Rozwój Piątki

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gudrun
Posty: 932
Rejestracja: wtorek, 4 listopada 2008, 11:08
Enneatyp: Obserwator

Re: Rozwój Piątki

#76 Post autor: Gudrun » wtorek, 18 maja 2010, 10:41

Hmm ja to się chyba cofam a nie rozwijam :?



Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#77 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » wtorek, 18 maja 2010, 16:15

bezimienny pisze: A rolki... ostatnio jeździłem jakieś 10 lat temu :p
Ja nie jeździłam w ogóle, dlatego to jest idealne rozwiązanie dla mnie. Nie dość, że mogę jeździć sama (bo nieczęsto mój zapał jest podzielany przez innych, wręcz przeciwnie - gaszony) to jeszcze jest to coś, czego jeszcze nie robiłam (lubię nowe rzeczy).
A z moją jest i lepiej, i gorzej. Jestem silniejszy psychicznie (ewentualnie jak ktoś woli: mniej wrażliwy), ale jednocześnie coraz większa we mnie obojętność (nie licząc jakichś kryzysowych momentów)
Jeżeli jestem nieszczęśliwa, to tak. Trwam w apatii. Jeżeli czuję się lepiej, to łatwiej mnie czymś zainteresować, wzbudzić emocje. I lubię te emocje. Lubię się czymś zachwycić. Bezruch, także emocjonalny, mnie zabija.
nie potrafię się na niczym skupić, wszystko odkładam, mam natłok myśli, nad którym nie potrafię zapanować. Doskonale wiem co powinienem robić, ale nie potrafię się do tego zmusić (mimo, że motywację do tego posiadam). Chcę coś robić, ale tego nie robię...
Aktualnie jestem pełna idei i bezczynności wystrzegam się jak ognia. Pewnie za jakiś moment przyjdą mi myśli "a po co ci to", ale znowu wrócę do wymyślania nowych celów, i znowu mi się polepszy. Prawdopodobnie za jakiś moment zmotywujesz się do działania - nie zmuszaj się, znajdź powody, które sprawią, że zrobisz to z przyjemnością (i najlepiej mocno nabij je sobie w głowę, żeby za chwilę Ci się nie odechciało :P).

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Rozwój Piątki

#78 Post autor: boogi » wtorek, 18 maja 2010, 19:19

Gudrun pisze:Hmm ja to się chyba cofam a nie rozwijam :?
To jak już się mocno rozpędzisz w kierunku "do tyłu" to oglądaj się uważnie, dobrze? Żeby we mnie za mocno nie uderzyć... ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#79 Post autor: bezimienny » wtorek, 18 maja 2010, 22:00

Kryzysowa_narzeczona pisze:
bezimienny pisze: A rolki... ostatnio jeździłem jakieś 10 lat temu :p
Ja nie jeździłam w ogóle, dlatego to jest idealne rozwiązanie dla mnie. Nie dość, że mogę jeździć sama (bo nieczęsto mój zapał jest podzielany przez innych, wręcz przeciwnie - gaszony) to jeszcze jest to coś, czego jeszcze nie robiłam (lubię nowe rzeczy).
Eeee to w moim przypadku jest inaczej - to ja zazwyczaj gaszę zapał innych :) Dodatkowo - ja wolę takie (czyli np. uprawiać sport) rzeczy robić wspólnie z kimś/w małej grupie.
A z moją jest i lepiej, i gorzej. Jestem silniejszy psychicznie (ewentualnie jak ktoś woli: mniej wrażliwy), ale jednocześnie coraz większa we mnie obojętność (nie licząc jakichś kryzysowych momentów)
Jeżeli jestem nieszczęśliwa, to tak. Trwam w apatii. Jeżeli czuję się lepiej, to łatwiej mnie czymś zainteresować, wzbudzić emocje. I lubię te emocje. Lubię się czymś zachwycić. Bezruch, także emocjonalny, mnie zabija.

