Helen Parmer - Opis 4

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Helen Parmer - Opis 4

#61 Post autor: kangur » środa, 23 stycznia 2013, 10:42

hm... Nie chodzi mi o nabieranie sześciozerowej sumy i o, od tego momentu czuję się zabezpieczona finansowo, bo w sumie wszystko może się szybko zmienić. Bardziej określiłabym to jako zaradność życiowa-coś się sypnie, ok, szuka dalej, brnie do przodu, szuka lepszych możliwości.
Oczywiście jeśli wszystko pójdzie dobrze to zdobędę prawo wykonywania zawodu i bynajmniej nie zamierzam żyć na garnuszku męża. Problem w tym, że to ja czasem jestem zyciową dupą wołową więc całkiem możliwe, że moje zarobki wystarczą od pierwszego do pierwszego, a że nie lubię martwić się o takie sprawy i żyć w ciągłym stresie więc dobrze byłoby mieć zabezpieczenie z drugiej strony

wierz mi, podejście takie wypracowałam sobie obserwując kłopoty innych. Najchętniej gwizdałabym na to i zajęła się czymkolwiek, roślinkami w ogródku, ale trzeba o siebie zadbać w ten czy inny sposób. Też nie podoba mi się postawa 'zastaw się, a postaw się', wymienianie telefonów co pół roku, bo wyszedł nowy model itp. Żyję obok takich ludzi, zdanie na ten temat mam, nie dążę do tego tylko patrzę z boku i tyle

edit-żeby była jasność daleko mi od oceniania portfela innych i na tej podstawie zawierania znajomości



zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#62 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 11:21

No rozumiem ale nie kazdy mezczyzna jest taki ze chce byc tym ,,zabezpieczajacym"... :D. I to nie ma nic wspolnego z brakiem zaradnosci tylko z podejsciem, jakas taka wewnetrzna droga zyciowa, nie wiem jak to wytlumaczyc inaczej....po prostu nie kazdy facet chce byc tym typowo ,,meskim' archaicznym typem osoby.

I chyba dlatego nudza mnie relacje gdzie wyczuwa sie to, co Ty powiedzialas ze masz oczekiwania aby to mezczyzna od razu wydawal sie tym kims zaradnym.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Helen Parmer - Opis 4

#63 Post autor: Snufkin » środa, 23 stycznia 2013, 12:32

Dlatego najlepiej wyrwać taką co nas ewentualnie zabezpieczy a nie my ją, np. jakąś przyszłą graficzkę czy kogoś w tym stylu. Zawsze się możemy bronić żeńskim mózgiem i wzrastającym równouprawnieniem.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#64 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 12:43

Snufkin pisze:Dlatego najlepiej wyrwać taką co nas ewentualnie zabezpieczy a nie my ją, np. jakąś przyszłą graficzkę czy kogoś w tym stylu. Zawsze się możemy bronić żeńskim mózgiem i wzrastającym równouprawnieniem.
Hahahaha!

Nie, to jest egoizm :). Trzeba probowac spotykac takie osoby, ktore akceptuja taka postawe poniewaz np. naleza do osob mocno niezaleznych. Osobiscie nie mam nic przeciwko kobiecie zarabiajacej wiecej ode mnie (nie mam poczucia zazdrosci o pozycje zawodowa wzgledem partnerki), co nie oznacza ze chcialbym pasozytowac na kims takim. Bardziej mysle tu o ukladzie, gdzie kazdy z partnerow wnosi niezbedne minimum (moze to byc np. w zaleznosci od etapu zwiazku - oplata za wspolne mieszkanie, dokladanie sie do zakupow itp.). Natomiast mocno ograniczaloby mnie podejscie, gdzie potencjalna partnerka wywiera presje na to, aby mezczyzna byl tym jedynym punktem zabezpieczajacym przyszlosc zwiazku i ewentualnie rodziny.

