Piątki i miłość

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
silver
Posty: 139
Rejestracja: czwartek, 7 lutego 2008, 22:28

#16 Post autor: silver » piątek, 8 lutego 2008, 23:32

Orest_Reinn pisze: Nie wiem czy można być szczęśliwym w związku który istnieje dla samego istnienia. A taką wizję właśnie kreujesz - miłości dla samej miłości. (...)
Miłość jest wytworem umysłu, w końcu wszelkie procesy chemiczne z nią związane właśnie w nim mają miejsce. A to, że coś nie jest racjonalne, nie oznacza, że nie powstało w umyśle.
Nie kreuję wizji związku dla związku ani miłości dla miłości. Uważam że jedno bez drugiego nie ma racji bytu. Miłość to fenomen który musi być ukierunkowany. Jeśli nie zaistnieje w relacji do drugiego człowieka, pojawi się w relacji człowieka do samego siebie. Uważam ze gdyby miłość była pochodną funkcji umysłu, musiałaby poddawać się jego kontroli. Nie mogłaby działać na innych prawach, wbrew logice, wbrew chłodnej kalkulacji. Nie mogłaby popychać do rzeczy od których rozsądek odciąga.
Słoniu pisze: Zbyt szybko nudzę się ludźmi. Kiedy stworze sobie już schemat działań obiektu w różnych sytuacjach od euforycznych po stresogenne, pozostawiam taką osobę i szukam dalej(...)
a ta Twoja potężna siła, to ona jest jednak całkiem ślepa...
Mama uczyła ze zawsze w dobrym tonie jest podziękować :)
Masz pecha, wybieraj ciekawsze obiekty.
Po co w ogóle ich szukasz?
Jest na tyle dalekowzroczna, że z jej powodu niektórzy są razem przez ponad pół wieku, szczęśliwi.



Awatar użytkownika
Autsajder
VIP
VIP
Posty: 297
Rejestracja: wtorek, 17 lipca 2007, 07:27
Lokalizacja: spoza układu...

#17 Post autor: Autsajder » sobota, 9 lutego 2008, 00:15

Podświadomie chyba wierze w miłość, ale staram się zabić tą wiarę która nawet nie ma logicznych przesłanek. Wokół jak widzę zakochanych to się zastanawiam co się za tym kryje, przecież oni zachowują się tak głupio, trochę nawet sztucznie. Gadki o pierdołach, głupie opisiki na gg, ciągłe nadskakiwanie sobie itp. Nie potrafiłbym całego dnia poświęcić dla kogoś, nie potrafiłbym do kogoś się przytulić. Nie utrzymuje bliskiego kontaktu prawie z nikim. Jeżeli ktoś w hierarchii bliskości wychodzi zbyt na prowadzenie przed innymi to go automatycznie wykluczam ze swego życia zrywając kontakt, więc tylko uśmiecham się ironicznie jak raz na jakiś czas ta mała wiara się odezwie bo wiem że to nie dla mnie. Wiem jednak że inni ludzie potrzebują kontaktu fizycznego, stabilności, zrozumienia, nakierowania w życiu, wspólnego spędzania czasu z kimś dla zabicia nudy, kogoś kto pomoże im pójść level w górę, bądź kogoś kim mogliby się zaopiekować. W zależności kto czego potrzebuje. Dlatego się łączą, ze strachu że pewnych rzeczy w życiu sami nie osiągną.
5w4, LII (INTj)

misiek
Posty: 578
Rejestracja: poniedziałek, 7 maja 2007, 02:59

#18 Post autor: misiek » sobota, 9 lutego 2008, 09:05

nie ma co wierzyć w miłość... miłość jest...

oczywiście kwestią dyskusyjną jest to czy jest ona tylko powstałą na drodze ewolucji pomocą w relacjach społecznych do podtrzymania gatunku a co za tym idzie stan miłości prawdziwej trwałby jedynie około 3 lata które umożliwiają wydanie na świat jednego do dwóch potomków

czy może rzeczywiście można wierzyć w tą romantyczną miłość w której dwoje ludzi nie wyobraża sobie życia bez siebie... i rzeczywiście nie są w stanie bez siebie funkcjonować... takie przekleństwo i błogosławieństwo w jednym, wolne niewolnictwo, uzależnienie zarówno psychiczne jak i fizyczne niczym od najsilniejszych narkotyków...

bez miłości rozumianej jako instynkt, burzę hormonów trwającą kilka miesięcy od zakochania, nasz gatunek na pewno nie liczyłby dziś 6 mld :)

ewa t
Posty: 171
Rejestracja: niedziela, 4 lutego 2007, 11:35
Lokalizacja: miasto Warsa, Sawy, złotej kaczki i bazyliszka

