Piątka lepsza od innych?
Powiem tak, ja sie nie wywyższam i nie sądzę aby ktokolwiek z moich znajomych powiedział, że tak robie. Znam parę piątek, choć mało, i też nie określiłabym ich jako wywyższających się - mówiąc szczerze dziwi mnie że taki temat został poruszony na forum.
Czy czuje sie lepsza? Był taki okres czasu, że czułam sie lepsza, ale to zawsze w parze szło z tym, że czułam sie gorsza - jednocześnie dwa odczucia mnie nękały w kontaktach z innymi. Teraz już raczej nie mam takich odczuć.
Co do prac domowych, czy dawania spisać - zawsze dawałam, choć czasem nie chciałam - ale moim zdaniem to nie ma powiązania z wywyższaniem sie. Jak dla mnie większe ma powiązanie z tym czy jest sprawiedliwie.
Inna sprawa to taka czy czucie sie lepszym jest równoznaczne z wywyższaniem sie - moim zdaniem nie. Wydaje mi się też, że piątki mogą być mylnie postrzegane jako wywyższające się z powodów takich że ktoś (kto je ocenia) jest przewrażliwiony na punkcie bycia poniżonym czy czucia sie gorszym.
Czy czuje sie lepsza? Był taki okres czasu, że czułam sie lepsza, ale to zawsze w parze szło z tym, że czułam sie gorsza - jednocześnie dwa odczucia mnie nękały w kontaktach z innymi. Teraz już raczej nie mam takich odczuć.
Co do prac domowych, czy dawania spisać - zawsze dawałam, choć czasem nie chciałam - ale moim zdaniem to nie ma powiązania z wywyższaniem sie. Jak dla mnie większe ma powiązanie z tym czy jest sprawiedliwie.
Inna sprawa to taka czy czucie sie lepszym jest równoznaczne z wywyższaniem sie - moim zdaniem nie. Wydaje mi się też, że piątki mogą być mylnie postrzegane jako wywyższające się z powodów takich że ktoś (kto je ocenia) jest przewrażliwiony na punkcie bycia poniżonym czy czucia sie gorszym.
A nie pomyślałeś, że może boi/wstydzi się pierwszy odezwać? Ja na przykład tak mam (pierwszy NIGDY "cześć" nie powiem).Snufkin pisze:Przez 12 lat szkoły miałem 'przyjaciela' 5. Teraz mnie nawet na ulicy nie poznaje...
NIgdy się nie wywyższałem i zapewne nikt o mnie tego nie mógłby powiedzieć. Baaa, większość pewnie uważa mnie za kogoś gorszego i myślą, że sam też tak o sobie myślę. A ja... tak, czasem czuję się lepszy od innych chyba właśnie dlatego że jednocześnie czuję się gorszy (jak Virgo) i ta "lepszość" jest moją bronią. Albo nie wiem, ale przyznam, że tak - czasem czuję się lepszy (choć nikomu nie daję tego do zrozumienia).
5w4
Snufkin pisze:A mnie się wydaje, że to jakiś stereotyp na tym forum, że 5 lubią się chwalić swoją wiedzą. Moje osobiste doświadczenia tego nie potwierdzają. W szkole spotykałem tylko takie 5 , które na pytanie co umiesz odpowiadały zawsze jedno: nie wiem, nic nie pamiętam, niewiele się uczyłam. Zadania domowego nie dam bo nie. Nie podpowiem bo trzeba było się samemu nauczyć. I nie wynikało to z żadnej wyższej moralności tylko z swoiście pojmowanej wyższości "wiem ale nikomu nie powiem". Zwykle egzystencja szkolna takiej osoby polegała na siedzeniu cicho, czytaniu zeszytu na przerwie, nie odzywaniu się a jeśli już to szeptem żeby nikt nie usłyszał. Celują w tym chłopcy o gabarytach 150 cm 40 kg wagi i puszyste okularnice. Tak na moje okoArmand pisze:Dobra, może przestaniemy się wyżywać na Sufkinie (skoro nas nie lubi i tak nie weźmie pod uwagę żadnych argumentów - których z resztą nie zawiele zostało podanych).
