ThooT pisze:Lubię słuchać o czyjejś śmierci, po prostu ciesze się z tego. Niedawno w wypadku samochodowym zginął mój kolega , którego jako jedynego człowieka w całym moim życiu mogę nazwać prawdziwym przyjacielem , zawsze razem wszędzie chodziliśmy , wszystko razem robiliśmy ,do tych samych szkół ,klas itd i tak przezz bardzoo długi czas , aż do liceum(wtedy zginął) i prawie ,że od urodzenia. Gdy usłyszałem o jego śmierci od mojej mamy i babci , które bardzo przeżyły to , to niczego sobie z tego nie zrobiłem ,ot po prostu tak o ktoś zmarł , zdarza się, przecież codziennie ktoś umiera , wielkie mi halo , a nawet lepiej ,że zginął ,był jedyną osobą , która znała moje sekrety, więc jego śmierć była mi na rękę, czułem wielką ulgę ,a po chwili radość nawet ^^
Tu się jakoś niesamowicie nie zdziwilem, bo śmierć jest dość szczególnym wydarzeniem i mogą być z tym powiązane różne dziwne myśli, jej odbiór może być zaburzony, mogą się ujawnić jakieś mechanizmy obronne itp., pewnie ludzie znający się na psychologii mieliby więcej na ten temat do powiedzenia (pewnie się obruszysz na to, że nie, to nie żadna glupia psychologia, ty naprawdę taki "zly" jesteś itp. ---> wiedz, że też bym tak powiedzial
urok 5w4, w dodatku są tego pewne).
My z braciszkiem (też 5w4) już dawno stwierdziliśmy, że nie przejęlibyśmy się aż tak bardzo swoją śmiercią. Po prostu zamiast gadać "na żywo", gadalbym do niego do powietrza i tyle. A jakby kroili jakąś mowę pogrzebową i bylyby fragmenty typu "dobry, wrażliwy mlody czlowiek" to ja, który go znam najlepiej ze wszystkich, moglbym zareagować w stylu
choć może bym się rozplakal, ze mną nigdy nic nie wiadomo
ThooT pisze:Hmm...nieszczęścia innych mnie napędzają:P Uwielbiam patrzeć na czyjeś cierpienie ,czy porażki:)
Natomiast to... zdarzalo mi się to drugie i to glównie wtedy, gdy bylem bardzo nieszczęśliwy i bylo ze mną bardzo niedobrze. W wersji "light" --> ja nie mam, więc dobrze, że wy też nie, przynajmniej nie jestem gorszy. Radzilbym ci pracować nad tym, to podejście szkodzi tobie.