Płacz Czwórki
- papuga
- Posty: 38
- Rejestracja: niedziela, 20 kwietnia 2008, 03:16
- Lokalizacja: z lasów deszczowych i sawann bez zimy
płacz. kiedyś było go w moim życiu bardzo wiele, spowodowany był traumatycznymi przeżyciami, o których nie chcę tu pisać. (nie teraz...)
później to przycichło. płakałam coraz mniej i mniej... w końcu przestałam skupiać na tym swoją uwagę i naprawdę żyło mi się lepiej, wygodniej - bo nieświadomie... bezmyślnie.
jednak ostatnio (od około 2 tyg) dzieje się coś niepokojącego we mnie. przeżywam dość dziwny stan. mam huśtawki nastrojów, raz jest mi superdobrze, innym razem jestem na granicy rozpaczy... raz niemalże śpiewam, uśmiecham sie non stop, za chwilę płaczę (ale z jakiego powodu?!) to tak, jakby nagle cała moja wrażliwość wypływała na zewnątrz w postaci łez. jakby następowała erupcja emocji, jakiś wybuch, którego nie mogę opanować.
podam przykład. dzisiejszej nocy, mimo iż byłam bardzo zmęczona wczorajszym dniem, tym kołowrotem, pracą, natłokiem myśli itd, itd, nie mogłam zasnąć. tłukłam się po pokoju ładnych parę godzin, kilka razy już leżałam w łóżku, próbując zapaść w sen. bezskutecznie. posprzątałam cały bałagan w pokoju, poczytałam parę rzeczy, nic. popatrzyłam przez okno, w bloku naprzeciwko o 3 w nocy wciąż w niektórych oknach paliły się światła. pomyślałam - to i ludzie wciąż nie śpią... zamyśliłam się na moment, w oczach pojawiły się ni stąd ni zowąd łzy. sięgnęłam po książkę "Pasja życia" Irvinga Stone'a o van Goghu. otworzyłam w miejscu, gdzie autor pisał o nieszczęściu górników z Petit Wasmes, gdzie przez jakiś czas głosił kazania Vincent. przedstawił obraz biedy, cierpienia, braku ubrań, straszliwego mrozu i pracy górników w kopalni oraz wybuchu gazu, w wyniku którego zginęło 57 osób, a troje dzieci (bo i dzieci tam pracowały) uratowano, ale były one całe poparzone, miały spalone włosy, a matka nie miała nawet bandaży, aby zrobić im opatrunki. Vincent poświęcił na nie swój podkoszulek i kalesony. może śmiesznie brzmi, ale jakie to tragiczne i dramatyczne! a może ja tak to odbierałam odczuwając jakąś dziwaczną nostalgię i współczucie... popłakałam się, odłożyłam książkę. później włączyłam telewizor. co może być w tv o 4 nad ranem jeśli nie bezsensowne 'rozmowy w toku'?! akurat trafiłam na program o dzieciach (już dorosłych) nienawidzonych przez własnych rodziców. następnie znana aktorka opowiadała o śmierci matki. przypomniałam sobie śmierć dziadka... znów płacz. włączyłam 3-cią płytę smolika. kilka utworów znów wywołało potok łez. tyle emocji, tyle uczuć, z którymi nie umiem sobie poradzić. co przyczynia się do tego, że tak nagle i bez określonej przyczyny, wzbierają we mnie tak silne emocje??!
i tak płakałam do wpół do piątej, po czym najwyraźniej zasnęłam. a dziś mam w miarę dobry humor. ech, ja już naprawdę nie rozumiem siebie...
później to przycichło. płakałam coraz mniej i mniej... w końcu przestałam skupiać na tym swoją uwagę i naprawdę żyło mi się lepiej, wygodniej - bo nieświadomie... bezmyślnie.
jednak ostatnio (od około 2 tyg) dzieje się coś niepokojącego we mnie. przeżywam dość dziwny stan. mam huśtawki nastrojów, raz jest mi superdobrze, innym razem jestem na granicy rozpaczy... raz niemalże śpiewam, uśmiecham sie non stop, za chwilę płaczę (ale z jakiego powodu?!) to tak, jakby nagle cała moja wrażliwość wypływała na zewnątrz w postaci łez. jakby następowała erupcja emocji, jakiś wybuch, którego nie mogę opanować.
