Dwójki a płacz
Dwójki a płacz
Ostatnio moja sytuacja życiowa skłoniła mnie do pewnych przemyśleń i pewnych wniosków, ale to nie o tym.
W każdym razie zauważyłem, że doprowadzenie mnie-dwójki- do płaczu jest bardzo proste.
Dziwne uczucie, warto dodać, że kobietą nie jestem, a co lepsza kobiety, które mierzyły się z tymi samymi problemami
co ja, nie uroniły prawie wcale łez. Jakby nie patrzeć ten problem dotyczył tak samo je, jak mnie.
Jak jest z wami? Teoretycznie wrażliwość dwójek potwierdza łatwość łzawienia, no ale...
W każdym razie zauważyłem, że doprowadzenie mnie-dwójki- do płaczu jest bardzo proste.
Dziwne uczucie, warto dodać, że kobietą nie jestem, a co lepsza kobiety, które mierzyły się z tymi samymi problemami
co ja, nie uroniły prawie wcale łez. Jakby nie patrzeć ten problem dotyczył tak samo je, jak mnie.
Jak jest z wami? Teoretycznie wrażliwość dwójek potwierdza łatwość łzawienia, no ale...
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Re: Dwójki a płacz
Po pierwsze, kobiety nie płaczą częściej dlatego, że są wrażliwsze (bo raczej nie są), lecz dlatego, że inaczej okazują emocje. A to zaś jest pewnie kwestią wzorców kulturowych i doboru seksualnego (że niby prawdziwy mężczyzna ma być stoikiem).
Nie uważam też, że dwójki są bardziej emocjonalne od innych typów (tak samo jak typy z triady intelektu nie muszą byc wcale inteligentne), lecz jedynie że emocje odgrywają u nich większą rolę przy podejmowaniu decyzji.
Ja sam pozwalam sobie na łzy tylko i wyłącznie przy filmach bądź książkach. W realu za to mogę reagować nadmiernie spontanicznie, gwałtownie i nieprzewidzianie, ale nie usiądę przecież i nie zacznę płakać. Oczywiście, jest to sposób na wyładowanie wewnętrznego napięcia, równie dobry co kopnięcie w ścianę wraz z głośnym przekleństwem na ustach. No ale głupio bym się poczuł płacząc, nawet jeśli nikt inny by tego nie widział. Głupio bym się poczuł przez samym sobą. Wolę kopnąć w ścianę.
Przewiduję, że większośc będzie tutaj miała podobnie.
Nie uważam też, że dwójki są bardziej emocjonalne od innych typów (tak samo jak typy z triady intelektu nie muszą byc wcale inteligentne), lecz jedynie że emocje odgrywają u nich większą rolę przy podejmowaniu decyzji.
Ja sam pozwalam sobie na łzy tylko i wyłącznie przy filmach bądź książkach. W realu za to mogę reagować nadmiernie spontanicznie, gwałtownie i nieprzewidzianie, ale nie usiądę przecież i nie zacznę płakać. Oczywiście, jest to sposób na wyładowanie wewnętrznego napięcia, równie dobry co kopnięcie w ścianę wraz z głośnym przekleństwem na ustach. No ale głupio bym się poczuł płacząc, nawet jeśli nikt inny by tego nie widział. Głupio bym się poczuł przez samym sobą. Wolę kopnąć w ścianę.
Przewiduję, że większośc będzie tutaj miała podobnie.
Re: Dwójki a płacz
Masturbacja też jest dobrym sposobem na rozładowanie napięcia no, ale ja nie o tym.Orest_Reinn pisze:Oczywiście, jest to sposób na wyładowanie wewnętrznego napięcia, równie dobry co kopnięcie w ścianę wraz z głośnym przekleństwem na ustach.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałem (nie mówię o płaczu wywołanym śmiechem co mi się zdecydowanie ostatnio często przytrafia). Jeżeli jednak już doszło do tego spowodowane musiało to być bardzo silną emocją (zawsze negatywną) wywołaną przez określoną sytuację lub zbiór wydarzeń. Płakać pośród kolegów zdarzyło mi się ostatni raz w podstawówce, a później już jedynie w samotności tylko dlatego, że eksponowanie w ten sposób nagromadzonych negatywnych emocji jest... niekomfortowe dla mnie. Wolę krzyknąć "kxxxx" i iść dalej niż stanąć, i zacząć płakać chyba, że jest już naprawdę źle.....
