Problem w tym, że Piątka nie zawsze daje się zaakceptować, mimo cudzych szczerych chęciisla7 pisze:Mi czasem się wydaje, że jakby mnie ktoś zaakceptował, to bym się dużo bardziej otworzyła - że byłabym taka mniej piątkowa :]
Związek z 5
- sUk
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 28 stycznia 2009, 19:47
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
typowo piątkowe xD bez urazy oczywiście, sam tak czasem mamElkora pisze:nie rozumiem waszych problemów
piątki w związkach to chyba najbardziej pogmatwane typy - jeśli nie zostanie się zaakceptowanym, to raczej nie ma sensu staranie się o to. Na siłe się z piątką nic nie zrobi, tym bardziej sie jej nie zmusi do otwarcia przed sobą.
-
- Posty: 4
- Rejestracja: piątek, 19 czerwca 2009, 18:59
Ja nie wiem jak to jest z innymi piątkami, ale najlepiej podchodzić od strony przyjacielskiej. Nie z nastawieniem na związek, bo się 5 wystraszy. Ale po ludzku. Naturalnie. Tak jak to powinno przebiegać, stopionowo i bez pośpiechu. Dla mnie jest całkowicie nienaturalne powiedzmy pytanie "będziesz ze mną?" (porównalne do dzieci z zerówki i pytań typu: czy zostaniemy przyjaciółmi?; i najlepiej do tego jeszcze zapieczętować to jakąś branzoletką z napisam "w razie wypadku zerwać"). A jak już do tego zajdzie to nie mówić często "kocham cie" bo to wywiera presje na 5. Powiedzieć raz (piątka napewno będzie o tym pamiętać - nie ma obaw) i czekać aż sama będzie chciała odpowiedzieć. I niewerbalne okazywać tą miłość dużo oczywiście;) bo takie słowne potwierdzenia mogą u piątki szybko obudzić jakieś podejrzewnia.
heh, teraz tak to pisząc rzeczywiście widze że z nami się trzeba obchodzić jak z jajkiem czasami ;P Ale nie... tak źle na pewno nie jest:P Piątka też człowiek
heh, teraz tak to pisząc rzeczywiście widze że z nami się trzeba obchodzić jak z jajkiem czasami ;P Ale nie... tak źle na pewno nie jest:P Piątka też człowiek
- robacz-kun
- Posty: 20
- Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 21:42
- Lokalizacja: Droga Mleczna
- Kontakt:
Mam nadzieję, że trafiłam pod dobry adres. Jestem enneagramową czwórką ze skrzydłem pięć. Niezdrową czwórką (korzystam z pomocy psychologa i leków).
Ona zawsze była, właściwie Piątkom, wycofana emocjonalnie. Za niestosowne i krępujące uznawała zwierzanie się komukolwiek. Ta otaczająca ją aura obojętności przyciągała mnie jak magnez. Byłam nią zafascynowana do tego stopnia, że zdołałam wytrwać proces odrzucenia (o czym wtedy nie wiedziałam i wzięłam winę na siebie, na swoje nieudacznictwo i rozedrganie emocjonalne).
Przez okres kilku miesięcy - jakbyśmy obie wspinały się na sam szczyt góry po czym brutalnie zrzucały siebie z niego nawzajem. To było wyniszczające dla nas obu.
Teraz, po wierzchnim obeznaniu się z enneagramem, staram się poskramiać swoje zaślepienia emocjami, zachowania autoagresywne (to drugie przede wszystkim).
Nie wiem, jak nazwać to, co jest między nami w chwili obecnej. Obserwowałam jak ta wrażliwa pasjonatka z bogatym, pięknym umysłem staje się cieniem samej siebie (z pobieżnych obserwacji wydaję mi się, że jej poziom zdrowia to numer siedem). Co więcej zdałam sobie sprawę, jak szkodliwe były dla niej moje działaina mające na celu upokarzanie samej siebie. I, kurde, ze wszystkich sił pragnę, by odnalazła spokój i akceptację. Nie wiem, jak mam jej pomóc. Jesteśmy fizyczine daleko od siebie, ale mam wrażenie, że po swoich mozolnych, wnikliwych analizach, bardzo dobrze ją rozumiem.
