Ugrzęźnięcie

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Grin_land
Posty: 2459
Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: tryb koczowniczy

#16 Post autor: Grin_land » wtorek, 2 czerwca 2009, 12:49

Solan pisze:Oh, tak. Czasami mam problem z podjęciem decyzji, mimo, że wiem, iż chciałabym coś zrobić, przykładowo - gdzieś pójść. Nie jestem pewna, czy będę tam mile widziana, czy nie wyjdę na aspołeczną ofiarę losu, itede, itepe, etece. W takich sytuacjach wystarczyłoby, że ktoś porozmawiałby ze mną, próbował przekonać (byle tylko nie przeginał z tym przekonywaniem i nie zaczął zmuszać albo wywierać na mnie jakiejś presji) - i zmieniłabym zdanie. Jak jednak zauważyłam, moi znajomi przyjęli pewien stereotyp na mój temat - mianowicie, nie podejmują żadnych starań o zmianę mojego zdania, ponieważ z góry myślą, że i tak go nie zmienię. A zdarza się, że naprawdę niewiele do tego brakuje... Też tak macie...? ;x

Ha! To dobrze wiedzieć!
Ja czasem lubię "popchnąć" kogoś niezdecydowanego do działania, do poznania nowych ludzi, trochę postawić w obliczu faktu dokonanego, tudzież właśnie wyciągnąć tak na rzeczoną imprezę czy coś. (tylko dodam że w wypadkach gdy mam wrażenie że to działanie nie będzie szkodliwe w jakiś sposób dla takiej osoby)
Stawia mnie to w pozycji osoby z inicjatywą, nieco bardziej energicznej, niż jestem naprawdę..ot takie egoistyczne motywy.
Ale ogólnie to chciałam powiedzieć że mi to w mniejszych przejawach nie przeszkadza. Gorzej jeśli to ogólna postawa życiowa dotycząca absolutnie wszystkiego.


IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"

Awatar użytkownika
Karolka
Posty: 105
Rejestracja: środa, 27 maja 2009, 09:43
Lokalizacja: Gdańsk

#17 Post autor: Karolka » wtorek, 2 czerwca 2009, 20:31

Piotr pisze:
Karolka pisze:Gorzej z innymi decyzjami, np. co mam dzisiaj zrobić, którą bluzkę kupić, jaki film obejrzeć. To są tak błahe problemy, a ja nie umiem podjąć nawet tak prostych decyzji. Też mam to uczucie, że mam za mało danych a sytuacja przed chwilą nieistotna nagle zdaje się być sprawą życia i śmierci.
Może chłopa Ci trzeba zdecydowanego (nie mnie)? : )
To jest myśl :D
4w5 "Moje dzisiaj obala moje wczoraj"

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Ugrzęźnięcie

#18 Post autor: Cotta » wtorek, 5 lipca 2011, 14:54

Kiedyś tak miewałam, teraz już nie - nie trzeba mnie namawiać (chyba, że faktycznie jest to coś, czego nie lubię, ale wtedy stawiam sprawę jasno), sama też wychodzę z inicjatywą. Za dobrze wiem, jak mi nie służą długie okresy bez życia towarzyskiego, zamykanie się, duszenie wszystkiego w sobie.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#19 Post autor: Pierzasta » wtorek, 5 lipca 2011, 23:12

sothis216 pisze:Nie wiedzialem jak nazwac- ale czy czesto zdarza sie wam sytuacja kiedy chcecie zeby ktos was "wyciagnal" lub popchnal do czegos -czyli grzezniecie.

Przyklad: ktos was zaprosil-myslicie czy zaakceptowac zaproszenie tak dlugo ze juz nie oplaca sie isc, natomiast gdyby ktos np. po was wpadl nie byloby problemu.

