Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
- Reyvinn
- Posty: 30
- Rejestracja: piątek, 2 grudnia 2011, 06:05
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Wrocław
Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Zastanawiam się, jak to jest z kończeniem znajomości u piątek. Bo analityczny umysł i niejako odstawienie uczuć na boczny tor chyba powinny nam ułatwiać podejmowanie tak trudnych i wymagających decyzji. Z drugiej strony jeśli Piątka się do czegoś przywiąże, to wydaje mi się że raczej trudno jest jej z tego zrezygnować.
Nie chodzi mi tu jedynie o związki, ale o interakcje z ludźmi w ogóle- o znajomych, przyjaciół itd.
Z góry dziękuję za głosowanie w, mam nadzieję, w miarę sensownie stworzonej ankiecie. Ufam, że podzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat. Jeśli brakuje wam jakiejś opcji w ankiecie czy cuś, to postaram się ją przemodelować tak, żeby każdy znalazł opcję dla siebie. Bo przecież o to mi chodzi, bądź co bądź.
Nie chodzi mi tu jedynie o związki, ale o interakcje z ludźmi w ogóle- o znajomych, przyjaciół itd.
Z góry dziękuję za głosowanie w, mam nadzieję, w miarę sensownie stworzonej ankiecie. Ufam, że podzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat. Jeśli brakuje wam jakiejś opcji w ankiecie czy cuś, to postaram się ją przemodelować tak, żeby każdy znalazł opcję dla siebie. Bo przecież o to mi chodzi, bądź co bądź.
Członek załogi 5ernika Za9łady, jak też fragment kolektywnego rotacyjnego zaocznego kapitana tegoż wspaniałego okrętu..
Arrrrrrr!
Członek UPD
Purge the unclean! For the Emperor!
5w4. Albo 5w6. Albo coś innego. sam nie wiem.
Arrrrrrr!
Członek UPD
Purge the unclean! For the Emperor!
5w4. Albo 5w6. Albo coś innego. sam nie wiem.
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Jak zobaczyłem nazwę tematu, to myślałem, że chodzi o związki, a nie przyjaźnie.
W ankiecie zastanawiałem się nad pierwszą i ostatnią opcją, dlatego nic nie dałem.
Walę z mostu. Niedawno zerwałem pewną znajomość, mówiąc coś w stylu "Sorka, ale nie chcę z Tobą rozmawiać. Nie odpisuj." I nie odpisała. Luzik.Zastanawiam się, jak to jest z
kończeniem znajomości u piątek.
Imo, jeśli Piątka się przywiązuje, to tylko do takiej osoby, z którą nie będzie musiała/chciała zrywać kontaktu.Z drugiej
strony jeśli Piątka się do czegoś
przywiąże, to wydaje mi się że
raczej trudno jest jej z tego
zrezygnować.
W ankiecie zastanawiałem się nad pierwszą i ostatnią opcją, dlatego nic nie dałem.
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Opcja nr 1, bo:
* Pozbawiona sensu, czyli destruktywna i nie rokująca szans na poprawę.
... to rzeczywiście pomaga. Jak czuję, że coś jest nie tak, to analizuję sytuację. I jeżeli uzbieram wystarczająco dużo powodów, żeby uważać, że ciągnięcie znajomości jest pozbawione sensu*, to - boli nie boli - kończę taką znajomość. Oczywiście na ogół po uprzednich próbach jej poprawy, porozumienia się itd. Ale nie zawsze się da i wtedy lepiej skończyć niż ciągnąć coś, co służy tylko męczeniu się.Bo analityczny umysł i niejako odstawienie uczuć na boczny tor chyba powinny nam ułatwiać podejmowanie tak trudnych i wymagających decyzji.
* Pozbawiona sensu, czyli destruktywna i nie rokująca szans na poprawę.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- Reyvinn
- Posty: 30
- Rejestracja: piątek, 2 grudnia 2011, 06:05
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
@Shirayo
Jednak ludzie się zmieniają z czasem, i możemy się przywiązać do osoby która po pewnym czasie nam kompletnie przestanie odpowiadać. Przynajmniej ja tak miałem parę razy...