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re:

#65 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 13:13

lukas1 pisze:
vhax pisze:a nie znalazł nikt może tak pięknego opisu siódemek? :)
tu masz cala ksiazke
http://peb.pl/dokumenty/195728-rapidsha ... agram.html
Czy ktos z forumowiczow bylby tak mily i chcial przeslac jeszcze raz kopie?

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#66 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 13:45

Czwórki nic potrafią dostrzec, że ich własne ,ja" to nie to samo co ich uczucia
Strzal w 10ke! Dokladnie tak sie czuje-nie umiem rozpoznac w sobie, czy w danym momencie mowi moje wewnetrzne ,,Ja" czy sa to emocje.

Pytanie; jak dlugo i co najlepiej jest przeanalizowac aby dojsc do poskromienia emocji i ulozenia ich w swoim nalezytym miejscu i dac wieksza wladze swojemu ,,Ja" aby nie bylo tlumione przez emocje?
Czwórki muszą mocno wierzyć, że pomimo braku silnego poczucia własnego ,ja" z pewnością je odkryją, kiedy będą pozytywnie nastawione do innych ludzi. Muszą innych kochać, nawet jeśli uważają, że same nie były wystarczająco mocno kochane. Kiedy Czwórki obdarzą innych ludzi miłością, odkryją swoje prawdziwe oblicze, a co za tym idzie, zyskają poczucie własnej wartości. Odkryją również, że skoro potrafią kochać, ktoś je musiał tego nauczyć. Wychodzi więc na to, że od innych otrzymały wystarczająco dużo miłości.
Bardzo prawdziwe! Ale i tutaj zauwazam pewna sprzecznosc tkwiaca w 4kach ze skrzydlem 5: za potrzeba kochania innych kryje sie potrzeba bycia kochanym przez innych. To bardzo subtelna gra Ego - altruizm, ktory wczesniej czy pozniej wychodzi na jaw. Samemu wiele razy popelnialem ten blad, ze zamiast odpuszczac i dawac drugiej osobie przestrzen naiwnie myslalem, ze dazac do jeszcze wiekszej bliskosci przekonam te osobe do siebie a to przeciez ja chcialem tak naprawde ciepla tej drugiej osoby. I dzis pomimo ze juz nauczylem sie panowac w jakims stopniu na tym, ciagle wewnetrznie musze wlaczyc z tym blednym przekonaniem. Ilekroc zawiaze sie jakas wiez pmiedzy mna a kims innym (nie musi byc to nawet kobieta, wystraczy ze bedzie to bliska relacja typu przyjaciel lub dobry znajomy), nieswiadomie ciagle chce byc przy tej osobie. I pojawia sie ten charakterystyczny wzorzec typu ,,skoro nie odzywa sie do mnie, to mnie nie lubi, nie kocha itp.". To jest bardzo wyniszczajace emocjonalnie bo nawet, kiedy wewnetrzne ,,Ja" za pomoca intuicji podpowiada, abym na chwile sie uspokoil, dal czas tej osobie, to emocje biora gore i doslownie r*******a moje zycie na wiele dni.

Jak sobie z tym radzicie? Ktos z Was przerobil juz calkowicie ten obszar i uznal go za uleczony?

