Narkotyki, alkohol, autodestrukcja

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ozzie
Posty: 10
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 21:41
Lokalizacja: Łódź

#16 Post autor: Ozzie » niedziela, 17 grudnia 2006, 14:58

Ja jestem uzależniona tylko od fajek. Alkohol i dragi to tylko na imprezy, a ogólnie autodestrukcja... zawsze i wszędzie!


Bądźcie pozdrowieni, nadwrażliwi

Awatar użytkownika
kwiateczek
Posty: 6
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 19:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

#17 Post autor: kwiateczek » niedziela, 17 grudnia 2006, 16:09

Madź pisze:Alkohol w niedużych ilościach, pity od niedawna, przez długi długi czas byłam niemal jedyną abstynentką w moim gronie, tak więc raczej nie mam skłonności do nałogów, bo totalnie nie przeszkadzało mi, że jedyna nie piję, czy z w/w powodu niektórzy krzywo patrzą ;PPP Teraz piję okazjonalnie, właściwie nie wiem dlaczego, no ale co jak co, fajne to uczucie być w zmienionym stanie.
hmm, może właśnie chodzi o ten "inny stan" i dlatego sięgnęłam po piwo?
bo wcześniej tak jak Ty, Madziu, nie sięgałam po alkohol i rzeczywiście nie widziałam w tym żadnego problemu, poszłam na koncert, nie piłam, dobrze się bawiłam, chociaż naokoło wszyscy popijali ..
chociaż nie piję w sumie zbytnio, tylko przy okazji większych spotkań z kumplami...
4w5

Awatar użytkownika
Madź
Posty: 97
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:36
Lokalizacja: Dziki Zachód ;]

#18 Post autor: Madź » niedziela, 17 grudnia 2006, 17:10

kwiateczek pisze:hmm, może właśnie chodzi o ten "inny stan" i dlatego sięgnęłam po piwo?
bo wcześniej tak jak Ty, Madziu, nie sięgałam po alkohol i rzeczywiście nie widziałam w tym żadnego problemu, poszłam na koncert, nie piłam, dobrze się bawiłam, chociaż naokoło wszyscy popijali ..
chociaż nie piję w sumie zbytnio, tylko przy okazji większych spotkań z kumplami...
A w sumie bardzo możliwe. Nie wiem, właściwie jak sobie przypomnę mój pierwszy kontakt z alkoholem... hm, trudno stwierdzić, jaka była tego przyczyna. W sumie, choć zabrzmi to idiotycznie, stwierdziłam, że jakby jestem na to gotowa. Brzmi debilnie, wiem. Ale chodzi o to, że gdy wcześniej w mojej obecności pito, stwierdzałam, że ja bym tego nie mogła wziąć do ust, że to jest sprzeczne z moimi przekonaniami, że jestem za młoda i ogólnie jest to fe i ble. Tak więc jedyny tego plus, że pierwsze piwo było wyborem świadomym, choć nie wiem, czy można rozpatrywać to w tych kategoriach ;PP Od tego czasu piję, bo..? Sama nie wiem. W dużej mierze chodzi właśnie o ten stan, całkowitego wyłączenia, zapomnienia o doczesnych problemach, i parę godzin spędzonych w stanie euforii bo alkohol wywołuje u mnie ogromne pokłady śmiechu ;P Dobre w tym wszystkim jest to, że umiem powiedzieć sobie stop, także mam nadzieję, że w prawdziwy nałóg nigdy nie popadnę, bo większego horroru chyba nie ma.

Wielomian Imionny
Posty: 27
Rejestracja: niedziela, 26 listopada 2006, 17:37
Lokalizacja: Poznań-Olsztyn

#19 Post autor: Wielomian Imionny » wtorek, 19 grudnia 2006, 04:34

Jak miałem około 6 lat dostałem pierwszą konsole gier (wtedy NES, znaczy się Pegasus). Gdy przegrywałem w jakąś grą (np. mój Mario spadł w Dół) biłem się dłonią po twarzy. Nic zamierzonego, taka reakcja po prostu, spontaniczna.

Gdy miałem paręnaście (bardziej parę niż naście) lat przyszedłem pijany do szkoły (nie byłem pijany, ale trzeba było udawać. To byłoby koszmarnie głupie, gdyby ktoś się dowiedział, że bylem trzeźwy, a udawałem - kumple, których imion nie pamiętam).