A ja chyba nie potrafię już czymś się zachwycić... Co do bezruchu, to mnie także, niestety ostatnie parę lat, to u mnie taki emocjonalno-towarzyski bezruch. Pracę na szczęście coraz to zmieniam i to daje mi pewne uczucie zmian. Z drugiej strony taki stan ciągłęj zmiany pracodawców może spowodować, to że żaden nie będzie mnie już chciał zatrudnić obawiając się, ze zwieję za parę miesięcy :p

nie potrafię się na niczym skupić, wszystko odkładam, mam natłok myśli, nad którym nie potrafię zapanować. Doskonale wiem co powinienem robić, ale nie potrafię się do tego zmusić (mimo, że motywację do tego posiadam). Chcę coś robić, ale tego nie robię...
Aktualnie jestem pełna idei i bezczynności wystrzegam się jak ognia. Pewnie za jakiś moment przyjdą mi myśli "a po co ci to", ale znowu wrócę do wymyślania nowych celów, i znowu mi się polepszy. Prawdopodobnie za jakiś moment zmotywujesz się do działania - nie zmuszaj się, znajdź powody, które sprawią, że zrobisz to z przyjemnością (i najlepiej mocno nabij je sobie w głowę, żeby za chwilę Ci się nie odechciało :P).
Gdyby to trwało kilka tygodni... ale to trwa już kilka lat (z krótkimi epizodami, gdy udawało mi się zmusić i odciąć od napływu myśli o wszystkim i niczym). Ograniczenie kontaktów towarzyskich wpłynęło chyba negatywnie na możliwość mojej koncetracji, na znaczne zwiększenie mojej obojętności wobec świata.

Potrzebuję tych kontaktów i jednocześnie ich unikam... nie dążę do nich prawie w żaden sposób. Zdecydowana większość ludzi mi po prostu nie pasuje, irytuje mnie coś w nich, odstręcza od nich. To chyba częściowo przez to, że widzę sens tylko w niejako głębszych relacjach (do których potrzebne są osoby, które będą mi pasowały prawie pod każdym względem), a te strasznie ciężko mi przychodzą, zresztą żeby w takie się przerodzić najpierw muszą się jakoś zacząć.
Zresztą coś podobnego już dzisiaj czytałem na forum, także chyba nie tylko ja mam taki kłopot.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#80 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » środa, 19 maja 2010, 18:40

bezimienny pisze:
Eeee to w moim przypadku jest inaczej - to ja zazwyczaj gaszę zapał innych :) Dodatkowo - ja wolę takie (czyli np. uprawiać sport) rzeczy robić wspólnie z kimś/w małej grupie.
Mam na tyle rozsądnych znajomych, że moje małe fanaberie typu: "Chcę kiedyś skoczyć na bungee" od razu są komentowane w stylu: "A po co ryzykować swoje życie, aby zaspokoić jakieś głupie pragnienie zaznania chwilowej adrenaliny". Ja na to odpowiadam, że życie mogę stracić w każdym momencie, niekoniecznie robiąc niebezpieczne rzeczy.

A co do sportu w grupie, to też wolałabym taką opcję, ale moje pomysły są odbierane sceptycznie i muszę się nieźle naprodukować, aby coś wypaliło (jedynie w grę chyba nie wchodzą rowery, na które nie muszę w ogóle namawiać). Wtedy się wkurzam, dołuję, a po co, skoro mogę sama zapewnić sobie odrobinę endorfin :D
A ja chyba nie potrafię już czymś się zachwycić... Co do bezruchu, to mnie także, niestety ostatnie parę lat, to u mnie taki emocjonalno-towarzyski bezruch. Pracę na szczęście coraz to zmieniam i to daje mi pewne uczucie zmian. Z drugiej strony taki stan ciągłęj zmiany pracodawców może spowodować, to że żaden nie będzie mnie już chciał zatrudnić obawiając się, ze zwieję za parę miesięcy :p
Na pewno potrafisz się czymś zachwycić, ale potrzeba Ci bodźców, czegoś, co wyrwie Cię z bezczynności. W bezczynność bardzo łatwo wpaść, ale wyjść z niej - ogromnie trudno.

Gdyby to trwało kilka tygodni... ale to trwa już kilka lat (z krótkimi epizodami, gdy udawało mi się zmusić i odciąć od napływu myśli o wszystkim i niczym). Ograniczenie kontaktów towarzyskich wpłynęło chyba negatywnie na możliwość mojej koncetracji, na znaczne zwiększenie mojej obojętności wobec świata.

