Strona 6 z 7

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: środa, 19 października 2011, 16:53
autor: rabika
chcę tylko powiedzieć, że moje twierdzenia nie są oczywiście prawdą objawioną, a tylko moimi osobistymi odczuciami. zdaję sobie z tego sprawę, dlatego używam wyrazów "najczęściej", "chyba", a nie "zawsze" oraz "na pewno".

a czy nie wydaje Ci się, że można powiedzieć komuś prawdę nawet trudną tak, aby kogoś nie zranić, tylko wyrazić własne zdanie? może to jest właśnie dobre wychowanie, wrażliwość i emocjonalna inteligencja.

poza tym nie dodajesz, że chodziło Ci o kłótnię o głupoty. tu oczywiście się zgodzę. tylko że w takim przypadku w ogóle nie chodzi o prawdę czy szczerość tylko raczej o walkę o dominację.

na zakończenie: to nie jest może tak, że ludzie niekiedy nie rozumieją, czym jest troska i dbanie o relację, ale rozumieją to na różne sposoby. przecież o tym właśnie mówi cały enneagram :)

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: środa, 19 października 2011, 18:43
autor: Aske
Kiedyś kłamstwo było moim żywiołem, co tu ukrywać. Osiągnąłem chyba mistrzostwo...Tyle, że kilka lat później zacząłem zbierać żniwo. Odsunęli się ode mnie praktycznie wszyscy na których mi zależało, zaliczyłem ostre uderzenie pyskiem w ziemię. Od tamtej pory stałem się fanem prawdy. Każdej, nawet najgorszej, zawsze, wszędzie, chociażby miało to rozwalić komuś życie, ja wiem to postawa ze skrajności w skrajność. Z własnego doświadczenia wiem już teraz, że lepiej się na tym wychodzi, poza tym nie trzeba bezustannie pamiętać co się komu mówiło.
Generalnie polecam włączyć hamulce z fantazją i wyobraźnią, zwłaszcza w sprawach które dotyczą nas bezpośrednio i takich które mogą mieć na nas wpływ długofalowy. Przecież, czwóry, mamy coś takiego jak intuicja, i radzę tego czasami posłuchać, jak walicie komuś po oczach jakąś solidną ściemą. :wink:

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: czwartek, 3 stycznia 2013, 15:43
autor: Kruszonka
To zabrzmi śmiesznie. Dopiero ostatnio dowiedziałam się o ludziach, tego , jak często kłamią i ubarwiają sytuacje. Poczułam się bezbrzeżnie głupio.
Oczywistym było dla mnie, ze są ludzie, którzy chwalą się i ulepszają w prymitywny i oczywisty sposób, np. będąc pijanymi. Takimi się nie przejmuję, nikt o zdorwych zmysłach nie jest w stanie im wierzyć ;] To zawsze byli ludzie, których nie lubiłam i ciężko było ich traktować poważnie.

Gdy nagle osiągnęłam mój mały, osobisty stan oświecienia i dowiedziałam się, że ludzie, których cenię i uważam za interesujących, kłamią, nałogowo ubarwiają i polepszają swój wizerunek w opowieściach. :| Było to dla mnei szokiem, bo sama nigdy nawet nie myślałam i nie kusiło mnie żeby ściemniać. Zrozumiałam wtedy jak to się dzieje, ze moje życie jest takie zrównoważone i przeciętne, gdy tymczasem na każdej imprezie, na ktorej mnie nie ma dzieją się cuda. xD No i wiadomo, poczułam się jak debil, największy naiwniak na świecie, który dzięki temu, że nie wciska ludziom kitów, wypada nieciekawie. Ostatecznie popadłam teraz w paranoję czujności i skrajnie nie wierzę już takim ludziom w prawie w nic. Wiadomo, w życiu potrzebna jest rónowaga. :P Zastanawiam się też czy przypadkiem nie jest tak, ze wiekszosc ludzi lubie za ich wykreowany PR, a nie za to jakimi są naprawdę? :c