#19 Post autor: ewa t » sobota, 9 lutego 2008, 09:40

dla scislosci- nasz gatunek liczy sobie cos nieco ponad milion lat. :)
a bakterie, co to licza sobie milardow lat ze 4, raczej do uczuc wyzszych zdolne nie sa :)
no, ale milion lat to i tak dlugo.
stan zakochania utrzymuje sie krotko, po okolo 3 latach jestesmy zaprogramowani na poszukiwanie nowego obiektu, poniewaz 3 lata to dokladnie ten wiek, gdy dziecko bedace owocem zwiazku jest w miare samodzielne tj nie wymaga opieki obojga partnerow 24 h.
a jednak ludzie sa ze soba nieraz o wiele dluzej i tu juz mozna podac multum powodow, w tym wszystkie przez was wymienione- wygoda- bo razem latwiej, strach- bo kto sie mna zajmie, w razie czego? chec przedluzenia gatunku- nie uszukujmy sie, zakodowana w kazdym, lek przed samotnoscia, chec rozrywki, itp itd.
a przywiazanie do okreslonych osob to mysle rodzi sie po pierwsze ze zmian hormonalnych jakie po tym pierwszym etapie sie pojawiaja, a po drugie, to co rodzi mile i przyjemne wspomnienia lubimy i stad taka reakcja.
5w4, ENTJ

Awatar użytkownika
Raskal
Posty: 327
Rejestracja: poniedziałek, 12 marca 2007, 03:13

#20 Post autor: Raskal » sobota, 9 lutego 2008, 09:56

...
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 sierpnia 2008, 23:19 przez Raskal, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kiedy za długo patrzysz w otchłań, otchłań zaczyna patrzeć na Ciebie"
Friedrich Nietzsche

silver
Posty: 139
Rejestracja: czwartek, 7 lutego 2008, 22:28

#21 Post autor: silver » sobota, 9 lutego 2008, 10:06

Rozumiem że można nie wierzyć w miłość której ktoś w życiu nie poznał. Ale nie rozumiem jak można jej nie być ciekawym, nie próbować się z 'mitem' skonfrontować, zbadać i upewnić. Byłam ciekawa Waszej opinii bo dobrze znać inny punkt widzenia, ale zastanawiam się na ile to co piszecie wynika z przekonania, na ile jest autentyczne. Jeśli jest, to.. zdajecie sobie sprawę jak to odbierają inni? Wyłania się obraz osoby która jest pochłonięta sobą, swoim życiem i problemami, nie ma przestrzeni dla innych-nie dlatego że nie potrafi jej wydzielić, tylko dlatego że nie chce. Ponieważ nie chce, nie podejmuje prób. Kiedy próbuje ktoś dotrzeć z zewnątrz, co krok napotyka komunikat: 'access denied'. Jeśli ten ktoś dodatkowo słyszy, że relacje międzyludzkie oparte na uczuciach są dla ludzi słabych, wynikają z tchórzostwa i konformizmu, że nie ma relacji głębokich (właśnie, tylko jakie? powierzchowne? ekonomicznie korzystne?), sytuacja jest mniej więcej taka jakby ktoś mu na głowę wylał wiadro zimnej wody. Najpierw nie dociera do niego to co słyszy, potem ma wrażenie ze śni. Zupełne odrealnienie, inny świat. W końcu wyciąga wniosek, że to zwyczajne kłamstwo, nie żadna teoria życia tylko czytelny komunikat, ze nie jest sie potrzebnym. Tak to odbiera ktoś z zewnątrz, może unikać 5 nie dlatego ze nie są ciekawe, są i to bardzo, ale dlatego że nie robią nic żeby pokazać że im na kimś zależy. Uff... chyba najdłuższy post w życiu! :)

'stan zakochania utrzymuje sie krotko, po okolo 3 latach jestesmy zaprogramowani na poszukiwanie nowego obiektu"
Nie wiem jak inni, ja nie jestem zaprogramowana. ;)

ewa t
Posty: 171
Rejestracja: niedziela, 4 lutego 2007, 11:35
Lokalizacja: miasto Warsa, Sawy, złotej kaczki i bazyliszka

#22 Post autor: ewa t » sobota, 9 lutego 2008, 10:34

co do 'zaprogramowania'-alez to sa dane statystyczne, liczone gdzies tam przez kogos tam, dotycza przecietnego osobnika. z drugiej strony- nikt mi nie wmowi, ze burza hormonow trwa dluzej, bo po powiedzmy roku dwoch to czlowiek uspokaja sie nieco i wtedy wlasnie w miejsce zauroczenia wchodzi uczucie przywiazania.

