Emocje na wodzy
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Emocje na wodzy
Jak wiadomo Piątki mają trudność z podejmowaniem działania. Sądzę, że jest to związane z tym, że nie czując pewnych emocji najzwyczajniej w świecie brakuje motywacji, napędu, który podpowiedziałby "tak, tego właśnie chce i to zrobię".
Powiedzcie, jak to jest z Waszymi emocjami? Czujecie je? Wiecie, że gdzieś się kłębią, analizujecie, ale nie dopuszczacie do głosu? Czy może mimo wszystko przeżywacie i pozwalacie się zapalić i napędzić?
*jeśli był taki temat, to proszę mi wybaczyć
Powiedzcie, jak to jest z Waszymi emocjami? Czujecie je? Wiecie, że gdzieś się kłębią, analizujecie, ale nie dopuszczacie do głosu? Czy może mimo wszystko przeżywacie i pozwalacie się zapalić i napędzić?
*jeśli był taki temat, to proszę mi wybaczyć
► Pokaż Spoiler
- winterbreak
- Posty: 267
- Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
- Enneatyp: Obserwator
- Kontakt:
Re: Emocje na wodzy
Z tym działaniem to jest właśnie ból. Robię aktualnie w życiu coś takiego, co wymaga wielkiej motywacji i determinacji. Deadline'y wiążą się z nieprzespaną nocą lub kilkoma. Nie przesadzając. Właśnie ostatnie kilka dni spędziłam śpiąc maks 4 godziny za jednym razem. To jest jeszcze spoko sprawa, bo narzucony z zewnątrz termin zmusza mnie do działania (gorzej jeśli samemu ustalasz sobie terminy). Ale widzę po towarzyszach niedoli, że oni działają z pasją. Dają z siebie wszystko. A ja, mimo że też robię, bo muszę (inaczej mnie wywalą), to ciągle myślę jak mi się nie chce :/. Odczuwam zmęczenie, psychiczne i fizyczne, nie potrafię go zignorować. Zamiast robić projekt myślę o tym że jest mi źle. Otaczają mnie ludzie z wielką pasją, a ja sama tej pasji nie mam. Mam tylko poczucie obowiązku, dzięki któremu nie oleję czegoś, co by mi zawaliło lekko życie.
Chociaż może to ja jestem normalna, a otaczający mnie pasjonaci są po prostu świrnięci na tym punkcie. Nie wiem. Wiem, że nie mam pasji, ani w związku z życiowym zajęciem, ani jakiejkolwiek innej. I to jest smutne. Są rzeczy które lubię i ktorych nie lubię, nie ma nic takiego, co kocham. Nie mam hobby . Taki właśnie dystans do wszystkiego.
Chociaż może to ja jestem normalna, a otaczający mnie pasjonaci są po prostu świrnięci na tym punkcie. Nie wiem. Wiem, że nie mam pasji, ani w związku z życiowym zajęciem, ani jakiejkolwiek innej. I to jest smutne. Są rzeczy które lubię i ktorych nie lubię, nie ma nic takiego, co kocham. Nie mam hobby . Taki właśnie dystans do wszystkiego.
- TowarzyszFrytas
- Posty: 496
- Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
- Kontakt:
Re: Emocje na wodzy
Mam nieco podobne podejście. Ciężko mi się w coś wkręcić. Próbowałem wielu rzeczy ale po osiągnięciu jakiegoś podstawowego stopnia wtajemniczenia szybko zaczynają mnie nudzić. Chociaż często poświęcałem na to wiele czasu i wysiłku to taki słomiany zapał. Ponadto jeszcze mam tak, że dzięki oglądaniu filmów, słuchaniu ludzi, czytaniu książek, zdobywaniu informacji ekstrapoluje w swojej głowie co by było gdyby i te moje wyobrażenie i przeżycie czegoś we własnej wyobraźni zastępuje mi fizyczne doświadczenie. Tzn na przykład obejrzenie zdjęć i wysłuchaniu relacji z podróży powoduje, że tracę chęć pojechania tam (oczywiście nie zawsze tak to działa ale często).winterbreak pisze:Wiem, że nie mam pasji, ani w związku z życiowym zajęciem, ani jakiejkolwiek innej. I to jest smutne. Są rzeczy które lubię i ktorych nie lubię, nie ma nic takiego, co kocham. Nie mam hobby . Taki właśnie dystans do wszystkiego.
