Jak wielu i dlaczego?
- Pędzący Bakłażan
- VIP
- Posty: 2637
- Rejestracja: sobota, 15 listopada 2008, 21:44
Muszę przyznać lepsze niż moje. Dokładniejsze i w ogóle
Najlepszy fragment:
********************************MÓWIMY STOP OFFTOPOWI****************************
A co do mojego tekstu to nie myślcie sobie, że ja taki bawidamek jestem.
Nie jestem
Na wszelki wypadek trzymam się od związków z daleka ostatnio. A najgorsze są nachalne kobity
Najlepszy fragment:
To na bank była miłośćboogi w swym melodramacie pisze: Mogłem mieć wtedy ze 13 lat(...)
********************************MÓWIMY STOP OFFTOPOWI****************************
A co do mojego tekstu to nie myślcie sobie, że ja taki bawidamek jestem.
Nie jestem
Na wszelki wypadek trzymam się od związków z daleka ostatnio. A najgorsze są nachalne kobity
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Opisy, czy związki?Pędzący Bakłażan pisze:dokładniejsze niż moje
Rozumiemy. Tulimy. Nachalnie uciekają. I przez to jesteś z dala od związków. TulimyPędzący Bakłażan pisze:trzymam się od związków z daleka ostatnio. A najgorsze są nachalne kobity
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Ja jeszcze nigdy nie byłam w związku. I nie spieszy mi się... Wiem, że kiedy nadejdzie TA chwila, TA osoba po prostu się pojawi. (Wyłoni się z wirujących płatków wiśni przy słodkim akompaniamencie shimasenu... A potem mocno mną potrząśnie i sprowadzi z obłoków na ziemię. ^.^")
Arigatou... hanaretete mo soba ni ite mo subete no anata e
samenai binetsu wa mada nanairo kakatta sora e mukatte koeru made.
9w1
samenai binetsu wa mada nanairo kakatta sora e mukatte koeru made.
9w1
To teraz ja ^^
Rocznik 89.
Nigdy nie miałam określonych kryteriów, długo martwiło mnie to nawet jakim cudem zdecyduje się na bycie z kimś, skoro podoba mi się tak wielu zupełnie różnych ludzi. Teraz wiem, że znalezienie kogoś ze odpowiednim charakterem graniczy z cudem. Zawsze oceniałam ludzi zbyt dobrze, uwypuklałam zalety, nie widziałam wad. A potem zawód (mówię o znajomych! naprawdę ^^").
W gimnazjum podkochiwałam się w swojej przyjaciółce. Wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie umiałam nic z tym zrobić. Szkoła się skończyła, kontakt się urwał. Gdy miałam 16 lat, rok starsza koleżanka zaproponowała mi chodzenie. To była jakby zabawa, chociaż ja chciałam czegoś więcej. Nigdy się nie pocałowałyśmy. Dowiedziałam się, że w dzieciństwie była ona wykorzystywana seksualnie przez matkę i bałam się, że swoimi niecnymi pomysłami mogłabym zrobić jej krzywdę.
Gdzieś w tym czasie zakochał się we mnie mój przyjaciel, ale nie potrafiłam odwzajemnić jego uczucia. Nie chciałam go oszukiwać, nie wydawało mi się, żeby sytuacja miała ulec zmianie, więc odtrąciłam jego uczucia. Wspólni znajomi, jego siostra, matka oraz nauczycielki w szkole (jego mama uczyła w naszym liceum) zaczęli dawać mi do zrozumienia jaka jestem zła.
Miałam koszmarne wyrzuty sumienia. Postanowiłam poprosić pewnego prawie nieznanego chłopaka o chodzenie. Chciałam żeby dał mi kosza. Chciałam zobaczyć jak to jest, jak się wtedy czuje. A ten się zgodził. Patrzył na mnie z rozjaśnionymi uśmiechem oczami, "Taka dziewczyna jak ty chce chodzić ze mną?". Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że mogę się komukolwiek podobać (zwyczajne problemy nastolatki).