No więc piątki rzeczywiście lubią się chwalić swoją wiedzą (czymś muszą). Ta cecha połączona z lekkim (bądź sporym) wycofaniem społecznym oraz ironicznym spojrzeniem na rzeczywistość powoduje, że ludzie często biorą nas za osoby aroganckie i wywyższające się. Prawda jest taka, że przeważnie raczej nie oceniamy ani ludzi, ani siebie zbyt wysoko. Jeśli podobne wywyższanie się naprawdę ma miejsce, przyczyną mogą być kompleksy (te zaś wynikają z faktu zaniżonej, a nie zawyżonej samooceny).
/Co do piątek i podpowiadania. Cóż nie jest to cecha piątkaowa, tylko osobnicza. Ja osobiście sporo podpowiadałem, bo lubię chwalić się wiedzą.
Myślę, że chęć piątek do chwalenia się swoją wiedzą nie jest tylko stereotypem. Wiele jednak zalezy od tego, jak bardzo dana piątka jest wycofana w głąb siebie i jak bardzo separuje się (psychicznie) od grupy, w której przebywa. Skoro ktoś prawie w ogóle się odzywa, a jeśli to szptem, to chyba wproast świadczy o silnym wycofaniu tej osoby. Ta piątka zapewne czuła się bardzi niepwnie w tym środowisku. W reszcie w przypadku podpowiadania, może się czasem pojawić strach, przed wpadką - podpadnięciem belfrowi (mnie to wisiało, bo i tak zawsze potrafiłem się z nimi jakoś dogadać).
5w4/INTP/ sp/sx/so
- Screaming eagle
- Posty: 44
- Rejestracja: poniedziałek, 5 maja 2008, 22:10
- Lokalizacja: Szczecin
Ja bym jednakowoż rozróżnił chwalenie się wiedzą, od chęci dzielenia się wiedzą. ...Ja np. uwielbiam rozmawiać z ludźmi, których dobrze znam i lubię, a wtedy wiadomo, że staram się być dla nich osobą możliwie ciekawą oraz interesującą, by nasze pogawędki upływały w miłej i intrygującej intelektualnie atmosferze. Wówczas ta wiedza po prostu ze mnie wychodzi, lecz z drugiej strony ja również uważnie słucham tego, co mówią inni i staram się od nich wiele nauczyć. Imponowanie wiedzą dla samej chęci imponowania wydaje mi się czymś niezwykle niskim. Zresztą zaimponować w ten sposób można tylko osobom głupszym od siebie (czy też nieoświeconych), a na takich szkoda czasu tracić... Co innego w przypadku różnych od siebie. Wtedy i owszem. 8)
"Is there a life before death?"... 5w4
- sianokiszonka
- Posty: 63
- Rejestracja: wtorek, 25 grudnia 2007, 15:17
Może to zabrzmi śmiesznie ale często mam tak, że nie dzielę się z nikim swoją wiedzą (a nawet nie mówię, że taką mam) bo nie chce mi się wkładać wysiłku w budowanie spójnej wypowiedzi. A jeszcze jak w perspektywie byłaby dysputa, to już wogóle moja motywacja spada do zera. Wystarcza mi sama świadomość, że wiem o czymś. Niepytana nie wygłaszam swoich sądów, może dlatego nie uchodzę za przemądrzałego buraka. Dużo lepiej wychodzi mi słuchanie innych.
Z drugiej strony czasem stwierdzę, ze może jednak warto się odezwać. Nawet jak zacznę, to nie kończę gdy widzę, ze rozmówca mnie nie słucha. Zakładając jednak, że mam uważnych odbiorców, z przyjemnością długo i namiętnie rozwodzę się na dany temat. Mogę wtedy wyglądać na przemądrzałą z moim słownictwem i zdecydowanym zdaniem.
Co do "pomagania" towarzyszom szkolnej niedoli- niejeden raz zdarzyło mi się napisać za kogoś sprawdzian, kartkówkę. W zasadzie prac domowych nie robię więc raczej to ja spisuję od kogoś
Z drugiej strony czasem stwierdzę, ze może jednak warto się odezwać. Nawet jak zacznę, to nie kończę gdy widzę, ze rozmówca mnie nie słucha. Zakładając jednak, że mam uważnych odbiorców, z przyjemnością długo i namiętnie rozwodzę się na dany temat. Mogę wtedy wyglądać na przemądrzałą z moim słownictwem i zdecydowanym zdaniem.
