Strona 5 z 53

: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 22:45
autor: Rosveen
Skaczę między 4 a 7 :roll:

Też tak mam, metje. Kiedy nadchodzi wieczór, czuję się najgorzej.

: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 23:18
autor: Rilla
metje pisze:no to u mnie 9... totalna autodestrukcja... i najgorszy etap przychodzi wieczorem... Tez tak macie :?:
To chyba reguła. Mi największy kryzys przychodzi zawsze nocą, gdy już wszyscy śpią, a wtedy zalewam się łzami. Dlaczego? Tłumaczę to tym, że jest się wtedy zmęczonym po całym dniu pełnym różnych przeżyć. Sen regeneruje nie tylko ciało, ale i duszę, a im dalej czasowo od niego tym stajemy się bardziej zmęczeni. Poza tym podobno duży wpływ ma na nasze samopoczucie coraz mniejsza ilość światła w godzinach wieczornych późnych.

: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 23:32
autor: metje
ja już nawet nie mam siły płakać... może to jest faktycznie zmęczenie Rilla, w moim przypadku na pewno zmęczenie 'grą'. po całym dniu udawania przed innymi że wszystko jest ok wieczorem znowu staję twarzą w twarz ze sobą. I ta niemoc... czasami potrafię wziąć się w garść ale ostatnio, co trwa juz od dłuższego czasu, muszę sobie 'dokopać'. i powoli popadam w stan poniżej poziomu 9... :(

: środa, 20 czerwca 2007, 17:22
autor: Sigurrós
teraz to już sama nie wiem jaki poziom.
od ostatniego postu poszło w dół...
ale chyba znów 6 , może 7

co do wieczora, to też wtedy mam najgorzej, choć jednocześnie najbardziej lubię, gdy jest ciemno. Gdy byłam ostatnio na 9, to właśnie późnym wieczorem powstały rany na udach.

: środa, 20 czerwca 2007, 18:02
autor: niksonia
wydaje mi sie, przynajmniej w moim przypadku, nie da się wskazać jakiegoś konkretnego poziomu.. wszystko zalezy ode mnie i mojego nastawienia, bo tak juz jest, że jak jest dobrze, to jest zajebiście, a jak jest źle to jest okropnie
mając niespełna 18 lat [ pełnoletnosc osiągnę w sierpniu] należe do osób niezwykle rozwichrowanych emocjonalnie i bardzo wiele elementów wpływa na moje zachowanie, czasem wystarczy, że ktoś rzuci mi "nie takie" spojrzenie, a ja potrafię ryczeć cały dzień, wmawiając sobie jaka to jestem beznadziejna i doszukując sie u każdego jakiś złych intencji, czasem też nabieram introwertycznych skłonności jak gdybym nagle wyindywidualizowała się z rozentuzjazmowanego tłumu, poza tym -na codzień- nie odłącznie towarzyszy mi ironia, szczerze mówiąc odpowiadałaby mi w życiu rola 'złośliwego geniusza' Kartezjuszowskiego

dlatego jestem zdania, że wraz z tym jak się rozwijam przechodze kolejno wszytkie te "etapy zdrowia", w ten sposób kształtując swoje czwórkowe "ja" ;)

: środa, 20 czerwca 2007, 18:39
autor: metje
niksonia pisze: poza tym -na codzień- nie odłącznie towarzyszy mi ironia
haaa a ostatnio znajomi zwrócili mi uwagę, że za bardzo ironizuję i coraz częściej słyszę 'To była ironia?' kiedy ja wcale nie ironizowałam... :roll:
Czy to kolejna cecha czwórki :?: :idea:

: środa, 20 czerwca 2007, 20:24
autor: rhubarb
co

: środa, 20 czerwca 2007, 21:19
autor: metje
rhubarb pisze: najgorzej jest jak ma sie poczucie, ze sie ten dzien przepuscilo przez palce.
najgorzej jak ma się poczucie, że całe życie przepuściło sie przez palce. I iść spać z tą świadomością...

: środa, 20 czerwca 2007, 21:29
autor: rhubarb
co

: czwartek, 21 czerwca 2007, 09:44
autor: aliszien
metje pisze: i najgorszy etap przychodzi wieczorem... Tez tak macie :?:
U mnie bywało odwrotnie - poranki to był koszmar, wstanie z łóżka i pójście do szkoły/pracy. Pamiętam przebudzenie się i myśl, że dziś nigdzie nie muszę wyjść, nic nie muszę i tę falę ulgi. Najbliższe dwie godziny spędziłam gapiąc się w sufit/ścianę (zależy od pozycji ciała).
Im bliżej wieczora tym lepiej się czułam. Wczesną nocą wydawało mi się już, że jestem normalna.

: czwartek, 21 czerwca 2007, 21:27
autor: Adva
Obecnie jestem na poziomie pomiędzy siedem a osiem. I czasem, przyznaję, myślę o jakiś używkach. Jedyne, co mnie od nich powstrzymuje, to raczej dojście. I nie chodzi tu bynajmniej o alkohol.
Przed przeczytaniem poziomów "zdrowia" czwórek nie wiedziałam jednak, że jest aż tak źle. Bo po 9 znajduje się chyba jedynie dno.
i najgorszy etap przychodzi wieczorem... Tez tak macie
Wieczory to koszmary. Rozmyślam nas wszystkim, zwykle nie mogąc zasnąć.

