Płacz Czwórki

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Martinez
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 10:05

#31 Post autor: Martinez » środa, 25 lipca 2007, 21:41

Niestety, ja się ostatnio przejechałem, właśnie na okazaniu emocji. Przejechałem się na okazaniu smutku, co pociągnęło za sobą bardzo trudne konsekwencje. Jest mi z tego powodu bardzo ciężko. Dlatego zgodziłem się z postem Comfortably Numb.
Zresztą jak radziła mi moja siostra - "bądź facetem z klasą, a klasa to także robić dobrą mnie do zlej gry". Niemniej ja tak nie potrafię. Tak jak napisała Aya, naturą człowieka są jego EMOCJE, dlatego napisałem w swoim poście:
Chciałbym temu zaprzeczyć, ale nie mogę.


"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"

4w5

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#32 Post autor: minou » czwartek, 26 lipca 2007, 23:20

Może to dziwne, ale ja najbardziej nie znoszę płakać w obecności kogoś z rodziny. Szczególnie rodziców. Ostatnio zbyt często mi się to zdarzało i czułam się jeszcze gorzej niż gdybym udawała jaka-to-ja-twarda-nie-jestem. Nie wiem dlaczego, ale to mnie w jakiś sposób osłabia zamiast pomóc. Nie lubię gdy ktoś mnie widzi kiedy płaczę.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
Szura
Posty: 897
Rejestracja: piątek, 27 października 2006, 17:57
Lokalizacja: Warszawa

#33 Post autor: Szura » piątek, 27 lipca 2007, 00:23

Oficjalnie nie płaczę w ogóle.

Nieoficjalnie nie płaczę przy ludziach. No, zdarzyło się dwa razy. Raz przyjaciel nie mógł wydusić z siebie słowa, w takim był szoku, a za drugim byłam pijana. xD
Podczas srogiej zimy zrozumiałem, że we mnie jest niezwyciężone lato.
4w5, ISFp.

pepelemoko
Posty: 370
Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40

#34 Post autor: pepelemoko » piątek, 27 lipca 2007, 13:48

AYA pisze:Po co więc tracić energię na udawanie kogoś kim się nie jest???
żeby hieny Cię nie pożarły. A sporo ich dookoła.. I nie chodzi o udawanie kogos kim się nie jest, tylko o nie pokazywanie słabości.

Jako dziecko płakałam bardzo rzadko, jeżeli już to tylko w chwilach prób wymuszenia, które i tak nie skutkowały, więc szybko się ich oduczyłam. Ale pamiętam momenty kiedy w samotności, przed zaśnięciem wypłakiwałam się po cichu w poduszkę i zawsze z jednego powodu - wyobrażałam sobie śmierć moich rodziców.

Ostatnio płaczę często. Mam wrażenie, że już tak się wszytsko dookoła mnie popieprzyło, że coraz trudniej zachować mi niewzruszoną twarz pokerzysty, a im bardziej stram się zachować swój zimny, silny i niezależny wizerunek, tymbardziej wszytsko w środku się gotuje. W momencie kumulacji wpadam w spazmy płaczu a potem wszytsko wraca do normy. Bardzo rozładowujące. I nie wstydzę się tego. Jakiś tydzień temu trafił się niefajny dzień, cios za ciosem.. Więc napierw agresja i opryskliwość dla wszytskich w polu rażenia..potem autyzm i etap, w którym jestem w stanie wykrztusić z siebie jedynie; "Zaraz mnie popie***li!" a nastepnie siedze z kumplami w knajpie i nagle w połowie zdania rozpadam się totalnie. Cisza. Wycieram łzy nadgarstkiem. Podnoszę głowę i rzucam z uśmiechem " I co się ku**a gapicie? Idziemy po wódkę?"
minou pisze:Może to dziwne, ale ja najbardziej nie znoszę płakać w obecności kogoś z rodziny. Szczególnie rodziców. Ostatnio zbyt często mi się to zdarzało i czułam się jeszcze gorzej niż gdybym udawała jaka-to-ja-twarda-nie-jestem. Nie wiem dlaczego, ale to mnie w jakiś sposób osłabia zamiast pomóc. Nie lubię gdy ktoś mnie widzi kiedy płaczę.
ja też tak mam. Raz rozpłakałam się przy mamie i uciekłam do innego pokoju. Z tym, że ona poszła za mną i za chwilę płakałyśmy już obie, przytulając się do siebie, czego normalnie nigdy nie robimy. Na drugi dzień musiałam wyjechać, bo nie mogłam znieść atmosfery. O wiele lepiej znoszę bliskość przyjaciół.
Ostatnio zmieniony piątek, 27 lipca 2007, 14:00 przez pepelemoko, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