No i zwykle nie wiem czego chcę. Albo rozpatruje srylion opcji i nie umiem się zdecydować która jest najlepsza. I często mam podejście: I tak znajdzie się ktoś lepszy w tej dziedzinie ode mnie to po co się starać.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
- Litowojonow
- Posty: 525
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda
Re: Emocje na wodzy
Emocje to mętna, nieprecyzyjna sprawa jest, słabo się nadają do analizowania To tak jakby próbować rzutować bryłę na płaszczyznę, nie bardzo się orientując, co to za bryła w ogóle jest. Czuję emocje, najbardziej w samotności. Wśród ludzi, w stresie, w bliskości mają zwyczaj się w mniejszym lub większym stopniu odłączać. Zabawne, że czasem w takich sytuacjach nie odczuwam świadomie emocji, ale mogę ich istnienie zaobserwować poprzez same reakcje organizmu. Potem można sobie wspomnieć taką sytuację i poprzeżywać wszystko w bezpiecznym zaciszu.
Motywacja z emocji jest największa w momentach, gdy są najbardziej aktywne, realizacja często bywa już wykalkulowana, gdy nadchodzi moment działania trzeba polegać na swojej konsekwencji i uporze. Jak mi zależy to bywam zaskakująco uparty w powolnym dążeniu do celu. No ale z tym jest taka sprawa, że na niewielu rzeczach mi tak naprawdę zależy...
Obowiązki, rzeczy w jakiś sposób narzucone i w ogóle większość rzeczy które zdają się pochłaniać uwagę ludzi wokół niespecjalnie mnie rusza, jakoś się zmuszam do działania żeby uniknąć niemiłych konsekwencji, ale nie jestem wtedy zdolny do wielkich poświęceń i długotrwałego zarywania nocy, pracuję w swoim tempie. Gdy ktoś bardziej zaaferowany się pyta, czy zdążę w terminie, odpowiadam niewzruszenie że nie wiem i w ogóle nie przyspieszam.
Motywacja z emocji jest największa w momentach, gdy są najbardziej aktywne, realizacja często bywa już wykalkulowana, gdy nadchodzi moment działania trzeba polegać na swojej konsekwencji i uporze. Jak mi zależy to bywam zaskakująco uparty w powolnym dążeniu do celu. No ale z tym jest taka sprawa, że na niewielu rzeczach mi tak naprawdę zależy...
Obowiązki, rzeczy w jakiś sposób narzucone i w ogóle większość rzeczy które zdają się pochłaniać uwagę ludzi wokół niespecjalnie mnie rusza, jakoś się zmuszam do działania żeby uniknąć niemiłych konsekwencji, ale nie jestem wtedy zdolny do wielkich poświęceń i długotrwałego zarywania nocy, pracuję w swoim tempie. Gdy ktoś bardziej zaaferowany się pyta, czy zdążę w terminie, odpowiadam niewzruszenie że nie wiem i w ogóle nie przyspieszam.
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.
Re: Emocje na wodzy
Znane.Wyjątkiem są sytuacje gdzie mam wykalkulowane,że prawdopodobnie będę w czymś najlepszy,wtedy się staram.I często mam podejście: I tak znajdzie się ktoś lepszy w tej dziedzinie ode mnie to po co się starać.
Normalnie jakbym czytał swoje myśli .Wychodzi na to,że to nie stereotyp,5 przeżywają emocje w samotności lub przy bardzo bliskiej i zaufanej osobie.Emocje to mętna, nieprecyzyjna sprawa jest, słabo się nadają do analizowania To tak jakby próbować rzutować bryłę na płaszczyznę, nie bardzo się orientując, co to za bryła w ogóle jest. Czuję emocje, najbardziej w samotności. Wśród ludzi, w stresie, w bliskości mają zwyczaj się w mniejszym lub większym stopniu odłączać. Zabawne, że czasem w takich sytuacjach nie odczuwam świadomie emocji, ale mogę ich istnienie zaobserwować poprzez same reakcje organizmu. Potem można sobie wspomnieć taką sytuację i poprzeżywać wszystko w bezpiecznym zaciszu.
Motywacja z emocji jest największa w momentach, gdy są najbardziej aktywne, realizacja często bywa już wykalkulowana, gdy nadchodzi moment działania trzeba polegać na swojej konsekwencji i uporze. Jak mi zależy to bywam zaskakująco uparty w powolnym dążeniu do celu. No ale z tym jest taka sprawa, że na niewielu rzeczach mi tak naprawdę zależy...
