Strona 3 z 4

Re: Piątki a mściwość

: poniedziałek, 19 lipca 2010, 21:22
autor: And
Ja w ogóle nie jestem mściwy. :roll: Można mnie naprawdę mocno wyprowadzić z równowagi i przez kilka minut potrafię być poważnie wściekły, ale do zemsty praktycznie nigdy nie dochodzi, a po kilku godzinach nie mam już absolutnie żadnej chęci do zrobienia czegokolwiek nieprzyjemnego winnemu mojej wcześniejszej wściekłości.

Zemsta dla zemsty jest dla mnie taka... prymitywna. Ja nie z tych, którzy kierują się dewizą: skoro ja mam źle, to niech inny ma jeszcze gorzej ode mnie. A jeśli jeszcze okaże się, że dana osoba dojdzie do wniosku, że mnie skrzywdziła, to będę absolutnie szczęśliwy, że nauka nie poszła w las. :roll:

Przez te kilka minut wściekłości potrafię sobie jednak wyobrazić, że danego "krzywdziciela" dosłownie ubijam na śmierć własnymi rękoma, albo wystawiam na publiczne upokorzenie. Gdy jestem w samotności zdarza mi się, że zadaję ciosy powietrzu, wyobrażając sobie w tym miejscu daną osobę. Nigdy jednak nie przenoszę tego typu zachowań do świata rzeczywistego (szczęście dzięki piątkowej, wysokiej kontroli własnych zachowań). Raz w życiu, w połowie gimnazjum, zadałem jeden cios w twarz koledze, który był jednym z liderów grupy, która przez długie miesiące starała się mnie upokorzyć i poniżyć na różne sposoby (oczywiście cios nastąpił w momencie nasilenia tych ataków, gdy nie miałem dokąd uciec). Przyniosło to jednak ciekawy skutek. Dana grupa przestała mnie poniżać, nauczyciele nie próbowali mnie na siłę moralizować. Na koniec roku okazało się, że mam i tak wzorowe zachowanie, a w dodatku zdaje się, że moim rodzicom na wywiadówce nikt nawet o tym incydencie nie powiedział. :lol: (chociaż i tak wcześniej ja im powiedziałem). Wszyscy w szkole wiedzieli, że bez poważnego powodu w mordę bym nie przylał. 8) Mimo, że rozwiązanie okazało się jakże skuteczne, ochota na powielenie tego schematu przy następnych okazjach była zerowa. Sumienie mnie ruszyło i stwierdziłem, że mogłem i powinienem tę sytuację rozwiązać inaczej i lepiej.

Zdarza się, że w ramach obrony staram się stanowczo przemówić do rozsądku osobie, która mnie w jakiś sposób krzywdzi, ale ciężko nazwać to zemstą. To raczej próba wymuszenia choćby najmniejszej ilości szacunku i spokoju od drugiej osoby. Nie robię tego, gdy wiem, że na nic się to zda. Staram się też tylko, by dana osoba zmieniła swoje postępowanie, niekoniecznie będąc obciążoną dodatkowymi, nieprzyjemnymi konsekwencjami. Absolutnie nie widzę korzyści dla nikogo w tym, żeby w jakikolwiek sposób się mścić.

Re: Piątki a mściwość

: poniedziałek, 19 lipca 2010, 22:36
autor: greenlight
Jestem potwornie pamiętliwa ale nawet nie w połowie tak mściwa. Wydaje mi się, że stare dobre „mogę wybaczyć, ale nigdy nie zapomnę’ funkcjonuje u mnie odwrotnie tzn. mogę na krotką chwilę zapomnieć, ale nigdy nie pozbędę się urazy. Tak już jestem skonstruowana.. Zemsta przejawia się u mnie przez bierną agresję, agresję słowną, kąśliwe uwagi, aluzje...no cóż w porównaniu z zemstą z fantazji ta rzeczywista wypada bardzo słabo :lol: ...właściwie to chęć zemsty szybko zostaje u mnie wyparta przez samoobwinianie się, autoagresję, samoponiżanie. Jest mi zbyt przykro żeby się mścić i jestem zbyt zaabsorbowana swoim stanem emocjonalnym. Celem biernej agresji itp. nie jest tyle zranienie innych, co pokazanie, że mnie boli, co jest żałosne.