A jak jest teraz? Po kolejnym 'zrzuceniu z góry' nastąpiła niema cisza, którą zainicjowałam ja. Którą przerwała ona i to bardzo osobistym mailem (odebrałam go jak wołanie o pomoc). Jednak znów upadłyśmy. Ona, twierdząc, że z jej strony to uczucie platoniczne, miała chłopaka. Egoistyczine stwierdziła, że jest wybrakowana, to znaczy nie odczuwa zazdrości ani skruchy wobec mnie. I dlatego także powinnam sobie kogoś znaleźć (co dla mnie, osoby o charakterze oddanego kundla, było ciosem prosto w serce).
Wczoraj dowiedziałam się, że zerwali ze sobą (bynajmniej nie z mojego względu). I ni z tego ni z owego uznała, że najlepiej urwać kontakt. Była przy tym bardzo cyniczna i nieprzyjemna (choć wie, że bardzo boleśnie przeżywam takie traktowanie). Jednocześnie mówiła z ogromnym zrezygnowaniem, bladą obojętnością. Mówiła o śmierci, o nieprzystosowaniu. O nieumiejętności kochania, odczuwania przyjaźni.
Wszystko opisałam w sposób bardzo schematyczny i ogólny. Jednak mam nadzieję, że ktoś pokusi się o pomoc zrozpaczonej czwórce.
Bo co będzie najlepsze w tym wypadku? Myślę, że gdyby miała choć jedną, jedyną osobę, której ufałaby i czułaby się akceptowana, na powrót zyskałaby spokój i perspektywy. Co mogę zrobić?
Ona zawsze była, właściwie Piątkom, wycofana emocjonalnie. Za niestosowne i krępujące uznawała zwierzanie się komukolwiek. Ta otaczająca ją aura obojętności przyciągała mnie jak magnez. Byłam nią zafascynowana do tego stopnia, że zdołałam wytrwać proces odrzucenia (o czym wtedy nie wiedziałam i wzięłam winę na siebie, na swoje nieudacznictwo i rozedrganie emocjonalne).
Przez okres kilku miesięcy - jakbyśmy obie wspinały się na sam szczyt góry po czym brutalnie zrzucały siebie z niego nawzajem. To było wyniszczające dla nas obu.
Teraz, po wierzchnim obeznaniu się z enneagramem, staram się poskramiać swoje zaślepienia emocjami, zachowania autoagresywne (to drugie przede wszystkim).
Nie wiem, jak nazwać to, co jest między nami w chwili obecnej. Obserwowałam jak ta wrażliwa pasjonatka z bogatym, pięknym umysłem staje się cieniem samej siebie (z pobieżnych obserwacji wydaję mi się, że jej poziom zdrowia to numer siedem). Co więcej zdałam sobie sprawę, jak szkodliwe były dla niej moje działaina mające na celu upokarzanie samej siebie. I, kurde, ze wszystkich sił pragnę, by odnalazła spokój i akceptację. Nie wiem, jak mam jej pomóc. Jesteśmy fizyczine daleko od siebie, ale mam wrażenie, że po swoich mozolnych, wnikliwych analizach, bardzo dobrze ją rozumiem.
A jak jest teraz? Po kolejnym 'zrzuceniu z góry' nastąpiła niema cisza, którą zainicjowałam ja. Którą przerwała ona i to bardzo osobistym mailem (odebrałam go jak wołanie o pomoc). Jednak znów upadłyśmy. Ona, twierdząc, że z jej strony to uczucie platoniczne, miała chłopaka. Egoistyczine stwierdziła, że jest wybrakowana, to znaczy nie odczuwa zazdrości ani skruchy wobec mnie. I dlatego także powinnam sobie kogoś znaleźć (co dla mnie, osoby o charakterze oddanego kundla, było ciosem prosto w serce).
