Etyka, religia, wiara, niewiara - jak to z nami jest?
-
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 00:05
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Gliwice
Etyka, religia, wiara, niewiara - jak to z nami jest?
No właśnie, chyba tego jeszcze tu nikt nie drążył, a ciekawość mnie zżera jak to wygląda z wiarą u jedynek. Czy w dużym stopniu przeważają osoby wierzące, czy może jest równowaga między nimi a ateistami. A Może jedynki mają niesprecyzowane poglądy.
I co najważniejsze co znaczy dla was wiara, jak ją rozumiecie i jakie macie do niej podejście. A jeśli nie wierzycie, to jaki jest wasz światopogląd i jaka wagę przywiązujecie do jego rozwijania itd.
I co najważniejsze co znaczy dla was wiara, jak ją rozumiecie i jakie macie do niej podejście. A jeśli nie wierzycie, to jaki jest wasz światopogląd i jaka wagę przywiązujecie do jego rozwijania itd.
Ostatnio zmieniony wtorek, 10 kwietnia 2007, 11:55 przez Bartosso, łącznie zmieniany 1 raz.
"..." - 1w2 "Adwokat"
http://www.alternativemusic.vdd.pl
http://www.alternativemusic.vdd.pl
Właśnie islam interesuje mnie z tego powodu. Muzłumanie są aktywni. Ta aktywność interesuje mnie w tej więrze. Gdyby islam był moją wiarą byłbym bardziej zorganizowany, miałbym aktywniejsze życie, byłbym bardziej poddany bogu. Wiara muzłumańska jest bardziej aktywna i pobożna niż wiara chrześcijańska. Muzłumanie mają leprze, pobożniejsze, ciekawsze życie niż chrześcijanie. Dużym minusem wiary chrześcijańskiej jest małe poddanie się bogu. Ja chciałbym poddać się bogu.
Ostentacyjne wyznawanie wiary i ostentacyjne odrzucenie wiary.hab pisze:Wiara muzłumańska jest bardziej aktywna i pobożna niż wiara chrześcijańska. Muzłumanie mają leprze, pobożniejsze, ciekawsze życie niż chrześcijanie. Dużym minusem wiary chrześcijańskiej jest małe poddanie się bogu.
Lepiej te pierwsze? Bez szczerych uczuć?
Faryzeusze są zawsze i wszędzie.
Czy w tą czy w drugą stronę to i tak w obu koncepcjach jest to obraza Boga, niewdzięczność.
Wiara chrześcijańska nigdzie nie mówi o małym poddaniu się Bogu, lecz o całkowitym. To ludzie, nie wiara.
No dobra, chcesz odpowiedzi. To skomplikowane. Jak już mówiłem jestem niesolidny. Mam słomiany zapał. Jak nie czuję przymusu lenię się. Potrzebuję dyscypliny. Wiara muzułmańska jest bardziej zdyscyplinowana niż wiara chrześcijańska. W wierze chrześcijańskiej mogę być pobożnym i niepobożnym (to właśnie kwestia mojej solidności). W wierze muzułmańskiej nie mam wyboru- muszę być tylko pobożny (bez względu czy jestem solidny czy nie). Dlatego wiara muzułmańska podoba mi się.
Która wiara jest lepsza, właściwsza, pobożniejsza? Nie mówię, że wiara chrześcijańska jest gorsza, a wiara muzułmańska jest lepsza, ani odwrotnie. Moim zdaniem wszystkie religie są dobre, właściwe, pobożne. Różnią się między sobą tylko formą. Znam takie porównanie:
Jest rzeka. Bóg stoi po jednej stronie rzeki. Ludzie stoją po drugiej stronie rzeki. Co zrobić aby ludzie mogli się spotkać z Bogiem? Trzeba zbudować mosty. Nie ważne jakie będą te mosty, ważne, że ludzie spotkają się z bogiem. Nie ważne jakim mostem pójdą. Tymi mostami jest wiara. Nie ważne jaka jest ta wiara, nie ważne którą się wybierze. Ważne, że doprowadzi do Boga.
