SuperDurson pisze:Każdy zdrowy człowiek, jest w pewnym sensie egoistą.
To bardzo interesujące stwierdzenie. Biorąc pod uwagę, że to właśnie Szóstka monitoruje uważnie wszelkie oznaki "nieuczciwości" i "egoizmu" u innych i łatwo przykleja takie łatki.
Ja bym raczej powiedziała, że każda niezdrowa osoba jest w pewnym sensie egoistą. Troszczenie się o własne interesy i nie spełnianie oczekiwań innych we wszystkim nie jest objawem egoizmu. Celowe wykorzystywanie innych dla własnych potrzeb i korzyści jest.
SuperDurson pisze:Jeżeli rozdam wszystko za darmo - to kto inny przeje moje zasoby. To jak dawać wciąż po 5zł temu samemu przepitemu żebrakowi.. który je lekką ręką wyda, zamiast pomnożyć. A ty tyraj dalej..
Nie widzę nic złego, aby dać 2 lub 5 złotych bezdomnej osobie. Osatecznie nikt nie żebrze, aby dorobić się w łatwy sposób fortuny. W gruncie rzeczy dużo z tych osób ma poważne zaburzenia psychiczne. Zostali odtrąceni przez najbliższych i społeczeństwo, i w konsekwencji wylądowali na ulicy. To są też ludzie. Rzadko to robię, ale czasami wdaję się w rozmowę z taką osobą i wtedy ona opowiada mi dlaczego wylądowała na ulicy. Usprawiedliwia się w ten sposób dlaczego bierze pieniądze. To jest dla mnie potwornie ciężkie, bo mam natychmiast poczucie winy i chcę agresywnie ofuknąć osobę i ucieć od nieprzyjemnej sytuacji i nieprzyjemnych uczuć, ale tłumaczę sobie, że każdy człowiek chce być wysłuchany przez drugiego. Jeżeli 2, czy 5 złotych, to jest dla mnie tylko monetą, której utrata nic mi nie robi, to mogę ją dać. W sumie to najłatwiej i najtaniej jest dać biednemu 2 złote i czuć się dobrym człowiekiem. Jak nie chcę, to mogę nie dawać, ale jak dam, to mnie nie obchodzi, co osoba zrobi z tymi pieniędzmi. Jest dużą przesadą mówienie, że żebrak wydaje lekką ręką moje pieniądze, bo kupił sobie za to butelkę piwa. Rząd obciąża mnie ogromnymi podatkami i wydaje lekką ręką moje pieniądze nie pomnażając ich, ale wpędzając społeczeństwo w coraz większe długi. Jakby to jeszcze szło na polepszenie życia ludzi: opiekę socjalną, edukację, ubezpieczenie zdrowotne..., ale nie. A więc, nie godzę się na to, że rząd usa wszczyna wojny, kolorowe rewolucje, wspomaga banki i biznes w bilionach bilionów dolarów, oraz żyje sobie dostatnio z moich pieniędzy i pożycza na te cele, a obywatel automatycznie jest zobowiązany spłacać te pożyczki. Muszę płacić podatki, bo jak nie zapłacę, to mnie wsadzą do więzienia. Jak mam zbędne 2 złote w kieszeni, to mogę je wydać jak chcę. Widzę żebraka, to dam mu mając nadzieję, że kupi sobie coś do jedzenia, ale jak ma taką potrzebę, to niech idzie i kupi sobie butelkę piwa na moje konto. Trzeba mieć odpowiednią perspektywę i nie skupiać swoich frustracji na tych, co obywają się ochłapami i wyzbyć się tego chorego przekonania, że żebracy w jakiś przebiegły i wyrafinowany sposób przejadają/przepijają moje zasoby, bo żebrzą o 2 złote, które mogę dać lub nie.
I nie bierz Dursonie tego personalnie, bo to co napisałam jest stwierdzeniem moich przkonań, a nie próbą rozpoczęcia dyskusji. Zbyt często słyszę jak ludzie rozprawiają z wielkim rozemocjonawaniem o tym jak niemoralnie jest dawanie żebrakowi drobnych pieniędzy, bo ci ludzie sami sobie są winni, że znaleźli się w takiej sytuacji, ale jak zwróci się komuś uwagę na temat podatków, które są zmuszeni prawnie płacić i jak mało mają do powiedzienia w jaki sposóbh te pieniądze będą wykorzystane, to milczą i nie mają nic do powiedzenia na ten temat.
W gruncie rzeczy, to uważam, że Szóstki - na poziomie emocjonalnym - dość dobrze rozumieją tego rodzaju zagadnienia i mają dużą dozę współczucia dla tych, którym się źle powodzi. Jakkolwiek, często nie chcą się do tego otwarcie przyznać. Boją się swoich lęków i słabości, a więc ktoś wylękniony i słaby jest dla nich odpychający, bo wzmaga w nich te same uczucia, które mają w sobie. Wydaje mi się, że mają w głowie przekonanie, że lepiej wykorzystywać niż być wykorzystanym. Potrzebują silnych ludzi w swoim życiu, ale łączą się ze słabymi, a potem mają pretensję, że słaby się nie sprawdza. Podejrzewma, że nie lubią dzieci i małych zwierząt domowych, bo to jest dla nich kwintntesencja poddaństwa, nieporadności i wylęknienia. Pragną, aby ktoś inny przejął kontrolę w ich życiu, a jednocześnie nie potrafią oddać nikomu kontroli nad sobą. Podziwiają siłę, moc, dobrobyt i przedsiębiorczość, ale jak ktoś taki stanie na ich drodze, to obawiają się takiej osoby i zaczynają z nią walczyć, i jak mogą, to forsują wtedy własną wolę. Generalnie nie są egoistyczne, ale postrzegają świat jako egoistyczny i biorą sobie do głowy, że one też takie muszą być, aby przetrwać.