Nadszedł czas na PYTANIE, które zaczęło mnie nurtować: Do wszystkich, którzy się tu przyznali do koloryzowania na własny temat:
Czy nie jest wam przykro, gdy porównujecie rzeczywistość z tym, co opowiadacie? Mnie do kłamania zniechęca to, że "co mnei obchodzi, że właśnie przedstawiłam swój świat w kolorach tęczy i wszyscy mi wierzą, gdy tak nparawdę JA wiem, ze tak nie jest i muszę się z tym zmagać? Wasz obraz w oczach innych jest taki ważny?

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: piątek, 4 stycznia 2013, 22:12
autor: Nikt
To raczej nie dotyczy bezpośrednio czwórek, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Konfabulują osoby, które nie mają czym się pochwalić przed innymi ludźmi, nie mają jak na siebie zwrócić uwagi, więc dowartościowują się opowiadając "jacy to oni nie są".
Czwórki generalnie są utalentowane w jakimś tam chociażby jednym względzie, więc nie muszą raczej sztucznie uwydatniać swoich umiejętności :)

Edit.: no chyba, że się mylę, bo nie czytałem 'czwórkowych' postów z tego tematu, ale sam nie kłamię ani nie koloryzuje rzeczywistości - jedynie w formie żartu, co raczej każdy potrafi wyłapać.

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: piątek, 4 stycznia 2013, 22:42
autor: winterbreak
Kruszonka pisze:Gdy nagle osiągnęłam mój mały, osobisty stan oświecienia i dowiedziałam się, że ludzie, których cenię i uważam za interesujących, kłamią, nałogowo ubarwiają i polepszają swój wizerunek w opowieściach. :| Było to dla mnei szokiem, bo sama nigdy nawet nie myślałam i nie kusiło mnie żeby ściemniać. Zrozumiałam wtedy jak to się dzieje, ze moje życie jest takie zrównoważone i przeciętne, gdy tymczasem na każdej imprezie, na ktorej mnie nie ma dzieją się cuda. xD No i wiadomo, poczułam się jak debil, największy naiwniak na świecie, który dzięki temu, że nie wciska ludziom kitów, wypada nieciekawie. Ostatecznie popadłam teraz w paranoję czujności i skrajnie nie wierzę już takim ludziom w prawie w nic. Wiadomo, w życiu potrzebna jest rónowaga. :P Zastanawiam się też czy przypadkiem nie jest tak, ze wiekszosc ludzi lubie za ich wykreowany PR, a nie za to jakimi są naprawdę? :c
Mogłabyś podać jakieś konkretne przykłady? ;)

Mam podobnie co ty, to znaczy czasem łapię ludzi na wyolbrzymianiu pewnych sytuacji, i nie rozumiem, czemu to robią. Miałam kilka spięć z chłopakiem, ponieważ wchodziłam mu w słowo, gdy relacjonował pewne wydarzenie - mówiąc, że nie, wcale tak nie było. Inni odbierali to tak, że jestem wredna sucza i atakuję własnego faceta :/. Dlatego przestałam zwracać na to uwagę... no i przywykłam. Zwykle to hiperbolizowanie dotyczy niepoważnych rzeczy, jakichś śmiesznych sytuacji. Co się działo na imprezie i tak dalej. Dlatego nie mam z tym za bardzo problemu, to znaczy nie uważam, że to jakoś zmienia jego osobę. Nawiasem mówiąc to czwórka :). I prowadzi ciekawe życie, nawet bez ubarwiania historii. Więc argument, że robi to, żeby nie być przeciętniakiem, tu się nie sprawdza.