#35 Post autor: In3orn » piątek, 27 lipca 2007, 13:56

AYA pisze:Po co więc tracić energię na udawanie kogoś kim się nie jest???
Wszyscy mają problemy i nawet jeśli tego nie okazują to ja nie zamierzam dodawać im jeszcze swoich. Na szczęście potrafie baardzo mocno siebie kontrolować. Jeszcze nigdy nie zdażyło mi się przy kimś płakać. Chyba, że jak byłem mały, ale tego nie pamiętam.
Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#36 Post autor: minou » piątek, 27 lipca 2007, 15:13

pepelemoko pisze:ja też tak mam. Raz rozpłakałam się przy mamie i uciekłam do innego pokoju. Z tym, że ona poszła za mną i za chwilę płakałyśmy już obie, przytulając się do siebie, czego normalnie nigdy nie robimy. Na drugi dzień musiałam wyjechać, bo nie mogłam znieść atmosfery. O wiele lepiej znoszę bliskość przyjaciół.
No właśnie. Mnie trudno przychodzi okazywanie słabości przy mamie, a kiedy to już się zdarza, to źle się z tym czuję. I jeszcze jestem zła na siebie, że od jakiegoś czasu zbyt łatwo się przy niej rozklejam. A kiedy ona stara się mnie pocieszać, to czuję się jak malutki dzieciak, którego tylko tak pogłaskać po główdze. Nie znoszę takiego umizgiwania się nade mną :?
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#37 Post autor: impos animi » piątek, 27 lipca 2007, 15:20

Pogubiłam się...
Okazywanie uczuć (negatywnych) to jednak coś złego?
Ostatnio myślałam, że źle robię, że wszystko w sobie duszę i pozwalam, aby mnie to wyżerało od środka, niszczyło, powodowało bóle psychosomatyczne i myślałam, że powinnam próbować się przełamywać i o tym mówić.
A może powinnością człowieka jest pozwalanie, aby własne emocje go wyżarły?

Nie rozumiem ludzi, nie rozumiem siebie. Nic już nie rozumiem.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

pepelemoko
Posty: 370
Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40

#38 Post autor: pepelemoko » piątek, 27 lipca 2007, 15:23

impos animi pisze:Nie rozumiem ludzi, nie rozumiem siebie. Nic już nie rozumiem.
yyhmm.. właśnie tak mniej więcej..

Awatar użytkownika
ein
Posty: 1168
Rejestracja: sobota, 16 czerwca 2007, 20:32

#39 Post autor: ein » piątek, 27 lipca 2007, 15:28

Publicznie chyba ostatnio jakieś 6 lat wstecz. W samotności nie pamiętam... chociaż dziś śniło mi się, że płakałem po śmierci koleżanki... Dość ciekawie się czułem w tym sennym płaczu -- taka dziwna ulga.

Awatar użytkownika
Martinez
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 10:05

#40 Post autor: Martinez » piątek, 27 lipca 2007, 16:58

pepelemoko pisze:(...) chodzi o (...) nie pokazywanie słabości
impos animi pisze:Pogubiłam się...
Okazywanie uczuć (negatywnych) to jednak coś złego?
To chyba kwestia indywidualnego podejścia i osobistego point of view.
Z jednej strony takie emocje są złe - faktycznie odsłaniają Twoją słabość i ktoś może to interpretować, że nie potrafisz sobie pomóc, nie mówiąc już o innych.
Z drugiej strony, jak to ktoś wcześniej napisał, uczucia są rzeczą ludzką. Nie powinniśmy się wstydzić tego kim jesteśmy.
Płaczmy, gdy jest nam ciężko, ale tak by nikt tego nie widział?
"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"

4w5

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#41 Post autor: impos animi » piątek, 27 lipca 2007, 22:28

Dlaczego słabość to coś złego?
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#42 Post autor: minou » piątek, 27 lipca 2007, 22:38