Wczoraj dowiedziałam się, że zerwali ze sobą (bynajmniej nie z mojego względu). I ni z tego ni z owego uznała, że najlepiej urwać kontakt. Była przy tym bardzo cyniczna i nieprzyjemna (choć wie, że bardzo boleśnie przeżywam takie traktowanie). Jednocześnie mówiła z ogromnym zrezygnowaniem, bladą obojętnością. Mówiła o śmierci, o nieprzystosowaniu. O nieumiejętności kochania, odczuwania przyjaźni.
Wszystko opisałam w sposób bardzo schematyczny i ogólny. Jednak mam nadzieję, że ktoś pokusi się o pomoc zrozpaczonej czwórce.
Bo co będzie najlepsze w tym wypadku? Myślę, że gdyby miała choć jedną, jedyną osobę, której ufałaby i czułaby się akceptowana, na powrót zyskałaby spokój i perspektywy. Co mogę zrobić?
nie wiem jak inne osoby < spod piątki;-) >
ale mi na siłę nie można pomóc.
jeżeli potrzebuję czyjegoś wsparcia, sama się pojawiam,
nie chcę jednak wtedy i nawet nie zniosłabym słów pocieszania,
czy też zbyt empatycznego wczuwania się
wtedy, wystarczy mi, że ktoś jest i po cichu "wie"...
nie rozdrapuje, ale umie ze mną pomilczeć tak...że w końcu sama mam ochotę przerwać ciszę. i jest już wtedy dobrze, przynajmniej na jakiś czas
i jeszcze jedno..ta osoba troszeczkę znęca się nad Tobą
zapewne prowokujesz w niej podświadomie takie niezdrowe instynkty..
nikt nie lubi siebie za takie zachowanie i stara się też unikać osób które wyzwalają w nas negatywne reakcje...może spróbuj ją sprowokować silną postawą ? milczy - to Ty też pomilcz..pokarz, że siebie cenisz i szanujesz..
ale mi na siłę nie można pomóc.
jeżeli potrzebuję czyjegoś wsparcia, sama się pojawiam,
nie chcę jednak wtedy i nawet nie zniosłabym słów pocieszania,
czy też zbyt empatycznego wczuwania się
wtedy, wystarczy mi, że ktoś jest i po cichu "wie"...
nie rozdrapuje, ale umie ze mną pomilczeć tak...że w końcu sama mam ochotę przerwać ciszę. i jest już wtedy dobrze, przynajmniej na jakiś czas
i jeszcze jedno..ta osoba troszeczkę znęca się nad Tobą
zapewne prowokujesz w niej podświadomie takie niezdrowe instynkty..
nikt nie lubi siebie za takie zachowanie i stara się też unikać osób które wyzwalają w nas negatywne reakcje...może spróbuj ją sprowokować silną postawą ? milczy - to Ty też pomilcz..pokarz, że siebie cenisz i szanujesz..
5w6
- robacz-kun
- Posty: 20
- Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 21:42
- Lokalizacja: Droga Mleczna
- Kontakt:
Dziekuuję za odpowiedź.
Po zakomunikowaniu mi o korzystnej możliwości rozstania, zamiast wycofać się ze swoimi przemyśleniami w głąb siebie, zaczęłam natychmiastowo działać. Zachowywałam się, jakbym nieustannie miała wielki usmiech na twarzy. Nadal nie wiem, czy Piątka stara się co jakiś czas odrzucić ten kotnat ze względu na swoje rozterki emocjonalne, czy boi się, że mnie swoim 'nieczujstwem' skrzywdzi (oj tak, było już tych krzywdek sporo). W każdym bądź razie unzała, już po tak krótkim czasie, że relacja może nadal istnieć.
