Strona 1 z 2

Poczucie zagrożenia

: wtorek, 21 lipca 2009, 14:55
autor: Piotr
Przeczytałem gdzieś, że Piątki postrzegają świat zewnętrzny jako zagrażający im. Trochę mnie to zdziwiło, bo myślałem, że takie rzeczy bardziej pasują do Szóstek. Nie potrafiłem dopasować tego stwierdzenia do mojego życia. Przynajmniej wtedy, bo obecnie jest ono jak najbardziej adekwatne.
Mniej więcej jest tak, że jak gdzieś idę, to jestem świadomy zagrożeń jakie czyhają i mimo iż wiem, że są mało prawdopodobne, to z drugiej strony wiem, że kiedyś mogą się w końcu zdarzyć. W tym samym artykule było napisane, że Piątki doszukują się recepty na zagrożenie w wiedzy.
Mój sposób jest taki, że próbuję przewidywać wszystkie te sytuacje i od razu obmyślać wyjścia, ale zastanawiając się dochodzę do wniosku, że istnieją takie zdarzenia, z których nie mam szans wyjść bez uszczerbku. Jeśli spotkam grupę agresywnych ludzi, to nie mam z nimi szans, bo nie posiadam żadnego kałasznikowa, czy specjalnych umiejętności walki. Więc póki co jestem skazany na strach.

PS Dziękuję za zwrócenie uwagi, Yusti, aczkolwiek nie zapominaj o hipokryzji.

: wtorek, 21 lipca 2009, 15:24
autor: Chinook
Też staram sie unikać ryzykownych miejsc i planuje trasę, jak wracam skądś wieczorem. W czasie spaceru, na rowerze itp obserwuję uważnie otoczenie.
Najlepiej się wycofać jesli to tylko możliwe, ale mogą się pojawić sytuacje, w których trzeba wprowadzić w życie zasadę " Lepiej żeby cię 12 sądziło niż 6 niosło".

: wtorek, 21 lipca 2009, 16:27
autor: Nephran
Wychodząc na zewnątrz staram się jak najmniej rzucać w oczy: ubieram się 'normalnie' (brak przynależności do subkultur), nie gapię się na innych ludzi, unikam kontaktu wzrokowego, przemieszczam się jedynie po znanych mi ulicach, o których wiem, że są bezpieczne i wiele innych rzeczy, które już sobie przyswoiłem i działają one bez mojej wiedzy. Prewencja jest najlepszym sposobem unikania problemów, jeżeli zlewasz się z otoczeniem, to potencjalny agresor w większości przypadków nawet na Ciebie nie popatrzy. W przypadku gdy do czegoś dojdzie to winę można zrzucić na pech i zwiewać - jakże to wygodne :wink:

: środa, 22 lipca 2009, 01:52
autor: G.I.Joe
Cholernie ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat, zacząłem w pisać już 3 razy posty, ale za każdym razem wszystko w połowie kasowałem :/

: środa, 22 lipca 2009, 11:07
autor: SuperDurson
Ja też bardzo lubię bezpieczeństwo, tylko ja raczej staram się sprawić żeby ono było, wygenerować je (zlikwidować zagrożenie?), zamiast w jakiś sposób go poszukiwać, lub po prostu unikać zagrożeń, ukrywać się przed nimi..

Przy czym lubię też czasami postawić się w sytuacji "na ostrzu noża" i sprawdzić czy wygram. Upatruję często swojego zabezpieczenia w mojej wiedzy, bo wiem że ona pomaga. Wiem też że wiedza i umiejętności w połączeniu z odwagą (czy tam szaleństwem, co wolisz :wink:) i czujnością na odpowiednim poziomie pozwala czuć się bezpiecznie nawet w dziwnych miejscach, w różnych sytuacjach, wśród dziwnych osób..

Choć ewidentnych zagrożeń zazwyczaj unikam - raczej się nie przebujam przez grupkę wyglądających na agresywnych samców..

..no chyba że się spieszę :twisted:

: czwartek, 23 lipca 2009, 00:06
autor: elen
Mi również ciężko wypowiedzieć się na ten temat. Na pewno postrzegam świat, jako jedno wielkie zagrożenie, ale boję się najczęściej tego, czego nie powinnam, boję się mnóstwa rzeczy. To wszystko kłóci się z moją wrodzoną naiwnością i łatwowiernością, wiarą w to, że w gruncie rzeczy świat jest dobry. Mhm w głowie mam zazwyczaj niezły bajzel. Efekt jest taki, że często się boję, wycofuję i unikam ryzyka, ze strachu, że coś mi się stanie.

