Czy Ósemki płaczą?
-
- Posty: 27
- Rejestracja: sobota, 12 lutego 2011, 11:13
Re: Czy Ósemki płaczą?
Ja zawsze jak widzialem kogos placzacego, to nie myslalem np: "biedny dzieciak", tylko: "kur*a!!, Po co on to robi", "co za beksa" itp.... Jak mi zaczynają w samotności lecieć łzy, to się zawsze szybko po tym otrząsam, mam plany, że się zmienie i one są aktualne do końca dnia> Następnego dnia jest tak jak bylo. Kiedy w chwilach moich łez ktos do mnie podejdzie i będzie chciał mnie pocieszyć, lub mi "pomóc", staję się zimny, zamykam się na prawie 100%, nie umiem wykrztusić słowa itp. Jeżeli podejdzie ktoś kto płacz u mnie wywyolal, to gdy bedzie chcial przeprosic... pop prostu mu się nie uda
Chyba wszystkie ósemki tak mają, że nie umieją przepraszać, wybaczać, na długo pamiętają wyrządzone im krzywdy. Osobiście móiąc, ja nie chce by mnie ktoś przpraszał, tylko wole usleszec obietnice, ze nigdy tego więcej nie zrobi,a zamiast wybaczać wole po prostu zapomnieć, jakkolwiek to jest nmożliwe.
Kiedy to ja wywolam u kogoś placz, to w ogole nie mam podejscia emocjonalnego, po prostu uważam to za słabość i akt manipulacji
Czy wszystkie ósemki nie umieją zaufać DO KOŃCA?? Wy też wyczujecie zawsze jakiś podstęp??
_______________________
8w7
Chyba wszystkie ósemki tak mają, że nie umieją przepraszać, wybaczać, na długo pamiętają wyrządzone im krzywdy. Osobiście móiąc, ja nie chce by mnie ktoś przpraszał, tylko wole usleszec obietnice, ze nigdy tego więcej nie zrobi,a zamiast wybaczać wole po prostu zapomnieć, jakkolwiek to jest nmożliwe.
Kiedy to ja wywolam u kogoś placz, to w ogole nie mam podejscia emocjonalnego, po prostu uważam to za słabość i akt manipulacji
Czy wszystkie ósemki nie umieją zaufać DO KOŃCA?? Wy też wyczujecie zawsze jakiś podstęp??
_______________________
8w7
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Czy Ósemki płaczą?
Karol jesli chodzi o zaufanie, to jest na ten temat osobny watek.
Mam potrzebe uporzadkowac tu pewne sprawy. Zwlaszcza te rozdmuchane przez yusti. Jest kilka sytuacji zwiazanych z placzem:
Jesli ja wywolam placz u kogos i jest to blahe, to jak Pablo napisal, irytuje mnie to i tylko jeszcze staje sie bardziej zezloszczony. Jesli mam poczucie, ze przegialem pale, zapedzilem sie, to czuje sie jakos glupio, ale nie bede zaraz kogos pocieszac, tylko przeczekam az emocje opadna.
Jesli ktos zwyczajnie placze i jest to oczekiwaniem na jakas moja reakcje czy pocieszenie to niestety ale ja nie umiem pocieszac innych. Moje pocieszenia wywoluja zazwyczaj jeszcze wiekszy placz Dlatego nic nie robie, nie reaguje. Bo nie robie czegos kiedy mam poczucie wymuszenia no i z tegopowodu jak wczesniej: jakbym sie juz wysilil na pocieszenie to byloby ono zimno racjonalne i zgodne z faktami a nie wymyslone na potrzebe sytuacji, zeby cos owijac w bawelne lub wate cukrowa.
Placz dziecka jest najczesciej proba jakich korzysci. Dzieci placza zanim naucza sie mowic i jest to ich sposob na komunikacje, zeby dac znac doroslym. Niestety wielu rodzicow przegapia ten moment, zeby dziecko sklonic do rozmowy nt potrzeb zamiast tylko oddzialywac placzem. Trzeba w pewnym momencie umiec oddzielic kiedy dziecko manipuluje placzem a kiedy cos naprawde sie stalo. Dla dzieci zawsze znajde cierpliwosc i chec pocieszenia ich, jesli cos im sie stalo.
