Strona 1 z 5

Układ mężczyna a kobieta

: niedziela, 16 grudnia 2007, 22:31
autor: Yo
Jak to jest w tym układzie. Pewnie i tak nie napiszecie obiektywnie, co o tym myślicie, mimo to....... 8) Np. kto za kogo ma płacić? dlaczego w równouprawnionym świecie ciągle o mężczyzn jest wymagana inicjatywa, gdzie pójść, co zrobić, zagadać pierwszemu do dziewczyny itp. ? Co o tym myślicie, popatrzcie na to szerzej a nie ograniczajcie sietylko do moich pytań. Moze jakieś przemysłenia o zwiazku damsko męskim, anegdoty itp. :wink:

: wtorek, 18 grudnia 2007, 18:30
autor: Yo
entuzjaści a nie widze ządnego entuzjazmu w tym temacie.

: wtorek, 18 grudnia 2007, 19:07
autor: Gremster
bo ja się przeniosłem do pod forum 5 :P

część entuzjastów jest zbyt znudzona aby sie udzielać na forach :P szkoda nam czasem czasu na zabawe w takie coś :P życie ucieka między palcami :P

: wtorek, 18 grudnia 2007, 23:32
autor: Green Eyes
z inicjatywa akurat u siódemek nie ma żadnych problemów, kobieta siódemka nie czuje sie zażenowana proponując facetowi spotkanie widząc że i ona mu sie podoba, wiadomo że fajniej jest jak koles zaproponuje no bo tak jestemy mimo wszystko wychowani, role spoleczne są nam wtłaczane do głowy od urodzenia przez rodzine, szkołe, nawet telewizje. no ale jeśli chlopak zainicjuje pierwsze spotkanie to mi by bylo milo jesli od poczatku do konca inicjatywa nalezala do niego tzn on zaprasza, on planuje gdzie idziemy, on stawia, on mnie odprowadza do domu. hehe kiedyś byłam na randce z kolesiem którego nie stać bylo mnie zaprosić gdzieś nawet na małe piwko wiec wybralismy sie na 3 godzinny spacer, nie powiem ze bylo źle ale wolalabym chyba sobie gdzies usiąsc.

w związku tylko partnerstwo, każdy ma swoich znajomych, życie poza związkiem, trzeba sobie ufać, nie zniosłabym wypytywania o każdy szczegół czy czytania moich smsów, sama też tak nie robie. obowiązki też powinny być równo rozłożone tzn ja gotuje to ty myjesz gary, ja scieram kurze, ty odkurzasz, itd. na mieszkanie zrzucamy sie po równo, zakupy to samo, kino też no chyba że luby ma urodziny to go zapraszam albo on chce mnie zabrac to stawia.

: wtorek, 18 grudnia 2007, 23:56
autor: Nuit
Z tym płaceniem po równo w związku, to różnie bywa i chyba najlepiej sprawdzają się układy elastyczne - często jest przecież tak że jedno zarabia dużo lepiej niż drugie i nienaturalne by było, gdyby zrzucali się na wszystko po równo, bo ograniczałoby to obie strony i na pewno nie byłby to związek;p

W przypadku randek - czasami pozwalam za siebie zapłacić, ale w sumie wyjątkowo (na wyróżnienia trzeba sobie zasłużyć :D ), chyba że mnie zaprasza jakiś milioner który koniecznie chce płacić, to niech płaci ;)
Zresztą - ja się niezbyt orientuję w konwenansach, a na pewno nie chcę wychodzić na jakąś naciągaczkę, czy słabą kobietę, więc (prawie) zawsze próbuję za siebie płacić i nie mam pojęcia jak to jest odbierane przez faceta ;p

Co do inicjatywy - irytują mnie faceci zupełnie bez inicjatywy, albo tacy, którzy nie mają własnego zdania, preferencji etc.
Załóżmy - poznaję kogoś fajnego przez sieć, dobrze nam się rozmawia (i zajmuje sporo czasu), a on też jest z Warszawy. Naturalne dla mnie jest, że niezależnie od naszych pomysłów na dalszą znajomość, jeśli ma być jakakolwiek dalsza, to fajnie byłoby się spotkać i pogadać na żywo. Jeśli marudzi, odwleka, nawet na moje jasne stwierdzenie "może byśmy się jednak spotkali", to ja tracę zainteresowanie kontaktem z nim.

: środa, 19 grudnia 2007, 00:32
autor: Green Eyes
Nuit pisze:Z tym płaceniem po równo w związku, to różnie bywa i chyba najlepiej sprawdzają się układy elastyczne - często jest przecież tak że jedno zarabia dużo lepiej niż drugie i nienaturalne by było, gdyby zrzucali się na wszystko po równo, bo ograniczałoby to obie strony i na pewno nie byłby to związek;p
no jasna sprawa, zapomniałam o tym napisać. wszystko według mozliwosci, ale ja osobiście najlepiej czuje sie w sytuacji kiedy mam tyle samo pieniedzy co mój partner, jakos bycie utrzymanką cieżko mi wychodzi.

: niedziela, 20 stycznia 2008, 15:36
autor: Słomkowy_Kapelusz
Nuit pisze: Co do inicjatywy - irytują mnie faceci zupełnie bez inicjatywy, albo tacy, którzy nie mają własnego zdania, preferencji etc.
Załóżmy - poznaję kogoś fajnego przez sieć, dobrze nam się rozmawia (i zajmuje sporo czasu), a on też jest z Warszawy. Naturalne dla mnie jest, że niezależnie od naszych pomysłów na dalszą znajomość, jeśli ma być jakakolwiek dalsza, to fajnie byłoby się spotkać i pogadać na żywo. Jeśli marudzi, odwleka, nawet na moje jasne stwierdzenie "może byśmy się jednak spotkali", to ja tracę zainteresowanie kontaktem z nim.
LOL :D Postawiłaś tezę i uznałaś, że ktoś ją zrealizuje, po czym stwierdzasz, że jest to dupa skoro nie tego nie robi.

Oczywiście nie znam sytuacji, bo jej kontekst mógł być taki, że Twoje odczucia mogą być słuszne. Faceci bez własnego zdania i inicjatywy się zdarzają. Moim zdaniem są oni OK, w zestawieniu z innymi – takimi, którzy próbują na siłę mieć zdanie, ze strachu by ktoś nie pomyślał, że go nie mają. Ci są groteskowi, upierając się przy niestworzonych pomysłach, czy interpretacjach, które można łatwo obalić, ale na nich to nie działa „bo oni mają własne zdanie” i „wolno im tak uważać”. Dotyczy to oczywiście również kobiet.

Przypomniała mi się sytuacja sprzed paru lat. Przedstawię możliwy punkt widzenia drugiej strony.
Otóż, miałem dobry humor, i powiedziałem koleżance po wykładzie z uśmiechem, że ładnie pachnie. Była to prawda. Wymieniliśmy parę zdań i tyle.
Potem jednak zauważyłem, że ta dziewczyna dosyć często jeździ w moją stronę coś załatwić, choć skądinąd do domu nie było jej po drodze. Cóż zbieg okoliczności. Potem parę razy okazało się, że nawet na ranne zajęcia jedzie z podobnego kierunku. Pogadaliśmy sobie trochę w tramwaju i coraz częściej na zajęciach, bo jeśli ktoś chce porozmawiać i to ciekawie, to czemu nie. Jednak po pewnym czasie zacząłem czuć się dziwnie, bo doszło do mnie, że albo jestem megalomanem, który wyobraża sobie zbyt wiele reinterpretując przypadkowe przypadki, albo coś jest grane. Po kilku tyg. przypadki się skończyły.
Być może uznała, że jestem bez inicjatywy i straciła zainteresowanie kontaktem ze mną ;).

A ja mówiąc, że ładnie pachnie chciałem, tylko powiedzieć, że … rzeczywiście kupiła przyjemny zapach perfum. Miałem dobry humor i wprawiłem ją w dobry.

Podobnie w sieci. Jedni traktują sieć jako wstęp, do realnej znajomości, a inni wchodzą z góry z zamysłem o tym, że chcą pogadać wyłącznie wirtualnie. Czasami coś co wydaje się nieudolnością w realizacji celu w rzeczywistości może być rozbieżnością celów.

(Żeby się nikt nie czepiał uwypuklę – czasami)

: poniedziałek, 21 stycznia 2008, 19:45
autor: Nuit
Słomkowy, nie jestem zwolenniczką takich nadinterpretacji;)
Tu miałam na myśli konkretne "przypadki" jakiejś dziwnej impotencji ;p
Poza tym ja często spotkania ze znajomymi z internetu z którymi mi się ciekawie rozmawia traktuję jako zupełnie niezobowiązującą oszczędność czasu: więcej można sobie przekazać na żywo, a poza tym, też od razu widać wszelkie pozy etc. na ile dany człowiek jest faktycznie ciekawy i fajny.
Czasami się okazuje nudnym mitomanem, a czasami kimś o wiele ciekawszym i fajniejszym niż w internecie (jak chyba większość naszej z kochanej Alfy :D )

: poniedziałek, 28 stycznia 2008, 05:17
autor: Absynt
Generalnie brniesz do przodu, albo przygniata Cie ziemia, ktora fala pochlania wszystko.

Gin, lub zwyciezaj.

Placisz jak zapraszasz.

Pojdziesz ze mna do kina? Stawiam!

Zbawiasz osobe od stresu wynikajacego z placenia ;]. To mile poczucie dla tej osoby. Zas jesli ona bedzie sie czula zobowiazana i zechce zaplacic, to pozwol jej na to. Przesadna uprzejmosc to rzecz godna politowania.

A zagadywac i flirtowac trzeba. Kto nie idzie do przodu ten sie cofa - o tym wspomnialem juz w pierwszym zdaniu tego posta.

: środa, 13 lutego 2008, 16:06
autor: Epona
to prawda,że siódemki boją się związków?
czują się w nich ograniczone?

: środa, 13 lutego 2008, 20:01
autor: picolinek
Epona pisze:to prawda,że siódemki boją się związków?
czują się w nich ograniczone?
na swoim przykladzie nie moge sie z tym zgodzic, nie boje sie zwiakow i nie jestem w nich ograniczony, wrecz przeciwnie twierdze, ze druga osoba moze Ci tylko pokazac inny punkt widzenia <czyt. nowe horyzonty>

dla smiechu powiem CI ze jestem w zwiazku ponad rok z pewna 7-ka i jest swietnie :]

pzdr 8)

: środa, 13 lutego 2008, 23:48
autor: Absynt
Epona pisze:to prawda,że siódemki boją się związków?
czują się w nich ograniczone?
Zadna regula. Wiem to po siodemkach i innych typach.

: czwartek, 14 lutego 2008, 09:53
autor: pss
Epona pisze:to prawda,że siódemki boją się związków?
czują się w nich ograniczone?
a ja się trochę obawiam zaangażowania się w związek...
nie lubię być zależny od innych ludzi, chociaż moje skrzydło czasem domaga się pewnej bliskości z inną osobą, ale jeszcze nigdy na tyle mocno, żeby wygrać :D

...ale - jeśli dziewczyna to zrozumie to nie widzę powodu, żeby nie spróbować :D

: czwartek, 14 lutego 2008, 16:24
autor: Absynt
A jaki typ sie tego nie obawia?

Faktycznie, jak ktos prowadzi hulankowy (czyli archetypowo siodemkowy) tryb zycia, to skacze z kwiatka na kwiatek i boi sie jako tako zwiazkow. Ale nie ma co jednym stereotypem przekreslac wszystkich siodemek. Te mi blizsze byly bardzo wierne i oddane. Ale znam tez taka jedna co hula i hula - i w zasadzie to jest ona w mniejszosci w stosunku do tych wiernych siodemek.

: piątek, 15 lutego 2008, 12:33
autor: Druid z Polmosu
7mki im bardziej chore tym bardziej czuja się w związkach ograniczone. choc z drugiej strony mimo wszystko 7mki bardzo potrzebuja bliskości drugiej osoby jeno nie za bardzo akceptuja sytuacji kiedy muszą sie podporzadkowac i kiedy ktoś im cos narzuca. A co do latania z kwiatka na kwiatek to znam i te bardzo hulaszcze 7mki które po poznaniu tej jedynej twardo trzymają sie monogami :)