Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
No, swoje dłonie też lubię. Zresztą każdy, kto dobrze poznał moje dłonie też je lubił ^^. Rzeźbię, dłubię i czaruję. Mam fajne, kształtne, niepotliwe ani nie suche lekko pulchne łapy z niedługimi palcami . Do tego mam na nich wyjątkowo dużo głębokich linii, przez co słyszałem, że wyglądają na stare, ale i tak je lubię . Wogle mam lekki fetysz na punkcie dłoni i uszu - te części ciała muszą wg. mnie wyglądać normalnie. Widywałem ludzi z dziwnymi uszami i jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu zgorszenia kiedy coś takiego widzę .
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Dobrze, że mnie nie widziałeś, bo byłbyś dość mocno zgorszony.Absynt pisze:Widywałem ludzi z dziwnymi uszami i jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu zgorszenia kiedy coś takiego widzę .
Jakiś fajny podpis.
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Ja swoje ciało lubię. Nigdy nie miałam kompleksów typu: "coś mam za grube", "coś mam za małe" itd. Długości czegokolwiek raczej nie zmienię (chyba że włosów ), a co do grubości to na razie nie mam się czym martwić. Z drugiej strony czasami to przeszkadza, bowiem nie zależy mi, by dobrze wyglądać. Dokładnie chodzi mi o to, że rzadko się maluję czy nie przejmuję się aż tak strojem (ważne, żeby mnie się podobało). Koleżanki lubią sobie ponarzekać na cokolwiek związanego z wyglądem, a mnie ten temat nudzi i irytuje. Marnowanie czasu i energii
Za to często miewam (miewałam) kompleksy dotyczące mojego charakteru. O, tutaj to można nad sobą popracować
Za to często miewam (miewałam) kompleksy dotyczące mojego charakteru. O, tutaj to można nad sobą popracować
Jej, kocham głaskanie po włosach Na pewno nie należę do niedotykalskichatis pisze:tanca towarzyskiego NIENAWIDZĘ, podobnie obejmowania mnie, trącania, trzymania za rękę, głaskania po włosach i innych kretynizmów. gdy idę na imprezę gdzie sie TAŃCZY muszę na starcie (albo przed) znieczulić się procentami na tyle silnie, by mi nie przeszkadzali wpadający i lepiący sie do mnie ludzie, bo inaczej nie miałabym absolutnie żadnej zabawy i wychodziłabym po 15 minutach.
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
głaskanie po włosach niszczy fryzurę i sprawia, ze włosy sie szybciej przetłuszczają ;p
a tak serio - może mam traume z dziecinstwa pod tym względem, bo miałam zawsze długie i ładne włosy i wszystkie ciotki i znajome rodziców bez przerwy mi je ruszały, pociągały i się zachwycały i jeszcze gadały durnoctwa pokroju 'weź oddaj mi ich połowę!!'. Absolutnie tego nienawidziłam, teraz mam je źle ścięte (nie chodzę do fryzjera, bo nie lubię mentalności fryzjerek) 3/4 objętości usunęłam wlasnorecznie skracajac przód do ramion, nie prostuje ich i nie staram sie, zeby dobrze wygladały- przynajmniej nikt ich nie dotyka i mam spokoj. W ogóle czasem mam taki stosunek do swojego wyglądu, zeby wygladać celowo gorzej, niż wyglądam w wersji normalnej, ubrac sie na czarno i nie umalować, zeby pozstac niewidoczną i mieć spokoj, spokój, SPOKÓJ (alternatywa to wystylizowac sie tak zeby ludzie nie mieli odwagi do mnie podchodzić, ale to juz bardziej ryzykowna opcja)
a tak serio - może mam traume z dziecinstwa pod tym względem, bo miałam zawsze długie i ładne włosy i wszystkie ciotki i znajome rodziców bez przerwy mi je ruszały, pociągały i się zachwycały i jeszcze gadały durnoctwa pokroju 'weź oddaj mi ich połowę!!'. Absolutnie tego nienawidziłam, teraz mam je źle ścięte (nie chodzę do fryzjera, bo nie lubię mentalności fryzjerek) 3/4 objętości usunęłam wlasnorecznie skracajac przód do ramion, nie prostuje ich i nie staram sie, zeby dobrze wygladały- przynajmniej nikt ich nie dotyka i mam spokoj. W ogóle czasem mam taki stosunek do swojego wyglądu, zeby wygladać celowo gorzej, niż wyglądam w wersji normalnej, ubrac sie na czarno i nie umalować, zeby pozstac niewidoczną i mieć spokoj, spokój, SPOKÓJ (alternatywa to wystylizowac sie tak zeby ludzie nie mieli odwagi do mnie podchodzić, ale to juz bardziej ryzykowna opcja)
xxx xx/xx XXXx
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Wiem, wiem, ale warto pocierpiećatis pisze:głaskanie po włosach niszczy fryzurę i sprawia, ze włosy sie szybciej przetłuszczają ;p
Możliwe, że tak Mnie nigdy nikt nie męczył głaskaniem, mizianiem i innymi pierdołami xDa tak serio - może mam traume z dziecinstwa pod tym względem, bo miałam zawsze długie i ładne włosy i wszystkie ciotki i znajome rodziców bez przerwy mi je ruszały, pociągały i się zachwycały i jeszcze gadały durnoctwa pokroju 'weź oddaj mi ich połowę!!'. Absolutnie tego nienawidziłam, teraz mam je źle ścięte (nie chodzę do fryzjera, bo nie lubię mentalności fryzjerek) 3/4 objętości usunęłam wlasnorecznie skracajac przód do ramion, nie prostuje ich i nie staram sie, zeby dobrze wygladały- przynajmniej nikt ich nie dotyka i mam spokoj.