To glupi przyklad ale pokazuje ocb -chodzi mi o sytuacje kiedy chcemy czegos [albo nie] jednak boimy sie to zrobic lub nie do konca wiemy jak bo mamy za malo danych i potrzebujemy"przewodnika" [?]
Taa.
Ale nie "za mało danych" - to jest niepewność albo nieśmiałość. Natomiast mi często po prostu brakuje motywacji, czyli "chcenia się". Gdyby mi się na pewno nie chciało, to odmówiłabym z miejsca, gdyby mi się chciało to bym się nasładzała na to pójście gdzieś, a czasami mam takie "ech", kiedy za i przeciw wychodzą po równo. Ale powiem, ze z wiekeim coraz mniej tego mam, bo już lepiej wiem, kiedy mam gdzieś pójść czy coś zrobić, a kiedy nie.

Ale faktycznie spiritus movens się przydaje, idealnie jakiś bardziej rozrywkowy typ, jak siódemka czy piątka.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
rpds
Posty: 56
Rejestracja: niedziela, 27 lutego 2011, 16:44
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#20 Post autor: rpds » środa, 6 lipca 2011, 10:51

Dokładnie, często mam tak samo, że obie alternatywy wydają się równie interesujące/nieinteresujące, wtedy wybór jest trudny, ale ostatnimi czasy zawsze staram się w takiej sytuacji wybrać tę opcję, w której będę kierował się bardziej do ludzi, a nie ku sobie. Wiem, że jest to dla mnie zdrowsze i jakoś tak wychodzi, że potem nie żałuję tych decyzji :)
Pierzasta pisze: Ale faktycznie spiritus movens się przydaje, idealnie jakiś bardziej rozrywkowy typ, jak siódemka czy piątka.
Tak się składa, że mam te 2 typy w sobie, które ujawniają się w różnych okolicznościach, a czasami udaje mi się żonglować nimi poprzez zmianę nastawienia. Przez to czasem jestem tym wyciąganym, a czasem tym wyciągającym.
Bywam piątką.

Awatar użytkownika
Szej-Hulud
Posty: 183
Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54

Re: Ugrzęźnięcie

#21 Post autor: Szej-Hulud » środa, 6 lipca 2011, 12:27

Różnie bywa, jednak zdarza się, że czegoś chcę, ale mimo to brakuje mi jakiejś motywacji, czegoś, co skłoniło by mnie do działania. Lepiej jednak, jeśli nie będzie się mną rządzić- nie lubię tego, zresztą jak większość ludzi( lub piątek).
5w4,
ENTp-Don Kichot

Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?

Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#22 Post autor: Pierzasta » środa, 6 lipca 2011, 13:02

rpds pisze:Dokładnie, często mam tak samo, że obie alternatywy wydają się równie interesujące/nieinteresujące, wtedy wybór jest trudny, ale ostatnimi czasy zawsze staram się w takiej sytuacji wybrać tę opcję, w której będę kierował się bardziej do ludzi, a nie ku sobie. Wiem, że jest to dla mnie zdrowsze i jakoś tak wychodzi, że potem nie żałuję tych decyzji :)
Pierzasta pisze: Ale faktycznie spiritus movens się przydaje, idealnie jakiś bardziej rozrywkowy typ, jak siódemka czy piątka.
Tak się składa, że mam te 2 typy w sobie, które ujawniają się w różnych okolicznościach, a czasami udaje mi się żonglować nimi poprzez zmianę nastawienia. Przez to czasem jestem tym wyciąganym, a czasem tym wyciągającym.
Ech wylogowało mnie i przepadł post. :(

Przez spiritus movens mam na myśli inną osobe, dobrze robi taka mieszanka typów, żeby się nawzajem stymulowały i jednocześnie ograniczały skrajności. Ja mam dobrą zabawę z czwórkami, siódemkami, a z piątkami to często sprowadza się do świetnego spędzania czasu, ale np. polegającego na piciu herbaty i rozmowie przez 8 godzin. ;D