Babcia kazała mi iść na pewny kierunek studiów. Nie zdenerwował mnie ten fakt. Ale sercem nie mogłem przeżyć, że ma racje pod każdym względem (zaczynając od moich zdolności, wykształcenia aż po zainteresowania). Więc się zbuntowałem. A jako, że buntuję się najpierw przeciw sobie, zrobiłem dokładnie to, przeciw czemu się buntowałem, tzn. postąpiłem wg babci - słusznie - fart.

Studia to alkohol. Nie było (no dobra, zapewne jest takich wielu) studenta dostatecznego na wymagania mojej głowy i żołądka. Tak przygoda z alkoholem.

Gdy nie piję tak.... Co to znaczy "chodźmy na jedno piwo"? To, że zmasakrujemy się a potem pobijemy z większymi i lepszymi tracąc pare ubrań, okulary i zdrowia.

Studencki teatr mamy. Przed przedstawieniem piję tylko wtedy, gdy dane jest nam dostatecznie do zrozumienia, że przedstawienie owo jest niemal naszą przespustką do przyszłości świetlanej. Znaczy, gdy pić nie powinniśmy, niemal hasło.

Żaden szalik, rękawiczki, w najgorszy mróz czekam aż umrę na zapalenie płuc lub zajmę się rzeczami nie związanymi z pogodą. Chlubię się, że 5 dni potrafię nie jeść.

Nie udzielam się. Zauważyłem, że kiedykolwiek piszę na tym forum, jestem pijany (nie trudno o to), choć moja recepta brzmi: "więcej ludzi".
Jeśli nie widzę mojego dobrego kumpla więcej niż dajmy na to miesiąc, nie odezwę się do niego, nigdy. Choć, jak nikt potrzebuję najbliższych. Dlaczego? Dla niczego. Czwórkam se.

Kawy nie piję. Mam za dużo nałogów. Mam irracjonalne wyobrażenie, że jeśli wypije kawę będzie to kolejny stały, nałogowy wydatek w moim budżecie... -
4w5

Awatar użytkownika
Nif
Posty: 372
Rejestracja: wtorek, 19 grudnia 2006, 09:34
Lokalizacja: z Krainy Mgieł
Kontakt:

#20 Post autor: Nif » wtorek, 19 grudnia 2006, 10:05

No ja jestem uzależniona od kawy (jak nie wypiję, to mam objawy odstawienny) i jestem uzależniona od mężczyzny (jak go nie mogę widzieć, to najchętniej zakopałabym się w łóżku i przespała te wszystkie dni - och, niemal fizyczny ból).

Nigdy nie paliłam, nigdy nie brałam dragów (i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobię, nie chcę)

Alkohol odkryłam dopiero w 20 roku życia i już jestem na dobrej drodze do alkoholizmu. Bo piję tylko sama (nie lubię pić z ludźmi, robię się po tym zbyt szczera) przeważnie gdy nie mogę zasnąć (bo życie boli) albo gdy jest mi źle (bo życie boli).
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP

plamka
Posty: 21
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 17:30

#21 Post autor: plamka » poniedziałek, 25 grudnia 2006, 12:08

kawa?- tak
narkotyki?- sprobowalam
alkohol?-tak
papierosy?-coraz czesciej
drezczenie siebie?- z przyjemnoscia
mysli samobojcze?-zdarza sie
chec samookaleczenia?-wielka, czesto

...

ja

M*
Posty: 209
Rejestracja: środa, 27 grudnia 2006, 15:41
Lokalizacja: Kraków

#22 Post autor: M* » środa, 27 grudnia 2006, 23:57

Alkohol- kiedyś w czasach nieśmiałości i kompleksów pomógł mi (oczywiście w rozsądnych ilościach;)) przełamywać bariery w kontaktach towarzyskich. Teraz już nie potrzebuję do tego alkoholu, ale zgodnie z zasadą "wszystko dla ludzi" lubię się napić (też rozsądne ilości). Z drugiej strony nie utożsamiam alkoholu z dobrą zabawą, życie nauczyło, że wszystko zależy od towarzystwa, nie od używek.

