masz cos na mysli konkretniej?Łukasz pisze: przez zapach ...
kazdy ma takie sytuacje ze zarzuca sie mu klamstwo choc tak nie jest, denerwuje to strasznie, ale coz ;P
masz cos na mysli konkretniej?Łukasz pisze: przez zapach ...
.JAK KŁAMAĆ
Kłamstwo nie zawsze jest grzechem. Bardzo często jest znacznie lepiej dla okłamywanego, gdy się p okłamuje, szczególnie wtedy, gdy prawda mogłaby mu sprawić przykrość. Typowe ślicznie dziś wyglądasz, kochanie" jest idealnym przykładem takiego właśnie kłamstwa. Myśl tę można rozwijać, rozwijać, aż dojdziemy do wniosku, że generalnie rzecz biorąc należy i okłamywać wszystkich na każdym kroku, aby byli od rana do wieczora pełni samozachwytu, głębokiej satysfakcji wynikającej z przedstawionej im (kłamliwie) oceny ich sytuacji ogólnej,jednym słowem: szczęśliwi.
Oczywiście jest to szczęście roślinki wegetującej sobie w doniczce na parapecie, roślinki, której obce są kłopoty pozostałych mieszkańców domu, szczęście wynikające z pełnej niewiedzy, ale jednak szczęście.
Ten typ okłamywania bliźniego jest dość prosty w realizacji, kłamiąc należy jednak zachować jeden podstawowy warunek: należy kłamać bardzo konsekwentnie, bez chwili namysłu i bez najmniejszych wahań. Trzeba walić na całego.
W odniesieniu do sytuacji, w której ślicznie dziś wyglądasz" mówimy osobie odrażającej fizyczne metoda wydaje się błędna. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Nie ma takiej obrzydliwej gęby, która po pewnym okresie uporczywego i konsekwentnego komplementowania nie stałaby się twarzą Apolla. W oczach właściciela oczywiście. Nikt nie jest piękny, ani brzydki w czterech ścianach łazi podczas porannego golenia. Piękny lub brzydki się dopiero w oczach bliźnich. ;Pan jest bardzo inteligentny" mówimy idiocie. Idiota na razie je nie wierzy, że bardzo, ale co do tego, że jest inteligentny nie ma najmniejszych wątpliwości, następnego dnia znów mówimy;Pan jest bardzo inteligentny". Po tygodniu idiota jest przekonany ni ko o swojej wysokiej inteligencji, ale powolutku zaczyna przerastać Einsteina.
Nie zawsze kłamiemy z pobudek altruistycznych, chcąc uszczęśliwić bliźniego. Stosunkowe sto kłamiemy, aby utrzymać bliźnich w błędnym przekonaniu na jakiś tam temat, ponieważ to konanie ułatwia nam życie. Pobudki nie mają żadnego wpływu na metodę. Metoda jest zawsze 1 ma: kłamać na całego bez chwili wahania.
Stoimy w grupie bliźnich przed ślicznym zielonym drzewkiem i mówimy: ;O, jakie piękni niebieskie liście ma to drzewko". Ktoś prostuje: zielone". ;Nie. Niebieskie".
W grupce stoi kilku naszych podwładnych lub takich, którym na nas zależy. Najbliższy ; odzywa się natychmiast:Zerwijmy sobie pięknych niebieskich gałązek";Dawno nie widziałem takiego intensywnego błękitu" — mówi zaraz następny.
Po chwili tylko kilku uważa, że liście są zielone ale nic nie mówią. Milczą. To nas oczywiście nie satysfakcjonuje, bo oni tylko milczą, ale swoje wiedzą Należy doprowadzić do tego, żeby wiedzieli nie swoje, tylko-nasze. To już tylko kwestia czasu, pod rankiem, że będziemy konsekwentni. Na ugodowe nieśmiałe propozycje, żeby uznać liście za zielonka--niebieskawe, odpowiadamy wzruszeniem ramion: przecież one są czysto niebieskie - mówimy. ; nie ma w nich żadnego odcienia zielonego. Zielone to niebo. Czy naprawdę uważa pan, że te liście mają kolor nieba"? ;Nie". No właśnie. One są zupełnie te. Niebieskie".
Po pewnym czasie dotychczasowi zwolennicy zieleni coraz częściej w rozmowach z nami i naszymi zwolennikami używają zwrotu ;niebieskie liście". Początkowo nieśmiało, bo wciąż im się to jesz-i wydaje oczywistą bzdurą. Nam mówią oficjalnie: niebieskie, a między sobą szepczą: zielone. Należy pilnować , żeby nie szeptali, ale jeżeli koniecznie chcą sobie szeptać o zielonych liściach, to niech tam. Kiedyś, się znudzi i coraz większą przyjemność będą znajdować w przynależności do grupy wyznającej pogląd nasz, oficjalny.
I potem następuje moment najważniejszy najciekawszy i jednocześnie cel naszego działania zostaje osiągnięty: byli zwolennicy zieleni drzew tak są przyzwyczajeni do określenia ;niebieski liść", że inne określenie po prostu nie przechodzi im przez gardło. Gdzieś tam na dnie duszy pamiętają może, że kiedyś uważali liście za zielone, ale nie potrafią tego wypowiedzieć. Na pytanie: ;Jaki kolor ma liść klonu?" Niebieski" odpowiadają natychmiast i coraz bardziej szczerze.
I gdy po kilku latach nagle przyznamy się do pomyłki, postanowimy zerwać z okresem błędów, powiemy, że tu i ówdzie zdarzają się liście w pewnych Okresach troszeczkę zielonkawe na koniuszku ; oni pierwsi będą protestować, że nic podobnego.
