O nas (leniwość 9) ;)
Rozwinięcie motywacji niezależnej od impulsów z wewnątrz jedno z najważniejszych zadań jakie my dziewiątki mamy w życiu.Szopa pisze: mysle ze nie potrafilbym sie nawet zmienic dla siebie, bo by mi zabraklo checi do tego.
Każdy z nas dziewiątek kiedy jest zmotywowany przez kogoś jest kreatywny, zdecydowany, pomysłowy itd. Kiedy nie ma motywacji to z własnej inicjatywy nie zrobimy nic i po prostu wegetujemy, przynajmniej ja tak mam.
Wniosek: gdyby nam się chciało to moglibyśmy z fantastycznymi efektami robić wiele fajnych rzeczy.
Gdyby tylko nam się chciało...
A tak pozostaje oglądanie telewizji
9w1
Idziemy na Guinnessa na Temple Bar?
Idziemy na Guinnessa na Temple Bar?
- Szopa
- Posty: 644
- Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 21:13
- Lokalizacja: Zewsząd. Jesteście otoczeni.
Podziwiam Cie jako dziewiatke.. Ale to my tak chyba mamy ze innych motywujemy do roznych rzeczy :)Montez pisze:Rozwinięcie motywacji niezależnej od impulsów z wewnątrz jedno z najważniejszych zadań jakie my dziewiątki mamy w życiu.Szopa pisze: mysle ze nie potrafilbym sie nawet zmienic dla siebie, bo by mi zabraklo checi do tego. :)
Każdy z nas dziewiątek kiedy jest zmotywowany przez kogoś jest kreatywny, zdecydowany, pomysłowy itd. Kiedy nie ma motywacji to z własnej inicjatywy nie zrobimy nic i po prostu wegetujemy, przynajmniej ja tak mam.
Wniosek: gdyby nam się chciało to moglibyśmy z fantastycznymi efektami robić wiele fajnych rzeczy.
Gdyby tylko nam się chciało...
A tak pozostaje oglądanie telewizji :D
Innych zostawmy w spokoju, rozmawiajmy o nas.Szopa pisze:Ale to my tak chyba mamy ze innych motywujemy do roznych rzeczy
Nie chce nam się robić czegokolwiek jeśli nie ma na nas presji z zewnątrz.
Prawda czy fałsz?
Z lektury tematu "Zainteresowania" jasno wynika że najlepiej nam wychodzi nicnierobienie. Mówiąc o "rozwinięciu motywacji niezależnej od impulsów z zewnątrz" mam na myśli wypracowaniu w sobie rzeczywistej chęci do działania. I zrobienie tego tylko i wyłącznie dla siebie.
Heh , to też bolący temat. Chyba jeszcze nigdy świadomie nie stworzyłem konfliktu, jak komuś coś odpyskuję to potem jest mi przykro że go uraziłem (nawet jeśli wiem że zasłużył), nie znoszę być również źle oceniany przez innych.Jędrek pisze:Odważyć się powiedzieć co się naprawdę myśli. Nawet jeśli dojdzie do konfliktu. Zrobić coś nawet jeśli narażę się na krytyczną ocenę innych. Być spontanicznym i dzięki temu się rozwijać.
Mieszkamz dwójką zanajomych, na codzień jak na dłoni wychodzą te wszystkie problemy, które poruszył Jędrek. Nie tylko nie potrafię zrobić zadymy ale nawet nie zwracam im uwagi o małe pierdoły typu zamykanie drzwi od pokoju jak się wychodzi bo szroni. Wydaje mi się że gdybym powiedziałbym coś przykrego to by się obrazili i zostałbym odtrącony.
A możeby tak spróbować...
9w1
Idziemy na Guinnessa na Temple Bar?
Idziemy na Guinnessa na Temple Bar?
Ale przynajmniej w moim wypadku jest tak że jak już zaczne coś robić i biore to na poważnie to będe robił to ze wszystkich sił i się temu bez końca poświęce. Poprostu brakuje nam motywacji A co do presji z zewnątrz to działa ona na mnie bardzo źle bo wtedy się blokuje i tym bardziej nic nie robie Musi inicjatywa działania wyjść odemnie.
Chyba nigdy jeszcze żaden z twoich znajomych "nie przegiął";), bo inaczej opowiadałbyś tu rozstaniu w atmosferze "dalekiej od przyjacielskiej";) Wiem jak to jest, bo sama mieszkałam z BRATOSTWEM ponad rok i znosiłam wiele, a zwłaszcza panoszenie się mojej bratowej w moim własnym mieszkaniu. Robiłam to dokładnie z tych samych pobudek co Ty. Ale któregoś dnia nastąpiło "przegięcie" i pooooszłoooo!Montez pisze: ... Chyba jeszcze nigdy świadomie nie stworzyłem konfliktu, jak komuś coś odpyskuję to potem jest mi przykro że go uraziłem (nawet jeśli wiem że zasłużył), nie znoszę być również źle oceniany przez innych....
Od roku nie mieszkają już ze mną, z bratem się dogadałam i jest OK, natomiast bratowej nie widuję i też jest OK;)
Nie mam też uczucia, że kogokolwiek uraziłam - to była obrona własna;)
MY NIE MóWIMY NIC
ja raczej nie kumuluje w sobie emocji.. :) bo mało ich doznaje, hehe. Za to czasem jestem aż za bardzo uparty. Jak ktoś wg mnie wyraźnie próbuje mnie kontrolować to się zapre i nic mnie nie ruszy, nawet gdyby konsekwencje mojego postępowania były tragiczne dla mnie samego. Jednak to nie przez emocje.. tylko tak mogę pokazać siebie samego... tylko tak pokazuje swoje stanowisko i tyle ;]
Everytime you think you're walking,
You're just moving the ground
Everytime you think you're talking,
You're just moving your mouth
Everytime you think you're looking,
You're just looking down
You're just moving the ground
Everytime you think you're talking,
You're just moving your mouth
Everytime you think you're looking,
You're just looking down
No musze przyznać ze u mnie wygląda to tak samo, równiez się upieram na swoim gdy ktoś próbuje mnie kontrolować, i nawet choćbym wiedział że na tym strace to nie zmienie zdania tylko dlatego aby pokazać że nie dam sobą kierować.Szczurek pisze:ja raczej nie kumuluje w sobie emocji.. bo mało ich doznaje, hehe. Za to czasem jestem aż za bardzo uparty. Jak ktoś wg mnie wyraźnie próbuje mnie kontrolować to się zapre i nic mnie nie ruszy, nawet gdyby konsekwencje mojego postępowania były tragiczne dla mnie samego. Jednak to nie przez emocje.. tylko tak mogę pokazać siebie samego... tylko tak pokazuje swoje stanowisko i tyle ;]