5 i wieczne niezadowolenie
-
- Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 14:45
5 i wieczne niezadowolenie
witam serdecznie, jestem 7 i od ponad 3 lat jestem zwiazana z 5w4, ciekawa jestem czy Wy drogie 5 macie w naturze narzekanie na wszystko wokół? z racji tego, że mnie w życiu zwykle wszystko cieszy był to między innymi powód naszego rozstania, na szczęście (?) nie na długo, ma moja 5 dar przekonywania
-
- Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 14:45
no to pięknie, w takim razie powiedzcie mi jak ja mam reagować w takiej sytuacji? bo stwierdzenie "przestań znów marudzić" nie za bardzo działa, mało tego - wychodzi na to, że się czepiam, a mnie dobija słuchanie jak wszystko jest do kitu, praca zła bo się przemęcza, za dużo wyrzeczeń, najlepiej w ogóle nie mieć żadnych obowiązków, nie żebym była jakaś pracoholiczką, ale na swoje utrzymanie trzeba zarobić tu dochodzi do głosu moja dumna natura
-
- Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 14:45
hihi tylko że wtedy będzie marudził, że nie ma czasu czytać, normalnie już to słyszę praca zabiera mu czas, który mógłby poświecić na tyle twórczych rzeczy, a jak już ten czas ma to mu się nie chce, rany! co za człowiekSnufkin pisze:Kup mu np. książkę pt.
A jak nie zamknie japy to albo olewaj albo niech se samotnie narzeka.
są też i zalety - żeby nie było jest naprawdę ciepłą i czułą osobą, doskonały obserwator, idealnie odgaduje mój nastrój, nikt tak jak on mnie nie poznał, może nawet ja sama..
- Herr Mannelig
- Posty: 28
- Rejestracja: niedziela, 5 kwietnia 2009, 19:17
- Lokalizacja: Valhöll
Zaakceptuj to marudzenie, albo wtóruj mu 2 razy mocniej. Taka sobie historia, która mogła sie przytrafić każdej parze...
A- Cześć kochanie! Zaraz będzie obiad.
D- Czeeeeść kotku.. miałem kiepski dzień. I znowu będe musiał zostać w sobotę po godzinach...
A- A...ale dlaczego?! Mieliśmy pojechać za miasto!
D- No bo ten mój szef... Janusz, robi jakieś zebranie. Ja już mam dosyć jego i tej roboty, ciągle tylko praca, praca, praca. Do dupy z takim życiem i te korki na mieście...
A- <sycząc> - A to ku*wa....
D- Kto?!
A- Kto, kto. <wymachując nożem z krojenia steków> Ten twój zasrany szef, wąsaty ku*as co nic nie potrafi zrobić. Jak on mnie irytuje!!! Co za dupek!!! I to nazwisko... Janusz Wata... śmiechu warte!
D- Aa...
A- Ciągle każe ci zostawać po godzinach pracy, co on sobie myśli, pójdę do niego i zaje*ie z miejsca jak stoje!!!!
D - Aaaleee...
A-Cicho!!!! Lepiej połóż sie na sofie i daj odpocząc oczom! <On niepewnie kładzie sie nie spuszczając wzroku z tasaka do mięsa> Zaraz skończę! Byle zasrany chwast w naszym życiu nie będzie mieć na nie wpływu! Takich się wycina!
D- Aaaaleeee ostatnio nawet obiecał nam niewielka podwyżke, nie jest aż taki zły... a nazwisko przyjął żony, bo sam sie nazywał Stęchlak...
A- Och Daniel, juz cie tym kupił? Marną podwyżką? To nie zmienia faktu, że jest dupkiem, jednym z wielu jakich spotykamy na swojej drodze!
D- No dobrze, juz dobrze zmieńmy temat na cos przyjemniejszego... Widziałem w księgarni album ciekawy o Rzeszowie...
A- Dobra, ide dokończyć ten pieprzony obiat kochanie, a ty odpoczywaj dziubku. <po chwili wybiega szybko z kuchni z nożem w reku> Całe steki wolisz czy mielone!!!!?
D - Ale wiesz dobrze jakie lubię...Takie, że...
A- Dobra! A co do pieprzonych korków!!!! Sram na nie, najlepiej jeżdzić do pracy na rowerze! Nie będe sie dusić w autobusie w tych spalinach. To jest idea! A jak troche popedałujemy to w końcu zrzucisz zbędne kilogramy.
D- Wiesz Andrzej, dobrze, że jesteś...
A - Wiem Danielku :*....
A- Cześć kochanie! Zaraz będzie obiad.
D- Czeeeeść kotku.. miałem kiepski dzień. I znowu będe musiał zostać w sobotę po godzinach...
A- A...ale dlaczego?! Mieliśmy pojechać za miasto!
D- No bo ten mój szef... Janusz, robi jakieś zebranie. Ja już mam dosyć jego i tej roboty, ciągle tylko praca, praca, praca. Do dupy z takim życiem i te korki na mieście...
A- <sycząc> - A to ku*wa....
D- Kto?!
A- Kto, kto. <wymachując nożem z krojenia steków> Ten twój zasrany szef, wąsaty ku*as co nic nie potrafi zrobić. Jak on mnie irytuje!!! Co za dupek!!! I to nazwisko... Janusz Wata... śmiechu warte!
D- Aa...
A- Ciągle każe ci zostawać po godzinach pracy, co on sobie myśli, pójdę do niego i zaje*ie z miejsca jak stoje!!!!
D - Aaaleee...
A-Cicho!!!! Lepiej połóż sie na sofie i daj odpocząc oczom! <On niepewnie kładzie sie nie spuszczając wzroku z tasaka do mięsa> Zaraz skończę! Byle zasrany chwast w naszym życiu nie będzie mieć na nie wpływu! Takich się wycina!
D- Aaaaleeee ostatnio nawet obiecał nam niewielka podwyżke, nie jest aż taki zły... a nazwisko przyjął żony, bo sam sie nazywał Stęchlak...
A- Och Daniel, juz cie tym kupił? Marną podwyżką? To nie zmienia faktu, że jest dupkiem, jednym z wielu jakich spotykamy na swojej drodze!
D- No dobrze, juz dobrze zmieńmy temat na cos przyjemniejszego... Widziałem w księgarni album ciekawy o Rzeszowie...
A- Dobra, ide dokończyć ten pieprzony obiat kochanie, a ty odpoczywaj dziubku. <po chwili wybiega szybko z kuchni z nożem w reku> Całe steki wolisz czy mielone!!!!?
D - Ale wiesz dobrze jakie lubię...Takie, że...
A- Dobra! A co do pieprzonych korków!!!! Sram na nie, najlepiej jeżdzić do pracy na rowerze! Nie będe sie dusić w autobusie w tych spalinach. To jest idea! A jak troche popedałujemy to w końcu zrzucisz zbędne kilogramy.
D- Wiesz Andrzej, dobrze, że jesteś...
A - Wiem Danielku :*....