze papierosy są z tego a tego.
Kiedyś, nie pamiętam już gdzie, czytałem coś o rzucaniu palenia i ktoś (chyba Bandler) użył właśnie takiego porównania do obrzydzenia komuś papierosów. Wziąłem to porównanie (bo wydało mi się sugestywne) i użyłem kotwicy. Zakotwiczyłem trzy różne stany powiązane ze składnikami (strach przed napromieniowaniem, odruch wymiotny i obrzydzenie) w papierosie i wyobrażałem sobie jak te ohydne składniki są starannie segregowane, suszone, aromatyzowane, zawijane w bibułkę i sprzedawane nam za ciężkie pieniądze.. A wtedy doszło do tego mocne zdenerwowanie - zdecydowanie nie lubię przepłacać, zwłaszcza za trefny towar..
Następnego dnia rano, z automatu odpaliłem papierosa i reakcja była natychmiastowa - strach, obrzydzenie i odruch wymiotny. Pojawiło się zrozumienie.. Wybuchłem furią!

Rzuciłem nim i wszystko się zmieniło..

Konfuzja..
Momentalnie zatarły się wzorce - z papierosem łączyłem uspokojenie, odprężenie, oczekiwanie.. a kiedy pojawiły się mocniejsze, w dodatku baaaardzo niechciane emocje to stary wzorzec motywacji do palenia okazał się w jednej chwili bardzo nieskuteczny. Już się nim nie uspokoję, tylko najwyżej się poszczam ze strachu, albo zwymiotuję.. nie ma sensu..

I momentalnie pojawia się myśl: Dycha dziennie więcej w kieszeni! No i pewnie płucka trochę odetchną.. Wbiegam dziś na czwarte piętro, zbiegam, wbiegam, zbiegam - i nie dyszę.. A ile dyszek zostało w kieszeni nawet nie liczę..
Mietla pisze: Jak rzuciłeś tego ostatniego fajka na ziemię, to nie miałeś świadomości, że Twój wstręt jest wywołany tylko przez Twoją psychikę?
Patrząc na to w ten sposób: Wszystko jest w jakiś sposób regulowane przez psychikę (to świadomość programuje podświadomość, która działa automatycznie - świadomie zmieniłem wejściowe dane dla podświadomości, aby złamać niechciany wzorzec).
[Zwróć uwagę, że ty też wydałaś podświadomości polecenie: Chcę ograniczyć palenie. I ograniczyłaś. Świadomość nic do tego nie ma - tylko daje sugestie, pokazuje ścieżkę, uczy jakich schematów ma używać podświadomość, która jest automatem.. tylko wykonuje polecenia]

Czułem wtedy rano najpierw strach i obrzydzenie, a kiedy go wyrzuciłem poczułem ulgę i determinację. Od razu poszedłem kupić gumy do żucia, bo chciałem się pozbyć zapachu z ust.. Iść za ciosem - tak jest łatwiej..
Jechałem na gumach z tydzień, potem uznałem, że nie są mi potrzebne.. zdążyłem w tym czasie wykorzenić najsilniejsze nawyki sięgnięcia po smierdziucha zamieniając je w odruch spojrzenia na zegarek, dokładnego obejrzenia okolicy, lub przeglądnięcia w myślach (i ewentualnej korekty) planu organizacji dnia..
Miałem i wiele osób ma taki nawyk odpalania papierosa na przystanku, lub w ogóle palenia w czasie oczekiwania na transport.. nawet pewnie nie zdajesz sobie sprawy jak wiele dało mi zamienienie tego nawyku na odruch rozmowy z kimś obok mnie. Zaczynam mówić, zanim zdam sobie sprawę co robię.. Tak więc poznałem dzięki rzuceniu papierosów olbrzymią ilość ciekawych osób. Na przystankach :mrgreen:

Po jakimś czasie zrozumiałem, że palenie papierosa w gruncie rzeczy zaspokajało u mnie JEDNĄ potrzebę - zabicia chwili czasu. Postanowiłem ten czas jakoś mądrze wykorzystać, tak zrobiłem i wtedy zniknęła potrzeba zabicia go..
Palenie wynikało z POTRZEBY - wyeliminowałem tę potrzebę, a więc nie mam powodu, aby palić.