Re: Piątki a mściwość

: piątek, 30 lipca 2010, 16:48
autor: Taka Jedna
Chęć do zemsty jest, tylko odwagi brak :oops: Przez to, że jestem pokojowa, cichutka i spokojna często bywałam kozłem ofiarnym. Nigdy nie umiałam się przed tym bronić. Ale wewnątrz wpadałam ze skrajności w skrajność: od obojętności ("idiota, nie ma się nim co przejmować") po istną żądzę mordu :evil: Aczkolwiek nie pamiętam, aby żądza zemsty wzięła kiedyś nade mną górę. Nigdy nie potrafiłam się nawet obrazić, nawet jeśli ktoś mnie poważnie zranił i to umyślnie. Na wszelkie wrogie zachowanie reaguję raczej unikaniem i izolacją od jego źródła. Otwartych konfrontacji (szczególnie publicznych) zwyczajnie się boję :? Jednak przy całym moim pokojowym nastawieniu i nie gniewaniu się na nikogo otwarcie, muszę zaznaczyć jeszcze coś: nie zapominam. Wybaczyć potrafię, jeśli rozumiem motywy wroga i jeśli on tego wybaczenia u mnie szuka. Ale zawsze będę pamiętać (choć może nie non-stop, będę mogła utrzymywać pozornie dobre kontakty z osobą, która mnie zraniła, ale w odpowiednich momentach będzie mi się świecić lampka ostrzegawcza), że ten a ten człowiek już raz pokazał, do czego jest zdolny. A jeśli jego zachowanie wynikało z jego natury, a nie np. gorszego nastroju, to może zachować się podobnie i drugi raz, mimo, że za pierwszym razem przeprosił. To chyba zresztą żadne odkrycie :roll: Tak więc: zemsta - nie, wybaczenie - może, zapomnienie - najprawdopodobniej nigdy
Cóż, Piątki, dotychczasowe wypowiedzi pozwalają wysnuć wniosek, że ogólnie to jesteśmy niekoniecznie mściwe (w praktyce przynajmniej :roll:) ale za to bardzo pamiętliwe. Osobiście mnie to nie dziwi. Wycofanie ze społeczeństwa powodujące niezdarność w porozumiewaniu się z ludźmi + niechęć do wplatania emocji w relacje z innymi + obojętność na ludzi i ich zachowanie = tłumienie złości i brak zemsty

Re: Piątki a mściwość

: poniedziałek, 16 sierpnia 2010, 00:24
autor: fantasmagoria
czasem czuję, że ktoś po prostu nie zasługuje na brak zemsty. że zemsta konieczna jest. Choćby w celach dydaktycznych. Jednak nie chce mi się mścić... Najczęściej zemsta lokuje się w dalekiej sferze rozmyślań, wyjątkowo rzadko realizuję cząstkę tych zabiegów wychowawczych, nigdy nie ciągnęło mnie do wychowywania;p. Nigdy nie jestem na tyle zaślepiona by brnąć w zemstę irracjonalną i zemstę dla zemsty za wszelką cenę, uważam to za niezdrową stratę energii, prostactwo, a niekiedy przejaw bezsilności i porażkę. Jeśli już zemsta to zawsze zemsta z poczucia obowiązku wychowawczego;p i dla ratowania godności własnej, bo poza tym mam ją gdzieś.
Ee, zresztą chyba my piąteczki już tak mamy (a może nie mamy? tylko ja mam?), że samo rozmyślanie o zemście nas zniechęca, a nawet nudzi... wyobrazimy sobie ofiarę w tarapatach, zaśmiejemy się szyderczo, zaplanujemy, uznamy, ze nie ma sensu i full satysfakcja, kto by tracił czas na vendettę, vendetta to za dużo zachodu... A w tym samym zemsty wymagającym, drogocennym czasie możemy przecież spokojnie poroztkliwiać się nad pięknem wzoru matematycznego.

Ale z drugiej strony Grecy mawiali, że zemsta jest rozkoszą bogów. Więc i mi nie wypada raz na sto lat z tej przynależnej mi rozkoszy nie skorzystać. Kwestia chirurgicznego wyczucia, czasem trzeba przeciąć wrzód. A gdy piątka ruszy do zemsty to nie jest to zemsta byle jaka, a wyrafinowana, przemyślana, strategicznie opracowana, przeiwdująca setki sytuacji i interreakcji, z opracowaną sporą ilością dialogów i monologów, bosko naukowa zemsta, powiedziałabym - matematyczny wzór na zemstę. Uważajcie.