- Venus w Raku
- VIP
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Dwójki a płacz
Ja tam nigdy nie płakałam i nie użalałam się nad sobą, ale moja kochana 2 robiła, to namiętnie. A więc i ja zaczęłm z nią płakać - dla towarzystwa i żeby samotna nie była w tym płakaniu. Lubił płakać i miał różne sposoby, żeby to złagodzić, jak łykanie Validolu lub wąchanie mentolu w sztyfcie. Mówił, że ja nie potrafię kochać i on mnie nauczy miłości. 2 i pół roku płakał i groźił, że popełni samobójstwo, bo jego życie jest beznadziejne, a jednego dnia powiedział, że musi się ratować i zakochany jest teraz w B., i żebym odczepiła się wreszcie od niego, bo go niszczę.
Rok potem widziałam go z daleka z B. na spacerze, z nią i z jej psem. Cały ubrany na czarno, zgarbiony i głowa spuszczona. Ciekawa jestem, czy z nią też tak płacze? Pewnie nie, bo ona 8, to mazgajstwa nie toleruje. Ja miałam z nim połączenie w 4 i tam cały ten romantyzm się odbywał, ale 8 pewnie daje mu siłę, podporę i poczucie, że jest ktoś, kto nim się zaopiekuje. Oby tak było, bo ona ma historię wyrzucania facetów na śmietnik.
Rok potem widziałam go z daleka z B. na spacerze, z nią i z jej psem. Cały ubrany na czarno, zgarbiony i głowa spuszczona. Ciekawa jestem, czy z nią też tak płacze? Pewnie nie, bo ona 8, to mazgajstwa nie toleruje. Ja miałam z nim połączenie w 4 i tam cały ten romantyzm się odbywał, ale 8 pewnie daje mu siłę, podporę i poczucie, że jest ktoś, kto nim się zaopiekuje. Oby tak było, bo ona ma historię wyrzucania facetów na śmietnik.
1w9, 6w5, sp/sx
Re: Dwójki a płacz
Mnie się bardzo często zdarza płakać, najgorsze jest to, że w głupich sytuacjach, np. w szkole albo na ulicy. Jak przeżywam jakieś silne emocje, to muszę się tak "rozładować" i najlepiej, jak "zrobię to" odpowiednio szybko, bo jak próbuję się powstrzymać od płaczu i jakoś inaczej sobie poradzić z emocjami, to później tylko wszystko narasta i eksploduje w niespodziewanym momencie.
Natomiast na filmach czy przy książkach ciężko mi się wzruszyć.
Natomiast na filmach czy przy książkach ciężko mi się wzruszyć.
2 sx/so
EIE
"W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi." - Philip K. Dick
EIE
"W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi." - Philip K. Dick
- Venus w Raku
- VIP
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Dwójki a płacz
Tak jakoś jest w naszym życiu, że płacz nie jest mile widziany, a więc ludziska się powstrzymują od płakania w obecności drugiej osoby, ale niejeden sobie w samotności z żalu popłacze. W sumie, kiedy można się dobrze wypłakać w obecności kogoś, kto nie robi z tego wielkiej sprawy, a potrafi przytulić i dać trochę kontaktu ludzkiego, to wcale to nie jest takie złe.