Co do kierowania się "na ludzi", to w sumie tak: nie lubię się zmuszać, bo często i tak nie będzie mi się podobało, ale traktuję to po prostu jak obowiązek - czasami trzeba się z kimś spotkać, pogadać, żeby nie stracić kontaktu, ale to nie musi być szczególnie fajna rozrywka. Trzeba też nauczyć się, kiedy zrzygnować, bo korzyści nie wynagradzają fatygi. Na ogół to u mnie jest, kiedy ktoś mnie bardzo namawia, a ja zupełnie nie mam ochoty, bo wiem, ze nei będzie mi się podobało. I tak też wychodzi. Ale nie wszystkich takich sytuacji da się uniknąć, niestety.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

Re: Ugrzęźnięcie

#23 Post autor: Emjotka » środa, 6 lipca 2011, 13:02

Migawka pisze:
Snufkin pisze: Głownym problemem 5 jest lęk przed działaniem
Ja bym jeszcze dodała, że lęk przed nieznanym i przed zmianami.
Ależ to też jest lęk przed działaniem - tylko nie własnym. ;)
Solan pisze: Jak jednak zauważyłam, moi znajomi przyjęli pewien stereotyp na mój temat - mianowicie, nie podejmują żadnych starań o zmianę mojego zdania, ponieważ z góry myślą, że i tak go nie zmienię. A zdarza się, że naprawdę niewiele do tego brakuje... Też tak macie...? ;x
Zależy jacy znajomi - ci bliżsi na szczęście tak nie postępują. Ale cała reszta - jak najbardziej... :lol:

Już kilka lat temu udało mi się "wyleczyć" z grzęźnięcia. Niestety nadal czasami wpadam w stan, który nazywam zawieszeniem - od grzęźnięcia różni się głównie tym, że nie potrzebuję kopa z zewnątrz, tylko potrafię się zmobilizować sama. Tyle, że nadal kilka razy do roku zdarza mi się, że nie mogę tego natychmiastowo zrobić... Powoduje to, że mam dość mocny, niekontrolowany spadek nastroju - a zwykle mój nastrój buja w obłokach i jest niezrozumiany przez 80 % otoczenia :lol: ; a po takim spadku robi mi się strasznie dziwnie. Stan baaardzo niepożądany. Jednak chyba wiem, co muszę zrobić, żeby się tego upierdliwego zjawiska dokumentnie pozbyć - trzymajcie kciuki. :wink:
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#24 Post autor: Pierzasta » środa, 6 lipca 2011, 13:12

Ja bym to nie tyle nazwała lękiem przed działaniem, co niemocą. Piatki zazwyczaj mają bogatą wyobraźnię, ale również trzeźwe spojrzenie na świat. Czyli z jednej strony fajne pomysły, z drugiej - świadomośc, że większość z nich najprawdapodobniej nie wypali. To bardzo demotywuje.

Gdyby piątki miały mniejsze oczekiwania, albo mniej realistyczne podejście, to nie było by problemu (i byłyby innymi typami, lol). Dlatego często jak gadam z siódemkami albo czwórkami o ich pomysłach to moja reakcja wygląda tak "też o tym myślałam, ale:...".
Myślę, że piątki moga łatwo dostać skrzydeł w sprzyjających warunkach, np. wśród ludzi, którzy wspierają ich pomysły, albo mając środki na ich realizacje (finanse, finanse).

No i tak naprawdę piątki są często ćwiczone przez otoczenie do ukrywania i rezygnowania ze swoich pomysłów, wychodzenia z inicjatywą, stąd częste takie trochę przygaszanie piątek w pewnym okresie życia (około dorastania), potem można to z siebie otrząsnąć po wejściu w dorosłość. Z tym, że do tego czasu można nabrać nawyku dopasowywania się na siłę do wzorców społecznych, które promują towarzyskość, dbanie o pozory itp.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

