2 pytania (o ile ktoś zechce odpowiedzieć)

Wiadomość
Autor
Dzieju
Posty: 15
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 09:31

#31 Post autor: Dzieju » niedziela, 22 października 2006, 12:23

Możesz, każdy może.

Nie jestem nazbyt religijny ale lubię te historie:

Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się!” Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę.”

[Mk 7,31-37]



Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#32 Post autor: tzlm » niedziela, 22 października 2006, 12:47

Może, to to będzie nadinterpretacja, że udało ci się pozbyć niektórych złych cech piątek. I teraz wzorem tych ludzi rozgłaszasz to na forum. I bardzo dobrze, skąd wiem, może uda mi się zmienić

Nie jestem wcale religijna, ale też lubię pewną historię, krążąca po internecie:
Nad córką zuchwałą wzmocnij czuwanie,
aby czując ulgę, nie wyzyskała sposobności.
Strzeż się oka bezwstydnego
i nie dziw się, jeśli cię przywiedzie do upadku.
Jak spragniony podróżny otwiera usta
i pije każdą wodę, która jest blisko,
tak ona siada naprzeciw każdego pala
i na strzały otwiera kołczan.' :D

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#33 Post autor: Basketcase » niedziela, 22 października 2006, 17:13

Nigdy więcej nie chcę już żyć tylko w swojej głowie. I jak wyżej do niczego dobrego to nie prowadzi. Moja propozycja: otworzyć się i wyjść na zewnątrz, zaangażować się w życie, hojnie obdażać wiedzą innych, przeżywać emocje, żyć w otaczającej nas rzeczywistości, zrelaksować się, nawiązać relacje z żywymi ludźmi, zajmować się rzeczami ważnymi (materialnymi) i DZIAŁAĆ
Wybacz, ale czy Ty czasem nie jesteś w punkcie stresowym 7? Bo ja się zachowywałem bardzo podobnie i gadałem o tym na prawo i lewo, kiedy byłem w fazie maniakalnej choroby afektywnej dwubiegunowej.
Nad córką zuchwałą wzmocnij czuwanie,
aby czując ulgę, nie wyzyskała sposobności.
Strzeż się oka bezwstydnego
i nie dziw się, jeśli cię przywiedzie do upadku.
Jak spragniony podróżny otwiera usta
i pije każdą wodę, która jest blisko,
tak ona siada naprzeciw każdego pala
i na strzały otwiera kołczan.'
:oops:

Dzieju
Posty: 15
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 09:31

#34 Post autor: Dzieju » niedziela, 22 października 2006, 17:52

Niezły żart, ale mam nadzieję, że nie :wink: A co do Twojej choroby to mam nadzieję, że jest już wszystko OK. :wink:

Powodzenia

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#35 Post autor: tzlm » niedziela, 22 października 2006, 18:08

Co do mojej choroby, zapewniam, że ma się jak najlepiej. :lol:

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#36 Post autor: Basketcase » niedziela, 22 października 2006, 18:16

Niezły żart, ale mam nadzieję, że nie Wink A co do Twojej choroby to mam nadzieję, że jest już wszystko OK.
Jeśli to było do mnie to:

-To nie był żart.

-Nie.
Obrazek

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#37 Post autor: tzlm » niedziela, 22 października 2006, 18:18

Jak coś to przepraszam za wcięcie się w dyskusję, myślałam, że do mnie. :(

Dzieju
Posty: 15
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 09:31

#38 Post autor: Dzieju » niedziela, 22 października 2006, 21:12

Myślałem, że z tą Twoją chorobą afektywną dwubiegunową to żart.
Przykro mi. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłem.

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#39 Post autor: Basketcase » niedziela, 22 października 2006, 22:38

Ja mówię poważnie, też tak skakałem z radości, kpiłem sobie jakim to byłem przegranym frajerem, że myślenie przeszkadza w życiu, byłem towarzyski, wydurniałem się, miałem dziewczynę, itp. i skończyło się uderzeniem w ścianę i wielkim załamaniem, a potem strasznym wstydem. Po prostu radzę uważać na "nagłe niespodziewane zmiany na lepsze" i euforię nimi wywołaną. Może się okazać, żę to tylko desperacka próba zwalczenia doła.