Uważam że kończenie każdej bliższej znajomości jest tak samo trudne, dlatego postanowiłem się nie ograniczać jedynie do związków. Chociaż całkowite ich wykluczenie również pozbawiłoby tego tematu sensu. Tak więc pytam was o wszystkie poważniejsze interakcje międzyludzkie.
Bo końce, przynajmniej z tego co wynika z moich obserwacji, zawsze są trudne.
Jednak ludzie się zmieniają z czasem, i możemy się przywiązać do osoby która po pewnym czasie nam kompletnie przestanie odpowiadać. Przynajmniej ja tak miałem parę razy...
Uważam że kończenie każdej bliższej znajomości jest tak samo trudne, dlatego postanowiłem się nie ograniczać jedynie do związków. Chociaż całkowite ich wykluczenie również pozbawiłoby tego tematu sensu. Tak więc pytam was o wszystkie poważniejsze interakcje międzyludzkie.
Bo końce, przynajmniej z tego co wynika z moich obserwacji, zawsze są trudne.
Członek załogi 5ernika Za9łady, jak też fragment kolektywnego rotacyjnego zaocznego kapitana tegoż wspaniałego okrętu..
Arrrrrrr!
Członek UPD
Purge the unclean! For the Emperor!
5w4. Albo 5w6. Albo coś innego. sam nie wiem.
Arrrrrrr!
Członek UPD
Purge the unclean! For the Emperor!
5w4. Albo 5w6. Albo coś innego. sam nie wiem.
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Kiedyś opcja numer 1, obecnie opcja 6. Opcja pierwsza świadczyła zbyt często o moim emocjonalnym przewrażliwieniu.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
-
- Posty: 51
- Rejestracja: niedziela, 4 grudnia 2011, 17:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Poznań
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
W moim przypadku opcja 6 dominuje. Po prostu z różnych powodów (np. pojawienie się znaczącej odległości geograficznej) przestaję kontaktować się z różnymi osobami i już.
5w6
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Brakuje jeszcze opcji "Czasem sam/a nie wiem co się, kur..., stało."
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
-
- Posty: 13
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2011, 10:56
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Zależy od sytuacji -- w zasadzie byłem tylko w jednym związku (wogóle) który sam skończyłem, ale pozwoliłem by to ona rzuciła mnie (byłem zajęty i uznała, że za mało czasu spędzamy razem. Nie było nad czym płakać, tydzień później już nowego chłopaka miała)
Generalnie cieszę się z tego podziału na emocje i umysł -- obydwa aspekty kontrolują sie nawzajem, chociaż to zwykle pan mózg ma ostatnie słowo we wszystkich sprawach (oraz stara dobra lista za i przeciw).
Generalnie cieszę się z tego podziału na emocje i umysł -- obydwa aspekty kontrolują sie nawzajem, chociaż to zwykle pan mózg ma ostatnie słowo we wszystkich sprawach (oraz stara dobra lista za i przeciw).
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Reguła jest stała - jeśli wyraźnie dostrzegam, że jakaś znajomość czy związek się rozluźnia do etapu, w którym druga osoba nie reaguje nawet na moje (rzadkie zresztą) zagadania, telefony czy smsy lub widzę, że nie ma przez dłuższy czas chęci rozmawiać, olewa mnie, to i ja zaczynam ją olewać. Po jakimś czasie przy przypadkowym spotkaniu (bo do zaplanowanych nie dążę, nie ma sensu) kończy się na zdawkowym "cześć", kasuję numer z telefonu i takie tam. Dana osoba zaczyna mi zwisać i powiewać, szczególnie jeśli odwaliła jeszcze przed faktycznym zerwaniem kontaktów mi jakiś numer, takimi ludźmi najpierw gardzę, a potem znikają w oceanie obojętności, z którego do choćby przyzwoitych stosunków nie wrócił nikt. I nie wróci, bo tam lądują osoby, na których mi zależało, dla których się starałem i próbowałem im to okazać, a one olały moje starania, mnie.