Co do "pomagania" towarzyszom szkolnej niedoli- niejeden raz zdarzyło mi się napisać za kogoś sprawdzian, kartkówkę. W zasadzie prac domowych nie robię więc raczej to ja spisuję od kogoś
5w4 INTj
Wiedział wszystko oprócz tego, czego nie wiedział. Niesamowite.
Wiedział wszystko oprócz tego, czego nie wiedział. Niesamowite.
Nie miałem na mysli popisywania się wiedza dla podniesienia swojego prestiżu w grupie - zwykle mam go gdzieś - tylko chęć wypowiedzenia tego, co się wie. Naturalnie najbardziej cenię sobie dyskusje, w których więcej słucham niż mówię (znaczy, że rozmówcy wiedzą więcej i mogę się czegoś dowiedzieć). Kwestię, czy popisywanie się wiedzą jest czyms niskim, czy nie, pozostawiam bez komentarza, ponieważ (dziwnie) nie kojarzy mi się takie postępowanie z piątkowością.Screaming eagle pisze:Ja bym jednakowoż rozróżnił chwalenie się wiedzą, od chęci dzielenia się wiedzą. ...Ja np. uwielbiam rozmawiać z ludźmi, których dobrze znam i lubię, a wtedy wiadomo, że staram się być dla nich osobą możliwie ciekawą oraz interesującą, by nasze pogawędki upływały w miłej i intrygującej intelektualnie atmosferze. Wówczas ta wiedza po prostu ze mnie wychodzi, lecz z drugiej strony ja również uważnie słucham tego, co mówią inni i staram się od nich wiele nauczyć. Imponowanie wiedzą dla samej chęci imponowania wydaje mi się czymś niezwykle niskim. Zresztą zaimponować w ten sposób można tylko osobom głupszym od siebie (czy też nieoświeconych), a na takich szkoda czasu tracić... Co innego w przypadku różnych od siebie. Wtedy i owszem. 8)
5w4/INTP/ sp/sx/so
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
Nienawidzę dzielić się wiedzą. Najgorzej jak ktoś zauważy, że mi w czymś dobrze idzie. Wczoraj tak było. Rozwiązywaliśmy test na egzamin 16-stego (kierunek: logistyka). Byłem ja i jakaś dziewczyna z innej klasy, co go nie zaliczyła (3 dobrych odpowiedzi jej brakło...) rok temu. Po jakimś czasie nauczycielka jej powiedziała, że mi bardzo dobrze idzie w szkole. No i co ? Ano ta dziewczyna teraz liczy na to, że będę jej i jakimś innym ludziom podpowiadał, a ponoć rok temu były dobre warunki do tego ... Ale co ja będę miał w zamian ? Stratę czasu i dekoncentrację. Rzadko komu pomagałem, a już nigdy z własnej inicjatywy.
Odmówić, nie odmówię bo jak to zrobię to będą na mnie krzywo patrzeć, obrażą się, nazwą mnie nie wiadomo kim i tyle... .
Odmówić, nie odmówię bo jak to zrobię to będą na mnie krzywo patrzeć, obrażą się, nazwą mnie nie wiadomo kim i tyle... .
Podzielić się wiedzą, wytłumaczyć, pomóc - tak.
Dać spisać zadanie, pozwolić sobie podwędzić kawał ciężko wykonanej pracy - nie.
Zero tolerancji dla lewusów.
Oraz dla tych, którzy chcą mi odebrać moją własność. W tym przypadku - intelektualną.
Dać spisać zadanie, pozwolić sobie podwędzić kawał ciężko wykonanej pracy - nie.
Zero tolerancji dla lewusów.
Oraz dla tych, którzy chcą mi odebrać moją własność. W tym przypadku - intelektualną.
"Na początku było Odchrząknięcie... potem Słowo." T. Pratchett
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Nie ma.Jest za to prawo do własności intelektualcnej
Nie zostanie. Nie istnieje nic takiego, to wymysł etatystów. Nie mogą być one rpzedmiotem praw własnosciowych, bo nie dotyczy ich problem rzadkości, jak innych dóbr, i'm so sorry.Ok, przyznaję, że użyłam tego pojęcia w potocznym rozumieniu, nie zastanawiając się nad jego precyzyjnym znaczeniem - lub brakiem takiegoż. Chyba zostanie mi wybaczone?
“It is better to be hated for who you are, than to be loved for someone you are not. ”