Ale życzę Ci, aby to była prawdziwa zmiana na lepsze.
Obrazek

Awatar użytkownika
ozonex
Posty: 31
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 21:08
Lokalizacja: Grójec

#40 Post autor: ozonex » środa, 1 listopada 2006, 21:47

Nigdy więcej nie chcę już żyć tylko w swojej głowie. I jak wyżej do niczego dobrego to nie prowadzi. Moja propozycja: otworzyć się i wyjść na zewnątrz, zaangażować się w życie, hojnie obdażać wiedzą innych, przeżywać emocje, żyć w otaczającej nas rzeczywistości, zrelaksować się, nawiązać relacje z żywymi ludźmi, zajmować się rzeczami ważnymi (materialnymi) i DZIAŁAĆ
Co do tego zgadzam się w 100%. Takie zamkiecie się w sobie prowadzi do samotności, a "człowiek w samotności popada w chorobę".
Zaczynamy myśleć inaczej niż inni, przez co stajemy się przez nich niechciani, wydajemy się dziwni. Typ 5 powoduje że człowiek ogranicza swoje działania, a zamiast tego rozmyśla o wszystkim. Ktoś mi kiedyś powiedział:"Za dóżo myslisz", a co za dóżo to niezdrowo :P.
Co do tego żeby się otwożyć i zacząć działać, to jest to, według mnie, najlepsza metoda zwalczenia samotnosci. takie otwożenie się dla 5 jest niezwykle trudne, ale mozliwe. Mi zajeło to 1 rok, w ciągu którego starałem się jak najwięcej rozmawiać z innymi o ich problemach. Podkreslam że nie o swoich spostrzeżeniach, czy cudzych, lecz o problemach codziennych, "rzeczach ważnych(materialnych)", wykozystując przy tym swoją wiedze, dzięki której możemy innym dać mądre rady.

Z regóły 5 zachowują się niematerialnie (myślą a nie robią), tak jakby ich niebyło, więc jeśli w jakiejś sytuacji sposob spostrzegania ich staje się materialny to czują się nieswojo.

takie jest moje zdanie

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#41 Post autor: tzlm » środa, 1 listopada 2006, 22:14

ozonex pisze:Mi zajeło to 1 rok, w ciągu którego starałem się jak najwięcej rozmawiać z innymi o ich problemach. Podkreslam że nie o swoich spostrzeżeniach, czy cudzych, lecz o problemach codziennych, "rzeczach ważnych(materialnych)", wykozystując przy tym swoją wiedze, dzięki której możemy innym dać mądre rady.
Teraz czujesz się lepiej? Nie czujesz się już nieswojo, podczas kontaktów otwierania się przed ludźmi? Nie potrzebujesz już samotności, czy czasem do niej wracasz?

zolwbol
Posty: 31
Rejestracja: wtorek, 31 października 2006, 13:01

#42 Post autor: zolwbol » czwartek, 2 listopada 2006, 00:03

Co do tego żeby się otwożyć i zacząć działać, to jest to, według mnie, najlepsza metoda zwalczenia samotnosci. takie otwożenie się dla 5 jest niezwykle trudne, ale mozliwe
Tak, otwarcie się na innych ludzi jest bardzo trudne, też mam tak niby chciałbym z kimś porozmawiać ale słowa jakoś nie chcą przejść przez gardło :(
Pół biedy jeśli przebywam na raz z jedną znaną mi osobą wtedy niezręcżna cisza jest przerywana co jakiś czas przez tą osobę, ale jeśli przebywam z 2 lub więcej ludźmi to kompletnie się wyłączam i ograniczam wyłącznie do słuchania co nie jest wcale takie złe bo można się dowiedzieć wielu ważnych rzeczy, których oczywiście mógłbym się dowiedzieć sam ale to by wymagało stanowczo zbyt dużo słów i spotkań z ludźmi nie zaliczającymi się do grona dobrze mi znanych :(

