I Ty mi tu piszesz, że wcale nie czujesz się wyjątkowy?
Popracuj nad sobą lepiej troszkę a potem dyskutuj na temat indywidualizmu.
Nie jesteś sam na świecie.

Każdy człowiek mniej czy bardziej potrzebuje uznania i akceptacji. Mimo to jednak ostatnie, o czym pomyślę, robiąc cokolwiek, jest troska, co sobie ludzie pomyślą. Nie szukam uznania za pomocą oryginalności czy niezależności ani też za pomocą dopasowywania się pod gusta innych. Chciałabym, by ludzie zaakceptowali mnie taką, jaka jestem. Chociaż może większość Czwórek faktycznie robi to za pomocą oryginalności i niezależności- tego nie wiem.LittleClover pisze:Padły opinie, że czwórki nie idą za tłumem, że nie przyjmują wzorców i prowadziły one do konkluzji, jakoby czwórki nie przejmowały się opinią. Nie zgodzę się. Bo chociażby dlaczego jesteśmy tak łase na komplementy? Potrzebujemy uznania, potrzebujemy akceptacji. Tylko w przeciwieństwie do np. trójek, które chętnie się zmieniają w celu uzyskania aprobaty, w nas tkwi przekonanie, że uznanie otrzymamy właśnie dzięki niezależności i oryginalności.
mam podobnie jak ty, tylko że nie przeszkadza mi przydzielenie przez kogoś zadania, wręcz przeciwnie czuje się wtedy dowartościowany. Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy cała grupa zapieprza a ty nie masz przydzielonego zadania i tylko się przyglądasz (właściwie udajesz, że coś robisz). Jestem wtedy wściekły zarówno na siebie jak i na resztę grupy, ponieważ czuję się bezużyteczny, wyalienowany a co najgorsze w tym jest to, że uświadamiasz sobie, że jesteś zależny od innych i jeszcze do tego powinieneś reszcie podziękować.Mam właśnie taki problem z racji swojego indywidualizmu, że nie potrafię pracować w zespole. Nie potrafię robić czegoś razem. Jeśli już w zespole jestem, muszę mieć konkretne, indywidualne zajęcie. Gdy nikt mi roli nie przydziela, sama jej szukam, a gdy znaleźć nie mogę, gdy widzę, że ktoś już robi to samo, co ja, wycofuję się. Nie potrafię się dzielić, współdziałać. Nigdy nie potrafiłam, co było powodem wielu stresów w szkole, gdy trzeba było zrobić coś razem.
Jak wam idzie praca w grupie? A co z grami zespołowymi? Macie z tym problem? Jesteście indywidualistami, czy lubicie działać w zespole?
Mam dokładnie te same odczucia. Mi też nie przeszkadza mi przydzielenie przez kogoś zadania. Ważne bym jakieś zadanie miała. Mimo to wszystko jednak wolę pracować sama, bo wtedy ryzyko mojego niepowodzenia spada wyłącznie na mnie, nie stresuję się faktem, że jeśli czegoś nie zrobię, reszta grupy będzie miała problem.maciex pisze:mam podobnie jak ty, tylko że nie przeszkadza mi przydzielenie przez kogoś zadania, wręcz przeciwnie czuje się wtedy dowartościowany. Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy cała grupa zapieprza a ty nie masz przydzielonego zadania i tylko się przyglądasz (właściwie udajesz, że coś robisz). Jestem wtedy wściekły zarówno na siebie jak i na resztę grupy, ponieważ czuję się bezużyteczny, wyalienowany a co najgorsze w tym jest to, że uświadamiasz sobie, że jesteś zależny od innych i jeszcze do tego powinieneś reszcie podziękować.
Tocqueville uznawał indywidualizm za efekt egalitaryzacji społeczeństwa. Indywidualizm jest konstruktem społecznym, nie fanaberią jednostki, nic dziwnego, że jest go mnóstwo, bo to TREND W SPOŁECZEŃSTWIE (A konkretniej w społeczeństwach tzw. demokratycznych)ders pisze:Co to za indywidualizm jak jest tego tak mnóstwo?
To uważam za niezwykle trafne, wręcz definiujące Czwórkę jako oddzielny (hehe) typ enneagramu.Rilla pisze:Nie chodzi o to, że Czwórki są jedyne w sowim rodzaju, wyjątkowe, wyróżniające się krzykliwie od ogółu. Takie myślenie do niczego nie prowadzi. Największy ekscentryk w naszym otoczeniu nie koniecznie będzie Indywidualistą. Myślę, że chodzi o poczucie odrębności tkwiące w podstawie ich jestestwa. Ona jest z grupą, a nie w grupie. Jest ona i reszta; jest ona i jej przyjaciółka, ale nie one razem. Nie jest to postawa napuszonego arystokraty odcinającego się od pospólstwa, jak to mogą odebrać przedstawiciele innych typów enneagramu, a przynajmniej nie koniecznie, nie u zdrowej Czwórki. Jest to raczej efekt tego, że nie ma poczucia wspólnoty, nie potrafi w pełni odczuć współistnienia z kimś drugim, złączenia się z nim duchowo.