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Emocje na wodzy
Przez analizę rozumiem stawianie sobie pytania - podczas przeżywania w domowym zaciszu np - czy ja powinnam to czuć, po co to w ogóle jest; może lepiej to olać?Litowojonow pisze:Emocje to mętna, nieprecyzyjna sprawa jest, słabo się nadają do analizowania To tak jakby próbować rzutować bryłę na płaszczyznę, nie bardzo się orientując, co to za bryła w ogóle jest. Czuję emocje, najbardziej w samotności. Wśród ludzi, w stresie, w bliskości mają zwyczaj się w mniejszym lub większym stopniu odłączać. Zabawne, że czasem w takich sytuacjach nie odczuwam świadomie emocji, ale mogę ich istnienie zaobserwować poprzez same reakcje organizmu. Potem można sobie wspomnieć taką sytuację i poprzeżywać wszystko w bezpiecznym zaciszu.
I w sumie czy takie taki rodzaj przeżywania emocji można w ogóle określić przeżywaniem? Dla mnie to zawsze jest przykre, że nie umiem poczuć czegoś w danej chwili i dopiero kiedy jestem sama potrafię do tego wrócić i naprawdę się w to zagłębić.
► Pokaż Spoiler
Re: Emocje na wodzy
nie mam problemu z: tak, tego właśnie chcę i to zrobię
jeżeli coś sprawia mi przyjemność, to sobie to robię . Czasem zrobienie czegoś zajmuje mi więcej czasu, ale to nie jest ‘trudność z podejmowaniem działania’ tylko trochę dłuższe przygotowania, tak żebym czuła się komfortowo/nie robiła czegoś w stresie lub ‘na pół chcenia’, wolę poczekać aż zachce mi się bardziej. Chociaż, musiałam trochę nad tym popracować, nauczyć odciąć od ‘presji otoczenia’ i w ciszy wsłuchać w siebie (czego ja chcę, nie oszukując samej siebie)
wyjątek: uczucia do 2 osoby, szczególnie gdy 2 osoba oczekuje żebym się określiła, wtedy odpadam
Problem pojawia się gdy ‘muszę’ coś zrobić, a nie chcę/nie lubię. W takich przypadkach, stosuję się do starej i sprawdzonej metody „co masz zrobić jutro, zrób pojutrze”
Nadal pracuję nad ‘nieuciekaniem’ jeżeli się czegoś boję - to odkładało sprawy na 'w bardzo, bardzo dalekiej przyszłości'
jeżeli coś sprawia mi przyjemność, to sobie to robię . Czasem zrobienie czegoś zajmuje mi więcej czasu, ale to nie jest ‘trudność z podejmowaniem działania’ tylko trochę dłuższe przygotowania, tak żebym czuła się komfortowo/nie robiła czegoś w stresie lub ‘na pół chcenia’, wolę poczekać aż zachce mi się bardziej. Chociaż, musiałam trochę nad tym popracować, nauczyć odciąć od ‘presji otoczenia’ i w ciszy wsłuchać w siebie (czego ja chcę, nie oszukując samej siebie)
wyjątek: uczucia do 2 osoby, szczególnie gdy 2 osoba oczekuje żebym się określiła, wtedy odpadam
Problem pojawia się gdy ‘muszę’ coś zrobić, a nie chcę/nie lubię. W takich przypadkach, stosuję się do starej i sprawdzonej metody „co masz zrobić jutro, zrób pojutrze”
Nadal pracuję nad ‘nieuciekaniem’ jeżeli się czegoś boję - to odkładało sprawy na 'w bardzo, bardzo dalekiej przyszłości'
- Litowojonow
- Posty: 525
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda
Re: Emocje na wodzy
Zazwyczaj nie stawiam sobie pytań czy powinienem coś czuć, samo słowo "powinienem" brzmi dziwnie w tym kontekście. Czuję co czuję i trzeba sobie jakoś z tym faktem radzić. Decydowanie co z tym zrobić to chyba jeszcze nie analiza...Enturie pisze:Przez analizę rozumiem stawianie sobie pytania - podczas przeżywania w domowym zaciszu np - czy ja powinnam to czuć, po co to w ogóle jest; może lepiej to olać?
A dlaczego nie? Przeżywanie nie przestaje być przeżywaniem tylko dlatego, że jest przesunięte w czasieEnturie pisze:I w sumie czy takie taki rodzaj przeżywania emocji można w ogóle określić przeżywaniem?
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.