Nie płakałam zbyt często przy ludziach, bo matka nie była ciepłą osobą, a dzieci ją irytowały ze swoimi dziecinnymi słabościami, a więc zdusiłam w sobie jeszcze w dzieciństwie tego typu publiczne wystąpienia emocjonalne. Ale jak najbardziej płakałam. Brałam psa i gdzieś tam w samotności wieszałam mu się na szyję i płakałam. Pies fajny jest do płakania. Jak byłam starsza to szłam do kościoła i wypłakiwałam wszystkie moje smutki do Matki Boskiej i do Jezusa. Jakoś nie przychodziło mi do głowy w dzieciństwie, że można płakać w samotności. A potem przestałam w ogóle płakać. Aż wiele lat potem zaczęłam płakać z Dwójką, a potem przez Dwójkę. No, ale w sumie fajne odkrycie, że można płakać przy drugim człowieku w naturalny sposób. Teraz mam jedną osobę, przy której mogę sobie popłakać nie narażając jej na jakiś większy stres, a siebie na odrzucenie lub śmieszność. Płacz jest dobry w takich okolicznościach i oczyszcza, ale nie dlatego, że wywala się z siebie jakieś niepotrzebne emocje, ale dlatego, że czuje się wtedy kontakt z drugą osobą i to daje ulgę. Sama uczę się jak nie reagować wycofaniem, kiedy druga osoba płacze lub w inny sposób chce się podzielić emocjonalnie. Wystarczy po prostu być i dać jej bezpieczną więź, ale Dwójki to pewnie lepiej wiedzą niż ja... i tego Wam zazdroszczę.
Nie płakałam zbyt często przy ludziach, bo matka nie była ciepłą osobą, a dzieci ją irytowały ze swoimi dziecinnymi słabościami, a więc zdusiłam w sobie jeszcze w dzieciństwie tego typu publiczne wystąpienia emocjonalne. Ale jak najbardziej płakałam. Brałam psa i gdzieś tam w samotności wieszałam mu się na szyję i płakałam. Pies fajny jest do płakania. Jak byłam starsza to szłam do kościoła i wypłakiwałam wszystkie moje smutki do Matki Boskiej i do Jezusa. Jakoś nie przychodziło mi do głowy w dzieciństwie, że można płakać w samotności. A potem przestałam w ogóle płakać. Aż wiele lat potem zaczęłam płakać z Dwójką, a potem przez Dwójkę. No, ale w sumie fajne odkrycie, że można płakać przy drugim człowieku w naturalny sposób. Teraz mam jedną osobę, przy której mogę sobie popłakać nie narażając jej na jakiś większy stres, a siebie na odrzucenie lub śmieszność. Płacz jest dobry w takich okolicznościach i oczyszcza, ale nie dlatego, że wywala się z siebie jakieś niepotrzebne emocje, ale dlatego, że czuje się wtedy kontakt z drugą osobą i to daje ulgę. Sama uczę się jak nie reagować wycofaniem, kiedy druga osoba płacze lub w inny sposób chce się podzielić emocjonalnie. Wystarczy po prostu być i dać jej bezpieczną więź, ale Dwójki to pewnie lepiej wiedzą niż ja... i tego Wam zazdroszczę.
1w9, 6w5, sp/sx
Re: Dwójki a płacz
Mam identycznie. Najgorsze, co później pozostaje po tym, jak dam upust uczuciom w miejscu publicznym, to palący wstyd. Przejmuję się tym, co ludzie mogli sobie pomyśleć widząc, jak ciekną mi łzy po policzkach, szczególnie jeśli jestem skazana na częste widywanie się z nimi, np. na uczelni. Od niedawna staram się jednak znajdować usprawiedliwienie dla swoich reakcji, mówiąc sobie, że przecież każdy ma prawo mieć gorsze dni. Wśród ludzi staram się przeważnie bagatelizować zajście, jeśli wspomną o nim w rozmowie, albo po prostu tłumaczyć się złym samopoczuciem utrzymującym się już od pewnego czasu. Najgorszy incydent, jaki mi się wydarzył w życiu, to popłakanie się przed wykładowcą, przed prawie wszystkimi ludźmi z mojego kierunku. Na pewno