Strona 3 z 15

: środa, 9 stycznia 2008, 14:25
autor: jsk
ewa t pisze:jarek mi pasuje na estj
Jarosław ekstrawertykiem? trudno mi to sobie wyobrazić

: środa, 9 stycznia 2008, 15:41
autor: bíumbíumbambaló
W tym jest trochę prawdy. Udało mi się pomyślnie zidentyfikować dwa typy i o ile mogłam mieć jeszcze drobne wątpliwości co do charakterów, to wygląd zewnętrzny rozwiewał wszelkie wątpliwości. ENTp- ta wydłużona postura, niewidzące spojrzenie. INTj- ten nos, te oczy.

: środa, 9 stycznia 2008, 15:48
autor: Emjotka
Eruantalon pisze:Wynbika z genow, ksztaltujacych osobowosc oraz wplywu srodowiska.
Ale wpływ środowiska ma tu znaczenie drugorzędne. Środowisko wpływa na dane geny powodując rozwinięcie się takiego a takiego fenotypu. Ale to od genów zależy jakie fenotypy -mogą- powstać, to geny wyznaczają granice naszego rozwoju, a środowisko ma jedynie wpływ na to, na ile zbliżymy się do tych granic. Lepiej widać to na poziomie ponadorganizmalnym (jest on złożony z organizmów, więc wszystko, co w nim zachodzi, zależy od właściwości istot go tworzących) - populacja ma jakąśtam fizjologiczną (potencjalną) rozrodczość przy założeniu warunków idealnych, tymczasem w rzeczywistości mamy do czynienia z rozrodczość ekologiczną (rzeczywistą), która jest swego rodzaju wypadkową rozrodczości fizjologicznej i warunków środowiska. Jednak jakiekolwiek by to środowisko nie było, to rozrodczości fizjologicznej nie przeskoczymy. Rozrodczość populacji będzie zależała od liczby płodnych osobników w wieku produkcyjnym. A to, czy osobnik będzie płodny będzie zależało od tego, czy jego geny zaprogramowały funkcjonujący dobrze organizm zdolny do wytwarzania gamet. Tak samo to, czy radzimy sobie ze stresem będzie miało podłoże w naszych genach. Nasz organizm musi być zdolny do funkcjonowania w warunkach stresu - musi być tak zaprogramowany. A programują go geny. Tyle, że w tym przypadku będziemy mieć do czynienia z mechanizmem o wieeeleee bardziej skomplikowanym od tego warunkującego płodność (a i ten wcale nie jest prosty). Człowiek jest zwierzęciem jak każe inne i podlega dokładnie tym samym prawom co inne żywe stworzenia. Nie róbmy z siebie jakichś "wybrańców", bo nimi nie jesteśmy.
Ale nie z genow ksztaltujacych wyglad. Geny nie okrelaja przeciez naraz rozdstawu nosa i sposobu radzenia sobie ze stresem
Tego nie wiemy. A nuż jest jakiś gen, który ma wpływ zarówno na to i na to? Co rusz w genetyce odkrywa się coś, o czym nikt nawet wcześniej nie pomyślał. W każdym razie to DNA i RNA kierują życiem. Od tego, jaki kod mamy w DNA swoich komórek zależy to, kim możemy być. Pomijając już proste zależności gen - cecha. Poweźmijmy drastyczne założenie, że dziecko rodzi się ze zdeformowaną twarzą. Fakt ten wpłynie na to, jak będzie traktowane. Traktowanie wpłynie na jego osobowość. A gdzie źródło całej tej sytuacji? W genach, które nie zadziałały tak jak potrzeba - tworząc nie taką twarz, jaka "była w planach".

A dlaczego dziecko będzie inaczej traktowane? Bo będzie w jakiś sposób inne o reszty. A reszta tę inność od razu zauważy - będzie odstawać od schematu ludzkiego ciała, który mamy zaprogramowany w głowach. A jak zaprogramowany? Ano dokładnie nie wiemy, jednak będzie w jakimś sensie "zapisany w neuronach". A jak powstają neurony tworzące nasz mózg? Są programowane przez geny.

Wspomniane dziecko będzie do nas mniej podobne niż reszta - będziemy uznawali (choć to złe słowo, bo to reakcja raczej nieświadoma), że ma inne od nas geny. Więc będzie dla nas czymś dziwnym i po części konkurencją. Będziemy lepsi w stosunku do ludzi, którzy bardziej nas przypominają - fakt, że akurat ci ludzie się rozmnożą da większe szanse na to, że przekażą dalej "nasze" geny (jeśli są do nas podobni, to mają więcej genów takich samych jak my).