W zasadzie jak by się głebiej zastanowić to i chciałbym umieć nawiązać kontakt z innymi no i oczywiście nie bać się spotkań, rozmów czy wystąpień publicznych bo na pewno by mi to ułatwiło życie, ale z drugiej strony wiąże się to ze zbyt dużym stresem, a przebywanie w samotności daje mi hmm.. radość i satysfakcję. Może zamiast się zmieniać na siłe czy użalać nad swoimi ograniczeniami warto zaakceptować się takim jakim się jest, też mam ze swoją piątkowością wiele, wiele, wiele problemów (ach to załatwianie spraw urzędowych na ostatnią chwilę bo wcześniej nie miałem odwagi otworzyć dzwi dziekanatu, co i tak jest niczym w porównaniu do tego że przeszło rok nie odwiedziłem czytelni bo nie wiem czego się tam spodziewać{nie śmiać się to poważny problem} trudności z robieniem zakupów itd...) czasami zazdroszczę innym że nie mają takich problemów że wchodzą do jakiegoś nieznanego miejsca poprostu pukają c do dzwi ije otwierając podczas gdy ja zawsze szukam kogoś kto mnie tam wprowadzi lub czekam jak idiota przed dzwiami czekając jak jakaś wchodząca osoba otworzy dzwi na tyle szeroko żebym mógł się zorientować w rozkładzie pomieszczenia ilości osób wewnątrz itp... ale paradoksalnie mimo tego wszystkiego nigdy bym się nie chciał zmienić jest mi w zasadzie dobrze mi tych "drobnych"<żart> trudności.

P.S. Wielki gratulacje dla ozonexa, ja bym nie tylko nie potrafił, ja nawet sobie nie wyobrażam tego że mógłbym się podjąć czegoś takiego :D
5w4

Awatar użytkownika
ozonex
Posty: 31
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 21:08
Lokalizacja: Grójec

#43 Post autor: ozonex » czwartek, 2 listopada 2006, 15:24

Teraz czujesz się lepiej? Nie czujesz się już nieswojo, podczas kontaktów otwierania się przed ludźmi? Nie potrzebujesz już samotności, czy czasem do niej wracasz?
Teraz zdecydowanie czuje się lepiej niż poprzednio, ponieważ mam uczucie że na coś się moge przydać. Podczas rozmów z innymi ludzmi już mnie "nieprzytyka". Poprostu mówie to co myśle, zachowując cały czas ostrożnoć żeby nie palnąć czegoś głupiego i choć to dość dziwne uchodze teraz za osobe nejbardziej rozgadaną (wkońcu 5 mają oczym mówić :) ). Samotności raczej już unikam, chociaż często wracam doniej żeby przemyśleć dokładnie ważne sprawy.

Pół biedy jeśli przebywam na raz z jedną znaną mi osobą wtedy niezręcżna cisza jest przerywana co jakiś czas przez tą osobę, ale jeśli przebywam z 2 lub więcej ludźmi to kompletnie się wyłączam i ograniczam wyłącznie do słuchania co nie jest wcale takie złe bo można się dowiedzieć wielu ważnych rzeczy, których oczywiście mógłbym się dowiedzieć sam ale to by wymagało stanowczo zbyt dużo słów i spotkań z ludźmi nie zaliczającymi się do grona dobrze mi znanych Sad
Tak niestety jest. Im więcej jest osób tym trudniej jest wydusić z siebie słowo. Kiedyś też myślałem że słuchanie innych jest fajne, ale jak się z nimi rozmawia to można się odnich znacznie więcej dowiedzieć, a jak z nimi rozmawiamy to powoli zanika nasza "blokada" mówienia. Ponad to ludzie lubią jak się chce odnich czegoś dowiedzieć, a jak interesuje nas ich życie, to czują się w tedy doceniani. Z regóły ludzie uwielbiają mówić o sobie, a nielubią słuchać o innych. Jak się mówi o kimś to tak jakby się pokazywało że ktoś inny jest lepszy od ciebie. Chodzi oczywiście o pozytywny opis życia, a nie obgadywanie kogoś.

