Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Jestem dda. Są wśród piątek osoby, które chodziły na terapię? Jak to wygląda z perspektywy piątki?
Zawsze była to dla mnie ostateczność, totalnie nie wyobrażam siebie opowiadającego o swoich problemach twarzą w twarz z nieznanymi ludźmi, jednak nie bardzo radzę w sobie w życiu i czuję, że muszę coś z tym zrobić by nie wrócić do alkoholu.
Boję się, że nie będę w stanie się otworzyć i zacznę jak zawsze kłamać. Często nawet przedstawiam się nie swoim imieniem...
Najlepsze jest to, że obejrzałem/przeczytałem wiele na temat dda i nic mi to nie dało.
Wstydzę się.
Zawsze była to dla mnie ostateczność, totalnie nie wyobrażam siebie opowiadającego o swoich problemach twarzą w twarz z nieznanymi ludźmi, jednak nie bardzo radzę w sobie w życiu i czuję, że muszę coś z tym zrobić by nie wrócić do alkoholu.
Boję się, że nie będę w stanie się otworzyć i zacznę jak zawsze kłamać. Często nawet przedstawiam się nie swoim imieniem...
Najlepsze jest to, że obejrzałem/przeczytałem wiele na temat dda i nic mi to nie dało.
Wstydzę się.
Re: Dda 5
Jeżeli nic ze sobą nie zrobię, zapewne tak. Pociąga mnie perspektywa totalnego olania rzeczywistości z buteleczką w ręku.
Psycholog mówił mi o grupach dda, ale jak już mówiłem, to dla mnie abstrakcja. Dlatego myślałem, że znajdą się tu jakieś piątki mające doświadczenie w takich grupach, niekoniecznie dda.
Psycholog mówił mi o grupach dda, ale jak już mówiłem, to dla mnie abstrakcja. Dlatego myślałem, że znajdą się tu jakieś piątki mające doświadczenie w takich grupach, niekoniecznie dda.
Re: Dda 5
Z tego co wiem to te grupy, DDA czy AA mogą pochwalić się skutecznością ale warunek jest jeden - trzeba chcieć zmiany. Mają system 12'tu kroków, czyli 12 etapów przez które trzeba przejść aby nie wrócić do stanu wyjścia. Jest to proces który przechodzą w grupie i jeden drugiego pilnuje aby dotrwał w postanowieniu. Podobno pierwszy krok, pierwszy etap jest najtrudniejszy, a później już idzie łatwiej. Na tym kończy się niestety moja wiedza na ten temat. Jest czysto teoretyczna, bo nigdy nie zdarzyło mnie się uczestniczyć w takim zebraniu. Podobno można przyjść i usiąść gdzieś z boku i posłuchać. Nikt nikogo nie zna, bo nawet z nazwy są anonimowi, i zadecydować co dalej.
Niemniej tak czy siak, jeśli nic nie zrobisz, sam sobie raczej nie dasz rady pomóc, bo z tego co piszesz wnioskuję że masz skłonności autodestrukcyjne, a zmiana sposobu myślenia, i ogólnie podejścia do siebie, jest niezmiernie trudna.
Niemniej tak czy siak, jeśli nic nie zrobisz, sam sobie raczej nie dasz rady pomóc, bo z tego co piszesz wnioskuję że masz skłonności autodestrukcyjne, a zmiana sposobu myślenia, i ogólnie podejścia do siebie, jest niezmiernie trudna.
5w4 so/sx INTj - LII
... tysiąc dni nie dowiedzie, że mamy rację, za to jeden dzień może dowieść, że się mylimy.
... tysiąc dni nie dowiedzie, że mamy rację, za to jeden dzień może dowieść, że się mylimy.
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Dda 5
Jeśli Piątki są zainteresowane faktami i dowodami, to powinien zainteresować je fakt, że odrzucono jakiś czas temu idę Dorosłych Dzieci Alkoholików, ponieważ są o wiele pełniejsze i lepsze wyjaśnienia symptomów psychologicznych związanych z traumami od pijących rodziców. Innymi słowy, wyjaśnianie swoich problemów przez model DDA nie jest najlepszą drogą - podam jeden powód, ten model wychodzi z założenia, że głównym źródłem problemów było picie czy alkoholizm, podczas gdy geneza problemów jest wielopłaszczyznowa i złożona.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
- Wiatr1000
- Posty: 421
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 19:27
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Poddębice (Łódź)
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
I nie każdy z takiej rodziny wychodzi jako pijak Czasami będąc w takiej rodzinie można mieć awersje i kontrolowanie się na całe życie. A są ludzie w porządku, którzy coś osiągnęli a wyrośli w takiej rodzinie. To DDA jest bardzo uogólnione.