podam przykład. dzisiejszej nocy, mimo iż byłam bardzo zmęczona wczorajszym dniem, tym kołowrotem, pracą, natłokiem myśli itd, itd, nie mogłam zasnąć. tłukłam się po pokoju ładnych parę godzin, kilka razy już leżałam w łóżku, próbując zapaść w sen. bezskutecznie. posprzątałam cały bałagan w pokoju, poczytałam parę rzeczy, nic. popatrzyłam przez okno, w bloku naprzeciwko o 3 w nocy wciąż w niektórych oknach paliły się światła. pomyślałam - to i ludzie wciąż nie śpią... zamyśliłam się na moment, w oczach pojawiły się ni stąd ni zowąd łzy. sięgnęłam po książkę "Pasja życia" Irvinga Stone'a o van Goghu. otworzyłam w miejscu, gdzie autor pisał o nieszczęściu górników z Petit Wasmes, gdzie przez jakiś czas głosił kazania Vincent. przedstawił obraz biedy, cierpienia, braku ubrań, straszliwego mrozu i pracy górników w kopalni oraz wybuchu gazu, w wyniku którego zginęło 57 osób, a troje dzieci (bo i dzieci tam pracowały) uratowano, ale były one całe poparzone, miały spalone włosy, a matka nie miała nawet bandaży, aby zrobić im opatrunki. Vincent poświęcił na nie swój podkoszulek i kalesony. może śmiesznie brzmi, ale jakie to tragiczne i dramatyczne! a może ja tak to odbierałam odczuwając jakąś dziwaczną nostalgię i współczucie... popłakałam się, odłożyłam książkę. później włączyłam telewizor. co może być w tv o 4 nad ranem jeśli nie bezsensowne 'rozmowy w toku'?! akurat trafiłam na program o dzieciach (już dorosłych) nienawidzonych przez własnych rodziców. następnie znana aktorka opowiadała o śmierci matki. przypomniałam sobie śmierć dziadka... znów płacz. włączyłam 3-cią płytę smolika. kilka utworów znów wywołało potok łez. tyle emocji, tyle uczuć, z którymi nie umiem sobie poradzić. co przyczynia się do tego, że tak nagle i bez określonej przyczyny, wzbierają we mnie tak silne emocje??!
i tak płakałam do wpół do piątej, po czym najwyraźniej zasnęłam. a dziś mam w miarę dobry humor. ech, ja już naprawdę nie rozumiem siebie...
4w5 (jak van Gogh...)
płaczę najczęściej w somotności. tak jak Ty, kiedyś płakałam z byle powodu. teraz co raz to rzadziej. kiedyś lubiłam stan w którym płakałam. czułam się wtedy bliżej siebie samej, bliżej niż zawsze. teraz, gdy zbiera mi się na płacz jestem zła na siebie, ze pokazuję sobie, ze nie daję rady. chcę grać przed samą sobą silną osobę. być może chcę to sobie wmówić. bo chcę być przecież silna. płaczę bezdźwięcznie, w ciszy i złości. szybko ocieram łzy, skupiam myśli na czymś innym...staram się uśmiachać, a często mi to wychodzi.
4w3(w7) & E/INFP
Blair pisze:Oti, wiesz jakie jest ulubione zajęcie 4w3? Wmawianie sobie, że naprawdę jest 7 xD
Papuga ja tam nie wiem skąd u ciebie tak wielkie wahania nastrojów ale na pewno cierpisz na bezsenność
Heh płacz od dobrych 10 lat nie płakałem i to raczej zawsze tylko od ból fizycznego w dzieciństwie, tak wtedy to był taki prawdziwy płacz ”beczenie”. Teraz już mnie na to nie stać czasami mam ochotę porostu się rozbeczeć i nie mogę, w oku zrobi się trochę wilgotno, czasem poleci jakaś łezka i to wszystko. Bardzo rzadko rozpaczam w taki sposób nad sobą, wole myśl samobójcze które są bardziej konstruktywne niż płacz.
Heh płacz od dobrych 10 lat nie płakałem i to raczej zawsze tylko od ból fizycznego w dzieciństwie, tak wtedy to był taki prawdziwy płacz ”beczenie”. Teraz już mnie na to nie stać czasami mam ochotę porostu się rozbeczeć i nie mogę, w oku zrobi się trochę wilgotno, czasem poleci jakaś łezka i to wszystko. Bardzo rzadko rozpaczam w taki sposób nad sobą, wole myśl samobójcze które są bardziej konstruktywne niż płacz.
ALL IN
Czuję się źle, czuję się przykro, jestem w najlepszym wieku mojego życia
Czuję się źle, czuję się przykro, jestem w najlepszym wieku mojego życia
Ja potrafię się rozpłakać zupełnie bez powodu. Siedzę a łzy spływają mi strużkami po policzkach. Zadaję sobie pytanie... Dlaczego tak? A najgorzej jest jak sama tego nie wiem. Na całe szczęście coś takiego nie zdarza mi się często.