Druga strona medalu placzu dziecka jest to, ze dzieciece problemy wydaja sie bardzo male w oczach doroslego. Ale dzieci maja inna skale, nie wiedza jak radzic sobie ze stresem i problemami, dlatego trzeba je czasem pocieszyc. Wydaje mi sie, ze umiem rozroznic te dwa rodzaje placzu.
Moj placz w samotnosci to moja sprawa.
Wlasciwie ja tez tak czesto mam. Nie oczekuje na przeprosiny, wiele dla mnie nie znacza. Bo dla mnie ludzie wiecej mowia swoimi czynami niz slowami.KarolMXXXXXXXXXX pisze:Osobiście móiąc, ja nie chce by mnie ktoś przpraszał, tylko wole usleszec obietnice, ze nigdy tego więcej nie zrobi,a zamiast wybaczać wole po prostu zapomnieć, jakkolwiek to jest nmożliwe.
Mam potrzebe uporzadkowac tu pewne sprawy. Zwlaszcza te rozdmuchane przez yusti. Jest kilka sytuacji zwiazanych z placzem:
- -wywolanie placzu u kogos przez osemke,
-czyjs placz jako wymuszenie reakcji
-placz dziecka
-placz osemki w samotnosci
Jesli ja wywolam placz u kogos i jest to blahe, to jak Pablo napisal, irytuje mnie to i tylko jeszcze staje sie bardziej zezloszczony. Jesli mam poczucie, ze przegialem pale, zapedzilem sie, to czuje sie jakos glupio, ale nie bede zaraz kogos pocieszac, tylko przeczekam az emocje opadna.
Jesli ktos zwyczajnie placze i jest to oczekiwaniem na jakas moja reakcje czy pocieszenie to niestety ale ja nie umiem pocieszac innych. Moje pocieszenia wywoluja zazwyczaj jeszcze wiekszy placz Dlatego nic nie robie, nie reaguje. Bo nie robie czegos kiedy mam poczucie wymuszenia no i z tegopowodu jak wczesniej: jakbym sie juz wysilil na pocieszenie to byloby ono zimno racjonalne i zgodne z faktami a nie wymyslone na potrzebe sytuacji, zeby cos owijac w bawelne lub wate cukrowa.
Placz dziecka jest najczesciej proba jakich korzysci. Dzieci placza zanim naucza sie mowic i jest to ich sposob na komunikacje, zeby dac znac doroslym. Niestety wielu rodzicow przegapia ten moment, zeby dziecko sklonic do rozmowy nt potrzeb zamiast tylko oddzialywac placzem. Trzeba w pewnym momencie umiec oddzielic kiedy dziecko manipuluje placzem a kiedy cos naprawde sie stalo. Dla dzieci zawsze znajde cierpliwosc i chec pocieszenia ich, jesli cos im sie stalo.
Druga strona medalu placzu dziecka jest to, ze dzieciece problemy wydaja sie bardzo male w oczach doroslego. Ale dzieci maja inna skale, nie wiedza jak radzic sobie ze stresem i problemami, dlatego trzeba je czasem pocieszyc. Wydaje mi sie, ze umiem rozroznic te dwa rodzaje placzu.
Moj placz w samotnosci to moja sprawa.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Mi zdarza się płakać tylko w sytuacji, gdy jestem wiem, że dzieje się coś złego na co zupełnie nie mam wpływu...i nie jest to wtedy wielki smutek = płacz, a ogrooooomna złość = płacz, którego nienawidzę u siebie, bo wtedy czuje się cholernie słaba, krucha, nieporadna, bezsilna, zrezygnowana...dlatego dłuuuugo nie zdarzyło mi się płakać, chyba, że jestem przed, ale wtedy to sprawka hormonów, a nie moja. ;p hehehe... Ale nienawidzę płaczu, szczególnie u siebie, ale u innych też. Krępujące, przykre, nic nie wnoszące, odsłaniające, a właściwie to obnażające słabość danego człowieka.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Byłam świadkiem szlochu ósemki. Parę razy. Za każdym razem chodziło o kobietę. Ale nie wiem, czy "alko-smęty sentymenty" są obrazem prawdziwego żalu ósemki. Za każdym razem płacz nastawał po ostrej libacji. A libacja nastawała po ostrych kłótniach z tą kobietą itd.
