Rozwój Piątki

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Re:

#61 Post autor: Piotr » wtorek, 2 marca 2010, 19:30

Emilia pisze:Okazuje się, że byłam zakochana, i to mocno. A dotarło to do mnie... 4 miesiące po ostatecznej kłótni z tamtą osobą. Śmieszne...?
Jestem przerażona.
Śmieszne nie, co najwyżej dziwnie to brzmi, aczkolwiek chyba spotkałem się z czymś takim w jakiejś komedii romantycznej. :P



Aleksnadra
Posty: 2
Rejestracja: poniedziałek, 31 marca 2008, 20:01
Lokalizacja: Gdynia

Re: Rozwój Piątki

#62 Post autor: Aleksnadra » środa, 3 marca 2010, 19:46

Nie zgadzam się z teorią, że osobowość jest kształtowana. Tzn. sprostuję od razu: w pewnym stopniu NA PEWNO. Zwłaszcza poprzez pracę nad sobą i w podczas pierwszych 4-5 lat życia.
Jednak uważam, że największą rolę odgrywają geny. Co było zresztą udowadniane (linku z dowodem nie podam; ostatnie źródło, w którym o dowodach czytałam, to "Genom" Matta Ridley).
Lynx pisze: Z opisu enneagramowego 5 : Dwa typy rodzin doprowadzają u dziecka do chęci wycofania się. Pierwszy opisują te osoby, które do tego stopnia czuły się porzucone, że zaakceptowały swój los, ucząc się odrywać od uczuć, by móc przeżyć.
Drugi typ jest bardziej powszechny. Jest to ten rodzaj rodzin, które tak bardzo narzucają się psychicznie dziecku, że zmuszone jest tłumić swoje emocje, by móc się od rodziny odizolować.
Wynika z tego, że 5 to osoby o stylu unikającym.
Zestawiając te opinie można wyciągnąć wniosek, że jednak to „samospełniające się proroctwo” o rozpadzie związku nie jest tylko odczuciem, ale postawą życiową, ukształtowaną przez warunki środowiskowe we wczesnym okresie życia.
Ok, możliwe. Tylko, że mnie nikt opieką/uczuciem/śniadankiem/czapeczką/ciasteczkiem nie przytłaczał, z drugiej strony nie czułam się też nigdy porzucona czy opuszczona. Rodzinę mam przyjazną do tego stopnia, że nawet nie było się przeciw czemu młodzieńczo buntować, gdy w latach nastoletnich nadarzyła się ku temu okazja (czy piątki się w ogóle buntują?)
A samotnikiem jestem (byłam) nieprzeciętnym. Dopóki nie znalazłam enneagramu, myślałam, że jestem Bardzo dziwnym człowiekiem, bo nikt inny nie podzielał mojej potrzeby nieekscytowania, niemówienia, nieangażowania emocjonalnego - w ogóle 'piątkowego nie' ;)

I znam ludzi, którzy do tej pory męczą się z nadopiekuńczymi mamusiami (bo to jednak rzadko tatusiowie), a piątki przypominają ewentualnie chwilami w domu, gdy jako taktykę obronną przyjmą ignorowanie i izolowanie się - ale na co dzień reprezentują inny typ osobowości. Odrzuconych nie znam, więc się nie wypowiem... Ale upieram się przy genach.

Zwłaszcza, że... przytoczę zupełnie nienaukowy argument własny:
z relacji Mamy od urodzenia byłam dzieckiem niekłopotliwym. Jako noworodek albo spalam, albo leżałam cicho, a płakałam sporadycznie, jak czegoś mi było potrzeba i po zaspokojeniu potrzeby dalej był spokój.
Później jak byliśmy jeszcze bardzo mali, ja zasadniczo nie sprawiałam problemów; zawsze potrafiłam się sobą zająć, wolałam się bawić sama i w tym towarzystwie było mi najlepiej (nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi, ale sama czułam się najpewniej).
Natomiast mój brat od urodzenia albo jadł, albo wrzeszczał... Potem jako dziecko było bardzo przyjazny i lubiany (wciąż zresztą jest), ale zawsze, gdy się nudził, to jęczał, męczył, marudził. Nadal potrafi... mimo swych 19 lat.

Może naciągam, ale zanim upłynęło tych znamiennych pierwszych 5 lat życia, pewne istotne cechy naszych osobowości były już obecne. Jak u mnie umiejętność (radość z!) przebywania samej, niekłopotliwość, nienarzucanie się (wycofywanie przyszło chyba trochę później).
U brata duża potrzeba bodźców i uwagi.
Dla mnie zatapianie się w myślach może być świetną rozrywką przez trzy dni. On obecnie z zapełnianiem czasu radzi sobie bez problemu, ale zawsze potrzebuje czegoś, co mu to umożliwi: książki, muzyki, komputera, znajomych, psa, lodówki i kuchenki, filmu.