Z mojego doświadczenia ze sobą samą i innymi znanymi Czwórkami wynika raczej, że owszem, zdecydowanie Czwórki są świadome tego, co myślą inni i bardzo je to obchodzi. Po prostu dostosowanie się do grupy jest baaardzo nisko na liście priorytetów, co nie znaczy, że fakt niedopasowania nie będzie odczuwalny. Inna rzecz, że niedopasowanie nie zawsze przeszkadza, a czasem wręcz jest godne pochwały (np. sorry, ale choćby cała Polska się zrobiła rasistowska i antyfeministyczna, ja swoich poglądów nie zmienię na takie, które uważam za niegodne. Mimo to odczuwam głęboki dyskomfort, że otaczająca mnie rzeczywistość często nie jest zgodna z moim tokiem myślenia i postępowania).Nie obchodzi ją, co o niej myślą inni, a nawet jeśli tak, to i tak nie zmieni się tylko dlatego, by zdobyć akceptację, a co by zrobiła np. Trójka. Czwórka może cierpieć z powodu odrzucenia przez społeczność, braku akceptacji, ale nawet nie przyjdzie jej na myśl, by się z tego powodu zmienić.
Again - uważam za bardzo prawdopodobne, że Czwórka pod przymusem mogłaby się dopasować do "tak wypada", "tak trzeba", które jej nie odpowiada, ale po prostu bardzo by to przeżywała w środku i uznała to za obrzydliwe/niegodne/powód do wstydu (aż mam ochotę pośmieszkować trochę z teorii i powiedzieć, że dla Czwórki każdy powód do wstydu jest dobryRobi coś zgodnie ze standardem zachowania, bo chce, a nie dlatego, że "tak wypada", "tak trzeba". Niektórzy mogą nie widzieć tej różnicy, gdy mamy do czynienia z grzeczną, ułożoną Czwórką, ale ona jest istotna, a jej istota leży w samym motywie wyboru danego postępowania.
Nie wiem, czy ten konkretny przypadek nie jest jakoś bardziej uzasadniony instynktami lub socjoniką... albo właśnie skrzydłem w3 kontra skrzydłem w5. Mi by było głupio stać, ale jakbym czuła potrzebę stania, to bym stała. Jak spotykam się ze znajomymi, to tak w sumie czasem robię, że wstaję i odchodzę na chwilę, bo np. wszyscy chcą siedzieć w cieniu, a ja czuję potrzebę ogrzania się na słoneczku. Albo na odwrót. Ale jednak staram się komunikować ocb, bo wiem, że ludzie mogliby się poczuć z tym dziwnie. A co mi szkodzi kilka słów, żeby wszystkim było miłoNa to wyjaśnienie indywidualizmu u naszego typu wpadłam dzięki Basket Case, którą spotkałam na zlocie enneagramowców w Trójmieście w tym roku. Było nas parę osób. Wszyscy rozsiedli się wygodnie na trawce, a ja stałam za nimi. Ktoś się spytał, dlaczego nie usiądę. Dlaczego? Hmmm... bo lubię stać. ;P I Basket powiedziała coś, dzięki czemu doznałam tej iluminacji. Powiedziała, że jej byłoby głupio, gdyby stała tak, jak ja, podczas gdy inni siedzą. Byłam zupełnie zbita z tropu, bo mi zupełnie nie mieściło się w głowie, by czuć się z tego powodu dziwnie. Robię to co chcę, lubię i już. Nigdy nie zwracałam uwagi na to, co robią inni w taki sposób, by się na nich wzorować. W sytuacjach, gdy nie wiem, jak się zachować, robię to, co reszta, ale w zwykłych spotkaniach towarzyskich- nie.
Tak się dłuższy czas zastanawiałam, co dokładniej miałam na myśli pisząc to, co napisałam, bo w pierwszym momencie też nie byłam przekonana do tego mojego tekstu. Przecież jeśli ktoś cierpi z powodu odrzucenia, to znaczy, że go to obchodzi.Ael pisze:Ale już na przykład z tym się totalnie nie zgadzam:Z mojego doświadczenia ze sobą samą i innymi znanymi Czwórkami wynika raczej, że owszem, zdecydowanie Czwórki są świadome tego, co myślą inni i bardzo je to obchodzi. Po prostu dostosowanie się do grupy jest baaardzo nisko na liście priorytetów, co nie znaczy, że fakt niedopasowania nie będzie odczuwalny. Inna rzecz, że niedopasowanie nie zawsze przeszkadza, a czasem wręcz jest godne pochwały (np. sorry, ale choćby cała Polska się zrobiła rasistowska i antyfeministyczna, ja swoich poglądów nie zmienię na takie, które uważam za niegodne. Mimo to odczuwam głęboki dyskomfort, że otaczająca mnie rzeczywistość często nie jest zgodna z moim tokiem myślenia i postępowania).Nie obchodzi ją, co o niej myślą inni, a nawet jeśli tak, to i tak nie zmieni się tylko dlatego, by zdobyć akceptację, a co by zrobiła np. Trójka. Czwórka może cierpieć z powodu odrzucenia przez społeczność, braku akceptacji, ale nawet nie przyjdzie jej na myśl, by się z tego powodu zmienić.
I w tym rzecz! Też lubię, gdy jest miło, poza tym chciałabym być osobą "dobrze wychowaną". Nie rozumiem upierania się przy swoim dla samej zasady, jeśli kompromis, czy nawet ustąpienie, nic mi nie szkodzi. Chodziło mi o to, że nie mam zwyczaju papugować ludzi dla samego papugowania, robienie to co oni, tylko dlatego, że robią to, co robią. Żeby robić to, co robią inni, trzeba mieć jakiś lepszy powód, choćby nawet brak pomysłu, jak się zachować, czy poczucie konwenansu. I ten pogląd zwalam na indywidualizm.Ael pisze: Ale jednak staram się komunikować ocb, bo wiem, że ludzie mogliby się poczuć z tym dziwnie. A co mi szkodzi kilka słów, żeby wszystkim było miło
A w sumie możliwe też, że się tego jakoś nauczyłam po prostu, bo nie jestem pewna, czy to wyczucie konwenansu jest u mnie wrodzone. Z tego, co widzę po sobie, to raczej niekoniecznie.