Jestem jak niewierny Tomasz - nie uwierzę dopóki nie sprawdzę, dlatego nosiłem przy sobie papierosy (otwarłem nową paczkę wtedy rano) przez cały ten czas. Żeby sprawdzić na ile silna może być sugestia - albo się złamię, albo wytrwam. Mogłem sięgnąć i zapalić w każdym momencie. Rozdałem wszystkie tłumacząc z czego są zrobione.. I śmiałem się z tych, którzy je brali :twisted:
Mietla pisze: nie wiem, czy to ten moment..
Więc to znaczy, że to właśnie ten moment. :mrgreen:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
komandosek
Posty: 157
Rejestracja: sobota, 4 kwietnia 2009, 13:21
Lokalizacja: Wrocław

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#7 Post autor: komandosek » sobota, 2 stycznia 2010, 22:35

moze nie noworoczne, ale opiewają na nast rok:
-zaliczyc sesje bez poprawek, - dostac kredyt studencki, - tatry zimą i na lato, - przejsc harpagan, - wybiegać sie na maraton poznański/wrocławski, - bieg rzeznika, - buty pod automaty i cała lista podobnych, - alpy julijskie, przestopować sie po bałkanach, - moze bieszczady, - licencjat, - spokojnie chodzic z dołem na sciance wspinaczkowej, - przejscie kotliny jeleniogórskiej, -
Nie tworzę zadnej listy, codziennie biegam po Wrocławiu z listą spraw do załatwienia a powyzsze są dla mnie tak wazne ze nie ma sensu ich zapisywać bo i tak o nich nie zapomne. Moze wyłączając studia bo to akurat w tym przypadku czasem okazuje się leniem.

a i dać sobie spokoj z internetem i forami bo tylko marnuje czas. Do widzenia, milo bylo Was poznać :)
"a słońce przyciąga nas, bo kocha życia blask!"

Awatar użytkownika
Marco
Posty: 126
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 22:17
Enneatyp: Szef

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#8 Post autor: Marco » sobota, 2 stycznia 2010, 23:54

Parę lat temu, gdy ktoś mnie zapytał o takowe postanowienie, postanowiłem sobie "noworocznie", że w tym roku nie będę sobie niczego w tym roku postanawiał, w związku z tym, że jest nowy rok... i pomimo paradoksu tego postanowienia, chyba wyszło mi to całkiem nieźle, bo w latach następnych nawet się nad tym nie zastanawiałem. To dzień jak każdy inny... szczerze mówiąc wcześniej też nie miałem jakichś wielkich postanowień z tej okazji.
Pędzący Bakłażan pisze:Szkoda, że napisałeś to w 2010, bo nominowałbym do posta roku
Nie ma to jak wkręcić sobie jedną krzywą fazę w miejsce drugiej... a później kolejną, bo przecież ci wszyscy ludzie na ulicach są radioaktywni... :lol:
LSI-Se, 8w7, sp/sx. ( 835, DC, LVFE, RCOEI )

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#9 Post autor: Pablo » niedziela, 3 stycznia 2010, 02:35

Uuuu sporo lat minęło od kiedy sobie coś w ten sposób postanawiałem. Jeszcze większe zastanowienie miałem (po tym że coś takiego jednak nie działa) to okoliczności w których ktoś wymyślił coś takiego jak postanowienia noworoczne :)

Ot co - sylwester się zbliża, imprezka za pasem, nie piję od nowego roku - na sylwku się schlam jak dziki osioł bo trzeba nowy rok przywitać, a 1 stycznia po corocznym praniu o 15 po południu wstanę i zaczynam myśleć na kacu "kurde gdzie jest piwo, zdycham - muszę łyknąć" - i postanowienie idzie w cholerę ;)

Różne rzeczy się tak z siebie wykorzeniać próbowało w ten sposób - i fajki i bluzganie i nerwowość - ale to zwykłe odwracanie uwagi od siebie (tam gdzie jest najbardziej potrzebna w tym przypadku) i kierowanie jej na okoliczność. Nie działa.