: środa, 9 stycznia 2008, 16:14
autor: Eruantalon
Ale wpływ środowiska ma tu znaczenie drugorzędne. Środowisko wpływa na dane geny powodując rozwinięcie się takiego a takiego fenotypu. Ale to od genów zależy jakie fenotypy -mogą- powstać, to geny wyznaczają granice naszego rozwoju, a środowisko ma jedynie wpływ na to, na ile zbliżymy się do tych granic. Lepiej widać to na poziomie ponadorganizmalnym (jest on złożony z organizmów, więc wszystko, co w nim zachodzi, zależy od właściwości istot go tworzących) - populacja ma jakąśtam fizjologiczną (potencjalną) rozrodczość przy założeniu warunków idealnych, tymczasem w rzeczywistości mamy do czynienia z rozrodczość ekologiczną (rzeczywistą), która jest swego rodzaju wypadkową rozrodczości fizjologicznej i warunków środowiska. Jednak jakiekolwiek by to środowisko nie było, to rozrodczości fizjologicznej nie przeskoczymy. Rozrodczość populacji będzie zależała od liczby płodnych osobników w wieku produkcyjnym. A to, czy osobnik będzie płodny będzie zależało od tego, czy jego geny zaprogramowały funkcjonujący dobrze organizm zdolny do wytwarzania gamet. Tak samo to, czy radzimy sobie ze stresem będzie miało podłoże w naszych genach. Nasz organizm musi być zdolny do funkcjonowania w warunkach stresu - musi być tak zaprogramowany. A programują go geny. Tyle, że w tym przypadku będziemy mieć do czynienia z mechanizmem o wieeeleee bardziej skomplikowanym od tego warunkującego płodność (a i ten wcale nie jest prosty). Człowiek jest zwierzęciem jak każe inne i podlega dokładnie tym samym prawom co inne żywe stworzenia. Nie róbmy z siebie jakichś "wybrańców", bo nimi nie jesteśmy.
W ogole nijak ma sie Twoja wypowiedz do zacytowanego fragmentu.
Tego nie wiemy. A nuż jest jakiś gen, który ma wpływ zarówno na to i na to? Co rusz w genetyce odkrywa się coś, o czym nikt nawet wcześniej nie pomyślał. W każdym razie to DNA i RNA kierują życiem. Od tego, jaki kod mamy w DNA swoich komórek zależy to, kim możemy być. Pomijając już proste zależności gen - cecha. Poweźmijmy drastyczne założenie, że dziecko rodzi się ze zdeformowaną twarzą. Fakt ten wpłynie na to, jak będzie traktowane. Traktowanie wpłynie na jego osobowość. A gdzie źródło całej tej sytuacji? W genach, które nie zadziałały tak jak potrzeba - tworząc nie taką twarz, jaka "była w planach".
Tylko pierwsze zdanie jest sensowne i na temat. A poniewaz nie wiemy, to nie mozemy zakladac, ze tak jest. tak samo, jak z istnieniem Boga. To, ze nie wiemy, czy istnieje, nie stanowi argumentu za tym, by zyc, jakby istnial ; >

: środa, 9 stycznia 2008, 16:20
autor: Emjotka
Eruantalon pisze:
W ogole nijak ma sie Twoja wypowiedz do zacytowanego fragmentu.
Ależ oczywiście, że się do niego ma. Pierwsza reguła czytania ze zrozumieniem: jeśli czegoś nie rozumiesz, przeczytaj to jeszcze raz.
A poniewaz nie wiemy, to nie mozemy zakladac, ze tak jest. tak samo, jak z istnieniem Boga. To, ze nie wiemy, czy istnieje, nie stanowi argumentu za tym, by zyc, jakby istnial ; >
Wiemy, że istnieją geny i wiemy, że te geny programują nasze ciała. Musimy tylko dojść do tego, które co programują. Nie mieszaj w tego bogów i krasnoludków, bo to nie ta bajka.

: środa, 9 stycznia 2008, 16:23
autor: Eruantalon
Ależ oczywiście, że się do niego ma. Pierwsza reguła czytania ze zrozumieniem: jeśli czegoś nie rozumiesz, przeczytaj to jeszcze raz.
oczywiscie, ze nie. To jest taki esej, luzno zbudowany na odpowiedzi na moje stwierdzenie.

A to drugie to zwykly non sequitur.