Re: Piątki a mściwość

: sobota, 25 czerwca 2011, 17:02
autor: Cotta
Jestem pamiętliwa, ale nie mściwa. Jedynie czasem zdarza się, że potraktuję daną osobę tak, jak ona potraktowała mnie, ale nie towarzyszy mi wtedy pragnienie zemsty, tylko uświadomienia tej osobie, że się źle zachowała. Natomiast w zdecydowanej większości przypadków nie mszczę się. Nawet jak mam okazję do zemsty, to jej nie wykorzystuję - szkoda mi energii na coś takiego, zresztą nie odczuwam potrzeby, żeby komuś dopiec. Odczuwam jedynie potrzebę, żeby ta osoba znikła i więcej się w moim życiu nie pojawiała. Dlatego po prostu zrywam kontakt. Bezpowrotnie i nieodwracalnie. Chyba, że skala przewinienia jest niewielka, a dotychczasowe konto w miarę czyste, wtedy macham na to ręką albo wyjaśniam sprawę w rozmowie.

Co do pamiętliwości - zapamiętuję, jeżeli ktoś mnie zranił/uraził/etc. i nawet jeżeli z tą osobą jakoś się potem dogadam, w pamięci ta "zadra" zostaje. "Konto" danej osoby się nie resetuje, przewinienia się kumulują. Jak osiągną wartość krytyczną -> dożywotni ban.

Re: Piątki a mściwość

: sobota, 25 czerwca 2011, 17:11
autor: Snufkin
Post poparcia.

Re: Piątki a mściwość

: sobota, 25 czerwca 2011, 21:24
autor: Pierzasta
Cotta pisze:Jestem pamiętliwa, ale nie mściwa. Jedynie czasem zdarza się, że potraktuję daną osobę tak, jak ona potraktowała mnie, ale nie towarzyszy mi wtedy pragnienie zemsty, tylko uświadomienia tej osobie, że się źle zachowała. Natomiast w zdecydowanej większości przypadków nie mszczę się. Nawet jak mam okazję do zemsty, to jej nie wykorzystuję - szkoda mi energii na coś takiego, zresztą nie odczuwam potrzeby, żeby komuś dopiec. Odczuwam jedynie potrzebę, żeby ta osoba znikła i więcej się w moim życiu nie pojawiała. Dlatego po prostu zrywam kontakt. Bezpowrotnie i nieodwracalnie. Chyba, że skala przewinienia jest niewielka, a dotychczasowe konto w miarę czyste, wtedy macham na to ręką albo wyjaśniam sprawę w rozmowie.

Co do pamiętliwości - zapamiętuję, jeżeli ktoś mnie zranił/uraził/etc. i nawet jeżeli z tą osobą jakoś się potem dogadam, w pamięci ta "zadra" zostaje. "Konto" danej osoby się nie resetuje, przewinienia się kumulują. Jak osiągną wartość krytyczną -> dożywotni ban.
Oj tak. Jestem pamiętliwa i czasem się zastanawiam, czy ja komuś podobnie nie zalazłam za skórę, ale spoko - jeśłi tak, to moga mi wypomnieć albo się ze mną pożegnać.

Aha - tak mi isę jeszcze pomyślało, że czasami przeprosiny nie wystarczą. W ogóle mam cośtakeigo, ze jeśli ktoś przeciągnie strunę, to coś pęka i już nie ma powrotu. Tracę całą sympatię do tej osoby. Dosłownie.

Re: Piątki a mściwość

: sobota, 25 czerwca 2011, 23:59
autor: Cotta
Pierzasta pisze: Aha - tak mi isę jeszcze pomyślało, że czasami przeprosiny nie wystarczą. W ogóle mam cośtakeigo, ze jeśli ktoś przeciągnie strunę, to coś pęka i już nie ma powrotu. Tracę całą sympatię do tej osoby. Dosłownie.
Mam podobnie. Przeprosiny to rozwiązanie przy mniejszych rzeczach. Przy większych... no nie potrafię nie czuć do tej osoby żalu/braku zaufania, nawet jeżeli przeprosi.

