#62
Post
autor: Madź » wtorek, 4 grudnia 2007, 18:02
Jeszcze do niedawna przekleństwa zupełnie nie przechodziły mi przez gardło. Nie dlatego, żebym uważała to za jakieś niekulturalne, niemoralne czy w jakiś inny sposób złe- po prostu, brzmiało to jakoś strasznie nienaturalnie w moich ustach ;] Co ciekawe, zupełnie odwrotnie było po alkoholu- wówczas takie różne dosadne słowa stanowiły w moich wypowiedziach przecinki, nie wiem skąd się to brało, ale był to swoisty wyznacznik obecności procentów ;]
Od jakiegoś czasu to się zmieniło i stosunkowo często zdarza mi się przeklnąć- zwłaszcza w silnych emocjach. Poza tym odkryłam, że czasem inaczej pewnych spraw określić się nie da- chyba, że mój słownik drastycznie zubożał ;) Ogółem w przekleństwach nie widzę absolutnie nic złego, słowa jak słowa, co więcej czasem spotykam ludzi, którzy bardzo trafnie operują takim słownictwem, tzn te dosadne słowa których używają są tak bardzo dopasowane do całej wypowiedzi, że bez tego konkretnego "brzydkiego" słowa, zdanie zupełnie straciło by urok ;D Także uważam za sztukę- i to wbrew pozorom nie taką prostą- umiejętne wykorzystywanie różnych wulgaryzmów :)
4w5
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"