Papierosy- nienawidzę tego smrodu, ale przyznam, że dwa razy w życiu w dużych ilościach uratowały mnie podczas przełomów (w znaczeniu negatywnym) w sprawach damsko-męskich tuż przed ważnymi egzaminami- bez tej trucizny nie poradziłabym sobie. Co faktu nie zmienia że nie lubię i mam nadzieję, że nigdy już nie będą mi potrzebne;)

Narkotyki- spróbowałam kierując się duszą naukowca, wybryk jednorazowy, bez chęci na powtórkę

Myśli samobójcze, samookaleczanie- nie, ten element jest mi obcy, za to psychiczne pastwienie się nad sobą- to chyba cecha typowa dla Czwórek, a więc nieobca i mi;)
4w3, ENTP

ktośtam
VIP
VIP
Posty: 973
Rejestracja: poniedziałek, 25 grudnia 2006, 19:25

#23 Post autor: ktośtam » czwartek, 28 grudnia 2006, 11:12

Alkohol - kiedyś naprawdę nie znałem umiaru, na szczęście, gdy zauważyłem niebezpieczeństwo uzależnienia to szybko się ograniczyłem. Teraz piję dosyć rzadko.
Papierosów nie palę (nienawidzę ich, chociaż płuca i tak mam zamulone, bo w domu wszyscy palą), kawę piję rzadko, marihuanę zapaliłem może trzy razy w życiu...

Mysli samobójcze - zdarają się w chwilach naprawdę poważnych kryzysów, ale zawsze udaje mi się je przezwyciężyć i nie muszę uciekać do żadnych czynów...

lipaczek
Posty: 20
Rejestracja: niedziela, 19 listopada 2006, 15:34
Lokalizacja: Poznań

#24 Post autor: lipaczek » czwartek, 28 grudnia 2006, 11:39

adaś pisze:Nie jestem uzależniony od niczego. Lubię czasem sobie popić, schlać się i odlecieć do innego świata, ale zdarza mi się to dosyć rzadko. Do dragów mnie jak narazie nie ciągnie, to i dobrze. Jeśli chodzi o fajki to lubię zapach dymu i to mi w zupełności wystarcza. Nie muszę palić.
A ja lubię sobie jesienią na grzybki w góry wyskoczyć, schlać się równiez lubię i to tak dokońca, palonko czasem też się zdarza, jeśli atmosfera i towarzystwo miłe, a od tytoniu i kawusi zaczynam dzień
"glory is only fleeting, already gone.."

Awatar użytkownika
mmm
Posty: 25
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 15:44
Lokalizacja: wroclaw

#25 Post autor: mmm » sobota, 30 grudnia 2006, 16:06

a ja pije, wiem ze za duzo, ale nie bardzo widze powod, zeby przestac
ale ostatnio nauczylam sie pic jedno piwo, stalo sie to dla mnie niebezpieczne, bo daje mi to pozorne przekonanie, ze potrafie nie pic, ale chce...
zaczelam pic jako dzieciak i czasem sprawiala mi przyjemnosc mysl, ze totalnie sie upadlam pijac w samotnosci
z narkotykami jest dziwnie, prawie rok nie palilam, wczesniej duuuzo, codziennie przez kilka lat, ale jak patrzylam jak moj facet sie upadla i poniza, zeby zapalic, to stwierdzilam, ze nie chce ;-)
kilka razy zdazyly mi sie inne narkotyki, bylo fajnie, ale za duzo moich bliskich przez to umarlo...
a teraz jestem na rozdrozu, mam ochote cpac, tyle ze nie mam z kim, ale jak znajde odpowiednie osoby, to sie pewnie zapuszcze w ta mroczna sciezke

dodam jeszcze ze moj ojciec byl alkoholikiem i 2 z 3 moich braci tez za duzo pije :/

Awatar użytkownika
Al99
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 19:26

#26 Post autor: Al99 » sobota, 30 grudnia 2006, 20:25

Nie piję, nie palę, nie biorę...nie tańczę Flamenco :wink:

Autodestrukcja ? - NON STOP...no może wyłączając piątkowe

popołudnia :D

Awatar użytkownika
dobo
Posty: 22
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 22:50
Lokalizacja: gda