Która wiara jest lepsza, właściwsza, pobożniejsza? Nie mówię, że wiara chrześcijańska jest gorsza, a wiara muzułmańska jest lepsza, ani odwrotnie. Moim zdaniem wszystkie religie są dobre, właściwe, pobożne. Różnią się między sobą tylko formą. Znam takie porównanie:
Jest rzeka. Bóg stoi po jednej stronie rzeki. Ludzie stoją po drugiej stronie rzeki. Co zrobić aby ludzie mogli się spotkać z Bogiem? Trzeba zbudować mosty. Nie ważne jakie będą te mosty, ważne, że ludzie spotkają się z bogiem. Nie ważne jakim mostem pójdą. Tymi mostami jest wiara. Nie ważne jaka jest ta wiara, nie ważne którą się wybierze. Ważne, że doprowadzi do Boga.
wieczne jest ale slonce (jeszcze) w fizycznym tego slowa znaczeniu a nie niebo w wymiarze duchowym.. i podtrzyma Cie tutaj jedynie pamiec ludzi zyjacych po Tobie
ograniczac mnie moze tylko.. w sumie tylko ja sama moge sie ograniczyc.. zasady wychowanie.. chyba powinnam wierzyc w zdrowy mozg ludzki
ograniczac mnie moze tylko.. w sumie tylko ja sama moge sie ograniczyc.. zasady wychowanie.. chyba powinnam wierzyc w zdrowy mozg ludzki
1w2
Ja wierzę w istnienie Boga, jakkolwiek Go nazwiecie, ale dla mnie nieważna jest cała ta otoczka religijna. Czy jesteś wyznawcą Islamu czy Protestantyzmu, w tego samego Boga wierzysz, choć inaczej Go nazywasz. A już cała reszta (czy byli Apostołowie, czy nie, czy masz to zapisane w Biblii czy w Koranie, itp.), to jest naprawdę mało ważne. Teoretycznie jestem katoliczką, ale nie robię wielkiego halo z wszystkich ceregieli typu roraty, posty, odpusty, spowiedzi - to jest tylko, jak mawia mój ulubiony pisarz Dean R. Koontz - "dla udramatyzowania". Coś trzeba przecież wymyślić, żeby ludziom się nie nudziło...
"Lepiej spróbować, i potem żałować, niż żałować, że się nie spróbowało..."
1, 3 lub 3w4
1, 3 lub 3w4
-
- Posty: 7
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:41
nawet nie wiesz ile prawdy napisałeśhab pisze:Ja jestem wierzący. Nie potrafiłbym być niewierzącym. Moja wiara usensownia mnie. Nadaje sensu życia. Ja żyję po to aby wierzyć. Staram się być dobrym aby trafić do nieba.
Gdybym był niewierzący byłbym bezsensowny. Nie widziałbym sensu mojego istnienia, działania, ulepszania się itp.
do 10 roku życia byłem wierzącą osobą...
później uznałem istnienie Boga za niepoparte żadnymi sensownymi faktami... uznałem że nie wierzę...
no i tak sobie "nie wierzyłem" do 15 roku życia... aż tu nagle moje przemyślenia związane z wiarą skumulowały się... no i pewnej pięknej letniej nocy dotarło do mnie że rzeczywiście Boga najprawdopodobniej nie ma... i nie ma co się łudzić tym że jest...
w tym też momęcie z mojego życia WYPAROWAŁY wszystkie wartości!
począwszy od Boga, przez moralność, dobro, godność, honor, miłość, , patriotyzm, mądrość, prawdę, lojalność, rodzinę, piękno, zdrowie, życie aż po pieniądze...