No i przypomina mi trochę gadkę którą pewnie Yusti bardzo by polubiła a którą też każdy zna chyba "Nie masturbuj się w Boże narodzenie bo będziesz tak robił cały następny rok"

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#10 Post autor: Mietła » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 20:02

Zrobiłam listę. Inną niż zwykle - tylko 5 punktów, wszystkie dotyczą mojej psychiki. Żadne tam schudnij 10 kg, zacznij ćwiczyć, zalicz dobrze sesję - to nigdy nie zdawało egzaminu. Teraz lista wygląda tak, jak zawsze powinna.
Pędzący Bakłażan pisze:W ogóle uważam, że ten miniony rok był przeze mnie nieco zmarnowany.
Właśnie o coś takiego mi chodziło - mam tak, że jeśli nie sprecyzuję sobie planów i wyzwań, to tak sobie żyję z dnia na dzień. Do niczego nie dążę, na niczym mi nie zależy. Owszem - studia do przodu, jak trzeba to idę do pracy, jeśli coś się dzieje, to zareaguję, ale to wszystko jest takie jakieś puste. Taka wegetacja marnuje życie.
baby_kapar pisze:Ale mi przeszlo to nawet kiedy to nie wiem.
Przeszło Ci noworoczne planowanie, a pierdoły, które chciałeś zmienić? Lista postanowień to szczerze powiedziawszy pretekst do dyskusji - czy ósemki potrafią nad sobą popracować, zmienić świadomie swoje nawyki? Ja już zaczęłam, 1 stycznia to jakiś moment przełomowy, od którego łatwiej rozpocząć - wolę taki moment, niż jakąś (tfu tfu tfu ;) ) życiową tragedię, po której ludzie zawsze wprowadzają zmiany, o których myśleli od dawna...
SuperDurson pisze:Zakotwiczyłem trzy różne stany powiązane ze składnikami (strach przed napromieniowaniem, odruch wymiotny i obrzydzenie) w papierosie i wyobrażałem sobie jak te ohydne składniki są starannie segregowane, suszone, aromatyzowane, zawijane w bibułkę i sprzedawane nam za ciężkie pieniądze.
Takich rzeczy jeszcze nie potrafię sobie wkręcić, wszystko przyjdzie z czasem ;)
SuperDurson pisze:Więc to znaczy, że to właśnie ten moment. :mrgreen:
Ole! :mrgreen: Zapisałam się dzisiaj do biblioteki. Na trzecim roku... :wink: Już mam z czego pisać pracę licencjacką. :twisted:
Pablo pisze:"Nie masturbuj się w Boże narodzenie bo będziesz tak robił cały następny rok"
To nie o Wigilii miszczu takie przesądy? Farta mam akurat, bo w Wigilię mam imieniny - wszyscy mi tiutiają, jeśli wierzyć w takie dyrdymały, to powinni przez cały rok :twisted:

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#11 Post autor: Perwik » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 20:12

zobaczyłem ten temat i chciałem napisać to:
SuperDurson pisze: Moje podejście jest takie: jeśli chcesz coś zmienić to najlepszą ku temu porą jest TERAZ.
Każda chwila zwłoki oddala Cię od celu więc ustalanie, że zmienisz coś.. kiedyś - jest nienajmądrzejszym pomysłem.
tylko innymi słowami :P

jeszcze jedna refleksja dlaczego odkładanie na jutro* jest głupim pomysłem - jutro będzie coś nowego do zrobienia, będę się czuł inaczej niż teraz, więc nawet jeśli zrobię to co chciałem zrobić teraz, będzie to wyglądało inaczej kiedy zrobię to jutro :P zbyt zamieszałem? :D



*
jutro w tym poście, to dowolny moment przyszłości :P

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#12 Post autor: boogi » wtorek, 5 stycznia 2010, 03:46

baby_kapar pisze:(...) tzn wlasnie nie mialem samodyscyopliny (moze przez skrzydlo 7) czy jakiegos zawziecia
Ósemka - co złego to nie ja, tylko moje skrzydło? Hm... :twisted:

Mietla pisze:Zrobiłam listę. Inną niż zwykle - tylko 5 punktów, wszystkie dotyczą mojej psychiki.
Jestem tego ciekaw - podzielisz się? (spytać nie zaszkodzi)
Mietla pisze:
SuperDurson pisze:Zakotwiczyłem trzy różne stany powiązane ze składnikami (strach przed napromieniowaniem, odruch wymiotny i obrzydzenie) w papierosie i wyobrażałem sobie jak te ohydne składniki są starannie segregowane, suszone, aromatyzowane, zawijane w bibułkę i sprzedawane nam za ciężkie pieniądze.
Takich rzeczy jeszcze nie potrafię sobie wkręcić, wszystko przyjdzie z czasem ;)
SD jest Szóstką, praca z własnym umysłem jest dla Szóstek stworzona. Dla Ciebie, jako Ósemki, skuteczniejsze mogą być inne metody. Aczkolwiek świadome kierowanie gniewem to może być strzał w dziesiątkę...