Może po prostu to jedna z tych społecznych umiejętności, jak mówienie o pierdołach, która nam nie była dana. ;)

Zupełnie inny temat to ludzie, którzy kłamią jak z nut. Znam i takich, pociskają grube bajki, a czasem dopiero po paru miesiącach znajomości się w tym orientujesz (lub po rozmowie ze wspólnymi znajomymi). Straszne attention whore, płci obydwu. Haha, nie tylko attention, bo zwykle są to jednostki bardzo aktywne seksualnie (o tym też się można dowiedzieć znając kogoś ponad rok).

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: sobota, 5 stycznia 2013, 00:14
autor: muahahaha
winterbreak pisze: jak mówienie o pierdołach, która nam nie była dana.
Mnie się wydaje, że mamy problem z gadaniem o pierdołach, bo nie lubimy wciskać kitu. W średnio znanym towarzystwie zazwyczaj mało mówię, bo nie mam odpowiednio interesującego tematu. Moje wypowiedzi są nudne, bo trzymam się faktów, ale jeżeli zacząć zmyślać, to nawet z najnudniejszego wydarzenia można zrobić historię pełną przygód np
Kruszonka pisze:gdy tymczasem na każdej imprezie, na której mnie nie ma dzieją się cuda.
Zawsze się zastanawiałam, co takie osoby chcą osiągnąć, przecież jak wyjdzie na jaw, że są fantastami, to staną się mniej wiarygodne i ich reputacja na tym ucierp. Liczą, że ludzie to przygłupy i się nie zorientują? Czy może nie patrzą w przyszłość i liczy się tylko dobre wrażenie ‘teraz’ a o konsekwencjach nie myślą?

Z osób które znam, najwięcej kitu wciska pewna 7 - ma talent do mówienia o pierdołach, ale 90% tego co mówi, jest podkoloryzowana
z tego, co ostatnio zapamiętałam
- umówiłam się kiedyś ze znajomą na spacer, ale ona zadzwoniła i odwołała, bo ‘miała do bardzo późna zajęcia’. Na spacer wyszłam sobie sama, idę koło parku i widzę znajomą z jakimś chłopakiem. Mogła przecież przełożyć spotkanie na inny termin i powiedzieć , że ma randkę.
- opowiadała, jak to przełożony ją chwali, jak świetnie radzi sobie w pracy i że po ukończeniu praktyk na pewno ją tam zatrudnią. Za jakiś czas, chwaliła się, jaką to fajną nową pracę znalazła. W poprzednim miejscu jej nie zatrudnili, bo ‘coś tam.

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: sobota, 5 stycznia 2013, 05:47
autor: Kruszonka
winterbreak pisze:Mogłabyś podać jakieś konkretne przykłady?
Kiedyś z koleżanką posiadającą "narracyjny talent" przeżyłam przygodę, no i byłam przy tym jak zaczęła to komuś opowiadać i WTEDY, siedząc sobie z boku i słuchając, dowiedziałam się jak zajebiście było xD Zazwyczaj to, co słyszę, to właśnie, tak jak niektórzy wyżej wspominali: mnożenie liczb x 5 i właściwie niegroźne dodatki.

Natomiast zdruzgotało mnie, że w moim bliskim otoczeniu są ludzie, którzy potrafią (chyba daltego, że im sie nudzi) opowiadać, że w małym mieście, idąc na zakupy spotkali jakiegoś aktora z telenoweli. o0 To nikogo nie krzywdzi, ale jak odkrywam, że takie historie to brednie, to ciężko mi potem traktować poważnie taką osobę :c Zastanawiam się też czy tacy zdemaskowani konfabulanci zdają sobie sprawę z tego, jak traca na wiarygodności. Mnie od takiego wymyślania odpycha głównie też to, że byłoby mi strasznie głupio, gydbym została przyłapana na gorącym uczynku.
muahahaha pisze:Liczą, że ludzie to przygłupy i się nie zorientują?
Ja się długo nie orientowałam, bo byłam przekonana, że takie tanie numery są dla jakiś ludzi bez godności xD No i aż mnie głowa boli, przy okazji, gdy pomyślę w jakie brednie już uwierzyłam w swoim życiu.