Zupełny przypadek, czy ktoś może podziela moje poglądy?
>>A common phrase is that Fawkes was "the only man to ever enter parliament with honorable intentions"<<

5w4 Po półtora roku samodzielnego mieszkania włączył mi się artysta. Why???

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Rozwój Piątki

#63 Post autor: jouziou » środa, 3 marca 2010, 20:58

Wszystko fajnie, tylko jak się mają do tego geny?


Też słyszałam taką teorie, ale nie zagłębiałam się, patrząc na moją rodzine - totalny nonsens :mrgreen:

Nie wiem zresztą może nie jestem odpowiednią osobą, żeby sie na ten temat wypowiadać, bo od kilku lat krąży po cichu w mojej rodzinie opinia, że chyba mnie podmienili w szpitalu, bo ciężko znaleźć osobnika który tak bardzo sie różni od swoich rodziców, tak w skrócie:

ja z głową w chmurach, oni twardo stąpający po ziemi - codziennie przez to niewyobrażalna masa problemów w komunikowaniu się :mrgreen:
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Aleksnadra
Posty: 2
Rejestracja: poniedziałek, 31 marca 2008, 20:01
Lokalizacja: Gdynia

Re: Rozwój Piątki

#64 Post autor: Aleksnadra » środa, 3 marca 2010, 22:02

Geny mają się do tego tak, że to w nich od początku zapisana była info jacy będziemy. One nadały kształt naszym osobowościom, a nie to, jak nas traktowano do piątego roku życia (też, też! Ale nie w takim stopniu, jak wieść ludowa niesie).

Nie geny w powszechnym rozumowaniu "nosek po mamusi, oczka po tatusiu". Choć moja macierz, owszem, 5tka.
>>A common phrase is that Fawkes was "the only man to ever enter parliament with honorable intentions"<<

5w4 Po półtora roku samodzielnego mieszkania włączył mi się artysta. Why???

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Rozwój Piątki

#65 Post autor: Piotr » środa, 3 marca 2010, 22:28

Koleżanka koleżanki mojej mamy - Pani Goździkowa mówiła, że introwersja i ekstrawersja jest determinowana genetycznie. Więc ogranicza to pole do rozwoju typu enneagramu.

Awatar użytkownika
isla7
Posty: 165
Rejestracja: wtorek, 17 marca 2009, 15:00

Re: Rozwój Piątki

#66 Post autor: isla7 » czwartek, 4 marca 2010, 00:52

Moja rodzina składa się z 5 osób, i tylko ja jestem intro. Żyje mi tylko jeden dziadek. Nie ma jak poobserwować :( , ale raczej rodzeństwo rodziców jest "wesołe". Ja bym dała sobie rękę uciąć, że w moim przypadku było to wychowanie, i to jaka się urodziłam...
5w4.

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Rozwój Piątki

#67 Post autor: bruno dievs » czwartek, 4 marca 2010, 10:39

Aleksnadra pisze:Geny mają się do tego tak, że to w nich od początku zapisana była info jacy będziemy. One nadały kształt naszym osobowościom, a nie to, jak nas traktowano do piątego roku życia (też, też! Ale nie w takim stopniu, jak wieść ludowa niesie).
Otóż nie do końca.
Jako przykład podam historię zasłyszaną w radiu. Był kiedyś pomysł, żeby użyć zarobkowo wykorzystać klonowanie, hodując klony piesków, kotków i innych pupili bogatych ludzi. Cholernie bogata stara baba, z jej kochanym kotkiem, zbliżającym się do kresu swoich dni, pewnie byłaby skłonna sporo zapłacić za to, żeby mieć drugiego identycznego kotka, gdy tamten pagibnie. Pomysł ciekawy, niestety niewypalił, bo wyhodowane koty, mimo, że miały identyczny genotyp, wyglądały i zachowywały się inaczej niż oryginał.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Rinn
VIP
VIP
Posty: 695
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 21:12
Kontakt:

Re: Rozwój Piątki

#68 Post autor: Rinn » czwartek, 4 marca 2010, 12:18

Jak dla mnie to kwestia zarówno genów, jak i wychowania. Wiadomo, że przychodzimy na świat z pewnymi wrodzonymi predyspozycjami, tak jak wspomniał Piotr chociażby z intro-/ekstrawertycznym temperamentem, typ socjoniczny (sposób przetwarzania informacji) też jest podobno wrodzony. Ale na typ Enneagramu ma jeszcze wpływ wychowanie, bo typ Enneagramu to mechanizm obronny, a on z definicji jest czymś, co powstaje w reakcji na coś. Oczywiście, wybór takiej, a nie innej reakcji jest w pewien sposób związany z naszą naturą i wrodzonymi predyspozycjami, ale żeby ten wybór nastąpił, musi być bodziec. Przy czym bodźce mogą być silniejsze i słabsze. Przecież nie w każdej rodzinie dochodzi do jakichś ekstremalnych sytuacji. Nie musiałaś czuć się jakaś mega odrzucona ani osaczona przez rodziców, żeby zareagować w piątkowy sposób. Nie chcę tutaj teoretyzować, bo nie znam ani Ciebie, ani Twojej rodziny, ale skoro piszesz, że Twoja mama też jest 5, to mogło wystarczyć samo wycofanie i odcięcie od emocji z jej strony (plus coś tam jeszcze) - nieświadome dla niej, ale czytelne dla dziecka (które też przystosowuje się nieświadomie). Zastanów się, może na pierwszy rzut oka tego nie widzisz. Czasem się nie widzi też oczywistych rzeczy, wybiela się rodziców... Ja przez jakiś czas się zastanawiałam czemu jestem tą zastrachaną Szóstką, przecież w mojej rodzinie wszystko było w porządku, nikt mnie nie bił, nie miałam rodzica alkoholika... :roll:
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Rozwój Piątki

#69 Post autor: bruno dievs » czwartek, 4 marca 2010, 12:39

Niezaprzeczalny jest wpływ genów i otoczenia na to, jakim się jest i należy sobie z tego zdawać sprawę. Jednak nie lubię, gdy staje się to wymówką przed podjęciem pracy nad sobą i swoimi cechami. Mamy POTĘŻNE możliwości rozwoju, mimo tego wszystkiego co niezależnie od naszej woli kształtowało osobowość. Irytuje mnie czasem, gdy widzę, że ktoś jest w stanie dużo osiągnąć i zmienić w swoim życiu, jednak nie chce przyjąć do wiadomości, że ma na to wpływ i nie chce podjąć wysiłku. Ludzie uzasadniają swoje słabości tym, "że tacy już są", "to jest ich część osobowości", a często nie jest to związane z ich osobowością, tylko tym, że niczego nie poświęcili by to poprawić.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Bleu de Manganese
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06

Re: Rozwój Piątki

#70 Post autor: Bleu de Manganese » wtorek, 11 maja 2010, 00:47

Moim zdaniem osobowość jest wrodzona, od najwcześniejszego dzieciństwa przejawiałam niektóre charakterystyczne cechy piątki. Może być kształtowana o tyle, o ile staramy się rozwinąć zgodnie z oczekiwaniami otoczenia,można wtedy zarzucić maskę, lecz rdzeń i motywacje pozostaną te same, tak mi się wydaje.

Ja stoczyłam się na niskie poziomy zdrowia i zastanawiam się nad celem, dla jakiego natura stowrzyła osobowość tak bardzo aspołeczną? Po co taki typ osobowości dla gatunku ukierunkowanego na życie w stadzie?
5w4w6 plus szczypta 7

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#71 Post autor: bezimienny » środa, 12 maja 2010, 21:56

Czy wrodzoną? Być może w pewnym stopniu... będąc dzieckiem byłem przewrażliwionym 4w5 - nawet chyba mówiłem nieco więcej niż obecnie.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#72 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » piątek, 14 maja 2010, 19:04

Aleksnadra pisze:
Zwłaszcza, że... przytoczę zupełnie nienaukowy argument własny:
z relacji Mamy od urodzenia byłam dzieckiem niekłopotliwym. Jako noworodek albo spalam, albo leżałam cicho, a płakałam sporadycznie, jak czegoś mi było potrzeba i po zaspokojeniu potrzeby dalej był spokój.
Później jak byliśmy jeszcze bardzo mali, ja zasadniczo nie sprawiałam problemów; zawsze potrafiłam się sobą zająć, wolałam się bawić sama i w tym towarzystwie było mi najlepiej (nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi, ale sama czułam się najpewniej).
Ja też podobno byłam takim niemowlakiem. Potem prawie cały czas siedziałam w domu, bawiąc się sama (bałam się wychodzić sama na dwór :mrgreen: ), ale jeżeli już jakieś dziecko przyszło do mnie, to kontaktowałam się z nim bez problemu. Jednakże od zawsze musiałam mieć "własną przestrzeń". A skrzydło 6 na pewno wykształciło mi się z powodu sytuacji rodzinnej.
Jestem za opcją pół na pół: geny + wychowanie.

