Jak kochać?
- Kwiecia
- Posty: 213
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
- Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej
Jak kochać?
Zawsze wydawało mi się, że potrafię kochać, i to kochać tak, że dla obiektu mojej miłości byłabym zdolna obrócić świat do góry nogami. Dziś uświadomiłam sobie, że to zwykła bzdura. Że moje uczucia wcale nie są takie czyste, jak myślałam. Nie umiem wykrzesać z siebie prawdziwej miłości. Za bardzo koncentruję się na sobie i swoich uczuciach, a za mało na samym ukochanym. Czuję się poszkodowana, kiedy to właśnie ja poszkodowałam. Podświadomie bardziej dbam o to, co odczuje moje ego, niż o dobro partnera, a nawet, gdy dbam o to jego dobro, to nie wiem, czy nie robię tego właśnie po to, bo moje ego czuje się wtedy dobrze. Siebie zresztą też kochać nie umiem, bo mimo tej koncentracji na sobie zaakceptować się nie potrafię. Dlatego zwracam się do was z pytaniem: jak taka egocentryczna Czwórka jak ja ma nauczyć się kochać pełną gębą?
4w5
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
Re: Jak kochać?
Pogląd, że miłość to dawanie i branie drugiej osoby pod uwagę, to czwórka wpadająca w chorą dwójkowość. Tak więc wcale nie gonisz czegoś zdrowego.
Na swoj sposób milość bywa egocentryczna, bo daje przyjemne uczucie buzujących endorfin. To poszukiwanie samoakceptacji, potwierdzenia własnej atrakcyjności. Dwoje zakochanych przegląda się nawzajem we własnych oczach i widzi siebie jako ideał.
Miłość nie jest jednolita i taka sama. Zmienia się w czasie. Ma swoje etapy. Pojawia się potrzeba wspólnoty dwojga osób. Kompromisy, ale i pilnowanie swoich potrzeb, równowagi sił.
I trzeba zacząć o akceptacji siebie. Bez tego będzie to tylko wieczne potwierdzanie własnej wartości z uczuciem ciągłego niedosytu i niewiary.
Na swoj sposób milość bywa egocentryczna, bo daje przyjemne uczucie buzujących endorfin. To poszukiwanie samoakceptacji, potwierdzenia własnej atrakcyjności. Dwoje zakochanych przegląda się nawzajem we własnych oczach i widzi siebie jako ideał.
Miłość nie jest jednolita i taka sama. Zmienia się w czasie. Ma swoje etapy. Pojawia się potrzeba wspólnoty dwojga osób. Kompromisy, ale i pilnowanie swoich potrzeb, równowagi sił.
I trzeba zacząć o akceptacji siebie. Bez tego będzie to tylko wieczne potwierdzanie własnej wartości z uczuciem ciągłego niedosytu i niewiary.
4w5, INFj, sp/sx
Fajnie, że zaczynamy poruszać takie osobiste tematy, a nie tylko o ogólnikach gadać
Pewna dawka egoizmu jest potrzebna i zdrowa. Są takie chwile w życiu, gdy człowiek powinien pomyśleć o sobie. Może to była właśnie jedna z nich? Och, dziś myślę, że chyba szczęśliwsi są ludzie, którzy biorą z życia to, co chcą. Ja się cały czas przejmuję tym, co facet czuje, czy go przypadkiem czymś nie urażę, czy nie nadużywam jego dobroci i uprzejmości... i efekt jest taki, że w zasadzie boję się cokolwiek zrobić, żeby go nie obrazić. "Wielka, głęboka miłość", "najpierw on, potem ja". Ale nic dobrego z tego nie wychodzi.
Ja mam podobnie. Sporo z tego, co robię dla innych ludzi, robię po to, by podbudować moje własne ego. Ale skoro ja jestem zadowolona i oni są zadowoleni, to chyba wszystko jest oki.