do dzisiaj znajduje się to zajście na językach ludzi, ale cóż - co się stało, już się nie odstanie. W domu, kiedy zamknę się w pokoju i nikt nie patrzy, dosyć często zdarza mi się popłakiwać. Zazwyczaj nie lubię, jak wtedy zwraca się na mnie uwagę. Generalnie najczęstszym powodem, dla którego pękam, to poczucie samotności. Niestety nieraz zdarzało mi się też wyć z rozpaczy. Wtedy już staram się jednak wzbudzić zainteresowanie domowników poprzez właśnie głośne zachowanie. Czekam aż ktoś przyjdzie i przyniesie mi pocieszenie, przytuli i pomoże rozwiązać kłopot. Ale powoli uczę się mówić wprost co mi leży na sercu i tą drogą otrzymywać pomoc, zamiast uciekać się do histerii i gwałtownego wyrażania uczuć, bo ogólnie nikt nie lubi mieć takich wyjków w pobliżu.valerie pisze:Mnie się bardzo często zdarza płakać, najgorsze jest to, że w głupich sytuacjach, np. w szkole albo na ulicy. Jak przeżywam jakieś silne emocje, to muszę się tak "rozładować" i najlepiej, jak "zrobię to" odpowiednio szybko, bo jak próbuję się powstrzymać od płaczu i jakoś inaczej sobie poradzić z emocjami, to później tylko wszystko narasta i eksploduje w niespodziewanym momencie.
6w7 sp/sx, EIE
Re: Dwójki a płacz
Podpisuję się pod tym, mam tak samo.Memory pisze:W domu, kiedy zamknę się w pokoju i nikt nie patrzy, dosyć często zdarza mi się popłakiwać. Zazwyczaj nie lubię, jak wtedy zwraca się na mnie uwagę. Generalnie najczęstszym powodem, dla którego pękam, to poczucie samotności.
(...)
Czekam aż ktoś przyjdzie i przyniesie mi pocieszenie, przytuli i pomoże rozwiązać kłopot.
Nie lubię płakać przy innych i zawsze duszę w sobie zbierający się płacz z postanowieniem, że dam temu wszystkiemu ujście w domowym zaciszu, gdzie nikt mnie nie zobaczy. Jeśli jednak sytuacja jest ekstremalna, po prostu oddalam się od ludzi, tak, żeby mnie nikt nie widział, nawet nie wiedział, że tam jestem - i dopiero wtedy pozwalam sobie na takie wyładowanie emocji.
Jak już płakać przy kimś, to tylko przy takiej osobie, co do której jestem pewna, że mnie jakoś pocieszy i przytuli. I że jak zapyta, co się stało, to nie będę mieć żadnych oporów, żeby jej o wszystkim opowiedzieć, otworzyć się. A że jak na razie takiej osoby nie ma, to wszystko w sobie duszę. I tu wkracza 3 zdanie z cytowanej wypowiedzi Memory.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Dwójki a płacz
Ja płaczę tylko wtedy gdy jakaś osoba sprawia mi przykrość, a ja nie wiem jak na to zaradzić, bo się NIE DA. bo PRÓBOWAŁAM. bo WALCZYŁAM. Tylko wtedy. Tak było jak mnie chłopak 9 zdradził, albo jak 7 niszczyła mi życie. (nie nie, nie uogólniam. Nie zraziłam się do tych numerków). Najlepsze było to, że płakałam nie bo 9 mi to zrobił, tylko bo próbowałam to uratować, a się nie dało.No dobra, może trochę też dlatego że to zrobił, ale było to coś pod tytułem ,,dlaczego ja". A walczyłam tak że pytałam się go co mam zrobić by to naprawić, co zmienić. A on nie umiał mi odpowiedzieć. Okazało się że ze wszystkimi swoimi ex zrywał w ten sposób. Po prostu się nimi bawił (a były to różne enneagramy) Ha! Zaś za 7 płakałam bo ja jej nic nie zrobiłam, a ten mnie wyśmiewał. Ale jak to mawiają, ,,to było dawno i nie prawda" choć z tą drugą częścią ,,nie prawda" bym się pokłóciła... niemniej na pewno nie pasuje do 2 która płacze bo lubi albo wciąż się użala. Zawsze walcze i próbuje, czasem się udaje, a czasem nie... i wtedy płaczę.