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
1 - wszystkie członki muszą być na swoim miejscu
2 - oto ciało moje, bierzcie i jedzcie z niego wszyscy
3 - moja sylwetka to efekt wytężonej pracy
4 - ciało me szpadą przebite
5 - ciało stałe
7 - moje ciało jest niesamowite
2 - oto ciało moje, bierzcie i jedzcie z niego wszyscy
3 - moja sylwetka to efekt wytężonej pracy
4 - ciało me szpadą przebite
5 - ciało stałe
7 - moje ciało jest niesamowite
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
hmm chyba faktycznie stosunek do ciała ma prędzej wpływ poziom zdrowia niż typ. ja generalnie swoje ciało lubię, momentami nawet bardzo:) staram się jednak nie przesadzać z uśmiechami do lustra, szczególnie, iż zdają sobie sprawę, że jest dużo zgrabniejszych dziewczyn. oczywiście jak każda z nas miewam chwile zwątpienia, ale ostatnio najczęściej niezadowolenie na zasadzie: i co z tego, to i tak niczego nie zmienia...etc.
aczkolwiek ciało jest przydatne, lubię z nim obcować, nie boję się..
aczkolwiek ciało jest przydatne, lubię z nim obcować, nie boję się..
'what would u do, if u see spaceships over Glasgow.?'
- DarkLilith
- Posty: 52
- Rejestracja: poniedziałek, 4 października 2010, 19:53
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Mim zdaniem mam spoko ciało ewentualnie twarz trochu straszna ale to pewnie moje przewrażliwienie, ogólnie akceptuję siebie i namawiam do samoakceptacji innych, ponieważ każdy jest piękny .
Noc jest najciemniejsza przed świtem....
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Zawsze miałam kompleksy spowodowane wyglądem własnego ciała, również w dzieciństwie. Kiedy zaczęłam dojrzewać - bandażowałam piersi, ubierałam się w męskie ciuchy, popsułam swój wzrok i zaczęłam nosić okulary zasłaniające połowe twarzy, zasłaniałam twarz włosami, czy odwrotnie - ścinałam je na chłopaka. Były momenty w których nie chodziłam do szkoły, bo sądziłam, że ludzie będą mnie wytykać palcami. Myślałam, że jestem wybrykiem natury, że nie jestem tylko brzydka, ale 'przerażająca' - myślałam, że ludzie będą się mnie bali W każdym razie to minęło. Co prawda nadal trudno mi jest uwierzyć kiedy słysze komplementy od ludzi na swój temat, ale nauczyłam się patrzeć w lustro i potrafić ocenić swój wygląd. Wcześnij tego nie potrafiłam - w gruncie reczy nawet nie wiedziałam do końca jak wyglądam. Może po prostu był to ciężki i dziwny okres
Były momenty w których lubiłam swoje ciało, ale z reguły trudno jest mi je akceptować. Doszukuje się niedoskonałości i powiększam je w swoim umyśle dziesięciokrotnie. Czasami zasłaniam twarz - chustkami, maseczkami. Kiedy zaczynam akceptować jedną część ciała, która mi się wcześniej nie podobała, to doszukuje się następnego kompleksu. Potrafię dosłownie godzinami wpatrywać się w lustro (kiedy gdzieś wychodzę, to nie potrafię ominąć po drodzę ani jednego lustra). Kiedy zaczyna podobać mi się we mnie coś, to zaczynam porównywać siebię do innych, zauważać, że ktoś ma tą część ciała bardziej doskonałą ode mnie. Starałam się nawet wyprzeć się swojej płci (trans mimo wszystko raczej nie jestem). Zaczęłam używać zdań w formie męskiej. Dawało mi to pewnego rodzaju azyl. W gruncie rzeczy chyba nawet nie chcę siebie akceptować. Uważam, że moja niedoskonałość nie zasługuje na akceptacje.