Powody mojego płaczu są różne, ale jeden, podstawowy to chyba PMS...
Powody mojego płaczu są różne, ale jeden, podstawowy to chyba PMS...
- papuga
- Posty: 38
- Rejestracja: niedziela, 20 kwietnia 2008, 03:16
- Lokalizacja: z lasów deszczowych i sawann bez zimy
słuszna uwaga, PustelnikuPusteknik pisze:Papuga ja tam nie wiem skąd u ciebie tak wielkie wahania nastrojów ale na pewno cierpisz na bezsenność
Pusteknik pisze:(...)wole myśl samobójcze które są bardziej konstruktywne niż płacz.
nie wiem, czy w dobrą stronę są one "bardziej konstruktywne"... płaczem robisz krzywdę co najwyżej sobie, myśli samobójcze są bardziej niebezpieczne. "jakby co"... ale lepiej, gdyby tego "jakby co" nie było...
moja rada: wyzbądź się tych myśli jak najszybciej! można być tragicznym romantykiem i bez nich
4w5 (jak van Gogh...)
- papuga
- Posty: 38
- Rejestracja: niedziela, 20 kwietnia 2008, 03:16
- Lokalizacja: z lasów deszczowych i sawann bez zimy
skąd ja to znam??oti pisze:teraz, gdy zbiera mi się na płacz jestem zła na siebie, ze pokazuję sobie, ze nie daję rady. chcę grać przed samą sobą silną osobę. być może chcę to sobie wmówić. bo chcę być przecież silna. płaczę bezdźwięcznie, w ciszy i złości.
zgrywanie 'siłaczki' przed samą sobą. i przed innymi też. jaka to ja jestem mocna! jak ja sobie świetnie radzę!
=> guzik prawda... przecież dobrze o tym wiemy...
4w5 (jak van Gogh...)
ale słabość to nic złego!papuga pisze:skąd ja to znam??oti pisze:teraz, gdy zbiera mi się na płacz jestem zła na siebie, ze pokazuję sobie, ze nie daję rady. chcę grać przed samą sobą silną osobę. być może chcę to sobie wmówić. bo chcę być przecież silna. płaczę bezdźwięcznie, w ciszy i złości.
zgrywanie 'siłaczki' przed samą sobą. i przed innymi też. jaka to ja jestem mocna! jak ja sobie świetnie radzę!
=> guzik prawda... przecież dobrze o tym wiemy...
czym byłby świat, gdyby byli sami mocni, silni?? no czym.. a tak .. jest pewna różnorodność.. nie wiem co Was gryzie.. ale wszystko się ułoży.. z całą pewnością tak będzie! to nic, że teraz jest źle.. po burzy zawsze wychodzi słońce.. to najprawdziwsza prawda.. zaufajcie tym słowom.. i kiedy smutno.. spróbujcie włożyć różowe okulary.. ot tak i po prostu..
zapominając o wszystkim co nie tak..
pozdrawiam ciepło
ISTP
-
- Posty: 18
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 15:31
W dzieciństwie podobno byłam bardzo szczęśliwym dzieckiem.
Problemy zaczęły się około gimnazjum, teraz lubię odreagować płaczem, wolę sama najlepiej w swoim pokoju w samotności przeżyć pewne emocje i być oazą spokoju potem. Czasem zdarza mi się przy innym ludziach ale rzadko, coś w tym jest bo płaczę nie dlatego, że mam jakąś depresję, ale przez konkretne sytuację. Myśle ze to moj sposób na odreagowanie złego nastroju czy emocji.
Problemy zaczęły się około gimnazjum, teraz lubię odreagować płaczem, wolę sama najlepiej w swoim pokoju w samotności przeżyć pewne emocje i być oazą spokoju potem. Czasem zdarza mi się przy innym ludziach ale rzadko, coś w tym jest bo płaczę nie dlatego, że mam jakąś depresję, ale przez konkretne sytuację. Myśle ze to moj sposób na odreagowanie złego nastroju czy emocji.
ja tma nie czytałem tyhc ponieżsszych ale teraz siepołkplłłakałem jak mi korciąg przebił sophie na kolana całe wino oblało mnie i pisze do was o tym mam nadziej że się wzruszycue jak ja
" Kiedy patrzymy na rzecz lub osobe , nie widzimy ich takimi jakie są , ale w zależności od tego jacy my jesteśmy " / 4w5
- Grzegorz.C
- Posty: 109
- Rejestracja: wtorek, 14 października 2008, 16:44
- Lokalizacja: Łódź
- Krzysioolek
- Posty: 6
- Rejestracja: piątek, 24 października 2008, 16:00