Jednak sądzę, że ta Piątka ma znikome zdolności intrapersonalne i chyba nienajlepiej czuje się w swojej skórze. Nie zawołała bezpośrednio o pomoc, ale zwierzanie się zw swoich wątpliwości i bólu uznałam własnie za prośbę o zaopiekowanie się jej problemem (te osobiste wyznania miały miejsce chyba po raz trzeci, a znamy się ponad trzy lata, więc chyba nie przesadzam).
Nie wiem, jak Piątke zapewnić, że nie uważam jej za kogoś gorszego przez nieumiejętne operowanie uczuciami. Piątka tkwi w przekonaniu, że powinnam zrezygnować z uczucia do niej, ponieważ ona nie jest zdolna do obdarowania miłością kogokolwiek.
I czy, w przypadku Piątki oczywiście, reguralne wahania co do odtrącenia mnie nie oznaczają narastającej zażyłości emocjonalnej?
Po zakomunikowaniu mi o korzystnej możliwości rozstania, zamiast wycofać się ze swoimi przemyśleniami w głąb siebie, zaczęłam natychmiastowo działać. Zachowywałam się, jakbym nieustannie miała wielki usmiech na twarzy. Nadal nie wiem, czy Piątka stara się co jakiś czas odrzucić ten kotnat ze względu na swoje rozterki emocjonalne, czy boi się, że mnie swoim 'nieczujstwem' skrzywdzi (oj tak, było już tych krzywdek sporo). W każdym bądź razie unzała, już po tak krótkim czasie, że relacja może nadal istnieć.
Jednak sądzę, że ta Piątka ma znikome zdolności intrapersonalne i chyba nienajlepiej czuje się w swojej skórze. Nie zawołała bezpośrednio o pomoc, ale zwierzanie się zw swoich wątpliwości i bólu uznałam własnie za prośbę o zaopiekowanie się jej problemem (te osobiste wyznania miały miejsce chyba po raz trzeci, a znamy się ponad trzy lata, więc chyba nie przesadzam).
Nie wiem, jak Piątke zapewnić, że nie uważam jej za kogoś gorszego przez nieumiejętne operowanie uczuciami. Piątka tkwi w przekonaniu, że powinnam zrezygnować z uczucia do niej, ponieważ ona nie jest zdolna do obdarowania miłością kogokolwiek.
I czy, w przypadku Piątki oczywiście, reguralne wahania co do odtrącenia mnie nie oznaczają narastającej zażyłości emocjonalnej?
każdy jest inny..
więc jak Ci odpowiedzieć ?
na mnie działa jak ktoś się nie narzuca
i daje mi do zrozumienia tym samym,
zebym nie przeginała
a boję się straty..bardzo.
ale jak tam z Twoją piątką..kto to wie ? może się droczy, może wykorzystuje a może za bardzo tapla w swojej piątkowatości ?
związki są możliwe..ale trudne. dotyczy to chyba ogólnie ludzi ?
spod róznych cyfr, jak sądzę..
więc jak Ci odpowiedzieć ?
na mnie działa jak ktoś się nie narzuca
i daje mi do zrozumienia tym samym,
zebym nie przeginała
a boję się straty..bardzo.
ale jak tam z Twoją piątką..kto to wie ? może się droczy, może wykorzystuje a może za bardzo tapla w swojej piątkowatości ?
związki są możliwe..ale trudne. dotyczy to chyba ogólnie ludzi ?
spod róznych cyfr, jak sądzę..
5w6
- annie-hall
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 11 sierpnia 2009, 20:28
Wydaje mi się, że łatwiej ma mężczyzna ubiegajacy się o względy Piątki - tak wygląda odwieczna norma, od wieków facet ma za zadanie starać się, aby wybranka zwróciła na niego uwagę. A co ma powiedzieć dziewczyna?
Jestem 4w5, od 4 lat kocham mężczyznę, który (jak się okazało) jest 5w6. Początkowo nie zwracałam na to uwagi, ba, nie wierzyłam do końca w opisy na stronie głównej (choć zgadzały się w 100%), dopóki nie zaglądnęłam tutaj.