Potrzebuję tych kontaktów i jednocześnie ich unikam... nie dążę do nich prawie w żaden sposób. Zdecydowana większość ludzi mi po prostu nie pasuje, irytuje mnie coś w nich, odstręcza od nich. To chyba częściowo przez to, że widzę sens tylko w niejako głębszych relacjach (do których potrzebne są osoby, które będą mi pasowały prawie pod każdym względem), a te strasznie ciężko mi przychodzą, zresztą żeby w takie się przerodzić najpierw muszą się jakoś zacząć.
Zresztą coś podobnego już dzisiaj czytałem na forum, także chyba nie tylko ja mam taki kłopot.
Odcięcie się od ludzi miało na pewno kluczowy wpływ na Twoją obojętność wobec świata. Skoro żyjesz w swoim świecie, to mało obchodzi Cię świat innych. Ale argumentem nie może być to, że Twoja alienacja trwa latami. Bo równie dobrze nigdy nic może się nie zmienić (taaak, mówi to ta, która często powtarza w chwilach spadku formy, że i tak nic się nie wydarzy ^^ no ale proponuję nie skupiać się na kiedyś, ale na dziś). Z drugiej strony wiem, że może się nie chcieć. Dlatego sam musisz to przemyśleć i małymi kroczkami dążyć do szczęścia (i unikać diablików, które mówią: "Nie warto, nie warto").

Co do kontaktów to mam tak samo. Jestem odgrodzona murem, zza który nie chce nikogo wpuścić xD To jest tak, że niby chcę, ale od razu włącza mi się jakaś alarmowa lampka, od razu poddaję wszystko analizie i oczywiście wychodzi na to, że nie warto ryzykować/angażować się itd. A jak już poznaję ludzi, rozmawiam z nimi to na tyle płytko, że są tylko moimi znajomymi. No i szybko się zniechęcam, jeżeli coś mnie mocno razi. Stwierdzam, że jeżeli coś teraz mi nie pasuje, to potem będzie jeszcze gorzej ^^

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#81 Post autor: bezimienny » środa, 19 maja 2010, 22:37

Kryzysowa_narzeczona pisze:
bezimienny pisze:
Eeee to w moim przypadku jest inaczej - to ja zazwyczaj gaszę zapał innych :) Dodatkowo - ja wolę takie (czyli np. uprawiać sport) rzeczy robić wspólnie z kimś/w małej grupie.
Mam na tyle rozsądnych znajomych, że moje małe fanaberie typu: "Chcę kiedyś skoczyć na bungee" od razu są komentowane w stylu: "A po co ryzykować swoje życie, aby zaspokoić jakieś głupie pragnienie zaznania chwilowej adrenaliny". Ja na to odpowiadam, że życie mogę stracić w każdym momencie, niekoniecznie robiąc niebezpieczne rzeczy.
No to wcielę się teraz w rolę Twoich znajomych:

Tak, zgadza się, możesz, jednakże prawdopodbien stwo tegoż jest znacznie mniejsze.

:)
A co do sportu w grupie, to też wolałabym taką opcję, ale moje pomysły są odbierane sceptycznie i muszę się nieźle naprodukować, aby coś wypaliło (jedynie w grę chyba nie wchodzą rowery, na które nie muszę w ogóle namawiać). Wtedy się wkurzam, dołuję, a po co, skoro mogę sama zapewnić sobie odrobinę endorfin :D
Ja obecnie niestety także mam z tym niemałe kłopoty - nikomu już nic się nie chce.
Na pewno potrafisz się czymś zachwycić, ale potrzeba Ci bodźców, czegoś, co wyrwie Cię z bezczynności. W bezczynność bardzo łatwo wpaść, ale wyjść z niej - ogromnie trudno.
Jakby mnie ktoś/coś wyrwał/o, to być może potrafiłbym, ale na obecną chwilę nie potrafię. Intensywność emocji odczuwam (tak pi razy oko) jakieś 5-10 razy słabiej od innych ludzi. Z drugiej strony zauważyłem, że lekki stres wpływa pozytywnie na moja produktywność.
Odcięcie się od ludzi miało na pewno kluczowy wpływ na Twoją obojętność wobec świata. Skoro żyjesz w swoim świecie, to mało obchodzi Cię świat innych.
Czy ja wiem, czy żyję w swoim świecie? Raczej obok świata, tego świata, w którym żyją wszyscy pozostali.