NIC się dla mnie nie liczyło...
oczywiście moje życie niewiele się zmieniło... bo i po co... nie miało wartości... nie było szczęścia... więc mogłem dawać szczęście innym... niech oni się cieszą jeżeli ja nie potrafię... po co miałem nie być dobrym skoro i tak to mnie nic nie kosztuje... po co miałem oszukiwać innych jak i tak to mi nic nie da... jeżeli nic się nie liczy to czemu się nie dostosować?
no i tak też stałem się według mniemania moich niektórych kolegów niewierzącym świętym
ale ogólnie życie nie ma sensu... sens istnienia to według mnie okłamywanie samych siebie...
Zaznaczyłem, że jestem niewierzący mając na myśli, ateizm.
ogólnie wierzę, iż:
na wstępie nadpisze, iż stnieją dwa zjawiska: świadomy sen(LD ) oraz doznania pozacielesne(OoBE).
Wierzę, iż istnieją ciała/istoty wyższego rzędu i my-ludzie, cały otaczający nas świat jets jedynie ich snem. Dziwnie to może brzmieć, lecz wystarczy trochę się zgłebić w ten tok myślenia. Skoro istnieje świadomy sen możemy w czasie snu doświadczać różnego rodzaju złudzeń(dziwniej: samo nasze istnienie możnaby nazwać czyimś(Boskim??) złudzeniem). W czasie świadomego snu można(logicznie rozumując) zapaść w kolejny świadomy sen, idąc tym tropem możnaby zagłebiać się w kolejne wartswy złudnej rzeczywistości/tworów naszej wyobraźni. W takim wypadku ciężko by było odróżnić sen od jawy, tym samym(będąc realnie w stanie śpiączki) myśleć, iż się żyje! Podałem również link do opsiu OoBE. Do poprzednich myśli można dołączyć pare ciekawych informacji. Jeżeli podczas snu można doświadczać otaczającego nas świata w realny sposób, można się również z innymi osobami/istotami komunikować(to akurat nie jest niczym nadzwyczajnym, ot, nawet niechcianym). Oba zjawiska można połaczyć w prosty sposób, a mianowicie: istnieją wyższe byty które są w fazie snu/letargu, ich świat(wytworzony w ich świadomościach) tworzy pewną całość którą stale kontrolują. W ich śnie, mogą przybrać pewną dowolną postać, którą przybierają na stałe(ew. do śmierci, następnie się odrazadzają w jako inny śniony byt, z nową świadomością). Teraz być może ważna pytanie: skąd taki pomysł, aby śnić, a nie żyć(pytanie o sens takiego sposobu życia przez te wyższe byty). Pewną opją jest, iż dożyły momentu w którym, świat stał się niezdatny do jakiejkolwiek egzystencji, lub był/jest na skraju wytrzymałości. Owe byty doszły do wniosku, iż aby móc przetrwać muszą zapaść w letarg(tym samym mogąc ocalić swoje życie od śmierci, gdyż ich życie jest na poziomie snul śmierć ich tylko budzi). Inną opcją jest, wprost przeciwnie do poprzedniego typu, niedojżałość! Byty boją się/są na tyle niedojżałe aby prowadzić własne życie. Ze strachu chowają się do innego świata aby móc uchronić się przed odpowiedzialnością lub konsekwencjami swoich czynów. Zapadnięcie w letarg czyniłoby ich wręcz bezkarnymi w śnionym świecie.
Przyznaję, jest to, moim zdaniem, bardzo pesymistyczna wersja świata, ale, niestety, w taką wierze. Wydaje mi się ona najbardziej logiczna w dodatku jest możliwa w ludzkiej społeczności(Skoro żyją jak my, więc muszą być na podobnym poziomie intelektualnym. Gdyby były owe byty o wyższym stanie umysłu, podejżewam nie byłoby wojen, zła, niegodziwości; nikt nie byłby krzywdzony, lecz tym samym nie dążyłoby to do utopii). Najgorszą opcją, najbardziej pesymistyczną i wręcz ironiczną względem ludzkości byłby fakt, gdyby nasze życie byłoby tylko i wyłącznie grą istot wyższych. Bylibyśmy pod stałą obserwacją, podglądani jak zwierzyna, pozbawienie własnego Ja, gdyż byłoby to wytworem systemu.
ogólnie wierzę, iż:
na wstępie nadpisze, iż stnieją dwa zjawiska: świadomy sen(LD ) oraz doznania pozacielesne(OoBE).