Wasze historie wyglądają identycznie, miałam nawet wrażenie, że to ja opisuję mój problem.
Od początku znajomości starałam się nie być bardzo natrętna, czekałam cierpliwie na jego reakcję i byłam święcie przekonana, że też do mnie coś czuje. 3 razy zaproponował sam spotkanie (co zdarza się u Was dość rzadko ) niestety zmuszona byłam odmówić z powodu mojej nieobecności w mieście rodzinnym. Nigdy nie miał kobiety oczywiście i przyznał otwarcie, że boi się związku, gdyż nie potrafiłby się zaangażować. Ja oczywiście oszukiwałam sama siebie przez cały ten czas i udawałam przed nim jedynie dobrą koleżankę, bez jakichkolwiek poważniejszych zamiarów. Miesiące upływały, poszliśmy na studia do zupełnie różnych miast, utrzymywaliśmy za to kontakt internetowy. Wyznał, że często zdarza mu się traktować ludzi bardzo przedmiotowo i ignorować ich, do mnie jednak (o dziwo) pisał w miarę regularnie, pytajac o różne sprawy. Bardzo dużo nas łączyło - wspólne zainteresowanie kinem, sztuką, podróżami, podobną muzyką. Zauważyłam jednak, że zachowywał ogromną ostrożność, jak tylko chciał zadać mi jakieś osobiste pytanie, a gdy rozpoczynałam temat seksu, czy miłości, ignorował to, tak jakby te dwie sprawy wcale go nie dotyczyły (chociaż wykluczyłam aseksualizm ). Często wydawał się bardzo arogancki, zdarzały się momenty, gdy ze wszystkiego ironizował i odnosiłam wrażenie, że nie traktuje mnie poważnie. Odmówił, gdy odwiedziłam jego miasto i zaproponowałam wspólne wyjście do jakiejś knajpki. Gdy nadeszły wakacje, zmuszony był do wyjazdu za granicę, do rodziny. Przez 2 miesiące nie dawał znaku życia. Znalazłam sobie "pocieszenie" w postaci kolegi, z którym byłam tak jakby hmm z zemsty? Po powrocie koniecznie chciał się ze mną spotkać, jednak ja, będąc z innym i mając nadzieję, że to obudzi w nim zazdrość - odmówiłam. Teraz dopiero zdaję sobie sprawę jakie to było dziecinne. Związek z kolegą nie przetrwał oczywiście długo, ON stawał się raz zimny i nieobecny, raz ciepły i zainteresowany moim życiem, potrafił milczeć tygodniami, aby po jakimś czasie podzielić się wrażeniami z ostatnich dni. Zmieniałam partnerów (mając GO cały czas w sercu), przebywałam z innymi ludźmi i robiłam wszystko, aby raz na zawsze zapomnieć o tej znajomości. Zauważyłam jednak, że jak tylko wspomniałam o moich problemach z facetami, coś w nim drnęło, stawał się bardziej zainteresowany całą ta sprawą, po czym zrywał kontakt i przypominał sobie o mnie znowu po kilku tygodniach. Minęły 4 lata, a ja nadal jestem sama i czekam z niepewnością na wiadomość od niego. Pytanie, czy warto?
Zrobiłabym wszystko, aby zaglądnąć do umysłu Piątek i nareszcie je rozszyfrować. Co zrobić ma kobieta ubiegająca się o serce mężyczny, aby zachować jeszcze resztkę własnej godności?
Jestem 4w5, od 4 lat kocham mężczyznę, który (jak się okazało) jest 5w6. Początkowo nie zwracałam na to uwagi, ba, nie wierzyłam do końca w opisy na stronie głównej (choć zgadzały się w 100%), dopóki nie zaglądnęłam tutaj.
Wasze historie wyglądają identycznie, miałam nawet wrażenie, że to ja opisuję mój problem.