Chłopak pochodził z patologicznej rodziny, matka biła go młotkiem, bracia zamykali na kilka dni w szafie. Uważałam się wtedy z Dawcę, w domu grałam rolę "bohatera rodziny", wierzyłam że uratuję go z tego piekła. Na drodze stanął mi on sam. Musiałam w kółko za niego decydować, nie było z nim o czym rozmawiać, cały czas opowiadał o swoim życiu - gdy już skończył, okazało się, że nie ma nic więcej do powiedzenia. Z kolei gdy ja chciałam coś powiedzieć, krzywił się i denerwował. Wiem, smutne, że byłam pierwszą osobą, która chciała go wysłuchać... ale też potrzebowałam uwagi. Byliśmy razem miesiąc (koło dwóch tygodni się nie widzieliśmy przez mój wyjazd), gdy z nim zrywałam, powiedział "Wiedziałem, że tak to się skończy". Spryciarz. Zrobiło mi się go żal, ale decyzji nie cofnęłam.
17 lat, drugi poderwał mnie, gdy kopałam w szkolne ksero (nie chciało kopiować, ani oddać kasy). Był ode mnie o rok młodszy, pamiętał mnie z dni otwartych szkoły - odpowiadałam na jego pytania. Byliśmy razem w kinie i teatrze. Pierwszy i drugi pocałunek, pierwszy elektryzujący - drugi jakbym pocałowała zdechłą rybę. Zerwaliśmy ten porywający, około tygodniowy związek przez gg. Pamiętam jak piekłam mu ciasto i przynosiłam do szkoły, a on wstydził się przed kolegami wziąć je ode mnie. Porażka.
Co ciekawe mojego obecnego partnera poznałam przez gg. Jesteśmy razem od ponad półtora roku. To była zwariowana historia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Musiałam pokonać własne obawy, jego sceptycyzm, poświęcić trochę siebie. Do niedawna był to związek na odległość, ale już mieszkamy razem. Co jakiś czas słyszę marudzenie o ślub, pytanie kiedy dziecko, ale wiem, że to moje życie i paru jęczących staruszków nie jest w stanie mi zaszkodzić.
Teraz przypomniało mi się jak jego babcia zaprowadziła mnie do lombardu i chciała wcisnąć pierścionek, jako zaręczynowy, chciała go kupić i dać mi za niego... Ach, siejemy zgorszenie w rodzinie... hihihihi ^^
Rocznik 89.
Nigdy nie miałam określonych kryteriów, długo martwiło mnie to nawet jakim cudem zdecyduje się na bycie z kimś, skoro podoba mi się tak wielu zupełnie różnych ludzi. Teraz wiem, że znalezienie kogoś ze odpowiednim charakterem graniczy z cudem. Zawsze oceniałam ludzi zbyt dobrze, uwypuklałam zalety, nie widziałam wad. A potem zawód (mówię o znajomych! naprawdę ^^").
W gimnazjum podkochiwałam się w swojej przyjaciółce. Wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie umiałam nic z tym zrobić. Szkoła się skończyła, kontakt się urwał. Gdy miałam 16 lat, rok starsza koleżanka zaproponowała mi chodzenie. To była jakby zabawa, chociaż ja chciałam czegoś więcej. Nigdy się nie pocałowałyśmy. Dowiedziałam się, że w dzieciństwie była ona wykorzystywana seksualnie przez matkę i bałam się, że swoimi niecnymi pomysłami mogłabym zrobić jej krzywdę.
Gdzieś w tym czasie zakochał się we mnie mój przyjaciel, ale nie potrafiłam odwzajemnić jego uczucia. Nie chciałam go oszukiwać, nie wydawało mi się, żeby sytuacja miała ulec zmianie, więc odtrąciłam jego uczucia. Wspólni znajomi, jego siostra, matka oraz nauczycielki w szkole (jego mama uczyła w naszym liceum) zaczęli dawać mi do zrozumienia jaka jestem zła.
Miałam koszmarne wyrzuty sumienia. Postanowiłam poprosić pewnego prawie nieznanego chłopaka o chodzenie. Chciałam żeby dał mi kosza. Chciałam zobaczyć jak to jest, jak się wtedy czuje. A ten się zgodził. Patrzył na mnie z rozjaśnionymi uśmiechem oczami, "Taka dziewczyna jak ty chce chodzić ze mną?". Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że mogę się komukolwiek podobać (zwyczajne problemy nastolatki).