a co do relacji wynikajacych z tchorzostwa- nie zaprzeczajmy, ze takie nie istnieja. znam pare przypadkow, jak dizewczyna mowi, ze nie zostawi beznadziejnego faceta, bo 'gdzie sobie znajdzie innego'.

a dla mnie przede wszystkim jak jestem z kims to wazne jest by byl iskra, energia jakas- zebysmy robili rozne rzeczy razem smieszne i czasami szalone i by mozna bylo pogadac o wszystkim oraz bym nie musiala sie spinac i zachowywac w kolko jak ktos, kto wszystko wie, wszystko umie, o wszystkim mysli i wszystko przewidzi i w zwiazku z tym dzwiga cala odpowiedzialnosc.(problem w tym, ze wlasnie czesto to wlasnie ku zlosci swojego mezczyzny robie :))
zebym mogla liczyc na taka osobe w momencie gdy czuje sie slabsza i zeby to byl ktos kto zna mnie od takiej strony co inni nie znaja wcale.
5w4, ENTJ

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#23 Post autor: M. » sobota, 9 lutego 2008, 10:39

Sądzę, że miłość istnieje, ale jest to niezwykle rzadkie zjawisko, zdarzające się nielicznym.
Wokół mnie nie ma ani jednego małżeństwa czy pary, o której mogłabym powiedzieć , że to jest właśnie miłość. Na początku, to owszem, czas głupiego zakochania, ale zakochanie a miłość to dwa zupełnie różne stany. Nikt, kogo znam, nie doszedł jeszcze do tego etapu.
5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#24 Post autor: Orest_Reinn » sobota, 9 lutego 2008, 11:05

Nie kreuję wizji związku dla związku ani miłości dla miłości. Uważam że jedno bez drugiego nie ma racji bytu.
A po co jest związek? Dla miłośći? A miłość dla związku? Bo ja dalej żadnego sensu w tym nie widzę.
Miłość to fenomen który musi być ukierunkowany. Jeśli nie zaistnieje w relacji do drugiego człowieka, pojawi się w relacji człowieka do samego siebie.
WTF?! Co to za pieprzenie?
Uważam ze gdyby miłość była pochodną funkcji umysłu, musiałaby poddawać się jego kontroli. Nie mogłaby działać na innych prawach, wbrew logice, wbrew chłodnej kalkulacji. Nie mogłaby popychać do rzeczy od których rozsądek odciąga.
Zazwyczaj ręce mi się trzęsą jak ktoś gardzi logiką w swoich wypowiedziach. Przez ciebie mam teraz probelm z trafianiem w odpowiednie litery na klawiaturze. Nasz mózg nie jest maszyną i na pewno nie działa zawsze racjonalnie. Umysł nie równa się rozsądkowi. Jesteśmy zaprogramowani na miłość i ma to swój cel - przetrwanie gatunku.
Rozumiem że można nie wierzyć w miłość której ktoś w życiu nie poznał. Ale nie rozumiem jak można jej nie być ciekawym, nie próbować się z 'mitem' skonfrontować, zbadać i upewnić.
Równie dobrze mógłbym zacząć ćpać, bo ktoś mi naopowiadał jakie to wspaniałe.

Reszty tego posta nie skomentuję bo wyciągasz jakieś wnioski wprost z odległej galaktyki. Wmawiasz nam nie wiadomo skąd, że jesteśmy zamknięci na jakiekolwiek relacje? Dlatego, że racjonalnie podchodzimy do sfery uczuć? Tak, relacje są powierzchowne i służą zaspokojeniu potrzeby afiliacji. Jesteśmy zwierzęciem stadnym.

Awatar użytkownika
Słoniu
Posty: 231
Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 20:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Wrocław

#25 Post autor: Słoniu » sobota, 9 lutego 2008, 13:13

Zgodzę się w tej kwestii z Orestem. Logika, racjonalne myślenie, analiza.
I choć to prawda że człowiek to zwierze stadne, to jednak istnieją pewne stopnie przywiązania do tej masy.

Co do moich obiektów, niektóre były całkiem ciekawe. Co do poszukiwań nie staram się jakoś specjalnie, idę na imprezę (domówka, większe spotkanie w pubie) zaproszony przez znajomego/znajomą ze świadomością że będą tam obcy ludzie. To się zakręcę koło jakieś osoby przez pewien czas i potem znikam. Mam doświadczenie w paleniu mostów.

a i w pecha nie wierzę
ISFj/INFp/ISTp/ Trzy światy normalnie...