: środa, 9 stycznia 2008, 16:29
autor: Emjotka
Eruantalon pisze:
Ależ oczywiście, że się do niego ma. Pierwsza reguła czytania ze zrozumieniem: jeśli czegoś nie rozumiesz, przeczytaj to jeszcze raz.
oczywiscie, ze nie. To jest taki esej, luzno zbudowany na odpowiedzi na moje stwierdzenie.
W ogole nijak ma sie Twoja wypowiedz do zacytowanego fragmentu.
Zdecyduj się. Albo jak nie wiesz, co myślisz, to przynajmniej tego nie pisz.
A to drugie to zwykly non sequitur.
Znajdź tam jeden błąd we wnioskowaniu. Jeden malutki błędzik. I wyjaśnij.
Bardzo lubisz używać tego swojego "non sequitur" i nigdy nie przedstawiasz argumentów za tym, że coś faktycznie z czegoś nie wynika. Stosujesz metodę uważam-że-nie-wynika-to-nie-wynika-i-koniec. A że większość ludzi na tym forum pewnie nawet nie wie, co znaczy "non sequitur", to nikt Ci się nie sprzeciwia. Więc możesz w każdym momencie walnąć swoją formułkę i zdezorientować rozmówcę...

: środa, 9 stycznia 2008, 16:38
autor: Eruantalon
Eins - piszesz o tym, ze wplyw srodowiska jest taki a nie inny a konczysz na tym, ze ludzie to zwierzeta. Ja napsialem tylko, ze wplyw srodowiska jakis jest. Wiec nie wiem, jak to zaprzecza mojej tezie, albo jak w ogole do niej sie ma.

Cwaj - Twoj tok rozumowania jest nastepujacy:

Wiem, ze istnieja myszy i ze jedzą ser. Nie wiem tylko, jaki. Zakladam wiec, ze Edamski, a jak sie nie zgadzasz, to porownujesz to do krasnoludkow ; >


I jeszcze zwej prim:
A że większość ludzi na tym forum pewnie nawet nie wie, co znaczy "non sequitur", to nikt Ci się nie sprzeciwia.
No przediez to forum internetowe. Wpisac w gógla, wynik ejst w cwierrc sekundy ; |

: środa, 9 stycznia 2008, 16:48
autor: Emjotka
Eruantalon pisze:Ja napsialem tylko, ze wplyw srodowiska jakis jest. Wiec nie wiem, jak to zaprzecza mojej tezie, albo jak w ogole do niej sie ma.
:shock:
Ale wpływ środowiska ma tu znaczenie drugorzędne. Środowisko wpływa na dane geny powodując rozwinięcie się takiego a takiego fenotypu. Ale to od genów zależy jakie fenotypy -mogą- powstać, to geny wyznaczają granice naszego rozwoju, a środowisko ma jedynie wpływ na to, na ile zbliżymy się do tych granic.
[tu rozwinięcie, przykłady]
Człowiek jest zwierzęciem jak każe inne i podlega dokładnie tym samym prawom co inne żywe stworzenia. Nie róbmy z siebie jakichś "wybrańców", bo nimi nie jesteśmy.
Wychodzisz z założenia, że jak coś piszę, to muszę zaprzeczać Twojej tezie. A ja tylko zaznaczyłam, że geny są tu nadrzędne w stosunku do środowiska i że człowiek (a więc i jego osobowość) działa na tych samych zasadach, co wszystkie zwierzęta. Tylko tyle.
Cwaj - Twoj tok rozumowania jest nastepujacy:

Wiem, ze istnieja myszy i ze jedzą ser. Nie wiem tylko, jaki. Zakladam wiec, ze Edamski, a jak sie nie zgadzasz, to porownujesz to do krasnoludkow ; >
Nie, mój tok rozumowania jest następujący:
Wiemy, że istnieją myszy i jedzą ser. Nie wiemy tylko, co się z tym serem dzieje między zjedzeniem a defekacją. Nie wiemy, w jaki sposób myszy przetwarzają ser. (Wiemy, istnieją geny i kodują cechy organizmu. Nie wiemy tylko, jak dokładnie się to dzieje. Znamy fabrykę /DNA i RNA/ i znamy produkt /fenotyp/, nie znamy dokładnie metody produkcji. )
No przediez to forum internetowe. Wpisac w gógla, wynik ejst w cwierrc sekundy ; |
Poczytaj sobie to i inne fora i wyciągnij wnioski na temat umiejętności i częstości korzystania z googli w naszym wspaniałym społeczeństwie.