Rany, teraz mi się przypomniało, że kiedyś jeszcze, gdy ktoś sugerował ogólną skłónność koleżanki do nieścisłości, to lojalnie jej broniłam :D <facepalm>
muahahaha pisze:winterbreak napisał(a): jak mówienie o pierdołach, która nam nie była dana.Mnie się wydaje, że mamy problem z gadaniem o pierdołach, bo nie lubimy wciskać kitu. W średnio znanym towarzystwie zazwyczaj mało mówię, bo nie mam odpowiednio interesującego tematu. Moje wypowiedzi są nudne, bo trzymam się faktów, ale jeżeli zacząć zmyślać, to nawet z najnudniejszego wydarzenia można zrobić historię pełną przygód
Zgadzam się. Mi się wtedy wydaje, ze wszysyc wiedzą o wiele więcej ode mnie i mi smutno się robi :C
Osobiście uważam, że dobra historię można opowiedzieć bez ściemniania, jeżeli potrafi się to zrobić z doza poczucia humoru i odpowiedniej ekspresji :D

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: sobota, 5 stycznia 2013, 09:51
autor: kangur
kiedyś przyjaźniłam się z taką bajkopisarką, prawdopodobnie 6. Dopiero po paru mscach zaczełam odkrywać ile jest prawdy w tym co mowi. Ubarwiała wszystko, od codziennych mało ważnych spraw po naprawdę poważne. Ogólnie jestem bardzo ostrożna, mam nastawione czułki na zakłamanie, ale zaczęło się tak niewinnie, że umknęło to mojej uwadze. Dziewczyna ta nie miała na celu wykiwania mnie ani zrobienia przykrości. Może obawiała się opuszczenia czy czegoś. Znajomość się skończyła, czasem zdarzy się, że rozmawiamy i znów później dowiaduję się, że istnieje bardziej wiarygodna wersja opowieści :p .
Od tego czasu alergicznie reaguję gdy tylko zauważę osobę podobną do tej dziewczyny, prędzej czy później okazuje się że tak samo kłamie.
Inni też koloryzują wydarzenia, ale są jacyś bardziej subtelni i mocniej stąpający po ziemi :roll: ... Mówię tak jak było na prawdę, może czasem coś wyolbrzymię (uczucia;)), ale nie sprawia mi to chorobliwej przyjemności

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: sobota, 5 stycznia 2013, 17:19
autor: Kruszonka
Kruszonka pisze:Od tego czasu alergicznie reaguję gdy tylko zauważę osobę podobną do tej dziewczyny, prędzej czy później okazuje się że tak samo kłamie.
Po czym poznac takie osobby. Sa jakies znaki, po których da się ich jakoś od razu rozszyfrować? :]

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: sobota, 5 stycznia 2013, 19:43
autor: kangur
nie, po prostu wyłapuję określone schematy zachowań, które są takie same jak u tamtej osoby. Nie wiem jaki ma socjotyp więc więcej nie mogę powiedzieć :P

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: czwartek, 14 lutego 2013, 15:23
autor: Magnetic_Red
Konfabulowanie...przez cale swoje zycie nie musialam tego robic, choc robilam...czesto nawet nieswiadomie. Mimo to, do tej pory byly to raczej niegrozne zabiegi stylistyczne...

Dzisiaj, przez wzglad na to czym sie zajmuje, musialam to zrobic...zycie z tym nie jest latwe, zycie w klamstwie, kiedy wiesz, ze musisz na kazdym kroku sie pilnowac, aby nigdy nikt o niczym sie nie dowiedzial...

I kiedy w koncu najwazniejsza osoba w Twoim zyciu juz wie (w koncu kazde klamstwo wychodzi na jaw) i trwa przy Tobie, mimo to...juz nie ufa, nie daje wiary...
Okazuje sie, ze potem im wiecej prawdy mowisz, tym mniej ci wierza...nauczka, byc moze...