Re: Emocje na wodzy
Też jestem jedynm wielkim słomianym zapałem! No i, co najgorsze, niestety, gdy się czegoś boję, albo nie mam ochoty tego robić, to nie jestem w stanie się do tego zabrać. I to jest moim największym problemem, bo wydaje mi się, że nie mam żadnego poczucia obowiązku, a przykre konsekwencje i stres jeszcze bardziej mnie paraliżują, albo w ogóle nie działają. Przeraża mnie moje nieracjonalne zachowanie. Do tego mam duże ambicje i wiele świetnych celów do realizacji, które powoli podupadają :/
Zawsze zastanawia mnie w opisie piątki, to, ze przeżywamy emocje w samotności, dopiero po interakcji z innymi ludźmi, że nie odczuwamy ich w trakcie spotkania. Nie potrafię tego odnieść do siebie. Nie wiem, czy czuję coś przy innych ludziach, natomiast bardzo trafne w moim przypadku okazało się, to, że piątki wracają do spotkania, gdy są same i analizują wszytsko dokładnie. Przed zapoznaniem się z enneagramem byłam przekonana, że inni ludzie wspominają spotkania, tak samo często i dokładnie jak ja
Zabawne, że czasem w takich sytuacjach nie odczuwam świadomie emocji, ale mogę ich istnienie zaobserwować poprzez same reakcje organizmu.
Dokładnie tak zachowuję się przy dużym stresie albo publicznych wystąpieniach. Wydaje mi sie, ze jestem opanowana, wszytsko powiem ładnie, a potem zdaję sobie sprawę z tego, jak mam zaciśnięte ręce itp. A o stresie zazwyczaj dowiaduję się, gdy mój żołądek odmawia przyjmowania pokarmów
Zawsze zastanawia mnie w opisie piątki, to, ze przeżywamy emocje w samotności, dopiero po interakcji z innymi ludźmi, że nie odczuwamy ich w trakcie spotkania. Nie potrafię tego odnieść do siebie. Nie wiem, czy czuję coś przy innych ludziach, natomiast bardzo trafne w moim przypadku okazało się, to, że piątki wracają do spotkania, gdy są same i analizują wszytsko dokładnie. Przed zapoznaniem się z enneagramem byłam przekonana, że inni ludzie wspominają spotkania, tak samo często i dokładnie jak ja
Dokładnie. Ja chyba nawet nie wiem, czy to, co czuję to jakaś emocja, czy co? Zastanawiam się, jak się dzisiaj czułam wśród ludzi, to jedynie potrafię konkretnie przyznać, że się nudziłam.Litowojonow pisze:Emocje to mętna, nieprecyzyjna sprawa jest, słabo się nadają do analizowania
Zabawne, że czasem w takich sytuacjach nie odczuwam świadomie emocji, ale mogę ich istnienie zaobserwować poprzez same reakcje organizmu.
Dokładnie tak zachowuję się przy dużym stresie albo publicznych wystąpieniach. Wydaje mi sie, ze jestem opanowana, wszytsko powiem ładnie, a potem zdaję sobie sprawę z tego, jak mam zaciśnięte ręce itp. A o stresie zazwyczaj dowiaduję się, gdy mój żołądek odmawia przyjmowania pokarmów
INTP 5w4 sp/sx/so
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Emocje na wodzy
mi już niewiele rzeczy sprawia przyjemność
kiedyś zastanawiałam się jak odblokować emocje doszłam do wniosku ze zastanawianie się nie ma sensu, im bardziej skupiasz się na emocjach tym bardziej działa to na zasadzie: co powinnam czuć w tej sytuacji-> spróbujmy to wywołać
sztuczne nakręcanie się
jakieś niejasne emocje przenoszą filmy obrazy muzyka
bardzo emocjonalny jest dotyk
zdaje mi się że przez to że ludzie zwykle mnie nie dotykają nawet bardziej niż dla innych
kiedyś zastanawiałam się jak odblokować emocje doszłam do wniosku ze zastanawianie się nie ma sensu, im bardziej skupiasz się na emocjach tym bardziej działa to na zasadzie: co powinnam czuć w tej sytuacji-> spróbujmy to wywołać
sztuczne nakręcanie się
jakieś niejasne emocje przenoszą filmy obrazy muzyka
bardzo emocjonalny jest dotyk
zdaje mi się że przez to że ludzie zwykle mnie nie dotykają nawet bardziej niż dla innych
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Emocje na wodzy