: środa, 9 stycznia 2008, 16:51
autor: Eruantalon
Wychodzisz z założenia, że jak coś piszę, to muszę zaprzeczać Twojej tezie. A ja tylko zaznaczyłam, że geny są tu nadrzędne w stosunku do środowiska i że człowiek (a więc i jego osobowość) działa na tych samych zasadach, co wszystkie zwierzęta. Tylko tyle.
Dobra, nieporozumienie komunikacyjne, t.zw. 'niewypal' ; p
Nie, mój tok rozumowania jest następujący:
Wiemy, że istnieją myszy i jedzą ser. Nie wiemy tylko, co się z tym serem dzieje między zjedzeniem a defekacją. Nie wiemy, w jaki sposób myszy przetwarzają ser. (Wiemy, istnieją geny i kodują cechy organizmu. Nie wiemy tylko, jak dokładnie się to dzieje. Znamy fabrykę /DNA i RNA/ i znamy produkt /fenotyp/, nie znamy dokładnie metody produkcji. )
to Ci tlumacze, ze jak nie znamy, to nie mozemy sobie wymyslac dowolnych teoryj i stosowac ich w praktyce jako uniwersalnych i na podstawie rozstawu nosa prowadzicx dywagacje o charakterze ; > OMG, Adolf Hitler.
Poczytaj sobie to i inne fora i wyciągnij wnioski na temat umiejętności i częstości korzystania z googli w naszym wspaniałym społeczeństwie.
1. Uzyty przez mnie zwrot jest dosc podstawowy.
2. To neihc zaczna sie zmieniac, skoro i ja moge ; p

: środa, 9 stycznia 2008, 16:58
autor: Emjotka
Eruantalon pisze: to Ci tlumacze, ze jak nie znamy, to nie mozemy sobie wymyslac dowolnych teoryj i stosowac ich w praktyce jako uniwersalnych i na podstawie rozstawu nosa prowadzicx dywagacje o charakterze ; > OMG, Adolf Hitler.
1. To nie są dowolne teorie, tylko analiza tego, co z czego wynika. Prosiłam o wskazanie błędu we wnioskowaniu - nie doczekałam się.
2. Nie mówimy o rozstawie nosa, a o -wszystkich- cechach fizycznych, o całej fizjonomii.
3. Nie dywagujemy o charakterze (pojęcie nieprezycyjne i z reguły moralnie wartościujące - unikane dzisiaj, szczególnie w psychologii) a o (socjo)typie osobowości.
1. Uzyty przez mnie zwrot jest dosc podstawowy.
2. To neihc zaczna sie zmieniac, skoro i ja moge ; p
Un sot savant est sot plus qu`un sot ignorant... :roll:

: środa, 9 stycznia 2008, 17:02
autor: Eruantalon
1. To nie są dowolne teorie, tylko analiza tego, co z czego wynika. Prosiłam o wskazanie błędu we wnioskowaniu - nie doczekałam się.
2. Nie mówimy o rozstawie nosa, a o -wszystkich- cechach fizycznych, o całej fizjonomii.
3. Nie dywagujemy o charakterze (pojęcie nieprezycyjne i z reguły moralnie wartościujące - unikane dzisiaj, szczególnie w psychologii) a o (socjo)typie osobowości.
1. Wskazalem. Ciekawi mnie, jak wynika z ksztaltu fizjonomii charakter, a potzrebna do tego jest aprioryczna teoria, na ktora czekam ; >
2. Nie ejst to istotne.
3. Moze byc nawet pojecie 'glancyk', istotne jest, bysmy tak samo je rozumieli, wiec wydaje sie wszelako, ze Twoje bedzie lepsze.

: środa, 9 stycznia 2008, 17:05
autor: Emjotka
Eruantalon pisze: 1. Wskazalem.
Wskazałeś tylko, że mnie nie zrozumiałeś...
2. Nie ejst to istotne.
Owszem, jest. Bo nie mówimy o tym, że typujemy człowieka po nosie, tylko po całości jego wyglądu.
3. Moze byc nawet pojecie 'glancyk', istotne jest, bysmy tak samo je rozumieli, wiec wydaje sie wszelako, ze Twoje bedzie lepsze.
Ja staram się być precyzyjna. Ty rzucasz różnymi pojęciami i potem przypisujesz mi sposoby wnioskowania, których nie stosuję i rzeczy, których nie napisałam.

: środa, 9 stycznia 2008, 17:08
autor: Eruantalon
Ja staram się być precyzyjna. Ty rzucasz różnymi pojęciami i potem przypisujesz mi sposoby wnioskowania, których nie stosuję i rzeczy, których nie napisałam.
Bynajmniej.
Ciekawi mnie, jak wynika z ksztaltu fizjonomii charakter, a potzrebna do tego jest aprioryczna teoria, na ktora czekam ; >

: środa, 9 stycznia 2008, 17:09
autor: Emjotka
Nie dostaniesz apriorycznej teorii, bo takich nie tworzę. Dostałeś opis zjawisk. Jeśli Cię nie zadowala i nie potrafisz go odnieść do socjoniki - trudno. Problem w żadnym wypadku nie mój. ;)