Ale argumentem nie może być to, że Twoja alienacja trwa latami. Bo równie dobrze nigdy nic może się nie zmienić (taaak, mówi to ta, która często powtarza w chwilach spadku formy, że i tak nic się nie wydarzy ^^ no ale proponuję nie skupiać się na kiedyś, ale na dziś). Z drugiej strony wiem, że może się nie chcieć. Dlatego sam musisz to przemyśleć i małymi kroczkami dążyć do szczęścia (i unikać diablików, które mówią: "Nie warto, nie warto").
Z tym, że dla mnie zdecydowani ważniejsze jest "jutro", niż "dziś".
A jak już poznaję ludzi, rozmawiam z nimi to na tyle płytko, że są tylko moimi znajomymi.
No widzisz... a ja prawie w ogóle nie rozmawiam - to znaczy jak mnie ktoś nie zagada, to rozmowy nie będzie. Rzadko kiedy stroną rozpoczynająca rozmowę (taką z serii towarzyskich) jest ja. W jednym z poprzednich miejsc pracy potrafiłem w ciagu całego dnia powiedzieć dwa wyrazy - "Cześć" - gdy wchodziłem, oraz "Cześć" gdy wychodziłem. W obecnej jest nieco lepiej pod tym względem, ale tylko nieco - przez większość dnia mam na/w uszach słuchawki.
No i szybko się zniechęcam, jeżeli coś mnie mocno razi. Stwierdzam, że jeżeli coś teraz mi nie pasuje, to potem będzie jeszcze gorzej ^^
Mam tak samo.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#82 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » czwartek, 20 maja 2010, 15:04

bezimienny pisze: No to wcielę się teraz w rolę Twoich znajomych:

Tak, zgadza się, możesz, jednakże prawdopodbien stwo tegoż jest znacznie mniejsze.

:)
Zapomniałam dopisać, co oni mi na to odpowiadają :D
Jakby mnie ktoś/coś wyrwał/o, to być może potrafiłbym, ale na obecną chwilę nie potrafię. Intensywność emocji odczuwam (tak pi razy oko) jakieś 5-10 razy słabiej od innych ludzi. Z drugiej strony zauważyłem, że lekki stres wpływa pozytywnie na moja produktywność.
No ale nie wiem, czy stres jest zadowalającym bodźcem.
Z tym, że dla mnie zdecydowani ważniejsze jest "jutro", niż "dziś".
No to źle. Jak myślę o jutrze to zdecydowanie gorzej się czuję :P
No widzisz... a ja prawie w ogóle nie rozmawiam - to znaczy jak mnie ktoś nie zagada, to rozmowy nie będzie. Rzadko kiedy stroną rozpoczynająca rozmowę (taką z serii towarzyskich) jest ja. W jednym z poprzednich miejsc pracy potrafiłem w ciagu całego dnia powiedzieć dwa wyrazy - "Cześć" - gdy wchodziłem, oraz "Cześć" gdy wychodziłem. W obecnej jest nieco lepiej pod tym względem, ale tylko nieco - przez większość dnia mam na/w uszach słuchawki.
No tak, problem ogólnopiątkowy ;) U mnie zależy to od nastroju/osób, które mam potencjalnie zagadać/osób, z którymi się znajduję. Kiedy już jest konieczność odezwania się, to robię to, ale to i tak nie robi ze mnie gaduły. Zdawkowa rozmowa z serii: "Powiedz cokolwiek". A jak osoba nie wzbudzi mojego zaufania to nawet nie posilę się na cokolwiek :P Ty chociaż mówisz "cześć", ja często nie mówię nawet tego xD

Dobra, koniec, bo robi się offtop ^^

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#83 Post autor: bezimienny » piątek, 28 maja 2010, 20:09