Czyli ktoś podejmuje pierwszy działania lub zaniechania, zmierzające do zerwania znajomości, ja ją zrywam ostatecznie po jakimś czasie.
Czyli ktoś podejmuje pierwszy działania lub zaniechania, zmierzające do zerwania znajomości, ja ją zrywam ostatecznie po jakimś czasie.
No UPS - no party.
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
bodzios według mnie to jest postawa takiego dużego obrażonego dzidziusia - ktoś mnie zaczyna olewać więc jestem zły i zrywam kontakt.
Wierz mi, że przerabiałem to wiele razy więc nie musisz mnie kontratakować.
Wierz mi, że przerabiałem to wiele razy więc nie musisz mnie kontratakować.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Wg mnie jednak warto podchodzić w takich sytuacjach bardziej indywidualnie. Niektórzy faktycznie olewają, u niektórych to jazdy na zasadzie "a może się będę narzucać?" i brak umiejętności oceny, czy jest się dla tej osoby kimś wystarczająco interesującym, żeby zawracać mu sobą głowę. Właśnie u 5 i 9 to zjawisko dość popularne.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Raczej lenia, któremu nie chce się inwestować w znajomości, w których nie widzi przyszłości (a widzi w bardzo niewielu), kogoś, kto długo żywi urazę, choć może najważniejszym powodem jest to, że chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym tak naprawdę miał o czym rozmawiać z ludźmi, z którymi miałem na dłużej zerwany kontakt. Pozostają pytania w stylu "co u ciebie", jakieś wspomnienia, ale to wszystko, to, co mnie łączyło kiedyś z tymi ludźmi jakby wyparowało.Snufkin pisze:bodzios według mnie to jest postawa takiego dużego obrażonego dzidziusia - ktoś mnie zaczyna olewać więc jestem zły i zrywam kontakt.
Żeby było zabawniej, to mam grono osób, z którymi spotykam się przynajmniej ten raz w miesiącu od kilku-kilkunastu lat, mimo że wszyscy pracujemy, większość z nich ma rodziny, to potrafimy utrzymywać jakąś sensowną częstotliwość kontaktów, mimo oczywistych ograniczeń. Może właśnie dlatego stawiam ludziom pewne wymagania odnośnie znajomości, bo jednak przy tych bliższych oddaję drugiej sobie odrobinę swojej niezależności, a nie jest to dla mnie łatwe. Pomijając te kilka osób mam wrażenie, że ludzie się mną szybko nudzą, ot, sprawdzam się jako kolega, przyjaciel w sytuacjach kryzysowych, ale w codzienności chyba zbyt fascynujący nie jestem.
Jeśli ktoś bardziej ode mnie stara się nie narzucać, to szczególnie na początku będzie baaardzo ciężko. Żebym zaczął działać sam z siebie, to muszę już odrobinę ufać danej osobie i czuć trochę bliskości. A na marginesie dodam, że osobą, z którą praktycznie najczęściej się spotykam, kontaktuję bez żadnych obaw o narzucanie (i mam wrażenie, że w drugą stronę jest identycznie) jest kumpel - Dziewiątek.Cotta pisze:Wg mnie jednak warto podchodzić w takich sytuacjach bardziej indywidualnie. Niektórzy faktycznie olewają, u niektórych to jazdy na zasadzie "a może się będę narzucać?" i brak umiejętności oceny, czy jest się dla tej osoby kimś wystarczająco interesującym, żeby zawracać mu sobą głowę. Właśnie u 5 i 9 to zjawisko dość popularne.
No UPS - no party.
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
kurde wiesz co jak Cię widziałem na żywo i to nie raz to nie przypuszczałbym że tak możesz siebie oceniać, poważnie...bodzios pisze:Pomijając te kilka osób mam wrażenie, że ludzie się mną szybko nudzą, ot, sprawdzam się jako kolega, przyjaciel w sytuacjach kryzysowych, ale w codzienności chyba zbyt fascynujący nie jestem.