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Helen Parmer - Opis 4

#67 Post autor: jouziou » środa, 23 stycznia 2013, 15:10

zepster pisze:
ja już od dawna wiem jaki rodzaj związku i partnera mi najbardziej odpowiada, chociaż ktoś mógłby powiedzieć że przecież gówniarą jestem więc co mam do gadania
wiek fizyczny nie ma tak naprawde nic do rzeczy...
nie twierdze, że ma, napisałam że "ktoś mógłby powiedzieć, że..."
ale nigdy mnie nie ciągnęło do podobnych
a czy nie bedzie tajemnica, dlaczego tak jest?
w dalszej części wyjaśniłam dlaczego, chyba też się włącza instynkt samozachowawczy - wiem że taka osoba ciągnęłaby mnie w dół za sobą bo jestem zbyt empatyczna, zbyt wrażliwa, za bardzo chłonę emocje otoczenia, zbyt się przejmuje i nakręcam więc taka relacja na dłuższą metę mogłaby być dla mnie fatalna w skutkach
a zwłaszcza jak jakieś tam krótkie relacje/styczności miałam z podobnymi
tego nie mialem nawet w ogole na mysli...:)
nie wiem jak to odczytałeś ; o chyba lepiej jakbyś odnosił się do całości a nie tak fragmentarycznie bo wyrwane z kontekstu faktycznie brzmi dziwnie
nie lubie słabych, rozemocjonowanych chłopców z problemami
domyslam sie, ze wg Ciebie mezczyzna ma byc w pelni zaradany i .... jednoczesnie czuly? czy dobze odebralem Twoaj wypowiedz?
tak, nawet takiego znalazłam chociaż wcześniej wydawało mi się to niemożliwe, sfera marzeń, a jednak czasem w najbardziej niespodziewanym momencie zdarza się spotkać taką niepozorną, a jak sie później okazuje idealną dla nas osobe
w drugiej stronie szukam oparcia, a bratnia dusza to niekoniecznie osobowość podobna
Co rozumiesz przez oparcie? Np. zaleznosc materialna/finansowa czy emocje; partnera ktory mimo problemow w rzeczywistosci wniesie do domu emocjonalna stabilnosc, spokoj...?
to drugie, pierwsze da się wypracować... po prostu kogoś kto nie tyle jest emocjonalnie oziębły względem moich odczuć ale potrafi złapać dystans od tych emocji, postawić na swoim, przywołać mnie do porządku, przedstawić sprawe racjonalnie no i jest takim człowiekiem troche jak skała niezłomnym :3 taką opoką
zepster pisze:No rozumiem ale nie kazdy mezczyzna jest taki ze chce byc tym ,,zabezpieczajacym"... :D. I to nie ma nic wspolnego z brakiem zaradnosci tylko z podejsciem, jakas taka wewnetrzna droga zyciowa, nie wiem jak to wytlumaczyc inaczej....po prostu nie kazdy facet chce byc tym typowo ,,meskim' archaicznym typem osoby.

I chyba dlatego nudza mnie relacje gdzie wyczuwa sie to, co Ty powiedzialas ze masz oczekiwania aby to mezczyzna od razu wydawal sie tym kims zaradnym.
no to chyba czas troszke poglądy zreformować bo wydaje mi się że współczesnym właśnie ZACHODNIM trendem jest zdjęcie jarzma największej odpowiedzialności finansowej z mężczyzny i podzielenie to między strone męską, a żeńską w porównywalnej proporcji (jeśli mówimy o związkach hetero), to samo z mocno zfeminizowanym światopoglądem i trendami kreującymi model kobiety niezależnej, samodzielnej, samostanowiącej o sobie - chyba jednak całkiem w oderwaniu od współczesnej kultury żyjesz skoro nie widzisz tego
zepster pisze:No ja tez nie. Ale zauwazylem juz dawno u nas taka tendencje ze w relacjach damsko-meskich kobieta przewaznie oczekuje wsparcia finansowego od mezczyzny...
COOOO?!! XD no nic dziwnego że dawno zauważyłeś (skoro sam twierdzisz że troche latek już masz) bo taka tendencja nie przyszła ze złego zachodu 100 lat temu ale jest chyba jedną z najbardziej pierwotnych w ogóle XD i to nie tylko "u nas" bo jeszcze sie nikomu o Polsce nie śniło jak takie przekonanie społecznie było powszechne
i uzaleznia sie od niego w ten sposob. A nie lepiej byc w zwiazku niezaleznym? Mysle ze to daje duzo przestrzeni w relacji wtedy, bo nie obciaza sie tym drugiej strony (i vice versa). Dla mnie takie podejscie jest madre.
pojęcia bycia niezależnym w związku, niezależnych związków, przestrzeni w relacji są wynalazkiem myśli zachodniej więc ups chyba preferujesz podejście zachodnie, mam nadzieje że ta prawda objawiona przeze mnie nie wprawiła cie w nastrój kataklizmu

aż dziwne że tylu mądrych ludzi sie tutaj wypowiedziało, a nikt nie zwrócił ci uwagi na te bzdury - chyba uznali to za oczywistość, a ja przyszłam i robie zamieszanie Obrazek
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#68 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 15:19

Hahahaha :).