Kryzysowa_narzeczona pisze: Zapomniałam dopisać, co oni mi na to odpowiadają :D
:)
No ale nie wiem, czy stres jest zadowalającym bodźcem.
Pisałem o lekkim stresie, a taki raczej nikomu jakoś wybitnie na złe nie wyszedł.
No to źle. Jak myślę o jutrze to zdecydowanie gorzej się czuję :P
Dlaczego źle? To źle, to chyba wynika z tego skrzydła 6 :p
Zresztą to "jutro" użyłem nieco w przenośni, moje myśli wybiegają raczej kilka tygodni/miesięcy/lat do przodu.
"Powiedz cokolwiek"
Albo "powiedz coś ciekawego".
A jak osoba nie wzbudzi mojego zaufania to nawet nie posilę się na cokolwiek :P
Ja również.

Ty chociaż mówisz "cześć", ja często nie mówię nawet tego xD
Z tym, że Ty do pracy zdaje się jeszcze nie chodzisz - tam niejako "trzeba".

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#84 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 29 maja 2010, 12:01

bezimienny pisze: Pisałem o lekkim stresie, a taki raczej nikomu jakoś wybitnie na złe nie wyszedł.
No tak. Ale stres, tak jak powiedziałeś, wpływa tylko na Twoją produktywność. Nie jest czymś, co wyrwie Cię z bezczynności ogólnopojętej. Stres motywuje Cię do działania, ale mogę się domyślać, że tylko w pracy.
Dlaczego źle? To źle, to chyba wynika z tego skrzydła 6 :p
Zresztą to "jutro" użyłem nieco w przenośni, moje myśli wybiegają raczej kilka tygodni/miesięcy/lat do przodu.
Wiem, że użyłeś przenośni. Dla mnie wybieganie myślami tygodniami/miesiącami/LATAMI jest dobijające. Dlatego wyciągnęłam wniosek, że możesz mieć podobnie ;) Moje skrzydło 6 jest fajne :<
Albo "powiedz coś ciekawego".
Dla mnie wiele rzeczy jest ciekawych. Ale dla innych niekoniecznie.
Z tym, że Ty do pracy zdaje się jeszcze nie chodzisz - tam niejako "trzeba".
Hm. W szkole można olać ludzi xD

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#85 Post autor: bezimienny » sobota, 29 maja 2010, 14:43

No tak. Ale stres, tak jak powiedziałeś, wpływa tylko na Twoją produktywność. Stres motywuje Cię do działania, ale mogę się domyślać, że tylko w pracy.
Tak, tylko w pracy, no może nie tylko, niemniej tak generalnie, to zdecydowanie wolę "marchewkę" niż "pas" :p

Jeżeli chodzi o sytuacje stresowe, które mnie mobilizowały, były wywołane czynnikami niezależnymi ode mnie, ani od mojego pracodawcy/przełożonego.
Nie jest czymś, co wyrwie Cię z bezczynności ogólnopojętej.
Do tego, to na chwilę obecną chyba potrzebuję nie czegoś, a kogoś. Zresztą na polu zawodowym nie jestem akurat bezczynny. Bezczynność moja tyczy się głównie kontaktów międzyludzkich oraz nauki (studiów).
Wiem, że użyłeś przenośni. Dla mnie wybieganie myślami tygodniami/miesiącami/LATAMI jest dobijające. Dlatego wyciągnęłam wniosek, że możesz mieć podobnie ;)
Dla mnie nie jest, ponieważ traktuję przyszłość jako coś, co ma - ba... co MUSI! - być lepsze od obecnej, szarej teraźniejszości :p Nigdy nie snułem jakichś czarnych scenariuszy na temat swojej przyszłości.
Moje skrzydło 6 jest fajne :<
Wcale nie twierdzę, że nie jest :wink: Z 5w6/6w5 dobrze mi się rozmawia :)
Dla mnie wiele rzeczy jest ciekawych. Ale dla innych niekoniecznie.
Dokładnie. W zasadzie jestem skłonny stwierdzić, iż większość rzeczy ciekawych/interesujących mnie/dla mnie - innych osób nie interesuje, i vice versa zresztą.
Hm. W szkole można olać ludzi xD
Właśnie, w pracy niestety tak do końca nie można.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#86 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 29 maja 2010, 18:16