A któraś 5 była w kontrolowanej nadopiekuńczej rodzince? Dość że człowiek był kontrolowany pilnowany co ma robić, gdzie się spotykać to jeszcze krytykowany. Na domiar złego pewien "osobnik" raz się wkurwiał a raz milusiński, że ja cię mogę. Pretensje o to jakim się jest i stało a nie do siebie jak się wychowało
A któraś 5 była w kontrolowanej nadopiekuńczej rodzince? Dość że człowiek był kontrolowany pilnowany co ma robić, gdzie się spotykać to jeszcze krytykowany. Na domiar złego pewien "osobnik" raz się wkurwiał a raz milusiński, że ja cię mogę. Pretensje o to jakim się jest i stało a nie do siebie jak się wychowało
5w4 sp/so INTj – LII
- witka
- Nowy użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: poniedziałek, 10 listopada 2014, 06:30
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Też jestem 5w4 i też jestem DDA. Byłam na kilku spotkaniach DDA i nie znalazłam rozwiązania swoich problemów. Generalnie jest problem z prawdziwą pomocą terapeutyczną. Znaleźć kogoś odpowiedniego kto pomógłby rozwiązać problemy to naprawdę duża (i kosztowna) sztuka Wiem co mówię - jestem już "wiekowa" Po przeczytaniu tego wątku wrzuciłam do netu książkę w PDF-ie Rutzki - "Jak uzdrowić swoje życie", która może trochę pomóc. Poniżej podaję link do pobrania - Powodzenia!Tortuga pisze:Jestem dda. Są wśród piątek osoby, które chodziły na terapię? Jak to wygląda z perspektywy piątki?
Zawsze była to dla mnie ostateczność, totalnie nie wyobrażam siebie opowiadającego o swoich problemach twarzą w twarz z nieznanymi ludźmi, jednak nie bardzo radzę w sobie w życiu i czuję, że muszę coś z tym zrobić by nie wrócić do alkoholu.
Boję się, że nie będę w stanie się otworzyć i zacznę jak zawsze kłamać. Często nawet przedstawiam się nie swoim imieniem...
Najlepsze jest to, że obejrzałem/przeczytałem wiele na temat dda i nic mi to nie dało.
Wstydzę się.
http://przeklej.org/file/JPC0zZ/timmen. ... la.dda.pdf
Człowiek sam sobie służy za kata,
sam sobie robi koło i sam się w nie wplata.
sam sobie robi koło i sam się w nie wplata.
- michal5225
- Posty: 288
- Rejestracja: wtorek, 3 listopada 2015, 08:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Też jestem 5w4 i też jestem DDA - warto by założyć ankietę.
Co do DDA - w ogóle olewam ten temat i nie czuję się chory, prowadzę swoje życie i mam to głęboko
Co do DDA - w ogóle olewam ten temat i nie czuję się chory, prowadzę swoje życie i mam to głęboko
Bycie wolnym - to móc nie kłamać.
Między każdą parą wymiernych chwil istniały miliardy chwil niewymiernych.
Nie wszystko co się opłaca warto robić. A nie wszystko co warto robić zaraz się opłaca...
0w0 LIES-Se SY/SY/SY
Między każdą parą wymiernych chwil istniały miliardy chwil niewymiernych.
Nie wszystko co się opłaca warto robić. A nie wszystko co warto robić zaraz się opłaca...
0w0 LIES-Se SY/SY/SY
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Też jestem DDA, ale alkoholu nie znoszę (nie licząc jakiś imprez-zgonów w młodości, ale to chyba każdy przerobił) więc nie grozi mi odtwarzanie wzorców ojca.