Pewna dawka egoizmu jest potrzebna i zdrowa. Są takie chwile w życiu, gdy człowiek powinien pomyśleć o sobie. Może to była właśnie jedna z nich? Och, dziś myślę, że chyba szczęśliwsi są ludzie, którzy biorą z życia to, co chcą. Ja się cały czas przejmuję tym, co facet czuje, czy go przypadkiem czymś nie urażę, czy nie nadużywam jego dobroci i uprzejmości... i efekt jest taki, że w zasadzie boję się cokolwiek zrobić, żeby go nie obrazić. "Wielka, głęboka miłość", "najpierw on, potem ja". Ale nic dobrego z tego nie wychodzi.
Ja mam podobnie. Sporo z tego, co robię dla innych ludzi, robię po to, by podbudować moje własne ego. Ale skoro ja jestem zadowolona i oni są zadowoleni, to chyba wszystko jest oki.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP
Dla mnie oczywistym jest "najpierw ona, potem ja". Wcale mi to nie przeszkadza, jest mi z tym świetnie. To jest właśnie to, co chcę brać z życia - poczucie, że jestem dla kogoś, że jestem jej potrzebna.
Dwójkowość? Prawdopodobnie. Ale czy chora?...
Dwójkowość? Prawdopodobnie. Ale czy chora?...
Podczas srogiej zimy zrozumiałem, że we mnie jest niezwyciężone lato.
4w5, ISFp.
4w5, ISFp.
Kiedyś zadałem pytanie w zabawie : Ja czy Ty :]
Dla mnie jest jedna prawidłowa odpowiedź: My.
Trzeba pamiętać o sobie, bez tego wydaje mi się że idzie komunikat do ukochanej osoby: jesteś lepszy(a), prawdopodobnie nie gramy w tej samej lidze, bardziej mi zależy, możesz mi wejść na głowę, a ja będę się cieszyć.
Choć to jest niezwykle trudne to czasem trzeba się ograniczać i od gierek czasem nie sposób uciec dla dobra obojga. Wbrew zapewnieniom o miłości czy wierności pojawia się zmęczenie, nuda, chęć odmiany. Dobrze by wprowadzić trochę nowości do wzajemnych relacji i podtrzymywać swój atrakcyjny wizerunek, by uniknąć zdrady.
Zupełnie trójkowo mi się napisało, ale to dobrze. Bardzo lubię moje skrzydło :]
PS. Nowy avek nie pasuje Ci ali. Poprzedni był świetny.
Dla mnie jest jedna prawidłowa odpowiedź: My.
Trzeba pamiętać o sobie, bez tego wydaje mi się że idzie komunikat do ukochanej osoby: jesteś lepszy(a), prawdopodobnie nie gramy w tej samej lidze, bardziej mi zależy, możesz mi wejść na głowę, a ja będę się cieszyć.
Choć to jest niezwykle trudne to czasem trzeba się ograniczać i od gierek czasem nie sposób uciec dla dobra obojga. Wbrew zapewnieniom o miłości czy wierności pojawia się zmęczenie, nuda, chęć odmiany. Dobrze by wprowadzić trochę nowości do wzajemnych relacji i podtrzymywać swój atrakcyjny wizerunek, by uniknąć zdrady.
Zupełnie trójkowo mi się napisało, ale to dobrze. Bardzo lubię moje skrzydło :]
PS. Nowy avek nie pasuje Ci ali. Poprzedni był świetny.
„Moc bowiem w słabości się doskonali”
- Kwiecia
- Posty: 213
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
- Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej
A mi to nie do końca pasuje. Może i by pasowało, gdyby nie to, że czasami po jakiejś zwadzie zaczynam myśleć tylko o tym, że ja jestem smutna, i nawet nie zauważam tego, że nie tylko ja tak się czuję. Tu egocentryzm zaczyna się robić zły - dlatego chciałabym, żeby przekształcił się w prawdziwą miłość i troskę.Ja mam podobnie. Sporo z tego, co robię dla innych ludzi, robię po to, by podbudować moje własne ego. Ale skoro ja jestem zadowolona i oni są zadowoleni, to chyba wszystko jest oki.
