Ja jeszcze nie Pan, Panno Green Poza tym napisałem „czasami”Green Eyes pisze:no no, prosze nas niewiast tak bardzo nie splycac Panie Kapeluszu"Nigdy nie ustępują" tylko fanatycy własnego ego, ale za to ich czasami kochacie Wink
Naprawdę muszę? Chodzi mi o bycie tandetną i pustą panną w stylu niejakiej Frytki – tej, która z Kenem zasłynęła tym i owym.Green Eyes pisze:mozesz to rozwinac ?bycie „frytką”
Hm, wiem, że to trudno zdefiniować. Jest, to kwestia wyczucia. Pisząc o olewaniu miałem na myśli taką sytuację, w której problem dla Ciebie ważny i na poważnie przedstawiany jest zupełnie bagatelizowany przez drugą stronę. Próbujesz dotrzeć, mówisz o tym, raz, potem drugi, a tu dalej to samo, ktoś mówi zdawkowe „tak jasne” i nic sobie dalej nie robi z tego, że Tobie zależy.vodka :) pisze:właśnie - ciężko ustalić, gdzie wy tą granicę widzicie.. jak za mało wolności, to źle.. ale jak za dużo, to też niedobrze - bo to już olewanie...olewanie drugiej osoby, brak poszanowania minimum prywatności
Bingovodka :) pisze:i pewnie jeszcze "nie można", "trzeba", "powinieneś"słowa: „nigdy”, „zawsze”, „każdy”, „Zenek na Twoim miejscu…” są oględnie mówiąc bardzo niemile widziane.
Ponadto rzecz oczywista – szacunek, nieszantażowanie odejściem i nie wykorzystywanie w kłótni wiedzy o czułych punktach. Nie chodzi mi bynajmniej o cukierkowy związek, ale o taki „perwer”, w którym nawet wypowiedziane w pozornej złości określenie „Ty wredna małpo” brzmi jak „uwielbiam Cię kochany stworze”.