Ach ten wredny, babski gatunek siejący zniszczenie
Zauważyłam dziwną przypadłość, że ta ósemka czując się zraniona z powodu X, potrafi w ramach... masochizmu? rzucić wszystko to, co ma dla niej sens: praca, znajomi, pasje... Daleko odpływa od siebie. Od tego swojego poukładania.
Ach ten wredny, babski gatunek siejący zniszczenie
Zauważyłam dziwną przypadłość, że ta ósemka czując się zraniona z powodu X, potrafi w ramach... masochizmu? rzucić wszystko to, co ma dla niej sens: praca, znajomi, pasje... Daleko odpływa od siebie. Od tego swojego poukładania.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Czy Ósemki płaczą?
Moim zdaniem jest zupełnie na odwrót... Nie mam na myśli tego, że należy płakać zawsze i wszędzie, nie bacząc na okoliczności, ale w płaczu nie ma niczego złego. Odmawianie sobie prawa do płaczu to jak odmawianie sobie prawa do śmiechu. I tak, i tak wyrażasz swoje emocje. To nie jest słabość, wyrażanie ich. To siła, że potrafisz przyznać się przed sobą i przed światem, że nie jesteś zimnym głazem, że nie masz serca z kamienia. Odwaga, bo potrafisz przyznać się, że gdzieś tam jest w tobie krztyna człowieczeństwa, wrażliwości.Nienawidzę płaczu, szczególnie u siebie, ale u innych też. Krępujące, przykre, nic nie wnoszące, odsłaniające, a właściwie to obnażające słabość danego człowieka.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Czy Ósemki płaczą?
@Intan
Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i onstruktywnych korzyści z płaczu.
Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i onstruktywnych korzyści z płaczu.
Ciekawe porównanie płaczu do śmiechu. To są dwa sposoby wyrażania skrajnych emocji ale chyba przyznasz, że czasem nie dobrze jest śmiać się z pewnych rzeczy - cóż tak samo jest z płaczem, nie ma co płakać z wielu powodów Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.Odmawianie sobie prawa do płaczu to jak odmawianie sobie prawa do śmiechu. I tak, i tak wyrażasz swoje emocje. To nie jest słabość, wyrażanie ich. To siła, że potrafisz przyznać się przed sobą i przed światem, że nie jesteś zimnym głazem, że nie masz serca z kamienia. Odwaga, bo potrafisz przyznać się, że gdzieś tam jest w tobie krztyna człowieczeństwa, wrażliwości.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
Dlatego wyrażanie emocji lepiej zostawić dla tych pozytywnych.
Dlatego wyrażanie emocji lepiej zostawić dla tych pozytywnych.
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Nie zgadzam się! Ja, owszem, osobiście przeżywam emocje intensywniej, kiedy płaczę lub się śmieję, ale kiedy mam ochotę, by płakać, ale się powstrzymuję i powstrzymuję, i tak w kółko - to je dopiero wzmacnia. I wybucham w najmniej odpowiednim momencie. Lepiej wypłakać się na zaś i mieć spokój.Ninque pisze:Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
Wypowiedź wyżej. No ale może Ósemki to takie dziwne stworzenia, że ich to nie dotyczy - albo wybuchają nie płaczem, tylko gniewem, co dla nich niczym dziwnym nie jest... Ech, dziwny typ!baby_kapar pisze:Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i konstruktywnych korzyści z płaczu.
Nie twierdzę, że trzeba płakać zawsze, ilekroć tylko poczujesz smutek. Ale są takie sytuacje, że wręcz jest to dziwne, kiedy ktoś nie płacze - i o takie sytuacje głównie mi chodziło w poprzednim poście. Przykładowo: pogrzeb, o... Co da płacz? No, nikt ci za to nie zapłaci, ale sam poczujesz się lepiej. A przynajmniej powinieneś. Tak sądzę. Płacz nie jest w niczym gorszy od śmiechu i nie rozumiem, czemu niektórzy tak go sobie odmawiają.Nie ma co płakać z wielu powodów Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Czy Ósemki płaczą?
Ninque-to zależy od człowieka, enneatypu, sposobu radzenia sobie z emocjami. Mi na przykład przynosi ulgę głosne ich wyrażenie, obojętnie czy gniew czy płacz. Uniwersalne rady nie są dobre.
i stać się przesadnie kontrolującym się i sztywnym człowiekiem . Grunt to umieć zachować umiar, jeśli z silnymi emocjami tak wogóle się da.Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Czy Ósemki płaczą?
