Wiecej - http://www.taraka.pl/wojny_swiatowNauczyłem się nie przywiązywać do swoich poglądów, doktryn, wierzeń. One wciąż się zmieniają. Gdy zdobywam nowe informacje, doświadczenia, które podważają dotychczasowy porządek, jestem w stanie zbudować na gruzach coś nowego, o ile wystarczy mi odwagi. Gdybym tak nie robił, odrzucałbym fakty, nie dopuszczałbym ich do świadomości. Jeśli byłbym inteligentny i wyszkolony w sztuce retoryki mógłbym nawet bardzo dobrze uzasadnić to, czego bronię. Ale co oznaczałoby to dla mnie? Zatrzymanie się i zasklepienie. Stąd biorą się wszelkie fanatyzmy. Ba, od tysiącleci pokutuje pogląd, iż wiara w to czego nie rozumiemy jest święta. Silna wiara, wytrwałość w obronie konkretnego światopoglądu, który zazwyczaj jest dany odgórnie, jest uważana za cnotę. Podobnie jest z wiarą w rozum, logikę, które są ograniczone, a więc już na początku można założyć, że coś im umyka, że czegoś nie są w stanie uchwycić, przez co percypują i opisują tylko drobny wycinek rzeczywistości. Tak, bo i racjonalista, który odrzuca wiarę, choć się do tego nie przyzna przed samym sobą, sam broni swojej wiary w... racjonalizm.
Bardzo Dziewiątkowy tekst. Ale chyba dla bardzo zdrowych Dziewiątek. Niezdrowe przyjmuj postawę upartego osiełka.