Chłopak pochodził z patologicznej rodziny, matka biła go młotkiem, bracia zamykali na kilka dni w szafie. Uważałam się wtedy z Dawcę, w domu grałam rolę "bohatera rodziny", wierzyłam że uratuję go z tego piekła. Na drodze stanął mi on sam. Musiałam w kółko za niego decydować, nie było z nim o czym rozmawiać, cały czas opowiadał o swoim życiu - gdy już skończył, okazało się, że nie ma nic więcej do powiedzenia. Z kolei gdy ja chciałam coś powiedzieć, krzywił się i denerwował. Wiem, smutne, że byłam pierwszą osobą, która chciała go wysłuchać... ale też potrzebowałam uwagi. Byliśmy razem miesiąc (koło dwóch tygodni się nie widzieliśmy przez mój wyjazd), gdy z nim zrywałam, powiedział "Wiedziałem, że tak to się skończy". Spryciarz. Zrobiło mi się go żal, ale decyzji nie cofnęłam.
17 lat, drugi poderwał mnie, gdy kopałam w szkolne ksero (nie chciało kopiować, ani oddać kasy). Był ode mnie o rok młodszy, pamiętał mnie z dni otwartych szkoły - odpowiadałam na jego pytania. Byliśmy razem w kinie i teatrze. Pierwszy i drugi pocałunek, pierwszy elektryzujący - drugi jakbym pocałowała zdechłą rybę. Zerwaliśmy ten porywający, około tygodniowy związek przez gg. Pamiętam jak piekłam mu ciasto i przynosiłam do szkoły, a on wstydził się przed kolegami wziąć je ode mnie. Porażka.
Co ciekawe mojego obecnego partnera poznałam przez gg. Jesteśmy razem od ponad półtora roku. To była zwariowana historia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Musiałam pokonać własne obawy, jego sceptycyzm, poświęcić trochę siebie. Do niedawna był to związek na odległość, ale już mieszkamy razem. Co jakiś czas słyszę marudzenie o ślub, pytanie kiedy dziecko, ale wiem, że to moje życie i paru jęczących staruszków nie jest w stanie mi zaszkodzić.
Teraz przypomniało mi się jak jego babcia zaprowadziła mnie do lombardu i chciała wcisnąć pierścionek, jako zaręczynowy, chciała go kupić i dać mi za niego... Ach, siejemy zgorszenie w rodzinie... hihihihi ^^
7w8 (~)
When I woke up tonight I said
I'm gonna make somebody love me
And now I know, I know that it's you
You’re lucky, lucky, you're so lucky!!
When I woke up tonight I said
I'm gonna make somebody love me
And now I know, I know that it's you
You’re lucky, lucky, you're so lucky!!
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
Wiem, potrafię być upierdliwa w okazywaniu swojego uczucia. Jesteś Piątką, prawda ^^?
7w8 (~)
When I woke up tonight I said
I'm gonna make somebody love me
And now I know, I know that it's you
You’re lucky, lucky, you're so lucky!!
When I woke up tonight I said
I'm gonna make somebody love me
And now I know, I know that it's you
You’re lucky, lucky, you're so lucky!!
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Upierdliwa?Shironeko pisze:Wiem, potrafię być upierdliwa w okazywaniu swojego uczucia. Jesteś Piątką, prawda ^^?
Kobieto, ja to bym z takim ciastem chodził po tej szkole jak z trofeum
A tych samotników, co by krzywo spojrzeli, to bym nim po prostu poczęstował... niechby się dowiedzieli, jak to smakuje mieć dziewczynę ^^ (gra słów zamierzona )
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Słów mi brakuje
Na głowę to ja sobie wejść nie dam jakimś byle półgłówkom
Oberwać ciastem... chyba tak bym wyśmiał człowieczka, że by się pod ziemię ze wstydu zapadł po tym, co zrobił. W ogóle, jaki pomysł
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03