Czy klamstwo ma uzasadnienie? Wmawiam sobie, ze musi miec...sa klamstwa, ktore zabiore ze soba do grobu...sa takie, ktore moga zniszczyc czyjas wiare, milosc, nadzieje...Klamstwo zniszczylo i mnie, ale ja w przeciwienstwie do innych nauczylam sie z tym zyc...
Prawda...wiekszosc ludzi moze nie udzwignac prawdy...wiec moze lepiej przemilczec pewne aspekty?

Nie jestem osoba klamliwa...Lubie prawde...potrafie nawet ludzi zlapac na klamstwie...ale nie mowie im o tym...obserwuje, slucham, doradzam i sprawdzam dalej...

Fantazjowanie...tak, w myslach czesto ubarwiam swoj swiat, widze go lepszym...znosniejszym...swiat, ktory nie jest przepelniony bolem i bezglosnym krzykiem, gdzie nie widze cierpienia...jest to co kocham...jestem ja...normalna...

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: niedziela, 28 lipca 2013, 12:24
autor: madzialena
wiecie co ludzie? ja tam 'lubię' fantazjować, a potem się budzić i za każdym razem rozczarowywać, że naprawdę to (z resztą.. wiecie jak jest).

Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja czasem nie pamiętam co było moją wyimaginowaną sytuacją a co realną. Często mieszam.. KAWE, kurde. I to powoduje, że się gubię, aczkolwiek jak wspomniałam wcale z tym źle mi nie jest.

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: piątek, 2 sierpnia 2013, 18:14
autor: szerfi1991
U mnie to odbywa się tak, ze czasami kłamie czasami coś wymyśle, ale się sam z tego śmieję a nieraz, wręcz wielokrotnie przyznaje się do tego i mówię że zrobiłem to dla fanu... Jednak zazwyczaj to są takie małe pierdołki, nie mające żadnego znaczenia...
Kiedy jednak dotyczy to czegoś ważnego, mam naprawdę jakiś istotny powód by skłamać, dzieje się to jednak dość rzadko...
Czy to że kłamie sprawia mi radość, ze czuję się dowartościowany czy coś w tym guście? nie, zdecydowanie nie... po prostu jest zabawniej...

Re:

: piątek, 6 września 2013, 20:26
autor: dokladna
Kalietis pisze:Często czegoś nie mówię, bo boję się, że to co dla mnie tak ważne/straszne/ciekawe/szczęśliwe, dla innych będzie po prostu błahe.
a ja mimo, że zdaje sobie z tego sprawę mówię bo inaczej czasem nie wytrzymam z czymś sama. chcę się podzielić. ale później złości mnie to, że jestem niezrozumiana, że ta rzecz jest tak nieistotna i pominięta. czuję dużą odległość między mną a osobą z którą rozmawiam.

co do ubarwiania zdarzeń, nie robię tego. dlaczego? bo dla mnie to kłamanie. a kłamstwo to dla mnie spore kurews**o.
brzydzi mnie to. nie ufam ludziom których historyjki są dość kolorowe i co chwila i co miejsce o dziwo znowu zdarza im się coś tęczowego.. tia. takie osoby przestają mnie ciekawić po całości.
a i mam wrażenie że to co ja mówię rzadko jest ciekawe, bo jest takie zwykłe, nieubarwione, czasem tylko zabawne, jak to w życiu rzeczywiście bywa, dlatego pewnie jestem postrzegana jako ta spokojna i stonowana. oj dużo by opowiadać.

Re: Konfabulowanie, uatrakcyjnianie rzeczywistości ;)

: środa, 25 września 2013, 18:06
autor: KazekageGaara1
A nie, mój błąd. nie przeczytałem dokladnie pierwszego postu tylko kilka ostatnich, i wydedukowałem coś innego :p i zmyliła mnie nazwa tematu. na telefonie ciężko ogarnąć xd. gdy mowimy o takich kłamstwach zgadzam sie w 100% ze tego nie powinno sie robić.