Bardzo dobrze, bo kocham (tudzież próbuję kochać) właśnie TrójkęZupełnie trójkowo mi się napisało, ale to dobrze.
4w5
Pytanie jest źle postawione. Nie bardzo sobie wyobrażam, jak prowokujesz w sobie taką 'czystą' miłość. To wszystko, o czym piszesz, rzeczywiste intencje i czyny, są produktem ubocznym uczuć, sprzężenia zwrotnego brak.
Wartości i przekonania o tym, co bliższe ideału, nakładasz dopiero na decyzje, a nie modelujesz nimi uczucia.
Wartości i przekonania o tym, co bliższe ideału, nakładasz dopiero na decyzje, a nie modelujesz nimi uczucia.
4
have a strange day
have a strange day
- Kwiecia
- Posty: 213
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
- Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej
W żadnym wypadku nie chodzi o zmuszanie się! Chodzi tylko i wyłącznie o to, że moim zdaniem miłości trzeba się nauczyć, żeby - kochając kogoś - robić to naprawdę dobrze. Artyści uczą się malować, a pisarze uczą się pisać, mimo że jako tako potrafią to zrobić i bez nauki. Ale od "jako tako" do "dobrze" jest kawał drogi... kawał tej nauki, którą chciałabym przejść. I dlatego zadałam pytanie o poradę, jak to zrobić.
4w5
Miłości nie da się nauczyćKwiecia pisze:Chodzi tylko i wyłącznie o to, że moim zdaniem miłości trzeba się nauczyć, żeby - kochając kogoś - robić to naprawdę dobrze.
Ale można się nauczyć tworzyć zdrowy, dobry związek. A to praca na miesiące, lata, wszystko okazuje się w toku wspólnego życia. To nie jest tak, że naczyta się książek, podbuduje teoretycznie, bo potem rozbija się o demony i trudności tamtej osoby. To robi się razem lub w oparciu o już istniejący związek.
Znam to, bo byłam Wielką Teoretyczką zdrowego związku. Prawdziwe życie okazało się trudniejsze - co kilka tygodniu jakiś wielki sprawdzian z emocji, kompromisów, tolerancji. I świadomość, że to nie koniec, bo zawsze wypłynie coś nowego.
4w5, INFj, sp/sx
Nie znam waszej relacji, nie znam Ciebie i nie oceniam, oczywiście. Nie mówię teraz o Was, to moje przemyślenia na temat zwiazków i miłości.
Pomyślałam o tych wszystkich parach, które są wokół mnie. I większość z tych par to nie jest miłość. To jest jakieś zauroczenie, albo bycie ze sobą, bo głupio być samym, albo żeby zaspokoić własne emocjonalne pobudki. Wielkie miłości na 3 miesiące...
Zgadzam się z Aliszien, miłość to coś, co ma się w sobie od początku, to się odkrywa a nie się tego uczy. Uczyć się trzeba bycia z drugim, uwzględniania jego potrzeb, złych nastrojów, denerwujących nawyków, uczyć się trzeba tolerancji... całe to dopasowanie do siebie, które wypływa z miłości. Bo jak nie będę kochać, to nie będzie mi się chciało. Poszukam sobie kogoś innego.
Pomyślałam o tych wszystkich parach, które są wokół mnie. I większość z tych par to nie jest miłość. To jest jakieś zauroczenie, albo bycie ze sobą, bo głupio być samym, albo żeby zaspokoić własne emocjonalne pobudki. Wielkie miłości na 3 miesiące...
Zgadzam się z Aliszien, miłość to coś, co ma się w sobie od początku, to się odkrywa a nie się tego uczy. Uczyć się trzeba bycia z drugim, uwzględniania jego potrzeb, złych nastrojów, denerwujących nawyków, uczyć się trzeba tolerancji... całe to dopasowanie do siebie, które wypływa z miłości. Bo jak nie będę kochać, to nie będzie mi się chciało. Poszukam sobie kogoś innego.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP