Strona 19 z 21

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 18:30
autor: paullie
zazwyczaj z mala grupa znajomych... ale najbardziej swobodnie czuje sie wsrod osob malo znanych lub kompletnie obcych... mam poczucie ze wtedy ta moja ukryta 7 nikogo nie zaskoczy i nikt mnie nie bedzie ocenial... moge byc 'soba' :?: troche to dziwne ale tak o tym wlasnie mysle.

zawsze bylam szara mysza, siedzaca cicho w koncie, lubilam przestrzegac zasad i mialam silnie rozwiniete poczucie moralnosci (1?). A potem zaszla we mnie zmiana.... bach :!: i okazuje sie ze taka ze mnie cicha woda :wink: nadal czesto siebie zaskakuje swoim zachowaniem i do czego jestem zdolna, a o czym wczesniej bym nie pomyslala :twisted: z tym ze swoim zachowaniem zaczelam skupiac duzo uwagi moich znajomych... i zawstydzalo mnie to i obawialam sie ze beda mnie oceniac, inaczej postrzegac i ze nie zrozumieja mojego zachowania. :roll: ukrywam sie i kontroluje gdy jestem razem z blizszymi znajomymi... ale alko robi swoje i czasem sa swiadkami mojej 'przebojowosci' :wink:

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 19:22
autor: Bloodwyn
uwielbiam imprezy! muzyka i taniec to glowne powody dla ktorych chodze... rzadko pije, ale jak na imprezie, to lubie :D ale moj najwiekszy strach to upic sie tak zeby nie pamietac... wiec panuje nad iloscia :wink:
wychodzi wtedy ze mnie 'moje szalone ja' zero niesmialosci, krolowa parkietu i straszna ze mnie flirciara wtedy... lubie jak faceci podchodza i zagaduja :twisted: mimo, ze wiem ze takim 'prowokowaniem' moge sobie zaszkodzic :oops:
czesto bawiie sie, ale tak jakby pozostaje zdystansowana i skupiona na sobie - tlum pozwala pozostac anonimowym...
Myślałem,że moja niechęć do tańczenia to wina piątkowości, ale od każdej reguły są wyjątki:)

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 19:24
autor: Litowojonow
Mam nadzieję, że to nie zaraźliwe <odsuwa się>

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 19:37
autor: Elkora
to pewne nie 5 jest pomarańczowa
taniec jest bardzo nie tru

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 21:10
autor: paullie
Litowojonow pisze:Mam nadzieję, że to nie zaraźliwe <odsuwa się>
haha, nie martw sie :wink: i na cale szczescie nie jestem z tych co namawiaja i na sile ciagna na parkiet. Wiec nic wam, drogie Piateczki, nie grozi :mrgreen:

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 21:43
autor: Tortuga
Jest tru sztywniaki. Tylko odwagi czasem brak. Dodatkowym atutem jest, że można sobie bez krępacji pomacać to i tamto.:mrgreen:

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 22:05
autor: Cotta
paullie pisze: i zawstydzalo mnie to i obawialam sie ze beda mnie oceniac, inaczej postrzegac i ze nie zrozumieja mojego zachowania. :roll:
Faktycznie brzmi dość Jedynkowo. Albo po prostu silny instynkt so?

W życiu miałam różne okresy. Na przełomie liceum i studiów sporo imprezowałam. Nie miałam problemu z wyluzowaniem się na imprezie i ostatnie, czym bym się przejmowała, to co sobie o mnie pomyślą znajomi. Zresztą, może też kwestia znajomych. Zawsze miałam dość tolerancyjnych, jeżeli chodzi o nietrzymanie się kurczowo jakiegoś jednolitego wizerunku własnego ja.

Jakkolwiek, potem imprezy mi się przejadły i stroniłam przez wiele lat od takich rzeczy. Aktualnie też bardzo rzadko chodzę. Jak już gdzieś wyjdę, to się dobrze bawię, ale zrobiłam się leniwa i nie chce mi się myśleć o organizowaniu dojazdu, powrotu itp. Wolę noce spędzać we własnym wyrku. Takie sporadyczne wyjścia są ok, ale nie chciałabym imprezować częściej. Zupełnie zdomatorowiałam.

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 23:41
autor: muahahaha
mnie dyskoteki nigdy nie interesowały– nie widzę sensu w tańczeniu w tłumie(gdzie większość ludzi jest obca) do muzyki którą pierwszy raz w życiu słyszę (przez co dosyć ciężko się tańczy). To było dawno temu, ale na więcej niż 5 dyskotekach nie byłam. Jakbym miała potańczyć, to większy sens widzę w opcji: ja+ druga osoba w domciu, przy spokojnej muzyce – przyklejeni. Dzikim tłumom mówimy nie. Też się rozleniwiłam, teraz ewentualnie interesuje mnie domówka (ale i tak uważam, że są nudne) – jakby co, to jest wygodna kanapa, tv i jakieś żarcie. Do tego dobrze jak organizator blisko mieszka i nie robi focha jak ktoś się szybko zwinie.
Cotta pisze:i nie chce mi się myśleć o organizowaniu dojazdu, powrotu itp.
o tak!!! a najlepiej jak da się na pieszo
Elkora pisze:taniec jest bardzo nie tru
no....może to kwestia braku nauki tańca, ale jakoś zawsze miałam problem: co zrobić ze swoim ciałem i taniec na dyskotece polegał raczej na obserwacji otoczenia, i naśladownictwie – masakra xdd
ale w parze jest spoko - jak druga osoba wie co robi i co ja mam robić :oops:

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 01:49
autor: szpilka
muahahaha pisze: no....może to kwestia braku nauki tańca, ale jakoś zawsze miałam problem: co zrobić ze swoim ciałem i taniec na dyskotece polegał raczej na obserwacji otoczenia, i naśladownictwie – masakra xdd
Miałam dokładnie to samo :mrgreen: "ona macha ręką, to ja też powinnam" itd... Ale to było dawno i nieprawda. Podobnie jak pozostali stronię od tańca. I nie umiem tańczyć, nie czuję w ogóle muzyki... Dyskoteki zdarzały mi się za młodu - czyli szkolne. Szał.
Po gimnazjum zdarzały mi się jedynie koncerty, a na nich pogo. To kocham, jedyny "taniec" w tłumie, który przysparza mi mnóstwo radości! A i na Woodstocku byłam! To w sumie 3 dniowa impreza jest ;P Koleżanka namawiała mnie z 2 miesiące, ja nawet nie rozważałam tej opcji, bo wydawało mi się to straszne... Peeeełno obcych ludzi, syf, i ciągłe picie. Zdecydowanie nie. Dwa dni przed festiwalem, późną nocą, piszę do koleżanki smsa "jak mnie zwolnią z praktyk, to jadę!". Zwolnili, zrobiłyśmy zakupy i pojechałyśmy! Oczywiście na początku żałowałam strasznie, ale pod koniec nie chciałam wracać:) Ludzie, których poznałam okazali się serio spoko, a moja koleżanka, która jest strasznie ekstrawertyczna nadrabiała za mnie rozmownością i przebojowością ;P Mam z tego wyjazdu bardzo fajne wspomnienia, choć drugi raz raczej bym nie pojechała :P Wtedy wskoczyła we mnie nieznana mi odwaga i chęć zdobywania świata!
Z biegiem czasu koncerty się skończyły, i moje tańczenie się skończyło. Na studiach wychodziłam czasami ze znajomymi do klubu studenckiego, i to jak dla mnie jest typowa dyskoteka (choć ponoć nie jest ;P), ale ja tam jedynie siedziałam i pilnowałam torebek. Po 5 latach takiego siedzenia, kiedy miałam bardzo dziwny okres w życiu, zatańczyłam po raz pierwszy! Zero wstydu, problemów, po prostu zaczęłam się bawić! Od razu wyczaił mnie jakiś samiec i to z nim bawiłam do końca. Z miesiąc później, koleżanka (ta od woodstocku) wyciągnęła mnie na hip-hop party. O dziwo było całkiem spoko. Tańczyć nie chciałam, ale w zasadzie siłą mnie parę osób wyciągnęło na parkiet i zaczęłam się ruszać...
I to by było na tyle z moich doświadczeń życiowych związanych z tańcem. Od ostatniego takiego epizodu minął ponad rok i raczej nie zapowiadają się jakieś zmiany. Chyba, że znowu dopadnie mnie jakiś dziwny nastrój... Ale po obydwu tych imprezach długo się zastanawiałam, co we mnie wstąpiło i o co mi chodziło... Ale w sumie jak sobie teraz przypominam ten stan, to wydaje mi się, że taniec jest fajnym sposobem na oderwanie się od myślenia. Bardziej mi się podobało na tym murzyńskim hiphopie, nie słucham takiej muzyki, ale dość szybko złapałam rytm, zamknęłam oczy, miałam poczucie jakbym była sama i po prostu się ruszałam. No i tam było mało ludzi, więc nie ocierałam się o nikogo i serio mogłam odpłynąć w taką przyjemną krainę nicości;) Dopóki nie przykleił się jakiś napalony samiec. Wtedy już trzeba się pilnować, uśmiechać i takie tam bla bla... Z dwojga złego, wolę chyba jednak sama. Ale nigdy więcej tak poza tym ;P

