Typowe chowanie głowy w piasek. Jeśli nie wiem o czymś, to problem nie istnieje. A czy to jest zdrowy rozsądek, może dla niektórych jest...rabika pisze:
Dlaczego paraliżuje nas lęk przed zdradą:
"Natomiast dodam też, że według mnie miłość to wcale nie jest wierność. [...] Ja nie powiem: "Mój mąż nigdy mnie nie zdradził". Jeśli zdradził, to jest jego sprawa, jego przeżycie. Jeżeli nie prowadzi do tego, że chce się ze mną rozstać, to nie chcę o tym wiedzieć. Bo małżeństwo to sztuka wspólnego bycia, a to dużo trudniejsze niż chwilowe uniesienia. To umiejętność codziennego patrzenia z tolerancją na jego wady i przyzwyczajenia"
" Bo małżeństwo to sztuka wspólnego bycia, a to dużo trudniejsze niż chwilowe uniesienia."
Jasne, jak nie układa mi się w związku, puszczę się tu i ówdzie dla podtrzymania relacji, można i tak. Zdrada to utwierdzenie się w tym, że partnerka mi nie wystarcza, a skoro mi nie wystarcza to dlaczego z nią jestem? Dla obiadów, dla iluzji "domu"? Pragmatyzm faktycznie może wygrać z uczuciami u co poniektórych, bo w sumie po co tracić przytulne gniazdko gdzie żonka czeka z obiadkiem i wszystko wygląda różowo (a zgnilizna toczy od środka aż miło, smrodek kłamstewek mówionych sobie w oczy można przecież zatuszować przy odrobinie chęci...) Wiek tej pani z artykułu wcale nie świadczy o tym, ze ona dojrzała do jakiegokolwiek związku.
"To umiejętność codziennego patrzenia z tolerancją na jego wady i przyzwyczajenia"
No jasne że to jest ważne, oczywiście w miarę normalnych relacjach międzyludzkich a nie jakiś paranoicznych, "zdroworozsądkowych" związkach. "Wadą" jak dla mnie może być to, że ktoś nie zmywa od razu po obiedzie a nie to że co jakiś czas skacze na boki. Zresztą to prosty przykład.
Mało kto jest w stanie pojąć zarówno jej moralność jak i labirynty logiki jakimi podąża jej umysł... Dla ciekawostki dodam że pani owa to 7w8.Nev pisze:Rozmowa zacytowana przez Aske wydaje mi się wręcz nieprawdopodobna i nie jestem w stanie pojąć moralności tej pani.