Dokładnie tak to się wyraża. Czuję jakiś chorobliwy popęd do doświadczania rzeczy, najlepiej czysto empirycznie. Z tego powodu swego czasu wywoływałem u siebie różne dziwne stany (świadome sny, halucynacje powodowane brakiem bodźców, OBE i pewien rodzaj autohipnozy z wykorzystaniem oddechy jogistycznego, ale nie pamiętam jak to się nazywało). Kurde, może ja naprawdę jestem jakiś nudny. Trzeba poszukać jakiegoś chodliwego hobby.szpilka pisze:Taka chorobliwa wręcz ciekawość. Może ma to też związek z tym, że prowadzisz zbyt nudne życie, pozbawione jakichś głębszych wrażeń? "Ciekawe jak to jest poczuć [Twoje 'dziwne myśli'] ?" Za mało czerpiesz z życia? Chcesz czegoś więcej, a nie wiesz do końca czego?
Oglądałeś/czytałeś Fight Club? Jeśli nie, polecam. Wiele nowości nie wniesie w Twoje życie, ale może jak spojrzysz na podobne zachowanie z boku, nieco inaczej się do tego ustosunkujesz.
A FC oczywiście oglądałem, wrażenia niesamowite. Po wszystkim czułem tą dziwną emocjonalną pustkę, którą czasem udaje mi się osiągnąć kiedy opróżniam głowę.
Ja też tak wysiadłem, jakieś 1.5 roku temu. Tylko że to była zima, i peron (a właściwie już chodnik - bo peron się skończył) był cały oblodzony. Wyszedłem sobie z pośpiesznego, stawiam nogę, a tam nie ma peronu. Za to było jakieś 1.5m do ziemi i tak sobie przejechałem kilka metrów na plecach. Chyba tylko cudem niczego nie złamałem, chociaż miałem zerwane ścięgno w łopatce.Cotta pisze:Miałam taką fazę, jak byłam małolatą, raz nawet rzeczywiście zrobiłam sobie krzywdę, bo wracając z jakiejś imprezy "wysiadłam" sobie z pociągu zanim się zatrzymał.
Miewałem myśli samobójcze, czy może raczej jakieś kryzysy egzystencji, ale zawsze szanowałem życie i zdrowie, swoje i innych ludzi. Ale i tak czuję ten nieuzasadniony lęk, kiedy się złapię na takim myśleniu, o robieniu głupich rzeczy. Wolę mieć poukładane w głowie.