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 12:06
autor: paullie
szpilka pisze: Ale w sumie jak sobie teraz przypominam ten stan, to wydaje mi się, że taniec jest fajnym sposobem na oderwanie się od myślenia. Bardziej mi się podobało na tym murzyńskim hiphopie, nie słucham takiej muzyki, ale dość szybko złapałam rytm, zamknęłam oczy, miałam poczucie jakbym była sama i po prostu się ruszałam. No i tam było mało ludzi, więc nie ocierałam się o nikogo i serio mogłam odpłynąć w taką przyjemną krainę nicości;)
uwielbiam to uczucie.... gdy mam wystarczajaco swobody na parkiecie to wylaczam sie... skupiam cala uwage na sobie, otoczenie przestaje istniec. daje sie poniesc muzyce, rytmowi :D
szpilka pisze:Dopóki nie przykleił się jakiś napalony samiec. Wtedy już trzeba się pilnować, uśmiechać i takie tam bla bla...
taak, jak to obcy to wtedy wlacza sie 'alert' i sie kombinuje jak sie wywinac :P

ale zdarzylo mi sie byc na randce i jakos tak wyladowalismy w klubie i zamknelam sie w sobie kompletnie na jakis czas w tancu mimo ze facet byl caly czas przy mnie i 'teoretycznie' moja uwaga powinna chociaz czesciowo skupiac sie na nim... mimo calego zdenerwowania, ktore wczesniej czulam, hmm. chyba za dobrze sie poczulam, ze pozwolilam sobie tak odplynac :mrgreen:

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 14:06
autor: Tortuga
Na xboxie, albo ps3 są fajne gry taneczne. Szkoda, że nie mam konsoli.
Nie chodziło mi o ordynarne dyskoteki. Bardziej chodzi mi o taki profesjonalny taniec. Zawsze mi się to podobało.
Świetna jest też jazda figurowa na lodzie, zabiłbym się próbując ich naśladować. :mrgreen:

Co sądzicie o karaoke? Jeszcze się nie przemogłem, ale wydaje się to świetną zabawą. Kiedyś się może wybiorę do jakiegoś baru obadać sprawę.

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 14:42
autor: Cotta
muahahaha pisze:mnie dyskoteki nigdy nie interesowały– nie widzę sensu w tańczeniu w tłumie(gdzie większość ludzi jest obca) do muzyki którą pierwszy raz w życiu słyszę (przez co dosyć ciężko się tańczy).
Te imprezy, na które chodziłam na studiach, to były głównie rockoteki i metalteki a nie typowe dyskoteki, więc muzyka mi pasowała.

Co do tańca we dwoje, to nie lubię, bo nie umiem dać się prowadzić. Więc wychodzi tak, że każde próbuje coś w swoją stronę i całość "występu" jest niezgrana.
Co sądzicie o karaoke?
To taki rodzaj tortur. Ale dobrze wyrabia umiejętności partyzanckie i dezerterskie.

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 15:36
autor: hellbike
o jezu.... uwielbiam, kocham tanczyc.


Wygladam przy tym jak przy ataku epilepsji (a ostatnio uslyszalem nawet, ze "atak epilepsji przy mnie to mało"), ale naprawde uwielbiam tanczyc :D

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 17:37
autor: Litowojonow
Tortuga pisze:Jest tru sztywniaki. Tylko odwagi czasem brak.
Nie jest, sprawdzałem, nawet nie raz, i dalej nie bardzo wiem o co w tym chodzi i nie bardzo mnie ciągnie do poznawania.
muahahaha pisze:ale w parze jest spoko
Poważnie? W parze to już w ogóle jakaś czarna magia. Samemu można chociaż wczuć się w rytm, coś na kształt transu, pewnie wygląda to z zewnątrz jak panda z atakiem epilepsji ale poza tym ujdzie.

Re: Imprezy

: czwartek, 14 lutego 2013, 19:32
autor: szpilka
Litowojonow pisze:W parze to już w ogóle jakaś czarna magia.
Zależy o jakim tańcu mowa. Nie zapominaj o zwykłych i prymitywnych przytulankach. Po prostu obejmujesz dziewczynę rękami, ona Ciebie i kręcicie się w kółko. To faktycznie jest fajne, ale pod warunkiem, że z bliską osobą, bo z obcymi to już znacznie gorzej czy nawet niemożliwe.