Wiesz co Bodzios rozumiem Cię trochę. Sam nie lubię ignorów, szczególnie jak się pisze albo dzwoni do kogoś a ktoś 3 razy pod rząd zlewa reakcję i nie raczy potem nawet odpowiedzieć albo odpisać - ok można nie mieć czasu w danym momencie ale kur.. nikt mi nie wmówi, że przez cały pieprzony dzień ktoś nie znajdzie tych 3 minut żeby nawet na smsa odpisać.
Jeżeli ktoś tak zrobi to po prostu przestaję się dalej odzywać, może nie tyle na zasadzie że mam go w dupie (chociaż kiedyś tak było bo też mam ksoba za skórą ) bo już miałem parę fajnych niespodzianek ze strony takich osób ja mnie zdążyły rozczarować.
I nie mówię o znajomych (bo o niektórych można przez ten czas nawet wogóle zapomnieć) ale o takich ludziach gdzie poza wygłupami ew. popijawką pogadaliśmy też na serio o życiowych i osobistych sprawach, powygadywaliśmy się sobie z różnych tematów, podziałaliśmy trochę kiedyś razem. Takie coś formuje głębsze więzi.
A tu nagle kxxxx ktoś przestaje się odzywać. Próbujesz się kontaktować i d..a. Można się zirytować i odpuścić sobie. A nagle po dłuższym czasie, po roku albo i dłużej koleś który przepadł Ci nagle pisze z pytaniem "co tam słychać", "co na sylwestra robisz, może wpadłbyś do mnie bo nie widzieliśmy sie już tyle czasu chłopie", 'nie widzieliśmy się tyle czasu, co tak żeś się w sobie zamknął" itp...
Czasem okazywało się ze ktoś sobie na wygodę poszedł bo napisał mi na jakiejś społecznościówce na której mam konto a przestałem tam wchodzić i nawet nie zauważyłem, albo po prostu miał straszny hardkor, w postaci jakiejś wrednej patologicznie zazdrosnej baby, nieplanowanej ciąży, wypadku i się wogóle przez to wyizolował z życia towarzyskiego przez to, czasem zmienił prace i harował po 12 godzin dziennie na czarnucha, albo że ma jazdę bez trzymanki bo alkohol albo rozwód w jego najbliższej rodzinie się pojawiały.
Czasem nawet nie wiesz co może kumpla zżerać (kumpel to nie przyjaciel, nie wygada się, poza tym nawet czas bez dłuższego kontaktu też odwracalnie zdegraduje znajomość z przyjaźni na koleżeństwo, a jak wtedy coś kogoś takiego rypnie to tez nie da znać o tym wtedy) i co się może u niego dziać jak jakoś pocztą pantoflowa to nie dotrze.
Sprawy też bardzo komplikowały takie sytuacje jak zaręczyny i śluby, wspólne mieszkanie razem z połówkami, urządzanie mieszkań - przejście na zapchaną czynnościami i zmartwieniami codzienność gdzie aktywność i priorytety się zupełnie odwracają, a na kontakty jest coraz mniej czasu i spłycają się one do ludzi którzy albo najbliżej mieszkają, albo byli kiedyś najbliższymi kumplami/przyjaciółmi - zazwyczaj oba te czynniki mają największe znaczenie
Poza tym powiem Ci tak - nie sprawiałeś takiego wrażenia ale 3 znane mi trochę lepiej 5 z reala robiły wrażenie ludzi, których męczą na dłuższą metę spotkania, szczególnie w większych grupkach gdzie nie znają części ludzi lepiej. Czasem niektórzy jak chcieli zrobić większą bibę nie zapraszały takiej 5, ale w inny terminie organizowali spotkania ze tak powiem bardziej zacieśnione na których się pojawiały 5-tki. Z tego co zauważyłem selektywność towarzyska u tego typu jest dość znaczna a jak wiedzą o tym to nie zmuszą Cię do siedzenia tam gdzie masz się kiepsko bawić - a oni mogą mieć akurat ochotę na coś innego.