Mimo tego dbam o swoje ciało - być może nawet nadmiernie. Stosuje ścisłe diety, wykonuje wyczerpujące ćwiczenia. Mam swoją dzienną rutynę, którą staram się wykonywać.
Były momenty w których lubiłam swoje ciało, ale z reguły trudno jest mi je akceptować. Doszukuje się niedoskonałości i powiększam je w swoim umyśle dziesięciokrotnie. Czasami zasłaniam twarz - chustkami, maseczkami. Kiedy zaczynam akceptować jedną część ciała, która mi się wcześniej nie podobała, to doszukuje się następnego kompleksu. Potrafię dosłownie godzinami wpatrywać się w lustro (kiedy gdzieś wychodzę, to nie potrafię ominąć po drodzę ani jednego lustra). Kiedy zaczyna podobać mi się we mnie coś, to zaczynam porównywać siebię do innych, zauważać, że ktoś ma tą część ciała bardziej doskonałą ode mnie. Starałam się nawet wyprzeć się swojej płci (trans mimo wszystko raczej nie jestem). Zaczęłam używać zdań w formie męskiej. Dawało mi to pewnego rodzaju azyl. W gruncie rzeczy chyba nawet nie chcę siebie akceptować. Uważam, że moja niedoskonałość nie zasługuje na akceptacje.
Mimo tego dbam o swoje ciało - być może nawet nadmiernie. Stosuje ścisłe diety, wykonuje wyczerpujące ćwiczenia. Mam swoją dzienną rutynę, którą staram się wykonywać.
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Cait Sith nie chciałbym Cię poznać. Nigdy!
- greenlight
- Posty: 280
- Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
- Lokalizacja: Łódź
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Cholernie smutne to co piszesz....
....jakbym czytała o sobie
....jakbym czytała o sobie
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Moja przyjaciółka ma tak samo, chociaż jest nieziemsko śliczna.Cait Sith pisze:Doszukuje się niedoskonałości i powiększam je w swoim umyśle dziesięciokrotnie. Czasami zasłaniam twarz - chustkami, maseczkami. Kiedy zaczynam akceptować jedną część ciała, która mi się wcześniej nie podobała, to doszukuje się następnego kompleksu. Potrafię dosłownie godzinami wpatrywać się w lustro (kiedy gdzieś wychodzę, to nie potrafię ominąć po drodzę ani jednego lustra). Kiedy zaczyna podobać mi się we mnie coś, to zaczynam porównywać siebię do innych, zauważać, że ktoś ma tą część ciała bardziej doskonałą ode mnie.
Ja w ogóle wolę nie patrzeć w lustra, kiedy koło nich przechodzę Nie lubię skupiać się na własnym wyglądzie. Komplementy zawsze przyjmuję z uśmiechem, ale w ogóle ich do siebie nie przyjmuję. Fajnie, że ktoś mi coś miłego powiedział, ale wcale to mnie nie podbudowuje. Gdyby ktoś docenił moją osobowość, to myślę, że sprawa wyglądałaby inaczej. Doceniłabym się.
- inv
- Posty: 1305
- Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
a ja przeciwnie, lubię.
podoba mi się mój styl (który specjalnie wielkopański nie jest) zarośniętego gościa.
są rzeczy, które chciałbym poprawić w swoim ciele, te które mogę, to poprawiam
jak patrze sobie w oczy w lustrze, to się uspakajam. w końcu jestem swoim jedynym pewnym przyjacielem.
podoba mi się mój styl (który specjalnie wielkopański nie jest) zarośniętego gościa.
są rzeczy, które chciałbym poprawić w swoim ciele, te które mogę, to poprawiam
jak patrze sobie w oczy w lustrze, to się uspakajam. w końcu jestem swoim jedynym pewnym przyjacielem.
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.
bzy bzy.
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
Ja chyba w ogóle nie słucham swojego ciała, a jego potrzeby mam w głębokim poważaniu.
