wybacz, nie mam bikiniEruantalon pisze:Jak już wpadłaś na forum, to wrzuciałabys zdjecie w bikini <albo bez>, a nie tam jakieś smuty piszesz ; >
a bez... nie mam zdjęć
wybacz, nie mam bikiniEruantalon pisze:Jak już wpadłaś na forum, to wrzuciałabys zdjecie w bikini <albo bez>, a nie tam jakieś smuty piszesz ; >
Epona pisze: ciężko powiedzieć. Zauważyłam, że często robię to nieświadomie a ta "udawana" skromność to raczej wielka potrzeba docenienia. powoli mi to przechodzi, ale mimo wszystko, kiedy z jednej strony faktycznie jestem skromna i czuje, ze nie zasłużyłam na pochwały, a z drugiej przepełnia mnie duma, kiedy mnie ktoś pochwali, to czuje, ze coś jest nie tak i z ta skromnością nie jest do końca ok
A przyczępię się tylko do jednego miejsca wywodu, mianowicie skromności. No więc rzeczywiście trochę strzelałam, w ostateczności mogłaby byc to ironia ironii. Ale chorobliwie nie znoszę nadmiernego wywyższania się i nie chcę, żeby inni mnie za taką uważali. Może to jakaś strategia psychologiczna, mechanizm obronny itp...
A tak serio to uważam, że prawdziwa skromność jest wtedy, kiedy nie mówi się za dużo o swojej osobie, zarówno zaletach jak i wadach. Od jednego do drugiego tylko mały kroczek. Ktoś, kto bez przerwy narzeka, jaki jest beznadziejny, również może być nieskromny...
U mnie skrzydło w jeden przejawia się w ten sposób, że chyba właśnie uniezależnia od opinii innych tak jak pisałam i daje wiarę w to, że jeśli robię coś dla rzeczy samej, wg własnego widzimisię, ale też czasem wbrew innym, to jest to celowe.Epona pisze:Chodziło mi o to, że moja "jedynkowość" podpowiada mi jak mam się zachowywać ale nie jest to tak silnie związane z tym jak wypadnę w oczach innych. To raczej mocna krytyka samej siebie gdzieś tam w głowie.
A kontrolowanie innych polega na tym, że wszystkim mówię jak mają się zachowywać, czego nie robić - tak jak surowy nauczyciel.
Dokładnie. Mam pewien limit, którego nigdy, nigdy nie przekraczam. Kiedyś pewnie przekroczę, ale jak na razie mi się nie zdarzyło. A trzymam się tego, nie dlatego, że się boję skutków (no chociaż raz rzeczywiście się bałam, że mogłabym powiedzieć komuś trochę za dużo...), chodzi i przede wszystkim o to, żeby być następnego dnia w formie.Epona pisze:mnie np bardzo trudno upić. Nie dlatego, że mam mocną głowę [...] ale dlatego, że zawsze kiedy czuję, że pewna granica we mnie się nagina, po prostu odmawiam i więcej nie piję
Nie wiem czy można wysuwać takie tezy, bo jakoś nie wydaje mi się, żeby to, czy ma się słabą głowę czy nie, zależało od enneatypu. A nawet gdyby jakimś cudem mogło zależeć (chociaż co ma osobowość do kwestii czysto biologicznej...), to z Twoją tezą bym się nie zgodziła.Ale za to mam słabą głowę (wydaje mi się, że większość dwójek tak ma, bo moja koleżanka też dwójka, po trzech piwach wszystko zapomina)
Ja tak nie robię:/ ale ja 2 w 1(tak btw właśnie popijam gin z toniciem). Piję go DLA SMAKU. Malutki drink. Na zapomnienie wolę coś bardziej emocjonalnego- dynamiczna gra komputerowa, granie szybkich kawałków na gitarze lub koncert metalowy.doma pisze:Mam pytanie do Was, dwójki. Czy zdarza się Wam upijać z powodu ucieczki od problemu? Troche tak na zasadzie: miałem gorszy dzień, zatem, muszę się pośmiać i upić z kumplem?
Pytam bo jako 4w5 chyba nie do końca rozumiem mojego chłopaka, mam często wrażenie, że on koi swój ból doraźnie albo stara się na siłę skupiać na czymś innym. Nie wiem jak mu wytłumaczyć że to dobre na krótką metę. Oraz dac mu do zrozumienia, że fakt wypicia 0,7 i cytrynówki na spółę z kolegą to nie było wypicie dwóch piw. Szkoda gadać. Pokłóciłam się z nim strasznie jeszcze tego samego wieczoru. Dodam jeszcze, że jest to 2w3.