Jeżeli jesteś w jakiś sposób pomijany to może nie dlatego że kumple mają wyjebane, ale może dlatego że wiedzą że w pewnych sytuacjach po prostu dobrze byś się nie bawił.
Trochę dystansu ziomuś Niektórzy mają tak że są przez codzienność przytłoczeni, inni po prostu wywalają wszystko do góry nogami ale wracają. Ale najważniejsze jest to że wracają, nie trzeba tego rozumieć.
Poza tym Bodzios, te pretensje do siebie.... powiem tak - daj też innym przywilej bycia leniwymi nudnymi baranami zamęczysz się dźwigając to ciągle...
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
bodzios pisze:Raczej lenia, któremu nie chce się inwestować w znajomości, w których nie widzi przyszłości (a widzi w bardzo niewielu), kogoś, kto długo żywi urazę, choć może najważniejszym powodem jest to, że chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym tak naprawdę miał o czym rozmawiać z ludźmi, z którymi miałem na dłużej zerwany kontakt. Pozostają pytania w stylu "co u ciebie", jakieś wspomnienia, ale to wszystko, to, co mnie łączyło kiedyś z tymi ludźmi jakby wyparowało.
Dokładnie. Widzę to u siebie identycznie. Różnica jednak między mną wczorajszym dzisiejszym jest taka, że już nie jestem smutny czy zły z tego powodu i wcześniej nie martwię się na zapas. Po prostu każda relacja ma swój początek i koniec. U mnie z reguły związane jest to z czynnikami obiektywnymi ale czasami i subiektywnymi kiedy naturalnie się wszystko wypala.bodzios pisze:Pomijając te kilka osób mam wrażenie, że ludzie się mną szybko nudzą, ot, sprawdzam się jako kolega, przyjaciel w sytuacjach kryzysowych, ale w codzienności chyba zbyt fascynujący nie jestem.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Czy Piątki porzucają, czy są porzucane?
Ale to potrafi być wkurwiające na dłuższą metę. Wypada jednak taką piątkę też zaprosić, najwyżej nie przyjdzie albo wcześniej wyjdzie. A nie cośw guście "a wiem, że nie lubisz imprez, będę cię tylko zapraszać na pogaduchy albo coś totalnie nudnego, jak wspólne zakupy".Pablo pisze: Poza tym powiem Ci tak - nie sprawiałeś takiego wrażenia ale 3 znane mi trochę lepiej 5 z reala robiły wrażenie ludzi, których męczą na dłuższą metę spotkania, szczególnie w większych grupkach gdzie nie znają części ludzi lepiej. Czasem niektórzy jak chcieli zrobić większą bibę nie zapraszały takiej 5, ale w inny terminie organizowali spotkania ze tak powiem bardziej zacieśnione na których się pojawiały 5-tki. Z tego co zauważyłem selektywność towarzyska u tego typu jest dość znaczna a jak wiedzą o tym to nie zmuszą Cię do siedzenia tam gdzie masz się kiepsko bawić - a oni mogą mieć akurat ochotę na coś innego.
Jeżeli jesteś w jakiś sposób pomijany to może nie dlatego że kumple mają wyjebane, ale może dlatego że wiedzą że w pewnych sytuacjach po prostu dobrze byś się nie bawił.
Tak faktycznie jest, dlatego piątki często zawierająprzyjaźnie z bardziej narzucającymi się typamiCotta pisze:Wg mnie jednak warto podchodzić w takich sytuacjach bardziej indywidualnie. Niektórzy faktycznie olewają, u niektórych to jazdy na zasadzie "a może się będę narzucać?" i brak umiejętności oceny, czy jest się dla tej osoby kimś wystarczająco interesującym, żeby zawracać mu sobą głowę. Właśnie u 5 i 9 to zjawisko dość popularne.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?