#27 Post autor: dobo » sobota, 30 grudnia 2006, 22:59

hm.. pije tylko na imprezach, najczesciej wódke... tak samo z paleniem, choc smakuje mi to bardzo, nie pale dlatego ze jestem jeszcze gówniara i rodzice nie byliby zadowoleni jakby dowiedzieli sie ze pale ;p
za to nigdy nie mialam kontaktu z dragami, co wiecej-nie chce, nie jestem zainteresowana:)
2 razy w zyciu uzylam zyletki.. ale to bylo w okresie kiedy bylam zakochana w facecie ktory mial mnie gdzies.. wtedy tez mialam mysli samobojcze...
uzaleznienia? frzyjer :)
coz.. widze ze nie jestem tak hardkorowa jak pozostali :))
4w5 :)

Lucy_Honey
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 29 grudnia 2006, 16:54
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

#28 Post autor: Lucy_Honey » niedziela, 31 grudnia 2006, 15:08

W mojej rodzinie alkoholizm i znęcanie się psychiczne jest na porządku dziennym, czyli tak jak w statystycznej polskiej rodzince. :D
Natomiast jeśli o mnie chodzi, do nałogów mam ciągoty, ale z popadaniem w nie jest różnie. Nałogowo palę i uprawiam sex. Alkoholizm i narkomania odpada, przede wszystkim z braku funduszy. Korci mnie, owszem, by stoczyć się na dno, ale z drugiej strony za bardzo się ubóstwiam, by się zniszczyć. :D
Autodestrukcja... Myśli samobójcze na porządku dziennym, ale raczej w formie zabawy. Lubię sobie wyobrażać własną śmierć. Próbę samobójczą miałam tylko jedną, bardzo dawno temu. Nałykałam się tabletek i poszłam spać z nadzieją, że się nie obudzę. Skończyło się na całonocnej "spowiedzi porcelanowemu uchu". Od tamtej pory dałam sobie na spokój.
Jestem uzależniona od cięcia się. Teraz pracuję nad tym, by się z tego wyleczyć. Jeszcze do niedawna stale nosiłam przy sobie żyletkę, tak na wszelki wypadek... Dotarło do mnie, jak obrzydliwie oszpeciłam się bliznami, które zostaną mi do końca życia. To nieprzyjemne, gdy latem ludzie patrzą się dziwnie na każdy odkryty kawałek mojego ciała. To upokarzające, gdy trzeba facetowi przyznać się, skąd wzięły się szramy na rękach, dekolcie i brzuchu. To przykre, gdy podaję ekspedientce w sklepie pieniądze, a ona przygląda się bliznom na dłoni po gaszeniu na niej papierosów. :(
Więcej grzechów nie pamiętam. :)
Zaskocz mnie czymś.

Awatar użytkownika
Bloo
Posty: 35
Rejestracja: środa, 25 października 2006, 12:31

#29 Post autor: Bloo » niedziela, 31 grudnia 2006, 15:30

Słodko ;* Zawsze szalenie mnie to intrygowało - te ciągoty do cięcia się. Jak to jest, co musi siedziec w głowie, żeby robić sobie coś takiego :>

Skończylem z autodestrukcją, kierują swoje emocje, energię w inną, sensowniejszą stronę. Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiaj się trochę, ze tak powiem, nie będe "szanował" :D :twisted:
4 pory roku w Rosji: zimno / zimno kur** / kur** zimno / kur**!

Awatar użytkownika
Nif
Posty: 372
Rejestracja: wtorek, 19 grudnia 2006, 09:34
Lokalizacja: z Krainy Mgieł
Kontakt:

#30 Post autor: Nif » poniedziałek, 1 stycznia 2007, 01:50

Lucy, właśnie ten problem z facetami. Mam nadzieję, że gdy mężczyzna już zobaczy mnie nagą, to moje blizny będą ostatnią rzeczą, na jaką będzie zwracał uwagę :P A z drugiej strony, w końcu i tak zacznie pytać. A wtedy zacznie się emocjonalny szantaż. "Przecież ja cię kocham, jak ty możesz sobie to robić". Dlaczego ludzie myślą tylko o tym: co jest z tobą nie tak, że sama sprawiasz sobie ból fizyczny? A jakoś nikt nie widzi tego bólu psychicznego, który skłania mnie do wycinania kolejnych wzorków na swoim ciele.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP

ODPOWIEDZ