Nie, zadnego kataklizmu nie spowodowalas ale:

1) owszem, to podejscie rownouprawnienia w zwiazku przyszlo z Zachodu ale ja nie zauwazam, zeby bylo dosc powszechne u nas w Polsce; tzn. ludzie jakby probouja zyc w ten sposob ale stare przyzwyczajenia wyniesione chocby z domu biora gore i wiekszosc zwiazkow jest dalej bardzo stereotypowa dla naszego obszaru kulturowego (z podzialem na role meskie i kobiece)

2) jak najbardziej ta tendencja jest pierwotna; problem w tym, ze mnie ona przygniata :) jest to obciazenie ktore mi przeszkadza w zyciu

3) nie preferuje podejscia zachodniego - ale tu Cie zaskocze - nie preferuje rowniez typowo polskiego podejscia; wlasciwie to preferuje takie, ktore mi akurat daje najwiecej komfortu, cos jakby eklektyzm

Btw, o jakich bzdurach mowa?

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Helen Parmer - Opis 4

#69 Post autor: jouziou » środa, 23 stycznia 2013, 15:35

zepster pisze:Btw, o jakich bzdurach mowa?
bzdury = wartościowanie w dychotomii Wschód/Zachód bo to bardzo względne i ryzykowne* + brak znajomości (pozorny? niezamierzony? może niefortunny dobór słów) genezy konwencji społecznych i przypisywanie ich do niewłaściwych trendów myślowych (tych związanych wyłącznie z Zachodem)
Spoiler:
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#70 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 15:38

jouziou pisze:
zepster pisze:Btw, o jakich bzdurach mowa?
bzdury = wartościowanie w dychotomii Wschód/Zachód bo to bardzo względne i ryzykowne* + brak znajomości (pozorny? niezamierzony? może niefortunny dobór słów) genezy konwencji społecznych i przypisywanie ich do niewłaściwych trendów myślowych (tych związanych wyłącznie z Zachodem)
Spoiler:
Wytlumacz mi prosze owe niekonsekwencje i nieznajomosc genezy konwencji spolecznych bo mi sie wydaje, ze jest raczej na odwrot - znam je az nazbyt dobrze i problemem u mnie jest ich akceptacja a nie nieznajomosc.
*przykładowo na Zachodzie obserwowany jest od kilku lat wzrost popularności tzw. slow life'u, slow food itd., oddalanie się od konserwatywnego postrzegania porządku społecznego (w tym spojrzenia na płeć, role społeczne), myśli wschodniej (buddyjskiej np.), popularność wschodnich systemów filozoficznych (np. joga) itd. w których myśle że mógłbyś coś swojego odnaleźć, więc można powiedzieć że Polska powoli przyswaja lub będzie przyswajać zachodni trend fascynacji filozofią wschodu vel. ex oriente lux całkiem skutecznie adaptowane przez cywilizacje zachodnie.
No moze za 50 lat.....w Polsce jeszcze wiele wody musi w Wisle uplynac zebysmy (jesli to w ogole mozliwe) dorosli do poziomu jaki reprezentuja chocby Czesi nie mowiac o kulutrach Zachodu czy Wschodu bo to juz w ogole kamienie milowe. i nie chodzi mi tutaj o to, ze Polska ma stac sie krajem na wskros zachodnim czy wschodnim, niech ma swoja wlasna historie i tradycje, ale wszechobecny ksenofobizm i w ogole ta agresywna mentanosc i niechec do jakichkolwiek zmian po prostu mnie rozbija momentami :D:D:D.