bezimienny pisze: Do tego, to na chwilę obecną chyba potrzebuję nie czegoś, a kogoś.
Mnie wystarczy coś, aby poczuć namiastkę szczęścia. Wczoraj np. byłam na koncercie. Czadowo było 8) Wolę nie myśleć, że potrzebny mi ktoś. Ale rozumiem, że Ty się nie oszukujesz :D
Zresztą na polu zawodowym nie jestem akurat bezczynny. Bezczynność moja tyczy się głównie kontaktów międzyludzkich oraz nauki (studiów).
Mam nadzieję, że lubisz swoją pracę :)
Dla mnie nie jest, ponieważ traktuję przyszłość jako coś, co ma - ba... co MUSI! - być lepsze od obecnej, szarej teraźniejszości :p Nigdy nie snułem jakichś czarnych scenariuszy na temat swojej przyszłości.
Jej, ja widzę przyszłość jedynie w czarno - szarych barwach ^^ Wychodzę z założenia, że jak nie zmienię w chwili obecnej czegoś, co mi nie pasuje, to w przyszłości to nie zniknie.

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#87 Post autor: bezimienny » sobota, 29 maja 2010, 19:06

Kryzysowa_narzeczona pisze:Mnie wystarczy coś, aby poczuć namiastkę szczęścia. Wczoraj np. byłam na koncercie. Czadowo było 8) Wolę nie myśleć, że potrzebny mi ktoś. Ale rozumiem, że Ty się nie oszukujesz :D
Oszukiwać to się mogłem kilka lat temu. Teraz z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, czuję po prostu coraz bardziej ten brak.

A na jakim koncercie byłaś?
Mam nadzieję, że lubisz swoją pracę :)

Lubię, nie lubię... jest ok, nie jest dla mnie katorgą jak część z poprzednich. Jest właściwie drogą do celu, czymś co mnie do niego nieco przybliża. Spokojna, luźna atmosfera, przełożeni-flegmatycy, współpracownicy w porządku, choć jakichś specjalnie bliskich kontaktów z nikim nie utrzymuję. Ma charakter logiczno-analityczny, czyli to co piątki lubią (choć nieco monotonnych obowiązków niestety mam również) :)

Jej, ja widzę przyszłość jedynie w czarno - szarych barwach ^^ Wychodzę z założenia, że jak nie zmienię w chwili obecnej czegoś, co mi nie pasuje, to w przyszłości to nie zniknie.
Zniknąć nie zniknie samo raczej, ale możesz to zawsze, w przyszłości zmienić. To, że coś Ci się nie udało teraz, nie znaczy, że Ci się nie uda nigdy.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#88 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 29 maja 2010, 21:35

bezimienny pisze: A na jakim koncercie byłaś?
Comy :mrgreen: W ogóle byłam uradowana, że specjalnie nie musiałam namawiać koleżanki na pójście ze mną. Już byłam przygotowana na to, że będę musiała iść sama (bo tylko ja gustuję w rockowych klimatach wśród dalszych/bliższych znajomych).
Lubię, nie lubię... jest ok, nie jest dla mnie katorgą jak część z poprzednich. Jest właściwie drogą do celu, czymś co mnie do niego nieco przybliża. Spokojna, luźna atmosfera, przełożeni-flegmatycy, współpracownicy w porządku, choć jakichś specjalnie bliskich kontaktów z nikim nie utrzymuję. Ma charakter logiczno-analityczny, czyli to co piątki lubią (choć nieco monotonnych obowiązków niestety mam również) :)
Ja obecnie przestałam się przejmować swoją przyszłą pracą. Po co mam się przedwcześnie stresować.
Zniknąć nie zniknie samo raczej, ale możesz to zawsze, w przyszłości zmienić. To, że coś Ci się nie udało teraz, nie znaczy, że Ci się nie uda nigdy.
Albo mogę zmienić to TERAZ :D Bądź co bądź pewne rzeczy nie są zależne ode mnie (tzn. są, ale nie mam zdolności, aby je zmienić ^^). Ale jak zwykle na pocieszenie mam to, że są inne rzeczy, na których mogę się skupić :wink:

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Rozwój Piątki

#89 Post autor: bodzios » niedziela, 30 maja 2010, 01:53

bezimienny pisze:Do tego, to na chwilę obecną chyba potrzebuję nie czegoś, a kogoś.
Tja. Właśnie tutaj utknął mój rozwój, moje zmiany. Zrobiłem wszystko, co mogłem dla siebie, a teraz brakuje mi osoby, dla której miałbym zrobić ten krok dalej. Ale może krótkie rozprowadzenie..
Najpierw była pustka (moje życie 3 lata temu). Potem z pustki wylęgło się coś, ktoś (moja poprzednia kobieta, 2 lata temu), kto zamienił pustkę w śliczny ogród. Ale ja się zmieniałem tylko dlatego, że chciałem sprostać jej wymaganiom, zadowolić ją, być jak najlepszym dla niej... Uczucie umarło, ona je zabiła = mój koszmarny dół, pogodzenie ze wszystkim, krok od prób samobójczych (rok temu, wakacje). Potem pseudopogodzenie się ze światem, aż do prawdziwego, które przyszło... po wyjebaniu komuś w twarz. Reszta to już teraźniejszość - coraz większy spokój, rozsądek, zrozumienie czegokolwiek (choćby enne, styczeń-luty), z lepszymi i gorszymi momentami, ale ogólnie do przodu. Problem w tym, że stanąłem na pewnym etapie i postępu nie widać, mimo że niektóre kwestie wskazują na poziom 1...
Ale dobra, jedziemy dalej, tłumaczymy dalej - pomijam już bezsensowność mojego życia przedtem, dla tej kobietki stworzyłem bardzo chorą konstrukcję - ona była centrum wszystkiego, powodem, przyczyną, podstawą, Słońcem mojego świata, wokół którego budowałem wszystko inne. Rozsypało się, złamała mi serce, zniszczyła wszystko, co było oczywiste i po prawdzie, na to czekałem, bo to było pewne. Potem dół, ale i myślenie znowu się wkręciło i... mamy odwrotność - teraz buduję moje życie, mój świat na drobiazgach, małych klockach, których jest sporo i dodaję kolejne, z tym że... ciągle nie ma tego jednego z dwóch najważniejszych (drugim jest moje serduszko :P), ogólny obraz jest, wszystko się niby zgadza, ale jest niekompletne. Bo nie ma osoby, która naprawi, zmieni to, czego nie zrobię sam. Tylko tego już trzeba, naprawiłem się sam, teraz już wystarczy mi osoba, która to dostrzeże i poskłada wszystkie kawałki do kupy. W tym momencie wystarczy je ułożyć w odpowiednich miejscach i skleić. :)
Wiem, jestem starym, gópim romantykiem, ale ciągle wierzę, że ktoś taki się pojawi...
Kryzysowa_narzeczona pisze:Jej, ja widzę przyszłość jedynie w czarno - szarych barwach ^^
Od kilku miesięcy żyję chwilą, planami bardzo krótkoterminowymi - np. za tydzień jadę na fajny mecz, za dwa tygodnie ślub mojego najlepszego kumpla, na którym będę świadkował, potem Mundial... Dalsza przyszłość jest tak szara i zamglona, że wolę sobie dodawać cele, powody, które są naprawdę bliskie i realne do osiągnięcia. I to chyba jest najlepsza opcja, z tym, że ja jestem stary i zgorzkniały. :wink:

PS. Szóstkowe skrzydło wymiata. :P


E: Nie boję się samotności, bo wiem, że tak naprawdę nigdy nie będę sam, mam sprawdzonych przyjaciół, ale... chciałbym się podzielić z kimś tym, co udało mi się osiągnąć, wywalczyć, zmienić. Tylko tego już mi potrzeba...
No UPS - no party. :(

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Rozwój Piątki

#90 Post autor: Snufkin » niedziela, 30 maja 2010, 12:00

.
Ostatnio zmieniony środa, 4 sierpnia 2010, 13:04 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

ODPOWIEDZ