Perwik pisze:*jutro w tym poście, to dowolny moment przyszłości :P
Jutro to najbardziej zapracowany dzień także i mojego życia ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#13 Post autor: Mietła » wtorek, 5 stycznia 2010, 15:19

Perwik pisze:zbyt zamieszałem? :D
Jest ok - do ogarnięcia ;)
boogi pisze:Jestem tego ciekaw - podzielisz się? (spytać nie zaszkodzi)
Podzielę się, ale nie wypiszę tego tutaj, punkt po punkcie - zbyt osobiste są niektóre fragmenty. Może tak: jak zrobię ważny krok związany z tą listą, to o tym poinformuję. Rozlegle, wszak niektórymi sukcesami trzeba się chwalić głośno ;)

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#14 Post autor: bruno dievs » środa, 6 stycznia 2010, 16:30

Akurat postanowień noworocznych nigdy nie miałem, ale od dziecka tworzyłem sobie listy rzeczy które chce zrobić czy zmienić. I do tej pory mam tego bardzo dużo - od spraw ważnych, rodzinnych, sportowych, osobistych, po coś w stylu listy książek do przeczytania, filmów do obejrzenia. Realizuję z tego oczywiście tylko małą część - 20-30 procent - ale myślę, że nie ma sensu się przejmować tym, bo kiedyś będzie się liczyć to co się udało osiągnąć, a nie to co nie. Edison jest pamiętany jako wynalazca żarówki, a nie jako twórca kilku tysięcy niedziałających projektów żarówek. A często niezrealizowane pomysły stają się potem inspiracją, przypominają mi się czasem po paru latach i modyfikuję je i wprowadzam życie pod inną postacią.
SuperDurson pisze:Moje podejście jest takie: jeśli chcesz coś zmienić to najlepszą ku temu porą jest TERAZ.
Każda chwila zwłoki oddala Cię od celu więc ustalanie, że zmienisz coś.. kiedyś - jest nienajmądrzejszym pomysłem.

Zawsze jest TERAZ.
Oczywiście, to prawda. W moim przypadku musiałem zrozumieć jeszcze jedno - teraz jest najlepsze, żeby zrobić coś, ale nie koniecznie żeby zrobić wszystko.
Czym łatwiej jest przebić karton - nóżem czy obłym kamieniem?
Oczywiście, że nożem, bo koncentruje energię w jednym punkcie.

Dla mnie pomocne było nauczyć koncentrować się na czymś konkretnym, poświęcając mniej ważne sprawy na które trwoniło się energię. Nie pełne zaangażowanie, zostawianie sobie otwartej furtki w razie niepowodzenia, mówiąc "spróbuję się zmienić" zamiast "zmienię się" jest strzelaniem sobie samemu w stopę.

edit:
@komandosek,
ho ho harpagan, rzeźnik - fajne plany. A na katorżnika może się wybierasz? Bo przed ostatnim jak pytałem na forum, to nikogo nie było lubującego się w takich klimatach.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

mirtille
Posty: 67
Rejestracja: środa, 11 listopada 2009, 14:05
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Kraków

Re: Postanowienia noworoczne vs. słomiany zapał

#15 Post autor: mirtille » czwartek, 7 stycznia 2010, 09:58

Nigdy w życiu nie robiłam postanowień noworocznych. Może dlatego, że jestem wolna od nałogów, może dlatego, że jak chcę coś zmienić w swoim życiu to po prostu to robię i nie potrzebuję sylwestra, żeby się do tego zabrać.

Dla mniej zdecydowanych osób może się to okazać dobrym pomysłem, symbol jakiejś daty wzmacnia wolę pozostania w decyzji. Niekoniecznie trzeba mieć problem z nałogiem, może to być np nadwaga, obsesyjne wydawanie pieniędzy, ciągłe spóźnianie się, bałaganiarstwo...można wymieniać długo.

Z drugiej strony są ludzie, którzy po prostu nie potrafią wyrwać w jakimkolwiek postanowieniu bez motywacji i kontroli z zewnątrz. Jeśli jest się takim beznadziejnym przypadkiem, to trzeba zdecydować, czy bardziej ma się ochotę naprawić wadliwy element swojego życia, czy po prostu lubi się te swoje problemy. Takie typy mają skłonność do pielęgnowania swoich kłopotów, bo zmiany niszczą ich poczucie bezpieczeństwa. Wśród znanych mi osób takiego rodzaju przeważają dwójki :P
8 w 7

ODPOWIEDZ