Ten przydługi wywód miał za zadanie przekonać Państwa, że kłamiąc nie wolno się nigdy oglądać ma stopień prawdopodobieństwa naszego kłamstwa.
O. Tu doszliśmy do problemu trudnego, ale nie bez wyjścia. Wielu z nas nie ma predyspozycji psychicznych do mówienia nieprawdy w żywe oczy. Są ludzie, którzy na pytanie: ;Gdzie byłeś wczoraj po południu?" czerwienią się od stóp do głów, mimo że wczoraj po południu leżeli sobie grzecznie na kanapie i czytali gazetę. Oczywiście może się nasunąć pytanie, jaką gazetę i na czyjej kanapie, ale załóżmy, że i kanapa, i gazeta były niewinne. Ludzie ci już W szkole na pytanie: Kto zjadł Zosi kanapkę z serem?" (pokrywali się purpurą i nic nie pomagały dalsze tłumaczenia, ani nawet przyznanie się do winy prawdziwego kanapkożercy.
Jeżeli tacy właśnie jesteśmy; musimy sobie zdać sprawę z tego, że słowa, którymi się posługujemy, to pojęcia umowne. Dla określenia koloru zielonego posługujemy się słowem zielony, dla niebieskiego niebieski. Nazwanie zielonych liści liśćmi niebieskimi powoduje czerwienienie się.
Ale pomyślmy przez chwilę, że ta czerwień występująca na policzki, to jest żółć. Po prostu nazwijmy sobie pewne kolory inaczej. Umówmy się z samym sobą, że pogodne niebo reprezentuje kolor najbardziej zielony z zielonych, a młoda trawka jest niebieska.
Dlaczego koniecznie, przez całe życie, takiego co się podlizuje kierownikowi nazywamy lizusem, a czynność lizusostwem? Umówmy się z samym sobą, że to, co on robi, to jest ostra krytyka, a on sam jest bezkompromisowym bojownikiem i odważnym wytykaczem błędów kierownika. Ostatecznie przyzwyczailiśmy się do tego, że rozmowa, w której wszyscy uczestnicy zgadzają się ze sobą we wszystkich punktach ; nazywa się dyskusją. Kwestia przyzwyczajenia ; nic ponadto. Oczywiście, samego siebie okłamać jest najtrudniej. Okłamując samego siebie postępujemy po;dobnie jak w przypadku okłamywania bliźnich. Na należy w dalszym ciągu pamiętać o żelaznej konsekwencji, nieoglądaniu się na fakty, no i o wyższym celu, który nam przyświeca. Celem tym jest oczywiście osiągnięcie pełni szczęścia, której serdecznie wszystkim życzę.
Jestem 9 ...i oczywiście , że kłamie ale naprawde rzadko. Nie przypominam sobie sytuacji kiedy skłamałam dla własnych korzyści. Jeśli nie mówię prawdy to dlatego, że kłamstwo wydaje mi sie mniej krzywdzące (zawsze staram sie to dobrze przemysleć)Szopa pisze:Klamiemy? No wlasnie, podobno kazdy klamie.
W jakich sytuacjach klamiemy? Mamy wyrzuty sumienia?
Ten opis potwierdza moje doświadczenia z dwoma Dwójkami. Faktem jest, że były bardzo chore, ale dla mnie świadczy to tylko o tym, że w Dwójkach jest "ukryty potencjał". W Dzieiątkach nie ma tego i nie sądzę, żeby którakolwiek 9 nawet w przybliżeniu potrafiła dokonać tego, co potrafi dokonać chore 2 z drugim człowiekiem.Dwójka potrafi świetnie manipulować ludźmi i dyrygować nimi jak orkiestrą, wywołując poczucie winy o sile niepokojącego cresecendo lub ledwie zauważalnego szeptu. Manipulują ludźmi napuszczając ich na siebie nawzajem, a co gorsze potrafią jeszcze nastawić daną osobę samą przeciwko sobie. Ludzie bywają zaszokowani, kiedy zdają sobie sprawę z tego w jakim stopniu intrygi niezdrowych Dwójek odciągają ich od własnych spraw. Dorośli mężczyźni i dorosłe kobiety, głowy rodzin i szefowie wielkich korporacji pod wpływem działań Dwójek stają się kłębiek nerwów. Podkopując u innych ludzi ich wiarę w siebie, wzbudzając u nich poczucie winy i wywołując dezorientację, niezdrowe Dwójki zbijają innych z tropu własnych manipulacji.
Źródło: Riso, Hudson - "Enneagram, a typy osobowości"
Ja robię takie rzeczy i nie czuję, żebym się przy tym oszukiwał. Mogę nawet powiedzieć, że często przynosi mi to satysfakcję. Myślę, że największą obawę w takim przypadku może budzić nie to, że stracimy cenną rzecz, ale to, że nie zostaniemy za to w żaden sposób wynagrodzeni. Podobnie jest z czasem, jaki poświęcamy innym.Grin_land pisze: Sądzę że autor miał na myśli interpretację podaną przez VwR, jedyna osoba którą oszukują przy tym "weź to twoje" są one same- bo jednak 9 oszukuje się sama że ta rzecz nie jest jej potrzebna. Czasem nawet czuje podświadomie żal do ludzi bo nikt nigdy nie postąpi tak samo wobec niej-ale to są momenty wg moich obserwacji. Chyba że to zdrowa i świadoma 9.