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Helen Parmer - Opis 4

#71 Post autor: jouziou » środa, 23 stycznia 2013, 15:45

zepster pisze:Wytlumacz mi prosze owe niekonsekwencje i nieznajomosc genezy konwencji spolecznych bo mi sie wydaje, ze jest raczej na odwrot - znam je az nazbyt dobrze i problemem u mnie jest ich akceptacja a nie nieznajomosc.
napisałam w nawiasie że możliwe że to jak odczytałam twoje słowa jest wynikiem tego że niefortunnie je dobrałeś itp.

geneza konwencji społecznych - chodziło mi o to że w tym poście twoim który cytowałam troche wyżej przypisujesz pewne tendencje myśli zachodniej tak jakbyś nie wiedział że ich korzenie sięgają daleko wstecz

ogólnie po prostu pisałam ten post z przeświadczeniem, może błędnym, że kulture zachodnią uważasz za wcielenie zła i wszystko co złe wg ciebie właśnie przypisujesz jako jej wytwór
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#72 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 15:53

Nie, po prostu nie podoba mi sie zachodni konsumpcjonizm, hedonizm i nihilizm, ktory w/g mnie nie ma raczej nic wspolnego z liberalnym podejsciem do zycia czy tematow zwiazanych ze sfera zwiazkow etc.

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#73 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 16:52

Teraz mnie olsnilo w jednym temacie :).

4ki bardzo uporczywie trzymaja sie tego, co je ,,stworzylo" w pierwszych kilku/kilkunastu latach zycia. Chodzi o proces introwersji, ktory jest mechanizmem obronnym (tak czytalem i cos w tym jest). Ja strasznie wciaz mocno pragne zyc w ,,tamtych" czasach i nie umiem (w sensie doslownym) dostosowywac sie do zmian.

Wydaje Wam sie to w ogole mozliwe, aby przelamac ten 4kowy opor czy to moze byc niewykonalne? Z mojej perspektywy jest to (na dzis dzien) niewykonalne poniewaz tylko tamten swiat daje mi poczucie spokoju i co najwazniejsze, bezpieczenstwa. To, co nowe automatycznie napawa mnie lekiem i znacznie obniza motywacje do dzialania (bo bede musial zrezygnowac z czegos, co dobrze znam itp.).

4ki maja tendencje do uciekania w przeszlosc, w branie od swoich rodzicow lub ludzi ktorzy uczestniczyli w ich wczesnym zyciu wzorcow zachowan, zainteresowam, cech (zgadzaloby sie to, dlaczego mam sporo po rodzicach a niewiele laczy mnie z rowiesnikami)...kurde, wlasciwie to teraz rozumiem dlaczego nie wchodze w relacje z kobietami wlasciwie - ja po prostu nie rozumiem moich rowiesniczek a nie to, ze cos ze mna nie tak! Za to doskonale dogaduje sie z osobami starszymi od siebie, wrecz czytam z ich mysach! Gdybym umial to samo robic na poziomie rowiesniczym, moje dogadywanie sie pewnie byloby bardzo proste.

Mozna w ogole to jakos naprawic, te ,,stracone" lata i jakos dogonic rowiesnikow? Na pewno nie bedzie to latwe, bo poza swoimi przyzwyczajeniami mam tez uksztaltowane wszystkie inne cechy w oparciu o wzorce ktore sa rozne od rowiesniczych.

Mirabelka250
Posty: 192
Rejestracja: piątek, 26 października 2012, 22:01
Enneatyp: Lojalista

Re: Helen Parmer - Opis 4

#74 Post autor: Mirabelka250 » środa, 23 stycznia 2013, 18:38

Czy ktos z forumowiczow bylby tak mily i chcial przeslac jeszcze raz kopie?
Też sobie specjalnie szukałam ;)
http://chomikuj.pl/duchowosc/ebooks/Hel ... 904306.doc
6w5, LII

zepster
Posty: 84
Rejestracja: sobota, 29 grudnia 2012, 12:29

Re: Helen Parmer - Opis 4

#75 Post autor: zepster » środa, 23 stycznia 2013, 22:55

dzieki :).

ODPOWIEDZ