Kiedyś ułożyłem teorie którą nazwałem "teorią przeciwności znaczeń"
Mówi ona że ludzie często rozumieją na odwrót niż im się mówi. Jeśli mówi się komuś jaki to się jest mądry, piękny itp. to odbierają to w sposób:"co za głupek, myśli że jest niewiadomo kim", ponieważ nielubią przechwalstwa. A jak się powie "ale jestem głupi", "okropnie wyglądam" to z kolei odbiorą to: "no to jest gość, potrafił się przyznać do swojej głupoty, a jak ktoś potrafi zauważyć swoją głupote to jest mądry". Niesprawdza to się zawsze ale chociaż w większości przypadkach :).

Może zamiast się zmieniać na siłe czy użalać nad swoimi ograniczeniami warto zaakceptować się takim jakim się jest, też mam ze swoją piątkowością wiele, wiele, wiele problemów (ach to załatwianie spraw urzędowych na ostatnią chwilę bo wcześniej nie miałem odwagi otworzyć dzwi dziekanatu, co i tak jest niczym w porównaniu do tego że przeszło rok nie odwiedziłem czytelni bo nie wiem czego się tam spodziewać{nie śmiać się to poważny problem} trudności z robieniem zakupów itd...)
Zaakceptowanie się takim jakim się jest, jest bardzo ważne. Podczas rozmów z innymi niechcemy się wtedy zapaść pod ziemie. Trzeba sobie uświadomić że zmienić się niemożemy i tak naprawde to tylko nam się zdaje że ośmieszamy podczas razmów, a to co mówimy jest nieistotne. Tu nawiąże do swojej innej teori, tz. "teori przeciwnej przeciwności". Otóż przez to ciągłe rozmyślanie dochodzimy do rzeczy (pierwsza przeciwność) które tak naprawde są odwrotnością prawdy (druga przeciwność). Prawda jest w tedy odwrotnością tego do czego doszliśmy (troche to pogmatfane, ale o dziwo prawdziwe). Należy więc sobie uświadomić, że tak naprawde to niejest się brzytkim, głupim itp. Zaakceptujemy w tedy samego siebie, swoje wady i zalety, które ma każdy z nas.
Głównym sposobem na usunięcie tej "blokady mowy", było załatwianie jak najwiękrzej liczby spraw użędowych, robienie zakópów itp. To jest jak ze strachem. Żeby go pokonać trzeba mu spojrzeć w oczy. Takie rzucenie na głębokie wody, gdzie albo utoniesz, albo nauczysz się pływać, tylko że utonięcie w tym przypadku jest bardzo mało prawdopodobne, ponieważ jako 5'tki szybko uczymy się na błędach. Teraz niemam już z tego typu sprawami problemu. Życze powodzenia w walce z samym sobą :P


"Zaszedłem daleko kożystając tylko ze swoich nóg,
zaszedłem daleko i niemam zamiaru się zatrzymać"


Pozdro dla wszystkich samotnych 5'tek
5w4
"Prawdziwa jest tylko wojna psychologiczna"
Ku chwale Zjednoczonej Federacji Ziemi

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#44 Post autor: Basketcase » czwartek, 2 listopada 2006, 19:05

Takie rzucenie na głębokie wody, gdzie albo utoniesz, albo nauczysz się pływać
Mao Zedong powiedział kiedyś "Żeby nauczyć się pływać, trzeba pływać."
Obrazek

Awatar użytkownika
NYCTEA
Posty: 146
Rejestracja: piątek, 3 listopada 2006, 23:39

#45 Post autor: NYCTEA » piątek, 8 grudnia 2006, 18:47

"I tylko w jednym różnicie się od Boga-Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej" :roll:
4w5&INTP

ODPOWIEDZ