Od początku znajomości starałam się nie być bardzo natrętna, czekałam cierpliwie na jego reakcję i byłam święcie przekonana, że też do mnie coś czuje. 3 razy zaproponował sam spotkanie (co zdarza się u Was dość rzadko ) niestety zmuszona byłam odmówić z powodu mojej nieobecności w mieście rodzinnym. Nigdy nie miał kobiety oczywiście i przyznał otwarcie, że boi się związku, gdyż nie potrafiłby się zaangażować. Ja oczywiście oszukiwałam sama siebie przez cały ten czas i udawałam przed nim jedynie dobrą koleżankę, bez jakichkolwiek poważniejszych zamiarów. Miesiące upływały, poszliśmy na studia do zupełnie różnych miast, utrzymywaliśmy za to kontakt internetowy. Wyznał, że często zdarza mu się traktować ludzi bardzo przedmiotowo i ignorować ich, do mnie jednak (o dziwo) pisał w miarę regularnie, pytajac o różne sprawy. Bardzo dużo nas łączyło - wspólne zainteresowanie kinem, sztuką, podróżami, podobną muzyką. Zauważyłam jednak, że zachowywał ogromną ostrożność, jak tylko chciał zadać mi jakieś osobiste pytanie, a gdy rozpoczynałam temat seksu, czy miłości, ignorował to, tak jakby te dwie sprawy wcale go nie dotyczyły (chociaż wykluczyłam aseksualizm ). Często wydawał się bardzo arogancki, zdarzały się momenty, gdy ze wszystkiego ironizował i odnosiłam wrażenie, że nie traktuje mnie poważnie. Odmówił, gdy odwiedziłam jego miasto i zaproponowałam wspólne wyjście do jakiejś knajpki. Gdy nadeszły wakacje, zmuszony był do wyjazdu za granicę, do rodziny. Przez 2 miesiące nie dawał znaku życia. Znalazłam sobie "pocieszenie" w postaci kolegi, z którym byłam tak jakby hmm z zemsty? Po powrocie koniecznie chciał się ze mną spotkać, jednak ja, będąc z innym i mając nadzieję, że to obudzi w nim zazdrość - odmówiłam. Teraz dopiero zdaję sobie sprawę jakie to było dziecinne. Związek z kolegą nie przetrwał oczywiście długo, ON stawał się raz zimny i nieobecny, raz ciepły i zainteresowany moim życiem, potrafił milczeć tygodniami, aby po jakimś czasie podzielić się wrażeniami z ostatnich dni. Zmieniałam partnerów (mając GO cały czas w sercu), przebywałam z innymi ludźmi i robiłam wszystko, aby raz na zawsze zapomnieć o tej znajomości. Zauważyłam jednak, że jak tylko wspomniałam o moich problemach z facetami, coś w nim drnęło, stawał się bardziej zainteresowany całą ta sprawą, po czym zrywał kontakt i przypominał sobie o mnie znowu po kilku tygodniach. Minęły 4 lata, a ja nadal jestem sama i czekam z niepewnością na wiadomość od niego. Pytanie, czy warto?
Zrobiłabym wszystko, aby zaglądnąć do umysłu Piątek i nareszcie je rozszyfrować. Co zrobić ma kobieta ubiegająca się o serce mężyczny, aby zachować jeszcze resztkę własnej godności?
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
Piątki działają trochę stereotypowo.
Piątka w tym przypadku myśli sobie: "co to za dziewczyna, która zmienia chłopaka na innego w ciągu dwóch miesięcy? Czy warto z powodu czegoś takiego dalej być z nią? Jeśli tak, będzie to poniżej mojego honoru tudzież poniżej godności czy jak to się nazywa " On się odsunął i stara zrozumieć tę sytuację ale nie umie gdyż wymaga to uruchomienia emocji. Piątki nie mają za wielu zaufanych i szczerych EMOCJONALNIE przyjaciół, a takich potrzebują by się do nich zwrócić o poradę w tego typu sprawach. Tu jest problem, gdyż jeśli będą to Twoi ludzie i tak im nie zaufa, właśnie przez to, że są Twoi.