Re: Ugrzęźnięcie

#25 Post autor: Emjotka » środa, 6 lipca 2011, 13:31

Pierzasta pisze:Ja bym to nie tyle nazwała lękiem przed działaniem, co niemocą. Piatki zazwyczaj mają bogatą wyobraźnię, ale również trzeźwe spojrzenie na świat. Czyli z jednej strony fajne pomysły, z drugiej - świadomośc, że większość z nich najprawdapodobniej nie wypali. To bardzo demotywuje.
Czyli boimy się niepowodzenia w naszym działaniu. Boimy się, że nie będziemy mieć dostatecznej ilości możliwości, energii, itd., żeby dopiąć swego. Za dużo analizujemy i nie robimy praktycznie nic (w sensie działań wykraczających poza naszą głowę, ewentualnie niewielką najbliższą przestrzeń - a wiele 5 ma predyspozycje do wprowadzania korzystnych zmian na skalę społeczną) - nie będę powtarzać tego, co tutaj pisałam w spojlerze. ;)
W skrajnym przypadku 5 tak mocno utrwala mechanizm obronny pod tytułem "nie zacznę robić niczego, co może się nie udać", że nie jest w stanie sama rozpocząć jakiegokolwiek działania - bo przytłumienie ośrodka działania zaczyna też wchodzić na ośrodek emocji - zaczyna brakować jakiegokolwiek entuzjazmu, motywacji, zapału. Jako dorastające 5 widziałam to u kilku osób - i przerażało mnie aż tak bardzo, że w porę zaczęłam pracować ze swoimi emocjami i motywacją (rozumianą tu z grubsza jako ośrodek działania), więc mam nadzieję, że nigdy się do takiego stanu nie doprowadzę. ;) Nieszczęściem piątek jest to, że świetnie modelują własne emocje i motywacje - tylko niewiele z nich potrafi to robić celowo i świadomie...
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Ugrzęźnięcie

#26 Post autor: Cotta » środa, 6 lipca 2011, 14:27

Pierzasta pisze: Myślę, że piątki moga łatwo dostać skrzydeł w sprzyjających warunkach, np. wśród ludzi, którzy wspierają ich pomysły
To prawda, łatwo rozwinąć u 5 skrzydła, ale łatwo też je podciąć. Dlatego kiepsko na mnie wpływa towarzystwo ciężkich, krytycznych, pesymistycznych typów. Przytłaczają i wpędzają w poczucie niemocy. Taki prosty przykład - niedawno remontowałam mieszkanie i miałam ciekawy pomysł na sufit w jednym pokoju (taki artystyczny, z farbą strukturalną i werniksem :P ). No i wzięłam się za to sama. Jak o tym wspomniałam w rozmowie z babcią, to ta od razu: "dziecko, nie rób tego, z drabiny spadniesz, zrobisz sobie coś, to taka ciężka praca, na pewno sobie nie poradzisz". No wielkie dzięki za wiarę w moje siły i wspieranie pomysłów. :roll: I tak zrobiłam swoje i efekt wyszedł super, teraz każdy mówi "rany, jak to zrobiłaś, ale fajnie wygląda". :mrgreen: Ale jakby tak ktoś mi sączył non stop, że nic z tego nie wyjdzie, to pewnie by mi przeszła cała ochota na pracę. A już pod obstrzałem krytyki w ogóle mi się czegokolwiek odechciewa. Przerobiłam to jakiś czas temu z moim ex (chore 8 ), który był wiecznie ze wszystkiego niezadowolony i wszystkiego się czepiał. W jego towarzystwie wpadłam w autentyczną apatię. Miałam ochotę tylko leżeć i nic nie robić. Bo przecież i tak cokolwiek zrobię, będzie źle. Tacy ludzie wysysają całą energię z człowieka. Z kolei jak ktoś jest pogodny i wspierający, to od razu się chce realizować pomysły i coś robić. Czasami wystarczy jedno "ej, fajny pomysł, zrób tak, na pewno będzie super" i rosną skrzydełka.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#27 Post autor: Pierzasta » środa, 6 lipca 2011, 15:08