Temat szeroki, przypinka o nazwuę DDA innej przypince DDA nierówna
To już zależy od konstrukcji wewnętrznej oraz poziomu patologii jaki odwaliły takie rodziny swoim dzieciom, bo jest tego spora rozpiętość - od dysfunkcji w rodzinie do jakiś powalonych akcji. U mnie raczej w tą drugą stronę, bo dość nieciekawie wspominam dzieciństwo, ale np. u młodszego o dwa lata brata nie widać jakis skaz przeszłości i znacznie lepiej prowadzi swoje życie w kierunku ogólnego schematu społecznego - czytaj, założenia własnej rodziny, podczas gdy ja już kompletnie to wykluczyłem - nie, że sam odwalałbym jakieś jazdy - bo jestem bardzo empatyczną osobą zalatującą pod nadwrażliwość, ale po prostu nie czułbym się w żaden sposób szczęśliwy/zrealizowany.michal5225 pisze:Co do DDA - w ogóle olewam ten temat i nie czuję się chory, prowadzę swoje życie i mam to głęboko
Temat szeroki, przypinka o nazwuę DDA innej przypince DDA nierówna
Jakiś link? Brzmi to dziwacznie jeśli jakiś inny model nie zakłada, ze punktem wyjścia był problem rodziców/rodzica z alkoholem, podczas gdy na zdrowy rozum wydaje się że jest to geneza całej sprawy z takim "bonusem" wychowaczym.Kapar pisze:Jeśli Piątki są zainteresowane faktami i dowodami, to powinien zainteresować je fakt, że odrzucono jakiś czas temu idę Dorosłych Dzieci Alkoholików, ponieważ są o wiele pełniejsze i lepsze wyjaśnienia symptomów psychologicznych związanych z traumami od pijących rodziców. Innymi słowy, wyjaśnianie swoich problemów przez model DDA nie jest najlepszą drogą - podam jeden powód, ten model wychodzi z założenia, że głównym źródłem problemów było picie czy alkoholizm, podczas gdy geneza problemów jest wielopłaszczyznowa i złożona.
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Troszkę offtop ale co przez to konkretnie rozumiesz ? Moim zdaniem nie da się czysto racjonalnie/rozumowo zaprogramować szczęścia/realizacji więc gdy ktoś przed sobą stawia taki cel zastanawia mnie jak to chce osiągnąć. Owszem różne pindzie coś tam wspominają o podróżach i poznawaniu nowych ludzi ale ciekawi mnie co o tym myśli mój jakby nie było identical, może mnie zainspirujesz ^^Vatican Assassin pisze:po prostu nie czułbym się w żaden sposób szczęśliwy/zrealizowany
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Założenie rodziny, stworzenie takiego komfortowego ciepełka łącznie z zapewnieniem jak najlepszych warunków do rozwoju własnym dzieciom jest taką naturalną społeczno-biologiczną sprawą, szczęście i realizacja jest rezultatem tego procesu (w założeniu oczywiście - bo różnie bywa w praktyce - wiadomo) myśle że to zrozumiałe i nie trzeba tego wyjaśniać. Jednak jeśli ktoś tego nie czuje, czy to z powodu DDA czy innych, jak np. braku swobodności w realiach socjobiologicznych to wydaje mi się, że powinnien znaleźć jakiś temat zastępczy w życiu, a co dokładnie to trzeba zadać sobie samemu takie pytanie - co da jakiekolwiek poczucie pełni, albo choć skrawek tego. Ja już nawet kiedyś wspominałem o tym na forumie, że mam w planach zaangażowanie się wolontariat, ale jeszcze nie na obecnym etapie życia. Początki mam za sobą w postaci bycia wolontariuszem w schronie dla zwierząt (prawie trzy zimy) i taka działalność daje dużą wewnętrzną satysfakcję, rozprasza myśli w stylu - "moi znajomi zakładają rodziny a co ze mną?" etc. natomiast drugi biegun to twórczość, mam jakiś tam talent, ale mocno zakurzony, wskrzeszany od święta, i okropnie ślamazarnie idzie mi rozwijanie tego, potrafię np. kupić farby, materiały w spontanicznym zrywie i leżakuje mi to później kilka-kilkanaście miesięcy a ja nie jestem w stanie wygospodarować na to czasu i tracę go na rzeczy mniej znaczące, ale kiedyś na pewno przyłożę się do tego solidniej bo jest to też wyraźnia forma satysfakcji/realizacji, ale w mojej perspektywie - Ty posiadasz własną i pitolenie się w farbach, ołówkach już niekoniecznie może być fajne.Snufkin pisze:Troszkę offtop ale co przez to konkretnie rozumiesz ? Moim zdaniem nie da się czysto racjonalnie/rozumowo zaprogramować szczęścia/realizacji więc gdy ktoś przed sobą stawia taki cel zastanawia mnie jak to chce osiągnąć. Owszem różne pindzie coś tam wspominają o podróżach i poznawaniu nowych ludzi ale ciekawi mnie co o tym myśli mój jakby nie było identical, może mnie zainspirujesz ^^Vatican Assassin pisze:po prostu nie czułbym się w żaden sposób szczęśliwy/zrealizowany
Definicji szczęścia/realizacji nikt Ci nie poda na tacy, albo wręcz przeciwnie - poda w tysiącach książek od rozwoju osobistego/duchowego, a czym to faktycznie jest to chyba każdy w głębi szuka na swój sposób przez całe życie, i powtarzam nie raz, może oszukać innych że jest szczęśliwy bo był tam, zrobił to, ma to i tamto, ale siebie samego nie oszuka i jeśli nie czuje tego w trzewiach to może tylko przykryć niekończącymi się bodźcami zewnętrznymi, jak np. alkohol i tu mamy fajną klamrę w temacie DDA
- michal5225
- Posty: 288
- Rejestracja: wtorek, 3 listopada 2015, 08:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
" stworzenie takiego komfortowego ciepełka łącznie z zapewnieniem jak najlepszych warunków do rozwoju własnym dzieciom jest taką naturalną społeczno-biologiczną sprawą" - myślę że wcale tak nie jest, jestem w stanie się założyć że wiele siódemek i typów z nimi połączonych (czyli między innymi piątek), ma na obecnym etapie swojego życia rodzinę kompletnie głęboko i nawet nie myśli o tym że to się kiedyś zmieni (chociaż pewnie się zmieni, przynajmniej u części).