Mam niskie podbicie (niską stopę), więc powinnam kupować sobie do butów podwyższenie na piętę, bo inaczej tył buta mi ją obciera. "Powinnam"- tu jest klucz do problemu, bo nie dbam o to specjalnie. Kupuję sobie buty. Wydają się być wygodne. Są wygodne. Chodzę w nich jeden dzień- po paru godzinach czuję, że coś mnie uwiera, ale kto by się tym przejmował? Obciera mocniej- e tam! Następny dzień- boli! Ale słabo, przecież musi coś boleć, nie ma życia bez bólu. Chodzę dalej, boli coraz bardziej, aż w końcu ból zmusza mnie do kulenia, ale ja oczywiście brnę dalej twardo. W końcu boli tak bardzo, że ledwo kuśtykam do domu, zdejmuję but, a na skarpecie wielka plama krwi. I wtedy dopiero stwierdzam, że wkładka jest potrzebna.
Poza tym środki przeciwbólowe też biorę najczęściej dopiero wtedy, gdy z bólu ledwo mogę doczłapać się do apteczki, modląc się, bym nie zemdlała po drodze.
Ciężko mi idzie uczenie się na błędach i reagowanie w odpowiednim czasie na sygnały mojego ciała, że dzieje się coś nie tak. Ból jest dla mnie tak naturalną i oczywistą częścią życia, że nie wiem, kiedy powiedzieć mu "stop", kiedy uznać, że jest za mocny i trzeba się go pozbyć, a kiedy jeszcze wszystko jest w porządku i reakcja będzie zwykłym wyolbrzymieniem i przesadą.
Do tego ruszam się jak kłoda. Gdy byłam młodsza, nogi często plątały mi się i miałam problemy z utrzymaniem równowagi. Koleżanki śmiały się, że chodzę, jak pijana. Przeszło, ale czasem czuję, jakbym nie miała pełnej władzy nad własnym ciałem, jakby było cięższe i bardziej niezgrabne niż sądziłam. Może to z braku ćwiczeń?
A swoje ciało jako takie akceptuję. Ojciec powiedział mi raz, że nie może na mnie patrzeć, bo taka brzydka jestem, ale z tego akurat się cieszę, bo wcale nie chcę, by na mnie patrzył. Nie muszę też się martwić, że zaczepi mnie jakiś przystojniak. Nie będę miała męża, który mnie zostawi z gromadą dzieci na głowie. Nieurodziwym bezpieczniej w życiu.
Mam niskie podbicie (niską stopę), więc powinnam kupować sobie do butów podwyższenie na piętę, bo inaczej tył buta mi ją obciera. "Powinnam"- tu jest klucz do problemu, bo nie dbam o to specjalnie. Kupuję sobie buty. Wydają się być wygodne. Są wygodne. Chodzę w nich jeden dzień- po paru godzinach czuję, że coś mnie uwiera, ale kto by się tym przejmował? Obciera mocniej- e tam! Następny dzień- boli! Ale słabo, przecież musi coś boleć, nie ma życia bez bólu. Chodzę dalej, boli coraz bardziej, aż w końcu ból zmusza mnie do kulenia, ale ja oczywiście brnę dalej twardo. W końcu boli tak bardzo, że ledwo kuśtykam do domu, zdejmuję but, a na skarpecie wielka plama krwi. I wtedy dopiero stwierdzam, że wkładka jest potrzebna.
Poza tym środki przeciwbólowe też biorę najczęściej dopiero wtedy, gdy z bólu ledwo mogę doczłapać się do apteczki, modląc się, bym nie zemdlała po drodze.
Ciężko mi idzie uczenie się na błędach i reagowanie w odpowiednim czasie na sygnały mojego ciała, że dzieje się coś nie tak. Ból jest dla mnie tak naturalną i oczywistą częścią życia, że nie wiem, kiedy powiedzieć mu "stop", kiedy uznać, że jest za mocny i trzeba się go pozbyć, a kiedy jeszcze wszystko jest w porządku i reakcja będzie zwykłym wyolbrzymieniem i przesadą.
Do tego ruszam się jak kłoda. Gdy byłam młodsza, nogi często plątały mi się i miałam problemy z utrzymaniem równowagi. Koleżanki śmiały się, że chodzę, jak pijana. Przeszło, ale czasem czuję, jakbym nie miała pełnej władzy nad własnym ciałem, jakby było cięższe i bardziej niezgrabne niż sądziłam. Może to z braku ćwiczeń?
A swoje ciało jako takie akceptuję. Ojciec powiedział mi raz, że nie może na mnie patrzeć, bo taka brzydka jestem, ale z tego akurat się cieszę, bo wcale nie chcę, by na mnie patrzył. Nie muszę też się martwić, że zaczepi mnie jakiś przystojniak. Nie będę miała męża, który mnie zostawi z gromadą dzieci na głowie. Nieurodziwym bezpieczniej w życiu.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- inv
- Posty: 1305
- Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu
Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała
jak masz niską stopę, to byłabyś dobra w karate (shotokan) byś miała z tego dobrą transmisję siły ;p
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.
bzy bzy.