Antyfobiczna Szóstka kontra Ósemka - decydujące starcie...
A ja jak czytam socjoniczny opis ENFj, zaczynam się zastanawiać, czy nie tkwi we mnie kilka typów charakterów na raz ^^
Chociaż zniewalanie talentem "krasomówczym" i zbytnia formalność to już chyba przesada
Ojoj, to mi teraz zamieszałeś. A mam w planach zostanie psychologiem ^^
Chociaż zniewalanie talentem "krasomówczym" i zbytnia formalność to już chyba przesada
Ojoj, to mi teraz zamieszałeś. A mam w planach zostanie psychologiem ^^
Kontrfobiczne 6w5+w7, ENTp. Istota kontrowersji.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Dlaczego uważam się za kontrfobijne 6?
Jest wiele powodów. Pierwszy z nich jest taki, że opis fobijnej szóstki zupełnie nie pasuje do mojej postawy. Zawsze szedłem pod prąd (mimo wewnętrznej potrzeby bycia w dobrych stosunkach z ludźmi), właśnie dlatego, że obawiałem się braku akceptacji, celowo pokazywałem swoją oryginalność, tak że nie pasowałem do otoczenia, by mi przestało zależeć i bym mógł powiedzieć: Wisicie mi! Ostatecznie moja pewność siebie wzrosła i mimo że lęk socjalny nadal pozostaje moim największym (inne mocno przełamywalem wcześniej).
Hm, jeśli zależy wam na drastycznych opisach... Lubię ryzykować, przez brawurową jazdę na motorze miałem wypadek. Zawsze żyłem aktywnie, kręciło mnie to co niebezpieczne, chartowałem się, przeciążałem i przekraczałem granice, przez co przestałem obawiać się fizycznego/chorobowego uszkodzenia. Kiedy byłem mały, zachowywałem się jak hipohondryk, więc to można powiedzieć - duży sukces. Kolejną sprawą są sztuki walki - mimo, że nigdy mnie poważnie nie pokiereszowane, na skutek swojej strachowej projekcji zacząłem ćwiczyć - i wyszedłem temu lękowi na przeciw (choć ciągle go przełamuje, bo wiąże się "z ludzkim" elementem). Kiedyś obrażony przez największego zabijakę w okolicy pobiłem go kijem, mimo że wokół była jego ekipa. W szkole do czasu gdy stwierdziłem że robię krzywde przyjaciołom, prowokowałem konflikty z każdym, kto mógłby być dla mnie zagrożeniem. Spieprzałem po torach przed pośpiesznym pociągiem... Miałem sporo złamań i ran - przez brawurę, dzieki radość w momencie, kiedy wreszcie - nie myślę o tym, co może mi się stać.
To dość ogólne, bo wszystkiego nie pamiętam, ale tak to mniej więcej wyglądało. Ogólnie wyznaję zasadę, że przemoc fizyczną stosuje się w absolutnej ostateczności - więc raczej mogę się odnieść do kontrfobicznych postaw, słów i zachowań a nie dosłownie "napierdzielanek" Kontrfobijność na "codzień" raczej się nie ujawnia, jedynie w określonych sytuacjach.
I nie lubie chować uszów po sobie, bo wtedy prosta droga do "paraliżu" strachem.
Co do ENFj - cholera, nie jestem pewny nawet czy jestem ekstra- czy introwertykiem. Opis wyglądu nie pasuje mi i u jednego i u drugiego typu, a temperament mam EP/EJ (tego też nie jestem na 100% pewny, w kazdym razie żaden I)
Jest wiele powodów. Pierwszy z nich jest taki, że opis fobijnej szóstki zupełnie nie pasuje do mojej postawy. Zawsze szedłem pod prąd (mimo wewnętrznej potrzeby bycia w dobrych stosunkach z ludźmi), właśnie dlatego, że obawiałem się braku akceptacji, celowo pokazywałem swoją oryginalność, tak że nie pasowałem do otoczenia, by mi przestało zależeć i bym mógł powiedzieć: Wisicie mi! Ostatecznie moja pewność siebie wzrosła i mimo że lęk socjalny nadal pozostaje moim największym (inne mocno przełamywalem wcześniej).
Hm, jeśli zależy wam na drastycznych opisach... Lubię ryzykować, przez brawurową jazdę na motorze miałem wypadek. Zawsze żyłem aktywnie, kręciło mnie to co niebezpieczne, chartowałem się, przeciążałem i przekraczałem granice, przez co przestałem obawiać się fizycznego/chorobowego uszkodzenia. Kiedy byłem mały, zachowywałem się jak hipohondryk, więc to można powiedzieć - duży sukces. Kolejną sprawą są sztuki walki - mimo, że nigdy mnie poważnie nie pokiereszowane, na skutek swojej strachowej projekcji zacząłem ćwiczyć - i wyszedłem temu lękowi na przeciw (choć ciągle go przełamuje, bo wiąże się "z ludzkim" elementem). Kiedyś obrażony przez największego zabijakę w okolicy pobiłem go kijem, mimo że wokół była jego ekipa. W szkole do czasu gdy stwierdziłem że robię krzywde przyjaciołom, prowokowałem konflikty z każdym, kto mógłby być dla mnie zagrożeniem. Spieprzałem po torach przed pośpiesznym pociągiem... Miałem sporo złamań i ran - przez brawurę, dzieki radość w momencie, kiedy wreszcie - nie myślę o tym, co może mi się stać.