Teoretycznie tak, ale praktycznie niekoniecznie... Załóżmy, że w sytuacji, gdy jesteś z kimś blisko[wydaje się, że go kochasz] wypadałoby powiedzieć co czujesz, ale jesteś tak zablokowany, że najzwyczajniej w świecie nie jesteś w stanie, a potem w samotności można sobie to przeżywać, owszem... Ale już tylko samemu.Litowojonow pisze:A dlaczego nie? Przeżywanie nie przestaje być przeżywaniem tylko dlatego, że jest przesunięte w czasie
W sumie muahahaha to dobrze ujęła:
muahahaha pisze:wyjątek: uczucia do 2 osoby, szczególnie gdy 2 osoba oczekuje żebym się określiła, wtedy odpadam
Kurde, masz racje... Pytanie czy jeśli będziemy to wywoływać, to czy w pewnym momencie nie zaczną się jakieś bardziej naturalne reakcje? Chyba, że to może działać tylko w tej sferze sztuczności.Elkora pisze:mi już niewiele rzeczy sprawia przyjemność
kiedyś zastanawiałam się jak odblokować emocje doszłam do wniosku ze zastanawianie się nie ma sensu, im bardziej skupiasz się na emocjach tym bardziej działa to na zasadzie: co powinnam czuć w tej sytuacji-> spróbujmy to wywołać
sztuczne nakręcanie się
jakieś niejasne emocje przenoszą filmy obrazy muzyka
bardzo emocjonalny jest dotyk
zdaje mi się że przez to że ludzie zwykle mnie nie dotykają nawet bardziej niż dla innych
Co do filmów, to nie zawsze... Czasem ludzie strasznie się czymś podniecają, że to takie.. Wzruszające, ale wydaje mi się, że niekiedy trudno to faktycznie poczuć[choć to pewnie kwestia indywidualna].
A dotyk... Przez niego moim zdaniem najłatwiej wyrazić to, co się czuje. Nie wymaga słów, jakiegoś otwierania się, tylko samego faktu, że jest się blisko.
I takie pytanie mam jeszcze ogólnie: Czy na wyższych poziomach zdrowia to czucie emocji wygląda jakoś inaczej?
► Pokaż Spoiler
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Emocje na wodzy
Zdrowie to utrzymywanie względnej równowagi między ośrodkami więc emocje też powinny być odbierane jakoś płynniej, ale nie wiem nigdy tam nie byłam
Szczerze mówiąc nie sądzę, nauczysz się odgrywać emocje a nie je odczuwać to taka nauka pływania bez wchodzenia do wody.
Chodzi o to ze rozmyślając po piątkowemu o swoich emocjach dalej karmisz ośrodek intelektu który i tak jest już tak spasiony że jego tłuszcz wylewa się na terytorium 2 pozostałych ośrodków, wgniatając to biedactwo od działania głęboko w glebę
Nie mam pomysłu jak troszkę dokarmić ośrodek emocji więc przyjęłam postawę emocjonalnej bierności, zakładam że nie muszę wszystkiego rozumieć i jak mi gdzieś dobrze to tam idę, a jak nie (i nie muszę) to nie idę. Z różnym skutkiem staram się nie racjonalizować zbytnio czemu gdzieś jest dobrze bo to wcale nie poprawia zabawy. Może jak intelekt przestanie zjadać wszytko co napotka na swojej drodze, to emocje staną się same z siebie bardziej kumate, nie wiem
Szczerze mówiąc nie sądzę, nauczysz się odgrywać emocje a nie je odczuwać to taka nauka pływania bez wchodzenia do wody.
Chodzi o to ze rozmyślając po piątkowemu o swoich emocjach dalej karmisz ośrodek intelektu który i tak jest już tak spasiony że jego tłuszcz wylewa się na terytorium 2 pozostałych ośrodków, wgniatając to biedactwo od działania głęboko w glebę
Nie mam pomysłu jak troszkę dokarmić ośrodek emocji więc przyjęłam postawę emocjonalnej bierności, zakładam że nie muszę wszystkiego rozumieć i jak mi gdzieś dobrze to tam idę, a jak nie (i nie muszę) to nie idę. Z różnym skutkiem staram się nie racjonalizować zbytnio czemu gdzieś jest dobrze bo to wcale nie poprawia zabawy. Może jak intelekt przestanie zjadać wszytko co napotka na swojej drodze, to emocje staną się same z siebie bardziej kumate, nie wiem
- Litowojonow
- Posty: 525
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda
Re: Emocje na wodzy
Tu mam podobnie. Z resztą chyba nie potrafiłbym wywoływać sztucznie emocji o jakimś sensownym natężeniu, a sama myśl o celowym odgrywaniu samej reakcji bez czucia wydaje mi się odrzucająco obłudnym absurdem. Nie sądzę też, że powinienem robić takie coś, chyba mamy prawo czuć po swojemu. Problem się pojawia, jak ktoś spodziewa się "normalnej" reakcji emocjonalnej i bierze jej brak za zły znak.