Emjotka pisze:
Pierzasta pisze:Ja bym to nie tyle nazwała lękiem przed działaniem, co niemocą. Piatki zazwyczaj mają bogatą wyobraźnię, ale również trzeźwe spojrzenie na świat. Czyli z jednej strony fajne pomysły, z drugiej - świadomośc, że większość z nich najprawdapodobniej nie wypali. To bardzo demotywuje.
Czyli boimy się niepowodzenia w naszym działaniu. Boimy się, że nie będziemy mieć dostatecznej ilości możliwości, energii, itd., żeby dopiąć swego. Za dużo analizujemy i nie robimy praktycznie nic (w sensie działań wykraczających poza naszą głowę, ewentualnie niewielką najbliższą przestrzeń - a wiele 5 ma predyspozycje do wprowadzania korzystnych zmian na skalę społeczną) - nie będę powtarzać tego, co tutaj pisałam w spojlerze. ;)
W skrajnym przypadku 5 tak mocno utrwala mechanizm obronny pod tytułem "nie zacznę robić niczego, co może się nie udać", że nie jest w stanie sama rozpocząć jakiegokolwiek działania - bo przytłumienie ośrodka działania zaczyna też wchodzić na ośrodek emocji - zaczyna brakować jakiegokolwiek entuzjazmu, motywacji, zapału. Jako dorastające 5 widziałam to u kilku osób - i przerażało mnie aż tak bardzo, że w porę zaczęłam pracować ze swoimi emocjami i motywacją (rozumianą tu z grubsza jako ośrodek działania), więc mam nadzieję, że nigdy się do takiego stanu nie doprowadzę. ;) Nieszczęściem piątek jest to, że świetnie modelują własne emocje i motywacje - tylko niewiele z nich potrafi to robić celowo i świadomie...
Nie "boimy się", tylko obliczamy, kalkulujemy szansę powodzenia. Zgodnie z myśleniem "boimy sie, to lęk", ktoś, kto nie chce grać w rosyjską ruletkę jest niezdrowo zahamowany z powodu lęku. :roll:
Pomysłów można miec milion dziennie i nie wszystkie nadają się do zrealizowania. Bywa, że żaden.

Na pewno istnieje problem, bo linia między pomysłami zbyt ryzykownymi a wymagającymi trochę wysiłku może być cieńka, co nie zmienia faktu, że ocenianie ryzyka jest zachowaniem zdrowym. Dlatego to takie trudne. Gdyby zdrowa była postawa "A co tam, zrobię, co mi tylko przyjdzie do głowy", to nie byłoby problemu.Wystarczyłoby się przestawić na coś takeigo i nasze życie stałoby się pasmem sukcesów, ale niestety, nie ma tak łatwo. Życie jest bardziej skomplikowane niż wybór między czarnym a białym.

Wydaje mi się, że problem może też leżeć w przezywaniu porażki - nie każdy dobrze przyjmuje porażkę. Nie nad każdą porażką można przejść obojętnie. Tutaj też osoba mniej odpowiedzialna miałaby łatwiej.

I żeby było jasne, ja tu mówię o dużych pomysłach, typu założenie biznesu, inwestycja, przeprowadzka do innego kraju, wybory dotyczące pracy, związku itp., a nie zagadanie do atrakcyjnego osobnika czy spontaniczne pójście na imprezę. Takie decyzje miewają dalekosiężne skutki. Zastanawianie się nad nimi nie jest wyrazem "zahamowania".
Boimy się, że nie będziemy mieć dostatecznej ilości możliwości, energii, itd., żeby dopiąć swego.
Może po prostu dobrze znamy siebie?
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