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#73 Post autor: bezimienny » poniedziałek, 17 maja 2010, 00:23

Kryzysowa_narzeczona pisze:
Aleksnadra pisze:
Zwłaszcza, że... przytoczę zupełnie nienaukowy argument własny:
z relacji Mamy od urodzenia byłam dzieckiem niekłopotliwym. Jako noworodek albo spalam, albo leżałam cicho, a płakałam sporadycznie, jak czegoś mi było potrzeba i po zaspokojeniu potrzeby dalej był spokój.
Później jak byliśmy jeszcze bardzo mali, ja zasadniczo nie sprawiałam problemów; zawsze potrafiłam się sobą zająć, wolałam się bawić sama i w tym towarzystwie było mi najlepiej (nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi, ale sama czułam się najpewniej).
Ja też podobno byłam takim niemowlakiem. Potem prawie cały czas siedziałam w domu, bawiąc się sama (bałam się wychodzić sama na dwór :mrgreen: ), ale jeżeli już jakieś dziecko przyszło do mnie, to kontaktowałam się z nim bez problemu. Jednakże od zawsze musiałam mieć "własną przestrzeń". A skrzydło 6 na pewno wykształciło mi się z powodu sytuacji rodzinnej.
Jestem za opcją pół na pół: geny + wychowanie.
Ja z kolei w podstawówce i gimnazjum potrafiłem większość dnia spędzić z kolegami, wychodziłem o 10 i wracałem o 10 (no bywałem ze 2-3 razy w domu na kilkanaście minut, żeby coś zjeść - ewentualnie "posiedzenie" odbywało się u mnie w domu). Czas odosobnienia przyszedł w liceum, kiedy to trafiłem do klasy, w której nie było nikogo z moich bliższych znajomych z gim, a z którymi to straciłem w mniejszej/większej części kontakt.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#74 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » poniedziałek, 17 maja 2010, 17:03

bezimienny pisze: Ja z kolei w podstawówce i gimnazjum potrafiłem większość dnia spędzić z kolegami, wychodziłem o 10 i wracałem o 10 (no bywałem ze 2-3 razy w domu na kilkanaście minut, żeby coś zjeść - ewentualnie "posiedzenie" odbywało się u mnie w domu). Czas odosobnienia przyszedł w liceum, kiedy to trafiłem do klasy, w której nie było nikogo z moich bliższych znajomych z gim, a z którymi to straciłem w mniejszej/większej części kontakt.
Ja też w okolicach podstawówki miałam bunt i własną "paczkę", z którą tylko siedziałam, bo nie robiłam właściwie nic (ale było fajnie, jak na tamten okres :mrgreen: ). W gimnazjum mi przeszło i ten stan trwa do dzisiaj (ale czym jestem starsza, tym odosobnienie większe). Przeszło, bo już mam innych znajomych (bardziej zawężone grono i mniej lubiące wychodzić "do ludzi"), bo już się nie buntuję (jako tako^^). Ale z moją kondycją psychiczną jest gorzej. Wymyślam sobie coraz to nowsze zajęcia, aby zająć się "czymś" i poczuć się lepiej. Moim nowym pomysłem jest kupienie sobie rolek :mrgreen:

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#75 Post autor: bezimienny » poniedziałek, 17 maja 2010, 22:58

Kryzysowa_narzeczona pisze:Ja też w okolicach podstawówki miałam bunt i własną "paczkę", z którą tylko siedziałam, bo nie robiłam właściwie nic (ale było fajnie, jak na tamten okres :mrgreen: ). W gimnazjum mi przeszło i ten stan trwa do dzisiaj (ale czym jestem starsza, tym odosobnienie większe). Przeszło, bo już mam innych znajomych (bardziej zawężone grono i mniej lubiące wychodzić "do ludzi"), bo już się nie buntuję (jako tako^^). Ale z moją kondycją psychiczną jest gorzej. Wymyślam sobie coraz to nowsze zajęcia, aby zająć się "czymś" i poczuć się lepiej. Moim nowym pomysłem jest kupienie sobie rolek :mrgreen:

U mnie zawsze było to zawężone grono, najczęściej 4 osoby (ze mną już). I my robiliśmy coś, tj. domek na drzewie, wycieczki rowerowe, gry sportowe, piłka nożna, gry telewizyjne/komputerowe/planszowe/piłkarzyki/lotki/karty i mnóstwo innych rzeczy.

A rolki... ostatnio jeździłem jakieś 10 lat temu :p

Ale z moją kondycją psychiczną jest gorzej. Wymyślam sobie coraz to nowsze zajęcia, aby zająć się "czymś" i poczuć się lepiej.

A z moją jest i lepiej, i gorzej. Jestem silniejszy psychicznie (ewentualnie jak ktoś woli: mniej wrażliwy), ale jednocześnie coraz większa we mnie obojętność (nie licząc jakichś kryzysowych momentów), nie potrafię się na niczym skupić, wszystko odkładam, mam natłok myśli, nad którym nie potrafię zapanować. Doskonale wiem co powinienem robić, ale nie potrafię się do tego zmusić (mimo, że motywację do tego posiadam). Chcę coś robić, ale tego nie robię...

ODPOWIEDZ