"Nie zawracajcie mi głowy waszymi pieprzonymi
bredniami, chcę być trzeźwy." J.R

I know how you feel. I'm just too sober to care.

silver
Posty: 139
Rejestracja: czwartek, 7 lutego 2008, 22:28

#26 Post autor: silver » sobota, 9 lutego 2008, 13:14

Orest_Reinn pisze: Co to za pieprzenie? Zazwyczaj ręce mi się trzęsą jak ktoś gardzi logiką w swoich wypowiedziach. Przez ciebie mam teraz probelm z trafianiem w odpowiednie litery na klawiaturze. Nasz mózg nie jest maszyną i na pewno nie działa zawsze racjonalnie. Umysł nie równa się rozsądkowi. Jesteśmy zaprogramowani na miłość i ma to swój cel - przetrwanie gatunku.
(...)Tak, relacje są powierzchowne i służą zaspokojeniu potrzeby afiliacji. Jesteśmy zwierzęciem stadnym.
Łatwo się irytujesz, to szkodzi zdrowiu. Jak dla mnie możesz ćpać, powodzenia. Pieprzyć tez możesz. :)
Tak, uważam że związek bez miłości to pomyłka życia. Miłość nie jest nieracjonalnym ani romantycznym uczuciem. Jest przede wszystkim wyborem, świadomym, często po prostu oczywistym, wyborem w którym decydujemy się przyjąć na siebie ciężar drugiego człowieka. Chcemy z kimś być bo ten ktoś jest dla nas ważny, nie dlatego ze sami sobie nie potrafimy poradzić. Nie widzę sensu w powierzchownych relacjach, są nudne. I nie interesuje mnie, tak między nami, przetrwanie gatunku.
Słoniu pisze:Zgodzę się w tej kwestii z Orestem. Logika, racjonalne myślenie, analiza.
Czy to pozwala Ci zrozumieć świat w stopniu wystarczającym?
Słoniu pisze:Mam doświadczenie w paleniu mostów.
Wiele osób ma.

Awatar użytkownika
Słoniu
Posty: 231
Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 20:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Wrocław

#27 Post autor: Słoniu » sobota, 9 lutego 2008, 13:36

Czy to pozwala Ci zrozumieć świat w stopniu wystarczającym?


Zdefiniuj - "wystarczający stopień".

Co do palenia mostów, nie przeczę.
ISFj/INFp/ISTp/ Trzy światy normalnie...

"Nie zawracajcie mi głowy waszymi pieprzonymi
bredniami, chcę być trzeźwy." J.R

I know how you feel. I'm just too sober to care.

silver
Posty: 139
Rejestracja: czwartek, 7 lutego 2008, 22:28

#28 Post autor: silver » sobota, 9 lutego 2008, 13:42

Słoniu pisze:Zdefiniuj - "wystarczający stopień".
Jak dla mnie wystarczający=wyczerpujący, nic poniżej.
Widziałeś taki film 'Equilibrium'?

Awatar użytkownika
Słoniu
Posty: 231
Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 20:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Wrocław

#29 Post autor: Słoniu » sobota, 9 lutego 2008, 13:58

Hmmm, w stopniu wystarczającym mi obecnie tak. Poniżej na pewno nie.
A czy wyczerpująco... raczej nie. Bardzo rzadko można wyczerpać jakiś temat całkowicie, a ludzi chyba tym bardziej, choć...
Uczucia czasem to constans a czasem "x"

film oglądałem ale dawno temu.
ISFj/INFp/ISTp/ Trzy światy normalnie...

"Nie zawracajcie mi głowy waszymi pieprzonymi
bredniami, chcę być trzeźwy." J.R

I know how you feel. I'm just too sober to care.

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#30 Post autor: Emjotka » sobota, 9 lutego 2008, 14:15

silver pisze:Pytania nie są naiwne, są zabójczo proste.
Są proste i są trudne. To te z pytań, na które człowiek najbardziej chciałby dostać prostą odpowiedź, a tak naprawdę czuje, że jej nie dostanie. Ja takie pytania nazywam naiwnymi i mnie, naprawdę, rozczulają.

Czy wierzę w miłość? Nie. Bo czy można wierzyć w coś, co się czuje?

Jak czytam ten temat, to przeraża mnie ilość irytacji i zgorzknienia. A z takim bagażem negatywnych emocji faktycznie ciężko kochać. Więc nie dziwią mnie w sumie tutejsze wypowiedzi...

-
silver pisze: Uważam ze gdyby miłość była pochodną funkcji umysłu, musiałaby poddawać się jego kontroli. Nie mogłaby działać na innych prawach, wbrew logice, wbrew chłodnej kalkulacji. Nie mogłaby popychać do rzeczy od których rozsądek odciąga.
Ograniczasz umysł do logicznej analizy? Współczuję.

Czym jest rozsądek?
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

ODPOWIEDZ