Wierzę, iż istnieją ciała/istoty wyższego rzędu i my-ludzie, cały otaczający nas świat jets jedynie ich snem. Dziwnie to może brzmieć, lecz wystarczy trochę się zgłebić w ten tok myślenia. Skoro istnieje świadomy sen możemy w czasie snu doświadczać różnego rodzaju złudzeń(dziwniej: samo nasze istnienie możnaby nazwać czyimś(Boskim??) złudzeniem). W czasie świadomego snu można(logicznie rozumując) zapaść w kolejny świadomy sen, idąc tym tropem możnaby zagłebiać się w kolejne wartswy złudnej rzeczywistości/tworów naszej wyobraźni. W takim wypadku ciężko by było odróżnić sen od jawy, tym samym(będąc realnie w stanie śpiączki) myśleć, iż się żyje! Podałem również link do opsiu OoBE. Do poprzednich myśli można dołączyć pare ciekawych informacji. Jeżeli podczas snu można doświadczać otaczającego nas świata w realny sposób, można się również z innymi osobami/istotami komunikować(to akurat nie jest niczym nadzwyczajnym, ot, nawet niechcianym). Oba zjawiska można połaczyć w prosty sposób, a mianowicie: istnieją wyższe byty które są w fazie snu/letargu, ich świat(wytworzony w ich świadomościach) tworzy pewną całość którą stale kontrolują. W ich śnie, mogą przybrać pewną dowolną postać, którą przybierają na stałe(ew. do śmierci, następnie się odrazadzają w jako inny śniony byt, z nową świadomością). Teraz być może ważna pytanie: skąd taki pomysł, aby śnić, a nie żyć(pytanie o sens takiego sposobu życia przez te wyższe byty). Pewną opją jest, iż dożyły momentu w którym, świat stał się niezdatny do jakiejkolwiek egzystencji, lub był/jest na skraju wytrzymałości. Owe byty doszły do wniosku, iż aby móc przetrwać muszą zapaść w letarg(tym samym mogąc ocalić swoje życie od śmierci, gdyż ich życie jest na poziomie snul śmierć ich tylko budzi). Inną opcją jest, wprost przeciwnie do poprzedniego typu, niedojżałość! Byty boją się/są na tyle niedojżałe aby prowadzić własne życie. Ze strachu chowają się do innego świata aby móc uchronić się przed odpowiedzialnością lub konsekwencjami swoich czynów. Zapadnięcie w letarg czyniłoby ich wręcz bezkarnymi w śnionym świecie.
Przyznaję, jest to, moim zdaniem, bardzo pesymistyczna wersja świata, ale, niestety, w taką wierze. Wydaje mi się ona najbardziej logiczna w dodatku jest możliwa w ludzkiej społeczności(Skoro żyją jak my, więc muszą być na podobnym poziomie intelektualnym. Gdyby były owe byty o wyższym stanie umysłu, podejżewam nie byłoby wojen, zła, niegodziwości; nikt nie byłby krzywdzony, lecz tym samym nie dążyłoby to do utopii). Najgorszą opcją, najbardziej pesymistyczną i wręcz ironiczną względem ludzkości byłby fakt, gdyby nasze życie byłoby tylko i wyłącznie grą istot wyższych. Bylibyśmy pod stałą obserwacją, podglądani jak zwierzyna, pozbawienie własnego Ja, gdyż byłoby to wytworem systemu.