Ja się zgadzam z obiema wypowiedziami. Wyrażanie emocji może je intensyfikować oraz tłumienie emocji może je wzmacniać. Popadając w płacz można wejść w samonapędzający sie tunel emocji, które zaczną się wylewać, to nie jest pożyteczne. Można też emocje tłumić, a one znajdą sobie wyjście inną drogą - a jak już się to stanie, to raczej ze stratą niż zyskiem. Wniosek? Najlepsze jest wyważenie. W kwestii płaczu jest to dla mnie płacz, kiedy jestem sam, ale i tak nie odczuwam takiej potrzeby więc...Intan pisze:Nie zgadzam się! Ja, owszem, osobiście przeżywam emocje intensywniej, kiedy płaczę lub się śmieję, ale kiedy mam ochotę, by płakać, ale się powstrzymuję i powstrzymuję, i tak w kółko - to je dopiero wzmacnia. I wybucham w najmniej odpowiednim momencie. Lepiej wypłakać się na zaś i mieć spokój.Ninque pisze:Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
To prawda, ale nie ma też praktycznych korzyści z zasiania spustoszenia przez wybuch gniewu.Intan pisze:Wypowiedź wyżej. No ale może Ósemki to takie dziwne stworzenia, że ich to nie dotyczy - albo wybuchają nie płaczem, tylko gniewem, co dla nich niczym dziwnym nie jest... Ech, dziwny typ!baby_kapar pisze:Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i konstruktywnych korzyści z płaczu.
Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie. Ja widzę to tak, że żal jest nam uczuć i wspomnień związanych z bliską osobą niż tej osoby. Trudno to wyjasnić. Jak byłem na pogrzebie to obserwowałem strumień myśli i emocji przechodzących przeze mnie i uświadamiałem sobie co dla mnie ta osoba w grobie znaczyła, zamiast płakać na jej utratą. Właściwie samo wyrażenie "utrata kogoś" jest tu znamienne, bo ludziom sie wydaje, że coś/kogoś stracili, jakby tego kogoś mieli jako część siebie - ale to znamienność neurotycznej choroby naszych czasów. Ja przeżywałem to wewnętrznie i jakby "obok siebie" a nie zewnętrznie. I to do tego stopnia, że moja mama zrobiła mi awanture o to, iż nie okazałem żadnego smutku tylko byłem "zimny" jak trup w jej oczach. A ja wcale bym się nie poczuł lepiej przez płacz, było mi dobrze z ty silnym strumieniem pozytywnych wspomnień i emocji.Intan pisze:Nie twierdzę, że trzeba płakać zawsze, ilekroć tylko poczujesz smutek. Ale są takie sytuacje, że wręcz jest to dziwne, kiedy ktoś nie płacze - i o takie sytuacje głównie mi chodziło w poprzednim poście. Przykładowo: pogrzeb, o... Co da płacz? No, nikt ci za to nie zapłaci, ale sam poczujesz się lepiej. A przynajmniej powinieneś. Tak sądzę. Płacz nie jest w niczym gorszy od śmiechu i nie rozumiem, czemu niektórzy tak go sobie odmawiają.Nie ma co płakać z wielu powodów Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
Tym sposobem ludzie widzą we mnie zimnego drania?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Masz oczywiście rację ale poczekajmy do pogrzebu Twojej mamy.
Podobnie jak ktoś traci dziecko trudno mi jego żal nazwać neurotycznym, tak tracą też cząstkę siebie.
Podobnie jak ktoś traci dziecko trudno mi jego żal nazwać neurotycznym, tak tracą też cząstkę siebie.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
-
- Posty: 796
- Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58
Re: Czy Ósemki płaczą?