: czwartek, 23 lipca 2009, 00:13
autor: kazunarii
Przeważnie bywa tak, że jeśli idę w miejsce, które nie ma zbyt dobrej renomy i różne tam dziwne rzeczy się dzieją to nie mogę myśleć pozytywnie, że coś złego się stanie. Tylko, że nie zawsze tak jest, ponieważ lubię od czasu do czasu zaryzykować i mi nie zależy na tym, co się stanie, więc to zależy od mojego nastroju bardziej. Chciałbym unikać każdego niebezpieczeństwa, ale kto by nie chciał.

: czwartek, 23 lipca 2009, 09:07
autor: SuperDurson
Czasami jadę lub idę zatłoczoną, ruchliwą ulicą i mam takie odczucie, że dzieje się teraz tutaj coś ważnego i niebezpiecznego - włos jeży mi się na głowie. Wyostrzam zmysły i obserwuję ukradkiem, ale często nie zauważam nic nadzwyczajnego - chciaż wiem, że nieświadomie złapałem coś groźnego, tylko nie wiem gdzie to jest.. I znika..

Oddaliłem się..

: czwartek, 23 lipca 2009, 09:42
autor: yusti
.

: sobota, 25 lipca 2009, 12:37
autor: Gudrun
Ja nie postrzegam świata zewnętrznego jako zagrożenia. Mam świadomość tego co może mi się przytrafić ale nie myślę o tym. Czasami sama kuszę los.

: sobota, 25 lipca 2009, 22:46
autor: Fenol
Jeśli czuję zagrożenie (a raczej niepewność) to częstokroć wystawiam się na próbę, czy podołam. Lub - jeśli zagrożenie jest bardzo realne (grupa agresywnych panów w szeleszczących ubraniach np) to po prostu zagrożenie omijam :D

głupi nie jestem i nie będę ryzykował, jeśli nie ma takiej potrzeby. Ale lubię poznawać swoje granice i pozbywać się swoich lęków (bo wszak każdy je ma, a nie ma lepszego lekarstwa, jak konfrontacja)

: niedziela, 26 lipca 2009, 11:48
autor: Aleksandrowa
Fenol pisze:pozbywać się swoich lęków (bo wszak każdy je ma, a nie ma lepszego lekarstwa, jak konfrontacja)

A możesz podać przykład ?

Ja np bardzo boję się horrorów-bo gdy miałam bodajże 12 lat czy 11 poszłam do kina na horror z koleżanką (choć niektórzy się z nich śmieją, że wcale straszne nie są, a ja po nich mam koszmary i bujną wyobraźnię, a jak jestem sama w domu w nocy, co się ostatnio często zdarza, to zapalam światło w pokoju obok...:P) Ostatnio zmusiłam się, żeby oglądnąć jeden, wracałam do niego kilkanaście razy, uparłam się, że obejrzę cały, końcówkę oglądałam na następny dzień dopiero, oczywiście z przerwami (20 minut oglądałam z jakąś godzinę). I teraz sobie myślę, że jednak nie jestem sobie w stanie wmówić, że to tylko film i basta.

Jedyny lęk, jaki udało mi się przezwyciężyć to lęk wysokości, pojechałam w Tatry, zdobyłam Rysy i Orlą i inne szczyty, a teraz wciąż mi mało, mało, mało....gór. Choć z początku było trudno, nie powiem !:D


A i panicznie boję się burzy i grzmotów. Ale jak jestem w domu to nawet ok. To możesz masz pomysł Fenol jak przezwyciężyć ten lęk ?:)

: niedziela, 26 lipca 2009, 12:01
autor: Poetownik
Ale oglądałaś ten horror w nocy czy w dzień? Bo ja czytałem "Miasteczko Salem" Kinga i w dzień ani trochę mnie nie ruszało, natomiast w nocy się bałem ;)
Ogólnie w świetle dziennym horrory nie mają prawie żadnej mocy.

: niedziela, 26 lipca 2009, 12:28
autor: Aleksandrowa
Oglądałam wieczorem, rano chciałam dokończyć i nie mogłam się zebrać, choć był już ranek. Horror sprzed lat wciąż siedzi mi w głowie.

: czwartek, 30 lipca 2009, 17:59
autor: gidran
Moim zdaniem piątki boją się świata nie dlatego, że dosłownie coś w nim fizycznie zagraża, ale tego, że jest on nie do końca zrozumiały, a przez to nieprzewidywalny. Dlatego starają się jak najwięcej więcej wiedzieć, szczególnie w dziedzinach, których nie są do końca w stanie pojąć. Chociażby te słynne straszne emocje, których w żaden sposób nie da się przewidzieć, zmierzyć, okiełznać, a co, mimo wszystko, piątkom zajmuje sporą część życia, często je od niego odcinając. Ja na przykład nie mam zbyt dużych obaw spacerując gdzieś po ciemku, bo w razie czego opanowałam techniki samoobrony (oczywiście w teorii), natomiast, gdy ktoś obcy,nie daj boże, okaże mi odrobinę bezinteresownej sympatii to w pierwszym odruchu mam ochotę zakopać się gdzieś pod krzakiem :-)