Imprezy
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 22:42 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 22:42 przez sledz, łącznie zmieniany 2 razy.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
- RosalPowar
- Posty: 26
- Rejestracja: wtorek, 6 maja 2008, 22:49
Hah! Niedawno zastanawiałem się dlaczego tak rzadko bywam na imprezach, gdy porównałem moją częstotliwość bywania na takowych ze znajomymi.
Typ imprez, na które chodzę najchętniej to koncerty. Czasami mam problem z towarzystwem, gdy idę na koncert kapeli o której w całej warszawie słyszało może 100 osób:P. Ale generalnie znajduje zawsze kogoś do towarzystwa. Uwielbiam koncerty, ze mogę się tam totalnie wyluzować, tańczyć, pogować, moshingować, headbangować(zależy od humoru, kapeli, towarzystwa etc). Często chodze na koncerty, ale jak dotąd nie poznałem nikogo obcego(znaczy, nie tak by utrzymywać kontakt, jakieś krótkie rozmowy-owszem), tak jak inni:P
Domówek się boję :<
Mój kolega fajne organizuje, ale raz na pół roku. A u innych albo jest ciasno, albo sztywno, albo muzyka wkurwia, albo nuda, albo towarzystwo do dupy.
Dykoteki/wypady do klubów- nie praktykuję.
Typ imprez, na które chodzę najchętniej to koncerty. Czasami mam problem z towarzystwem, gdy idę na koncert kapeli o której w całej warszawie słyszało może 100 osób:P. Ale generalnie znajduje zawsze kogoś do towarzystwa. Uwielbiam koncerty, ze mogę się tam totalnie wyluzować, tańczyć, pogować, moshingować, headbangować(zależy od humoru, kapeli, towarzystwa etc). Często chodze na koncerty, ale jak dotąd nie poznałem nikogo obcego(znaczy, nie tak by utrzymywać kontakt, jakieś krótkie rozmowy-owszem), tak jak inni:P
Domówek się boję :<
Mój kolega fajne organizuje, ale raz na pół roku. A u innych albo jest ciasno, albo sztywno, albo muzyka wkurwia, albo nuda, albo towarzystwo do dupy.
Dykoteki/wypady do klubów- nie praktykuję.
5w4
Ja przeimprezowałem kilka dobrych lat mojego życia. Głownie w jednym klubie z ciężką muzyką, incydentalnie zdażało mi się bywać w innych klubach z inną muzą, akademikach, oprócz tego sporo różnych domówek i pubów.
Na początku było trudno, ale alko robiło swoje, nierzadko zbyt dużo alko, co łaczyło sie oczywiście kacami, równiez moralnymi i sytuacjami, o których wolałbym zapomnieć.
Sumarycznie jednak tamte czasy oceniam na duży plus, spotkałem mnóstwo najróżniejszych ludzi (w tym kobietę, która zostawiła głęboki ślad w moim umyślę) działy się rzeczy, które do dziś budzą mój uśmiech na twarzy.
Czasem tęsknię kurewsko za tamtym okresem i czuję pustkę, ale te szaleństwa mam już chyba za sobą.
---------------------
Na początku było trudno, ale alko robiło swoje, nierzadko zbyt dużo alko, co łaczyło sie oczywiście kacami, równiez moralnymi i sytuacjami, o których wolałbym zapomnieć.
Sumarycznie jednak tamte czasy oceniam na duży plus, spotkałem mnóstwo najróżniejszych ludzi (w tym kobietę, która zostawiła głęboki ślad w moim umyślę) działy się rzeczy, które do dziś budzą mój uśmiech na twarzy.
Czasem tęsknię kurewsko za tamtym okresem i czuję pustkę, ale te szaleństwa mam już chyba za sobą.
---------------------
Co to jest Bergówka?sledz pisze:Jeśli jest Bergówka lub mniejsza impreza na lotnisku to jadę zawsze jak mogę. Bergi, airsoft i śpiew.
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
Analizując umieszczony filmik w dziale hyde parku. Bergówka bierze swą nazwe od boskiego bursztynowego napoju umieszczonego w butelkach.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 22:43 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
A mi zwyczajnie było szkoda kasy. No i nie lubię takich eleganckich imprez tak samo jak wesel. Tez usłyszałam parę słów od wychowawcy, ale kto by się tym przejmował. A przychrzaniał się tylko do mnie, choć więcej osób nie szło.paranoid_android2 pisze:Ja nie poszłam na studniówkę jedyna z klasy i było wielkie zdziwienie. Nie wszyscy zrozumieli że nie każdego bawi zapierdalanie na obcasach, tańczenie poloneza i przeżuwanie przez pół nocy czipsów razem z klasą podnieconą wódką schowaną pod stołem. 18 też nie zrobiłam, dyskoteki omijam i ogólnie bawię się najlepiej w układzie 1 na 1 ^M. pisze:Na studniówkę nie poszłam, 18-stkę zrobiłam kameralną.