Najlepszym rozwiązaniem dla samej piątki jest to by znalazł sobie kogoś szczerego emocjonalnie, by mogła czuć, że jest lubiana i może mieć w kimś takim jakieś oparcie - coś jak wentyl bezpieczeństwa w sytuacji gdy druga osoba, zwłaszcza mu bliska, zawala w tych sprawach.
Najlepiej by było też aby ją zabrać w odpowiednie miejsce. Chodzi o miejsce gdzie wbrew pozorom nie ma za wiele do analizowania a spędza w nim dużo czasu. Najlepiej jak jest nim jej teren, taki "dom" gdzie spędza dużo czasu. Piątki pewnie takie mają gdzie niejako ukrywają się
przed światem zewnętrznym, który jest pełen - ich zdaniem - fałszywych emocjonalnie ludzi. Zwykle są to opustoszone i ciche miejsca.
Z piątką trzeba być szczerym inaczej mogą być różne problemy. Trzeba je często zapewniać o tym, że są lubiane czy kochane. Należy je też traktować pod względem emocjonalnym poważnie jak normalnego dorosłego facet. Jeśli zaczyna się przy tym zachowywać niepoważnie to znaczy, że nie wierzy w Twoją szczerość a wtedy nie należy pod żadnym pozorem odpuszczać, gdyż piątka po prostu nie wierzy w to co się dzieje i Cię sprawdza przez takie zachowanie jednocześnie analizując każdy przyszły krok w związku.
Tutaj najlepiej jest samemu ją trochę podciągnąć wysyłając dużo sygnałów niewerbalnych i nie chodzi tu o wysyłanie prezentów, choć to oczywiście doceni ale o bardziej intymne sprawy - nawet nie muszą to być pocałunki, wystarczą drobniejsze sprawy.
Piątki lubią inteligentne kobiety dzieki czemu mogą z nimi porozmawiać na wysokim ale też przy tym reprezentujące wysoki poziom emocjonalny.
Nie należy bawić się w jakieś sztuczki, zwłascza na początku znajomości gdyż odbierze to jako niepoważne traktowanie.
Innymi słowy, piątką trzeba wstrząsnąć emocjonalnie, po prostu od razu przejść do spraw emocjonalnych.
Piątkę dopada praliż emocjonalny głównie w sytuacjach gdzie dziewczyna chce z nimi pogdać. U niej to nie przejdzie, pogadać to sobie może z jakimś mądrym człowiekiem, więc po co jej gadka z jeszcze jakąś dziewczyną. Na nią działają sygnały niewerbalne. Zazwyczaj ludzie poznają się ten sposób, że zaczynają rozmowę poznawczą, mija ileśtam tygodni i przechodzą do kontaktów bardziej intymnych. W przypadku piątki jest niejako na odwrót. Trzeba zacząć od znaczących spojrzeń, używania zmysłowego głosu itp. Piątka dość szybko rozpozna czy ktoś naprawdę tego chce czy to tylko jakiś blef.
Po prostu trzeba je trochę poprowadzić przez to wszystko.
Pod koniec zszedłem nieco z tematu ale kit z tym.
Piątka w tym przypadku myśli sobie: "co to za dziewczyna, która zmienia chłopaka na innego w ciągu dwóch miesięcy? Czy warto z powodu czegoś takiego dalej być z nią? Jeśli tak, będzie to poniżej mojego honoru tudzież poniżej godności czy jak to się nazywa " On się odsunął i stara zrozumieć tę sytuację ale nie umie gdyż wymaga to uruchomienia emocji. Piątki nie mają za wielu zaufanych i szczerych EMOCJONALNIE przyjaciół, a takich potrzebują by się do nich zwrócić o poradę w tego typu sprawach. Tu jest problem, gdyż jeśli będą to Twoi ludzie i tak im nie zaufa, właśnie przez to, że są Twoi.