Re: Ugrzęźnięcie

#28 Post autor: Emjotka » środa, 6 lipca 2011, 15:56

Pierzasta pisze: Nie "boimy się", tylko obliczamy, kalkulujemy szansę powodzenia. Zgodnie z myśleniem "boimy sie, to lęk", ktoś, kto nie chce grać w rosyjską ruletkę jest niezdrowo zahamowany z powodu lęku. :roll:
Pomysłów można miec milion dziennie i nie wszystkie nadają się do zrealizowania. Bywa, że żaden.
Boimy się. I dopiero, kiedy przed sobą się przyznamy do tego strachu (czy nawet lęku), możemy cokolwiek z nim zrobić.
A piątki są wręcz mistrzami racjonalizacji w postaci kwaśnych winogron :lol: ... Wmawiamy sobie, że coś, czego nie robiliśmy, jest nieważne, nieciekawe, niemożliwe do zrealizowania, itd. - choć tak naprawdę nieludzko mały ułamek naszych pomysłów to rzeczywiście gra w rosyjską ruletkę. I gdybyśmy rzeczywiście trzeźwo podchodzili do sytuacji, potrafilibyśmy oddzielić to od całej reszty...
Pierzasta pisze: Gdyby zdrowa była postawa "A co tam, zrobię, co mi tylko przyjdzie do głowy", to nie byłoby problemu.Wystarczyłoby się przestawić na coś takeigo i nasze życie stałoby się pasmem sukcesów, ale niestety, nie ma tak łatwo.
Jest nieco trudniej - zdrowa jest postawa mniej więcej w stylu "A co tam, zrobię, co mi tylko przyjdzie do głowy, jeżeli są szanse na realizację tego większe niż szanse na jego niezrealizowanie. Nie muszę mieć pewności co do tego, że mi się uda - muszę sobie uświadomić, że 100-procentowej pewności nie będę mieć nigdy. I pogodzić się z tym - świata nie da się w całości ogarnąć umysłowo - trzeba też najzwyczajniej w świecie działać."
Pierzasta pisze:Wydaje mi się, że problem może też leżeć w przezywaniu porażki - nie każdy dobrze przyjmuje porażkę. Nie nad każdą porażką można przejść obojętnie.
No tak - piątki się boją, że ich -pomysły- się nie -sprawdzą w rzeczywistości-. I często w związku z tym nie robią nic - co jest doprowadzaniem sytuacji do absurdu i wpędzaniem się w błędne koło. A nicnierobienie, kiedy ma się multum pomysłów, które mogłoby poprawić życie nam i innych jest samo w sobie porażką. Tak to działa, dopóki myślimy o świecie w kategoriach sukcesu i porażki, zwycięstwa i przegranej, itd. - czyli przejawiamy neurotyczno-ósemkowy element.... ;)
Pierzasta pisze:Może po prostu dobrze znamy siebie?
To znaczy? Bo ja nie wierzę w jakieś jedno, statyczne, trwałe, niezmienne ja - osobowość jest dynamicznym procesem, kumulacją stanów ego, dających się zmieniać, kształtować, nakładać na siebie - w momencie kiedy mówimy "znam siebie" zamykamy się w klatce własnych myśli, hamujemy swój rozwój, lękamy się tego, co nie jest nami. A jesteśmy żywą miłością = wolnością = przestrzenią. Wszyscy. Tylko boimy, wstydzimy, gniewamy się (tak enneagramowo - dałoby się to "nieco" bardziej rozwinąć) na siebie i innych - tworzymy sobie wizję jasno określonych granic, nie zdając sobie sprawy, że granice są tylko modelem świata zrodzonym z naszego umysłu...

Jeżeli wpakujemy całą naszą energię we wmawianie sobie, że nie damy rady czegoś zrobić, to już nic nie zostanie nam na realizację tego (jeżeli w ogóle się jej podejmiemy) - i zafundujemy sobie samospełniająca się przepowiednię.
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Ugrzęźnięcie

#29 Post autor: Snufkin » środa, 6 lipca 2011, 16:09

Nie wiem o czym gadka ale znalazłem ostatnio fajny cytat: lęk to tylko brak zdecydowania. I coś w tym jest bo największą trudność sprawia mi zawsze pierwszy krok, potem jakoś samo leci.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

Re: Ugrzęźnięcie

#30 Post autor: Emjotka » środa, 6 lipca 2011, 16:13

Snufkin pisze:Nie wiem o czym gadka ale znalazłem ostatnio fajny cytat: lęk to tylko brak zdecydowania.
Ja bym to powiedziała odwrotnie: brak zdecydowania to tylko lęk. W przypadku 5 lęk przed konsekwencjami decyzji podjętej przy niekompletnym zestawie danych. :mrgreen:
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

ODPOWIEDZ