Martinez pisze:Z jednej strony takie emocje są złe - faktycznie odsłaniają Twoją słabość i ktoś może to interpretować, że nie potrafisz sobie pomóc, nie mówiąc już o innych.
Jeżeli ktoś chce wpasowywać się w czyjąś interpretację i koniecznie spełniać czyjeś oczekiwania, to odsłanianie słabości siłą rzeczy uważa za złe.
Martinez pisze:Z drugiej strony, jak to ktoś wcześniej napisał, uczucia są rzeczą ludzką. Nie powinniśmy się wstydzić tego kim jesteśmy.
Płaczmy, gdy jest nam ciężko, ale tak by nikt tego nie widział?
Płacz i wstyd z tego powodu to najgorsza słabość chyba.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#43 Post autor: Rilla » sobota, 28 lipca 2007, 00:01

impos animi pisze:Dlaczego słabość to coś złego?
Słabość to nie jest nic złego, jest częścią nas samych. Nikt nie jest w stanie być silnym 24 godziny na dobę przez całe swe życie. Od czasu do czasu trzeba sobie na nią pozwolić, by nie stać się nieczułym 'cyborgiem'- jak to moja mama mówi. Problem w tym, że trudno to sobie uświadomić. Sama sobie mogę takie morały prawić, a i tak wstyd mi łez. Gdy jednak ktoś przy mnie płacze, wcale nie myślę o nim źle, a wręcz przeciwnie: staram się mu pomuc i nie czuję do niego niechęci. To co myślę o sobie a to co myślę o ninnych, to dwie różne bajki.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#44 Post autor: impos animi » sobota, 28 lipca 2007, 00:16

Bo właśnie... Dlaczego żyjemy w społeczeństwie, wg którego lepiej jest udawać, że się jest silnym, kiedy jest się słabym i okłamywać wszystkich dookała i siebie, niż powiedzieć prawdę?
Dlaczego niektórzy z was zakładanie tych masek postrzegają lepiej niż ich zdejmowanie?
Dlaczego niektórzy z was uważają, że oszukiwanie innych i siebie jest lepsze?
Dlaczego ludzie często tak myślą?
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#45 Post autor: Rilla » sobota, 28 lipca 2007, 01:22

impos animi pisze:Bo właśnie... Dlaczego żyjemy w społeczeństwie, wg którego lepiej jest udawać, że się jest silnym, kiedy jest się słabym i okłamywać wszystkich dookała i siebie, niż powiedzieć prawdę?
Nasze polskie społeczeństwo jest pod tym względem mistrzem w badoleniu i narzekaniu ;) Po angielsku nie masz nawet możliwości się wyżalić- na pytanie "How are you?" tylko: "I'm ok." i innej opcji nie masz. Bez sensu.
____

A tak poważnie pisząc:
Od dobrych paru lat zastanawiam się nad tym: dlaczego boję się płakać przy ludziach, dlaczego tak rozpaczliwie staram się utrzymać na twarzy maskę pogodności. Nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Do tego trzeba chyba głębokiego przeanalizowania mojego życia od narodzin, moich doświadczeń i to z pomocą obeznanego w temacie.
Może wpływ miało na mnie to, że kiedyś krzyczano na mnie, gdy płakałam. Mama często opowiadała mi, że ryczałam z niewiadomych przyczyn, aż pewnego dnia mama nie wytrzymała i wyrzuciła mi zabawkę przez okno. Poskutkowało. Może to nauczyło mnie, że płacz jest zły?

Bardziej jednak jestem przekonana do opcji drugiej:
Wychowywałam się w atmosferze nietolerancji. Obserwowałam jak ludzie potrafią się przymilać, a za plecami mieszać się z błotem. Zawsze bałam się tego fałszu, by ludzie nie obsmarowywali mnie podczas mojej nieobecności; wiedziała do czego są zdolni, jak bezlitośnie mogą podle myśleć o drugim człowieku. To mnie paraliżowało i paraliżuje do tej pory, wciąga w kompleksy i odtrąca od towarzystwa. Trzeba uważać na to co się robi.

Wreszcie najbardziej przekonywująca mnie opcja:
Nie lubię płakać przy ludziach, bo nienawidzę się tłumaczyć. Zawsze boję się, że przyłapie mnei na płaczu mama. Zapyta, jak zawsze: "Co się stało?", "Dlaczego płaczesz?" i co ja jej odpowiem? Sama zazwyczaj nie wiem, dlaczego płaczę, bo na raz zbiera się tysiąc powodów. By wszystkie opisac trzeba lat. Poza tym wstydzę się opwodów moich łez, bo uznaje je za głupie, niedorzeczne, błache, śmieszne. Tyle zła na świecie się dzieje, a ja użalam się nad sobą- toż to totalny egoizm.

I to taka moja streszczona analiza ^^ Ciekawe czy ktoś jeszcze tak się nad sobą rozpisze...
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