5w4, sp/sx
EII
EII
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 22:46 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
- Emjotka
- Posty: 2747
- Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)
Poszłam na płaskim. I oczywiście jak zwykle byłam jedyną osobą, która po kilku głębszych przejawiała wszystkie objawy trzeźwości - patrzyli na mnie spode łba jakby chcieli powiedzieć "nie umiesz się bawić, nie pijesz!" . Nawet się ubawiłam na tej studniówce... o dziwo...paranoid_android2 pisze:Ja nie poszłam na studniówkę jedyna z klasy i było wielkie zdziwienie. Nie wszyscy zrozumieli że nie każdego bawi zapierdalanie na obcasach, tańczenie poloneza i przeżuwanie przez pół nocy czipsów razem z klasą podnieconą wódką schowaną pod stołem. 18 też nie zrobiłam, dyskoteki omijam i ogólnie bawię się najlepiej w układzie 1 na 1 ^M. pisze:Na studniówkę nie poszłam, 18-stkę zrobiłam kameralną.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 22:46 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Tak mówiąc za siebie- Nie, całkiem fajnie jest iść gdzieś na imprezę, to świetny sposób na odstresowanie, poznanie może czasem ciekawych ludzi,
i zauważenie że oprócz umysłowego zycia jest jeszcze swera wszelkiej fizyczności i można się dobrze bawić-nie myśląc (tak do piątek, choć nie wiem czy niektóre w ogóle da się przekonać do imprez) Z pewnością lubię imprezy, różne choć ze względu na upodobania muzyczne wolę np. ogniska niż jakieś kluby Ale coo tam.
i zauważenie że oprócz umysłowego zycia jest jeszcze swera wszelkiej fizyczności i można się dobrze bawić-nie myśląc (tak do piątek, choć nie wiem czy niektóre w ogóle da się przekonać do imprez) Z pewnością lubię imprezy, różne choć ze względu na upodobania muzyczne wolę np. ogniska niż jakieś kluby Ale coo tam.
5w4 /jakieś INFp
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--
To co mój organizm wyprawia przed kazdym wyjściem z domu w 'nieznane mi otoczenie' to jest katorga. Wyjście jest wieczorem, a ja przez reszte dnia już nic nie moge zrobić, gdyż przeżywam tortury. Ból brzucha, spocone dłonie zupełnie jakbym wsadził je do wody i nie wytarł w ręcznik. Ze zdenerwowania żyły które pulsuja wychodząc na wierzch i mięśnie które sa tak spięte że muszę wstać i przejść się kilka razy po pokoju. Nieustanna chęć chodzenia do ubikacji i nerwica która nie daje mi spokoju. Myśl z samego rana by tylko burza się zaczęła, by tylko znaleźć najdrobniejszy pretekst do wymówki. Niemozność skupienia się absolutnie na niczym.
Całe szczęście że takie rzeczy sa może z dwa razy w roku bo gdyby były częściej to bym nie wytrzymał psychicznie przecież to jest udręka. Nie wiem czemu dwa razy na rok zgadzam się na jakieś wyjście to chyba nadzieja ale później po akceptacji to przechodzę przez całą serie tortur zafundowanych przez organizm i nawet leki uspokajajace nie pomagaja.
Całe szczęście że takie rzeczy sa może z dwa razy w roku bo gdyby były częściej to bym nie wytrzymał psychicznie przecież to jest udręka. Nie wiem czemu dwa razy na rok zgadzam się na jakieś wyjście to chyba nadzieja ale później po akceptacji to przechodzę przez całą serie tortur zafundowanych przez organizm i nawet leki uspokajajace nie pomagaja.
5w4, LII (INTj)
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Ja też sobie odpuściłem ; ]Ja nie poszłam na studniówkę jedyna z klasy i było wielkie zdziwienie. Nie wszyscy zrozumieli że nie każdego bawi zapierdalanie na obcasach, tańczenie poloneza i przeżuwanie przez pół nocy czipsów razem z klasą podnieconą wódką schowaną pod stołem.
“It is better to be hated for who you are, than to be loved for someone you are not. ”