Najlepszym rozwiązaniem dla samej piątki jest to by znalazł sobie kogoś szczerego emocjonalnie, by mogła czuć, że jest lubiana i może mieć w kimś takim jakieś oparcie - coś jak wentyl bezpieczeństwa w sytuacji gdy druga osoba, zwłaszcza mu bliska, zawala w tych sprawach.
Najlepiej by było też aby ją zabrać w odpowiednie miejsce. Chodzi o miejsce gdzie wbrew pozorom nie ma za wiele do analizowania a spędza w nim dużo czasu. Najlepiej jak jest nim jej teren, taki "dom" gdzie spędza dużo czasu. Piątki pewnie takie mają gdzie niejako ukrywają się
przed światem zewnętrznym, który jest pełen - ich zdaniem - fałszywych emocjonalnie ludzi. Zwykle są to opustoszone i ciche miejsca.
Z piątką trzeba być szczerym inaczej mogą być różne problemy. Trzeba je często zapewniać o tym, że są lubiane czy kochane. Należy je też traktować pod względem emocjonalnym poważnie jak normalnego dorosłego facet. Jeśli zaczyna się przy tym zachowywać niepoważnie to znaczy, że nie wierzy w Twoją szczerość a wtedy nie należy pod żadnym pozorem odpuszczać, gdyż piątka po prostu nie wierzy w to co się dzieje i Cię sprawdza przez takie zachowanie jednocześnie analizując każdy przyszły krok w związku.
Tutaj najlepiej jest samemu ją trochę podciągnąć wysyłając dużo sygnałów niewerbalnych i nie chodzi tu o wysyłanie prezentów, choć to oczywiście doceni ale o bardziej intymne sprawy - nawet nie muszą to być pocałunki, wystarczą drobniejsze sprawy.
Piątki lubią inteligentne kobiety dzieki czemu mogą z nimi porozmawiać na wysokim ale też przy tym reprezentujące wysoki poziom emocjonalny.
Nie należy bawić się w jakieś sztuczki, zwłascza na początku znajomości gdyż odbierze to jako niepoważne traktowanie.
Innymi słowy, piątką trzeba wstrząsnąć emocjonalnie, po prostu od razu przejść do spraw emocjonalnych.
Piątkę dopada praliż emocjonalny głównie w sytuacjach gdzie dziewczyna chce z nimi pogdać. U niej to nie przejdzie, pogadać to sobie może z jakimś mądrym człowiekiem, więc po co jej gadka z jeszcze jakąś dziewczyną. Na nią działają sygnały niewerbalne. Zazwyczaj ludzie poznają się ten sposób, że zaczynają rozmowę poznawczą, mija ileśtam tygodni i przechodzą do kontaktów bardziej intymnych. W przypadku piątki jest niejako na odwrót. Trzeba zacząć od znaczących spojrzeń, używania zmysłowego głosu itp. Piątka dość szybko rozpozna czy ktoś naprawdę tego chce czy to tylko jakiś blef.
Po prostu trzeba je trochę poprowadzić przez to wszystko.
Pod koniec zszedłem nieco z tematu ale kit z tym.
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
Kiedyś ktoś napisał, że piątkę trzeba upić i rzeczywiście jest to niezła metoda o ile będzie ona znajdować się wśród inteligentnych i zaufanych sobie ludzi, nawet jeśli są one obce. Poobserwuje je trochę, zobaczy kto jak podrywa kobietę i sama zacznie działać. Najlepiej jak jest to kilkudniowa impreza w jej "miejscu".
Jeśli nie zna takich ludzi to warto ją z nimi poznać - poobserwuje ich i zdobędzie zaufanie. Nie wygłupiać się za dużo przy niej.
Jeśli nie zna takich ludzi to warto ją z nimi poznać - poobserwuje ich i zdobędzie zaufanie. Nie wygłupiać się za dużo przy niej.