: czwartek, 21 czerwca 2007, 21:36
autor: Rilla
Przez jakiś czas nie miaąłm, żadnego poziomu. Kompletne 0. Nic nie czułam; zupełna apatia, pustka zapełniana niekiedy przypływem rozdzierającej rozpaczy. Siedziałam pozbawiona uczuć by nagle wybuchnąć płaczem, a po tym znów zanużyc się w nicości. Dziwne.
Teraz przyszła 9. Och, jak dawno jej nie miałam. Nie widziałam jej od dwóch lat. Jak ten czas leci.

Najśmieszniejsze jest to, że z testu na depresję http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=depresja wyszło mi:
Cierpisz z powodu bardzo ciężkiej depresji. Twoje ciepienie może chwilami wydawać Ci się nie do zniesienia. Intensywne, negatywne nastroje bywają niebezpieczne - poczucie braku nadziei i wszechogarniającego nieszczęścia może wzbudzić u Ciebie impulsy samobójcze.

Zapewne wydaje Ci się, że nie ma dla Ciebie nadziei. Tymczasem ta destrukcyjna myśl jest tylko objawem Twojej choroby, a nie faktem.

Na szczęście prognozy skutecznego wyleczenia są doskonałe także i w takich przypadkach jak Twój. Zdarza się ponadto, że osoby cierpiące na bardzo ciężką depresję niejednokrotnie najszybciej reagują na terapię. Próby leczenia się na własną rękę są niewskazane. Konieczne jest podjęcie przez Ciebie leczenia u psychiatry i (lub) psychoterapeuty. Poszukaj odpowiedniego, kompetentnego specjalisty, któremu będziesz mógł zaufać.

Niezależnie od interpretacji całego testu, niepokojąca jest u Ciebie obecność myśli samobójczych. Choćby z tego powodu powinieneś skontaktować się z psychologiem lub z psychiatrą
Tyle że ja depresji nie mam. Przecież otoczenie by zauważyło. Mama by zauważyła. Z resztą i tak powiedziała widząc moje ostatnie zachowanie, że do szpitala mnie nie da, bo od leków psychtropowych się tyje. Właściwie głupie uzasadnienie, ale dziękuję za szczerość :roll:

: czwartek, 21 czerwca 2007, 22:56
autor: aliszien
Rilla pisze: Tyle że ja depresji nie mam. Przecież otoczenie by zauważyło. Mama by zauważyła.
Czasem to tylko pobożne życzenie, żeby otoczenie widziało. Często nie widzi. Zauważy może ktoś, kto sam miał za sobą depresję. Na zewnątrz może być poprawnie, a w środku zgliszcza.
Rilla pisze: Z resztą i tak powiedziała widząc moje ostatnie zachowanie, że do szpitala mnie nie da, bo od leków psychtropowych się tyje. Właściwie głupie uzasadnienie, ale dziękuję za szczerość :roll:
Najczęściej nie idzie się do szpitala, tylko na wizyty do specjalisty.
A, że się tyje to prawda (nie wiem czy uda mi się pozbyć kiedykolwiek tych kilku kilogramów) :?

: czwartek, 21 czerwca 2007, 23:11
autor: metje
Przed chilą zrobiłam ten sam test, Rilla. Wysnik mam identyczny z Twoim.

Plus to:
Twoje tendencje samobójcze są bardzo niepokojące. Jeśli rozważasz odebranie sobie życia, powinieneś natychmiast zgłosić się na izbę przyjęć do szpitala psychiatrycznego.

I najgorsze jest to, że nie mam komu powiedzieć jak jest. Mój ojciec od niedawna cierpi na depresje i, kiedy wspomniałam że ja też mogę mieć, spotkałam się z totalną oziębłością. Usłyszałam 'nie wymyślaj'. Bo jestem na to za młoda... Co za absurd... A do żadnego lekarza nie pójdę, nie potrafię...

: piątek, 29 czerwca 2007, 16:36
autor: In3orn
Jakbym słyszał mojego przyjaciela. I właściwie to mnie najbardziej boli - bezradność. Nie jestem w stanie mu pomóc, a moje namowy, żeby poszedł do kogoś kto się na tym zna kończą się właśnie takim:
metje pisze: A do żadnego lekarza nie pójdę, nie potrafię...
.

Z resztą patrząc na ten temat to takich osób jest mnóstwo, nie mówiąc już o tym, że jakieś 3 miesiące temu sam przeczytałem po wypełnieniu testu na depresje, żebym niezłocznie coś z sobą zrobił.
Jakimś cudem jest już lepiej, zupełnie nie wiem jak to się stało, że odmienił mi się tak radykalnie nastrój. Może za mało o tym myślałem, jak dojdę do jakichś wniosków to się nimi podzielę, może komuś w czymś pomogę. Z resztą - zdrowe czwórki - pomagać swoim bratnim duszom w potrzebie. Jak ktoś ma jakieś dobre rady, to niech mówi, na pewno nie zaszkodzą ;)