To dość ogólne, bo wszystkiego nie pamiętam, ale tak to mniej więcej wyglądało. Ogólnie wyznaję zasadę, że przemoc fizyczną stosuje się w absolutnej ostateczności - więc raczej mogę się odnieść do kontrfobicznych postaw, słów i zachowań a nie dosłownie "napierdzielanek" Kontrfobijność na "codzień" raczej się nie ujawnia, jedynie w określonych sytuacjach.
I nie lubie chować uszów po sobie, bo wtedy prosta droga do "paraliżu" strachem.
Co do ENFj - cholera, nie jestem pewny nawet czy jestem ekstra- czy introwertykiem. Opis wyglądu nie pasuje mi i u jednego i u drugiego typu, a temperament mam EP/EJ (tego też nie jestem na 100% pewny, w kazdym razie żaden I)
Kontrfobiczne 6w5+w7, ENTp. Istota kontrowersji.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Podpisuję się obiema rękami - tak też bywa! Chyba znalazłem bratnią duszę na tym forumAzagal pisze:
U mnie tez bylo wiele podnych zachowan chociaz przyznaje ze i zdarzalo mi sie klasc po sobie uszy i wycofywac z konfrontacji. Pozniej jednak bardzo to przezywalem i wielokrotnie sobie wyobrazalem jak chcialbym sie zachowac w owczesniej sytuacji - kiedy braklo mi odwagi.
Dochodzę do wniosku że ja jestem poprostu sobą. Może mnie tam jakoś przyporządkujecie jak trochę popiszę. Hamlet w socjonice to jakby ja1, Robiespierre to ja2 - choć być może w wyobcowaniu i nastawieniu bardziej "intelektualnym", w bardziej buntowniczym humorze błędnie utożsamiam się z Robespierrem.
Edit: Widzę że też jesteś miłośnikiem Wilków? To zupełnie jak ja! Bardzo się utożsamiam z tym wspaniałym zwierzęciem.
Ostatnio zmieniony wtorek, 2 września 2008, 22:00 przez Archer, łącznie zmieniany 1 raz.
Kontrfobiczne 6w5+w7, ENTp. Istota kontrowersji.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Hoho, nareszcie w domu - wsrod kontrfobijnych szostek 8).
Bardzo ciekawe posty, panowie .
Jak wspominalem - szostki potrzebuja wyczynami udowadniac sobie swoja wartosc.
W pewnym momencie mimo olbrzymich watpliwosci na poczatku, czy nawet leku, pojawia sie czyste, niczym niemotywowane zaciecie - jako ostateczna opcja. Nie uciekniesz juz dalej... i po prostu to kurna robisz. Pstryk i po bolu .
Bardzo ciekawe posty, panowie .
Jak wspominalem - szostki potrzebuja wyczynami udowadniac sobie swoja wartosc.
W pewnym momencie mimo olbrzymich watpliwosci na poczatku, czy nawet leku, pojawia sie czyste, niczym niemotywowane zaciecie - jako ostateczna opcja. Nie uciekniesz juz dalej... i po prostu to kurna robisz. Pstryk i po bolu .
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Ooo nie!
Wilk to dla mnie postać romantyczna ^^ Samotny wilk szczególnie. Być może temu samemu symbolowi przypisujemy inne cechy
Wilk to dla mnie postać romantyczna ^^ Samotny wilk szczególnie. Być może temu samemu symbolowi przypisujemy inne cechy
Kontrfobiczne 6w5+w7, ENTp. Istota kontrowersji.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Wdawanie się w dyskusję, jest jak walka z wiatrakami.
Żyć naprawdę - to kierować się wewnętrznym głosem, bez nawyków, szufladek, bezpiecznych pewników.
Daaaaaaamn... no wreszcie sie zidentyfikowalem ;>. Jestem 6... 6... 6!! Cieszy mnie to.
Hehe, mowilem o tych trofeach za pokonanie jakiegos konkretnego przeciwnika ;].
Ale mysle, ze bierze sie to z tego, ze zywimy jakas zawisc od dziecinstwa... Do... no ja wiem kogo :]. Tak, zawsze marzylem o tym, by wyeliminowac tego skurwiela. Przy wszystkich chcialbym pokazac mu, ze dobro triumfuje, a zlo przegrywa. Odcialbym mu glowe, wzial ja za wlosy i pokazalbym ludziom bestie z jezykiem na wierzchu . A co do tego zewu krwi, to dodam, ze szostki pod wplywem emocji potrafia byc wyjatkowo niszczycielskie. Nagle rozpetuje sie pieklo, czysty berserker .
I prawde mowiac kocham w sobie ten spokoj, poczucie sprawiedliwosci i... niszczacy gniew .
Hehe, mowilem o tych trofeach za pokonanie jakiegos konkretnego przeciwnika ;].
Ale mysle, ze bierze sie to z tego, ze zywimy jakas zawisc od dziecinstwa... Do... no ja wiem kogo :]. Tak, zawsze marzylem o tym, by wyeliminowac tego skurwiela. Przy wszystkich chcialbym pokazac mu, ze dobro triumfuje, a zlo przegrywa. Odcialbym mu glowe, wzial ja za wlosy i pokazalbym ludziom bestie z jezykiem na wierzchu . A co do tego zewu krwi, to dodam, ze szostki pod wplywem emocji potrafia byc wyjatkowo niszczycielskie. Nagle rozpetuje sie pieklo, czysty berserker .
I prawde mowiac kocham w sobie ten spokoj, poczucie sprawiedliwosci i... niszczacy gniew .
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.