Trochę to zabrzmiało piątkowo... Nie wiem w jakim stopniu bliska była Ci ta osoba, na której pogrzebie byłeś i co miało wpływ na to, że towarzyszyły Ci takie, a nie inne emocje. Jednak myślę, że uczucia utraty kogoś bliskiego bywają o wiele bardziej złożone i są zależne np od okoliczności śmierci. Inny jest ból i inne emocje, gdy umiera babcia w wieku 90 lat, inne gdy ktoś umiera nagle na zawał, inne gdy po długiej i ciężkiej chorobie, a jeszcze inne gdy młoda osoba popełnia samobójstwo.baby_kapar pisze:Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie. Ja widzę to tak, że żal jest nam uczuć i wspomnień związanych z bliską osobą niż tej osoby. Trudno to wyjasnić. Jak byłem na pogrzebie to obserwowałem strumień myśli i emocji przechodzących przeze mnie i uświadamiałem sobie co dla mnie ta osoba w grobie znaczyła, zamiast płakać na jej utratą. Właściwie samo wyrażenie "utrata kogoś" jest tu znamienne, bo ludziom sie wydaje, że coś/kogoś stracili, jakby tego kogoś mieli jako część siebie - ale to znamienność neurotycznej choroby naszych czasów. Ja przeżywałem to wewnętrznie i jakby "obok siebie" a nie zewnętrznie. I to do tego stopnia, że moja mama zrobiła mi awanture o to, iż nie okazałem żadnego smutku tylko byłem "zimny" jak trup w jej oczach. A ja wcale bym się nie poczuł lepiej przez płacz, było mi dobrze z ty silnym strumieniem pozytywnych wspomnień i emocji.
Nie wiem czy uważanie emocji w takiej sytuacji za neurotyczne ma jakiś pożyteczny skutek. Emocje są jak zmysły, pomagają postrzegać rzeczywistość wokół. Doszukiwanie się ich przyczyn w sobie może prowadzić do różnych dziwnych konsekwencji, samonakręcania się, odcinania itp To tak jakby biegł na mnie wściekły pies, a ja bym się zastanawiał skąd to dziwne napięcie w nogach i roztrzęsione ręce, chyba mi poziom zdrowia opadł, może przeczytam jakiś poradnik, bo taki neurotyk ze mnie
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Czy Ósemki płaczą?
Gdy na mnie biegł rozwścieczony pies, ja miałem w głowie już plan gdzie go kopnąć. Nie bałem się a czułem lekką ekscytację i skopałem tego rottweilera czy co to tam było. Wtedy także pojawiła mi się myśl "to zaiste interesujące, czy nie powinienem się bać?" Ja wewnętrzne procesy biorę najczęściej z pozycji obserwatora i bynajmniej nie sądze, żeby miało to wiele wspólnego z niższym poziomem zdrowia czy połączeniem z 5. Ja emocje odczuwam i je przeżywam, ale na innym biegu.
Ja nie czuje strachu, czy takich emocji w sytuacjach jak opisane, czuje je w zupełnie innych momentach.
Wątku z neurotycznością w kwestii "utraty kogoś" nie chce mi się narazie głębiej wyjaśniać, bo w sumie kiedyś to już próbowałem to wyjaśnić i niewiele z tego wynikało. Mam takie opinie po przeczytaniu Neurotycznej osobowości naszych czasów i tego typu pozycji o koncentracji ego na zewnętrznej rzeczywistości itp.
Ja nie czuje strachu, czy takich emocji w sytuacjach jak opisane, czuje je w zupełnie innych momentach.
Wątku z neurotycznością w kwestii "utraty kogoś" nie chce mi się narazie głębiej wyjaśniać, bo w sumie kiedyś to już próbowałem to wyjaśnić i niewiele z tego wynikało. Mam takie opinie po przeczytaniu Neurotycznej osobowości naszych czasów i tego typu pozycji o koncentracji ego na zewnętrznej rzeczywistości itp.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Czy Ósemki płaczą?
Dlatego napisałem, że ogólnie masz rację, natomiast w przypadku najbliższej rodziny to nie tylko ego ale realnie konkretna część danej osoby. Geny również bolą a najbardziej rodziców.baby=kapar pisze:Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Czy Ósemki płaczą?
Niestety często płaczę. Jednak w 95% przypadków moje łzy nie są spowodowane smutkiem, nieszczęściem, ale złością, bezsilnością, rzadziej zdenerwowaniem.
Jest to dla mnie skrajnie żenujące przeżycie, szczególnie gdy w pobliżu znajdują się inni ludzie.
Jest to dla mnie skrajnie żenujące przeżycie, szczególnie gdy w pobliżu znajdują się inni ludzie.
Being alone isn't so bad considering most people are shit.