Nie kreuję wizji związku dla związku ani miłości dla miłości. Uważam że jedno bez drugiego nie ma racji bytu. Miłość to fenomen który musi być ukierunkowany. Jeśli nie zaistnieje w relacji do drugiego człowieka, pojawi się w relacji człowieka do samego siebie. Uważam ze gdyby miłość była pochodną funkcji umysłu, musiałaby poddawać się jego kontroli. Nie mogłaby działać na innych prawach, wbrew logice, wbrew chłodnej kalkulacji. Nie mogłaby popychać do rzeczy od których rozsądek odciąga.Orest_Reinn pisze: Nie wiem czy można być szczęśliwym w związku który istnieje dla samego istnienia. A taką wizję właśnie kreujesz - miłości dla samej miłości. (...)
Miłość jest wytworem umysłu, w końcu wszelkie procesy chemiczne z nią związane właśnie w nim mają miejsce. A to, że coś nie jest racjonalne, nie oznacza, że nie powstało w umyśle.
Mama uczyła ze zawsze w dobrym tonie jest podziękowaćSłoniu pisze: Zbyt szybko nudzę się ludźmi. Kiedy stworze sobie już schemat działań obiektu w różnych sytuacjach od euforycznych po stresogenne, pozostawiam taką osobę i szukam dalej(...)
a ta Twoja potężna siła, to ona jest jednak całkiem ślepa...
Masz pecha, wybieraj ciekawsze obiekty.
Po co w ogóle ich szukasz?
Jest na tyle dalekowzroczna, że z jej powodu niektórzy są razem przez ponad pół wieku, szczęśliwi.