Bycie wolnym - to móc nie kłamać.
Między każdą parą wymiernych chwil istniały miliardy chwil niewymiernych.
Nie wszystko co się opłaca warto robić. A nie wszystko co warto robić zaraz się opłaca...
0w0 LIES-Se SY/SY/SY
Między każdą parą wymiernych chwil istniały miliardy chwil niewymiernych.
Nie wszystko co się opłaca warto robić. A nie wszystko co warto robić zaraz się opłaca...
0w0 LIES-Se SY/SY/SY
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
O to dobry pomysł, obok mnie właśnie budują schronisko, może się zainteresuję.Vatican Assassin pisze: Początki mam za sobą w postaci bycia wolontariuszem w schronie dla zwierząt (prawie trzy zimy) i taka działalność daje dużą wewnętrzną satysfakcję, rozprasza myśli w stylu - "moi znajomi zakładają rodziny a co ze mną?"
No ale on pisał tak 'obiektywnie' większość młodzieży i ludzi generalnie ma w dupie cały świat bo nie ma na siebie pomysłu.michal5225 pisze:" stworzenie takiego komfortowego ciepełka łącznie z zapewnieniem jak najlepszych warunków do rozwoju własnym dzieciom jest taką naturalną społeczno-biologiczną sprawą" - myślę że wcale tak nie jest, jestem w stanie się założyć że wiele siódemek i typów z nimi połączonych (czyli między innymi piątek), ma na obecnym etapie swojego życia rodzinę kompletnie głęboko i nawet nie myśli o tym że to się kiedyś zmieni (chociaż pewnie się zmieni, przynajmniej u części).
Co do tego DDA jeszcze żeby nie było offtopa: myślę że coś w tym jest. Raz jeden widziałem ojca pijanego i wydało mi się to żenujące. Natomiast nie jestem sobie w stanie wyobrazić co ma w głowie dziecko które ma w domu rodzica nałogowego alkoholika. Rodzic to z definicji powinien być nasz autorytet i wzór, gdy jednak wygląda jak brudna świnia lub jest dodatkowo agresywny ryć musi banię równo. Takie dziecko ma wdrukowane negatywne i irracjonalne wzory zachowań, nie może być całkiem normalne. Nie wspominając już dzieci alkoholiczek w ciąży bo one mają wręcz fizycznie uszkodzone mózgi.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Dorosłe Dzieci Alkoholików a 5
Jeśli Twoi znajomi o różnych typach enneagramowych mają wiek zbliżony do Twojego, czyli coś koło dwóch dyszek to nie spodziewałbym się jakiś dalekosiężnych planów oscylujących dookoła rodziny. Ja jestem przed trzydziechą i też widze po sobie i po znajomych z którymi odwalało się kiedyś różne numery - jak krystalizują się poglądy na sprawy uniwersalne. Pewnie, że jakaś część wybierze crazy-lifestyle na wiele lat do przodu, zwłaszcza pokolenie wychowane w całości na internetach, ale tu jestem pewien, ze schemat dla większości raczej się nie zmieni, tylko że znowu - to jest zbyt szerokie, bo dochodzą takie kwestie jak np. koniunktura ekonomiczna wpływająca na dzietność itp.michal5225 pisze:" stworzenie takiego komfortowego ciepełka łącznie z zapewnieniem jak najlepszych warunków do rozwoju własnym dzieciom jest taką naturalną społeczno-biologiczną sprawą" - myślę że wcale tak nie jest, jestem w stanie się założyć że wiele siódemek i typów z nimi połączonych (czyli między innymi piątek), ma na obecnym etapie swojego życia rodzinę kompletnie głęboko i nawet nie myśli o tym że to się kiedyś zmieni (chociaż pewnie się zmieni, przynajmniej u części).