Wiatr1000 pisze:
Górna część mi wcale nie pasuje.
Trudno, aby pasowało coś, czego się nie osiąga
Kolejno, bez cytowania odniosę się do wyróżnionych zdań, jak to jest u mnie.
1 odbieram szeroki kontekst, rzadko odnoszę coś do siebie, dosłowność występuje w "żartobliwej" informacji zwrotnej.
ktoś:ale ty jesteś walnięty
ja: wiesz, faktycznie się wczoraj uderzyłem o gałąź
Domyślam się kontekstu, ale widzę, że nie są to ~2 faktyczne intencje, ale najbardziej prawdopodobne spośród wielu, których też się domyślam, że mogłyby zajść. Poszukuję większej ilości informacji, by uściślić wnioski (mimika, relacje, nastrój i wiele innych)
2 Jest to wniosek, do którego dość łatwo może dojść chyba każdy typ. Mam tego świadomość, ale nic mi to nie daje, nic z tym nie robię, nie odnoszę się w kontekście podejmowania działań, tak samo jak informacja czy mam xxxxxxxx włosów, czy zzzzzzzz włosów
3 "Wiem", że nie muszę żyć jak inni ludzie, lecz wiem "wiem", że w jakiś sposób i tak będę żył jak inni. Nie przywiązuję do tego uwagi. Robię coś na zasadzie przyciągania mnie przez coś (zainteresowani/potrzeba) do jakiejś czynności, ale nie odrzucam czynności, które są dla mnie neutralne. Jeśli się z czymś nie zgadzam, to zazwyczaj tego nie robię, ale nie na zasadzie odrzucenia, niezgadzania się z tym co nie jest "zgodne z moimi wartościami", tylko bardziej poprzez oszacowanie efektywności, konieczności, potrzeb, motywacji do zrobienia czegoś (mam dużo ciekawszych rzeczy do zrobienia)
4,5,6 Myślę, że nigdy bym takich rzeczy nie odczuwał. Niezbyt mnie interesuje, jacy są inni, kto ma bardziej zieloną trawę, a moja wydaje się szara. Zamiast zazdrości, prędzej byłby żal, "czemu ja nie potrafię czegoś zrobić", niż "czemu on radzi sobie lepiej niż ja". Zamiast gardzić - niedoceniać swoich możliwości i stać w miejscu. Wydajność i praktyczność (analizowane przez czyjeś S i F
) nigdy nie były moją dobrą stroną
7 Nie zachodziłaby ciągłość obwiniania i złoszczenia na siebie, ale na to co nie wyszło, czego nie udało się zrobić, nie przebiegło zgodnie z planem/analizą, czegoś nie dopatrzyłem i wszystko się zawaliło. Poza tym nie "ciągle" ale tylko w reakcji na powyższe zdarzenia. Budowałoby to poczucie bycia bezwartościowym, niekompetentnym, nieumiejącym, ale bez złości. Gdyby złość była, może byłaby motywacją do poradzenia sobie z tymi problemami
8 Mogę sprawiać wrażenie przygnębionego, ale prędzej apatycznego. Nie smucę się, a raczej odczuwam żal, tęsknotę za czymś. Przeważnie panuje nastrój stabilny z dość łatwym przechodzeniem w stronę optymizmu, nawet jeśli jest to coś w rodzaju "smutnego optymizmu".
9 Słabe działanie to cecha wspólna, ale wynikiem u mnie będzie paraliż dopływu informacji (nie wyjdę z domu to się nie dowiem, nie kupię książki, to jej nie przeczytam). Uczucia nie grają roli, ani się nimi nie kieruję, ani ich nie deprecjonuje.
10 Wstyd to cecha, która jeśli występuje, to na szarym końcu. Zawsze się dziwiłem lub irytowałem, gdy ktoś twierdził że ja się czegoś wstydzę, ze jestem wstydliwy itp. "Wiem", że tak interpretowane zachowania zawsze wynikały z lęku, strachu, obaw, niepewności. Stąd też nie ma problemu, by czasem wyglądać dość niechlujnie (nie przejmuję się tym jak mnie postrzegają), ale to że się z tym nie eksponuję jest wynikiem logiki, szacunków tego co jest korzystniejsze w dłuższej perspektywie.
11 Dostrzegam u siebie zmęczenie życiem i niezdolność, ale nie jest to cecha stała, raczej świadomość (wielokrotnie wspominany nihilizm) że w gruncie rzeczy wszystko jest bez sensu. Równocześnie mam w sobie "szczepionkę", wspomnianą w pkt 8, prawdopodobnie dzięki N, bo widzę szeroką perspektywę i mam świadomość, że nie muszę dostrzegać wszystkiego. Widać dzięki temu rozwój sytuacji i pesymistyczny, i optymistyczny, i inne, więc jakby z automatu się nie pogrążam.
12 Ma świadomość, że mogę mogę źle interpretować swoje zachowania, cechy itp., że mogę żyć w złudzeniu siebie, podobnie jak złudzeniu rzeczywistości, że wszystko to, ja i świat, może być snem, ale to tylko jedna z wielu możliwości dostrzeganych przez N. Nie przywiązuję do tego wagi. Podchodzę do siebie i ewentualnych wyobrażeń bardziej 8kowo - jestem, jaki jestem, nikomu nic do tego, a sam też mam to gdzieś, są ważniejsze, ciekawsze sprawy, niż użalać się kim się jest, a kim nie jest.
13 Nie. Ponownie, jak w pkt 7, jeśli już się zdarzy, to do działań, a nie mojej osoby
14 Prędzej eksponowanie ich i przedkładania na dostrzegane cechy pozytywne. Np. wiem że umiem naprawić komputer, ale nie zrobię tego z lęku, obaw itp że coś zepsuję, że sobie nie poradzę (mam tak od dzieciństwa do wszystkich umiejętności technicznych, ale umiem obawy przełamywać i uczyć się takich rzeczy na przestrzeni miesięcy i lat, krok po kroku przełamując lęk przed uszkodzeniem sprzętu)
15 Wszystko może być źródłem zagrożenia, od którego "lepiej" się odciąć
16 Możliwe przypadkowo, gdy przez N nie dostrzeże się jakiejś możliwości, ale nie jako "twarde obwinianie", tylko wytknięcie, "tu spieprzyłeś, zrób z tym co chcesz"
17 ...Bo nikt nie zna mnie tak jak ja sam. Jeśli w czymś potrzebuje pomocy, wolę sam rozwinąć jakąś umiejętność, by być w tym niezależny od ludzi, pieniędzy, czasu itp. Pomocy nie odrzucam, rzadko kiedy szukam (najczęściej gdy nie mam z czymś czasu, a trzeba "na już", albo czas, jaki musiałbym poświecić na opanowanie i zrobienie tego, jest zbyt długi (subiektywnie szacowany) lub jest to sytuacja jednorazowa), ale nawet wspólnie, robię coś po swojemu, przez co pomagający może się zniechęcić, tak jakbym nie dostrzegał tej pomocy. Pomoc dostrzegam, ale nie wpływa to na to, jak
ja sam sobie z czymś poradzę, tylko jaki będzie efekt wspólny