Kontrfobiczne 6 z mocnym skrzydłem 7
ENFj - EIE - Mentor - Aktor
ENFj - EIE - Mentor - Aktor
-
- Posty: 7
- Rejestracja: poniedziałek, 5 marca 2012, 16:52
- Enneatyp: Dawca
Re: Dwójki a płacz
O, to ja dołączę również do płaczących.
Oczywiście- podobnie jak Intan- płaczę, gdy nikt nie widzi.
Oczywiście- podobnie jak Intan- płaczę, gdy nikt nie widzi.
2w1
INFP- filozof idealista
Melancholik z domieszką flegmatyka i sangwinika
Bardzo późno zdobywamy się na odwagę wiedzenia tego, co wiemy. Albert Camus
http://poomoc.pl
INFP- filozof idealista
Melancholik z domieszką flegmatyka i sangwinika
Bardzo późno zdobywamy się na odwagę wiedzenia tego, co wiemy. Albert Camus
http://poomoc.pl
Re: Dwójki a płacz
Mnie do płaczu doprowadzi jedynie 4 w 5. Drogie 2, unikajcie tego toksycznego typu który dla mnie nie jest typem!
Ponad wielkie cycki cenię wielkie serce
2 w 1
2 w 1
Re: Dwójki a płacz
no trochę racji w tym jest - 4w5 nie jest typem, 4w5 jest c z ł o w i e k i e m.wodzu88 pisze:Mnie do płaczu doprowadzi jedynie 4 w 5. Drogie 2, unikajcie tego toksycznego typu który dla mnie nie jest typem!
w jaki sposób 4w5 doprowadza Cię do płaczu? (co mówi/robi? jakiego rodzaju jest to płacz i do jakiego stopnia Cię porusza?)
Re: Dwójki a płacz
Staje na rzęsach a 4 w 5 wciąż niezadowolone... Nikt dla nich nie jest wystarczająco fajny Mam wielkie poczucie obowiązku pomagania innym. Taki jestem. Ale staram się nie włazić na głowę i unikam pomagania 4 bo nie włażąc im na głowę nie pomogę. A włażąc na głowę ograniczam ich naturalną wolność. Więc najprostyszy sposób-unikam konfrontacji z 4 i mam spokójrepoos pisze:no trochę racji w tym jest - 4w5 nie jest typem, 4w5 jest c z ł o w i e k i e m.wodzu88 pisze:Mnie do płaczu doprowadzi jedynie 4 w 5. Drogie 2, unikajcie tego toksycznego typu który dla mnie nie jest typem!
w jaki sposób 4w5 doprowadza Cię do płaczu? (co mówi/robi? jakiego rodzaju jest to płacz i do jakiego stopnia Cię porusza?)
Ponad wielkie cycki cenię wielkie serce
2 w 1
2 w 1
Re: Dwójki a płacz
(wypowiadam się w imienu swoim, ale jako 4w5) :
widocznie niedostatecznie stabilnie stajesz na tych rzęsach Ja znam sporo osób 'wystarczająco fajnych', a nawet znacznie bardziej niż 'wystarczająco fajnych' i niekoniecznie związane to jest z ich naskakiwaniem czy 'włażeniem na głowę'.wodzu88 pisze:Staje na rzęsach a 4 w 5 wciąż niezadowolone... Nikt dla nich nie jest wystarczająco fajny
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Dwójki a płacz
Bo to jest taka typowo dwójkowa interpretacja: jak jest niezadowolona, to znaczy, że muszę zrobić dwa razy tyle niż zrobiłem. Często jednak rzeczywistym źródłem niezadowolenia jest właśnie robienie zbyt wiele i zbyt natarczywie (i wynikające z tego poczucie braku przestrzeni, przeciążenia, ubezwłasnowolnienia, osaczenia itd.), a rozwiązaniem - robić o połowę mniej a nie dwa razy więcej. Tak to przynajmniej wygląda z mojego, piątkowego, punktu widzenia.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.