Pewnie się to kłóci z tym co wcześniej napisałem, ale ta bliskość przecież nie jest jakaś wyreżyserowana i całkowicie mechaniczna, na bieżąco też coś tam ważnego się dzieje. Nie wiem jednak jak to jakoś sensownie opisać.
A przy późniejszym samotnym przeżywaniu ma się w głowie obraz bycia razem, więc nie jest tak zupełnie samotne.
-->Enturie pisze:Załóżmy, że w sytuacji, gdy jesteś z kimś blisko[wydaje się, że go kochasz] wypadałoby powiedzieć co czujesz, ale jesteś tak zablokowany, że najzwyczajniej w świecie nie jesteś w stanie, a potem w samotności można sobie to przeżywać, owszem... Ale już tylko samemu.
Można w ten sposób. Powiedzenie też może przestać być czymś niewykonalnym po pewnym czasie, choć mnie zawsze to co jest między ludźmi wydawało się dużo ważniejsze od nazywania tego w ten czy inny sposób.Enturie pisze:A dotyk... Przez niego moim zdaniem najłatwiej wyrazić to, co się czuje. Nie wymaga słów, jakiegoś otwierania się, tylko samego faktu, że jest się blisko.
Pewnie się to kłóci z tym co wcześniej napisałem, ale ta bliskość przecież nie jest jakaś wyreżyserowana i całkowicie mechaniczna, na bieżąco też coś tam ważnego się dzieje. Nie wiem jednak jak to jakoś sensownie opisać.
A przy późniejszym samotnym przeżywaniu ma się w głowie obraz bycia razem, więc nie jest tak zupełnie samotne.
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Emocje na wodzy
So... There is no hope for us?Elkora pisze: Nie mam pomysłu jak troszkę dokarmić ośrodek emocji więc przyjęłam postawę emocjonalnej bierności, zakładam że nie muszę wszystkiego rozumieć i jak mi gdzieś dobrze to tam idę, a jak nie (i nie muszę) to nie idę. Z różnym skutkiem staram się nie racjonalizować zbytnio czemu gdzieś jest dobrze bo to wcale nie poprawia zabawy. Może jak intelekt przestanie zjadać wszytko co napotka na swojej drodze, to emocje staną się same z siebie bardziej kumate, nie wiem
Co do racjonalizacji, to w sumie nie poprawia w chwili, gdy o tym myślisz, ale jeśli wysnuć z tego jakieś wnioski, to może i zaczyna się robić coś, co daje więcej korzyści w przyszłości?
Na pewno nie jest to sztuczne, ale zapewne brakuje w tym czegoś, bo istnieje bariera, która ogranicza. Choć może w wypadku, gdy np. jest para dwóch Piątek, to ten brak okazywania jest dla obu stron bardziej zrozumiały?Litowojonow pisze: Pewnie się to kłóci z tym co wcześniej napisałem, ale ta bliskość przecież nie jest jakaś wyreżyserowana i całkowicie mechaniczna, na bieżąco też coś tam ważnego się dzieje. Nie wiem jednak jak to jakoś sensownie opisać.
A przy późniejszym samotnym przeżywaniu ma się w głowie obraz bycia razem, więc nie jest tak zupełnie samotne.
Ktoś inny mógłby to z kolei odebrać za dosyć powierzchowne, bo przecież skupione wyłącznie na fizyczności...
► Pokaż Spoiler
- szyszka
- Posty: 44
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2009, 19:45
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pod kocem
Re: Emocje na wodzy
Też mam taką blokadę jeżeli chodzi o okazywanie emocji, ale to może być spowodowane ich nadmiarem. W sensie że w danym momencie odczuwam za dużo (część z tego jest spowodowana np rozmową sprzed miesiąca, albo jakimś odległym wspomnieniem), więc żeby mi nie przeszkadzały, próbuję wszystkie wyłączyć. Zazwyczaj się udaje i wtedy jest tak jak piszecie.
There is nothing more practical than a good theory.