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 00:09
autor: Elkora
Ja nie przepraszam
Jakiś czas temu przyjaciółka ponuciła się z bratem (który nie dość ze podobno zachowuje się jak ja to ostatnio odkryłam ze wygląda trochę tez:/) i jej przepowiedziałam ze się nie przeproszą po prostu jak im się znudzi wzajemne utrudnianie życia to powoli robiąc dla siebie miłe rzeczy przejdą do porządku dziennego, tak się stało. Ja bym się godziła tak samo, przeprosiny to przyznanie się do błędu, a kiedy wina nie jest oczywista lub popełniony błąd wynika z troski to nie wiadomo kto ma przeprosić, obie strony bywają na to za dumne łatwiej się skradać robić sobie miłe rzeczy i starać się zapomnieć tyle ile się da i zostawić sobie tylko morał. Przepraszać można jak się stłucze kubek, w złożonych sytuacjach ani nic to nie rozwiązuje bo do zgody trzeba wtedy po prostu dojrzeć coś przeczekać i zejść się powoli, a jest za trudne do wypowiedzenia

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 01:00
autor: Pierzasta
Elkora, miałam raczej na myśli przeprosiny za zrobienie czego paskudnego... to się zdarza nawet dorosłym ludziom. Trudno m ipowiedzieć co jest powodem, chyba właśnie raczej troski.

Obiecałam sobie jakiś czas temu, że nie będę się przyjaźnić z po...rąbańcami i póki co, udaje mi się i efekty są pozytywne. Raz się nacięłam od tego czasu, alecóż, jedna lekcja więcej. Takich typów też teraz będę trzymała na dystans.

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 01:04
autor: Elkora
On jest dorosły i zrobił coś dość paskudnego.
co rozumiesz przez po...rąbańcami?

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 11:27
autor: Pierzasta
Hm, jak zdefiniować porąbańca... :) Jedno deklaruje i w to wierzy, a robi coś zupełnie przeciwnego.

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 13:58
autor: Szej-Hulud
Jeśli mściwość rozumiemy skłonność do odpłacania krzywdą za krzywdę, to mściwy nie jestem. Jestem jednak pamiętliwy. Pamiętam każdą nieprzyjemność, która spotkała mnie ze strony innych. Często snuję w myślach plany zemsty, jednak nigdy nie dochodzą one do skutku.
Aha - tak mi isę jeszcze pomyślało, że czasami przeprosiny nie wystarczą. W ogóle mam cośtakeigo, ze jeśli ktoś przeciągnie strunę, to coś pęka i już nie ma powrotu. Tracę całą sympatię do tej osoby. Dosłownie.
Dokładnie. Nigdy nie wiesz, czy dana sytuacja się nie powtórzy.

Prawda jest taka, że słowo "przepraszam" uległo dewaluacji, podobnie jak słowa "przyjaciel" i "miłość". Dlatego sądzę, że nie należy ufać samym tylko zapewnieniom- muszę widzieć, że idą za nimi czyny... a czasami też ich brak, jakby się zastanowić.
Jeśli o mnie chodzi- tak, potrafię przeprosić, ale niech nikt tego na mnie nie wymusza, bo skończy się na pustych słowach. A ja sobie zapamiętam, że ktoś próbował mną rządzić.

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 14:23
autor: Shirayo
Ja tak jak Szejk ;p

Re: Piątki a mściwość

: niedziela, 26 czerwca 2011, 16:43
autor: Pierzasta
Szej-Hulud pisze: Prawda jest taka, że słowo "przepraszam" uległo dewaluacji, podobnie jak słowa "przyjaciel" i "miłość". Dlatego sądzę, że nie należy ufać samym tylko zapewnieniom- muszę widzieć, że idą za nimi czyny... a czasami też ich brak, jakby się zastanowić.
Mnie właśnie denerwują ludzi, którzy myślą że deklaracjami można zastąpić czyny. Są okropni! Nie chcę mieć z nimi nic do czynienia. A co gorsza, oni czesto naprawdę w to wierzą - np. uważają, że jeśli odpowiednio często zapewniają, ze jestem ich ukochaną przyjaciółką, to mogą mi zrobić każde świństwo albo olewać dowolnie. A potem, kiedy w zaistniałej sytuacji zakańczam przyjaźń, robią straszny dramat i aferę, jak ja tak mogę.

Osobiście wolę nie deklarować lojalności na wyrost, tylko okazywać ją czynami i jak ktoś jest za głupi żeby to dostrzec, jego strata.

I tak się zastanawiam, czy takie podejście nie jest mylnie brane przez inne typy za nieśmiałość czy problem z okazywaniem uczuć. Ależ ja nie mam problemu z okazywaniem uczuć, po prostu nie robię z nich przedstawienia.