5 - Kumulacja emocji. Jak sobie z tym radzić? Rozwiązania.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
- Drag
- Posty: 38
- Rejestracja: piątek, 17 października 2008, 03:45
- Lokalizacja: Nie chcielibyście wiedzieć
impos animi pisze:Ale nie wydaje mi się, żebyś doszedł do tego dzięki cięciu się. Skoro to takie super, to czemu przestałeś, hmm?
Ja probowalem zakonczyc ten bezsensowny offtop... xD
Nieuwaznie czytasz.
Przedstawie to w formie historyjki:
Byl sobie nieszczesliwy jasio. Bylo z nim tak kiepsko ze zaczal robic to&owo. Zaczal wtedy duzo rozmyslac... Doszedl dzieki temu do oszalamiajacych wnioskow. Usmiechnol sie(no, powiedzmy...) i od tej pory nie czul nienawisci... gniewu... dzieki temu juz nie przezywal intensywnie roznych "zdarzen"... przez co jego stan psychiczny sie porawil... I teraz "szczesliwie" egzystuje... mhm?
Zło, zawiść, kurestwo i nienawiść się szerzy na tym świecie,
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Jednak o wiele lepiej chyba dojść do takich samych oszałamiających wniosków oszczędzając przy okazji siebie, bo autodestrukcja zbyt łatwo może się wymknąć spod kontroli. Może jeden na dwudziestu albo i więcej wyciągnie z tego jakieś mądre wnioski, ale reszta dalej będzie się taplać w szambie. Super, że Ciebie to postawiło na nogi, ale udzielanie takich rad jest delikatnie mówiąc nieostrożne.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
- Drag
- Posty: 38
- Rejestracja: piątek, 17 października 2008, 03:45
- Lokalizacja: Nie chcielibyście wiedzieć
impos animi pisze:Jednak o wiele lepiej chyba dojść do takich samych oszałamiających wniosków oszczędzając przy okazji siebie, bo autodestrukcja zbyt łatwo może się wymknąć spod kontroli. Może jeden na dwudziestu albo i więcej wyciągnie z tego jakieś mądre wnioski, ale reszta dalej będzie się taplać w szambie. Super, że Ciebie to postawiło na nogi, ale udzielanie takich rad jest delikatnie mówiąc nieostrożne.
JA!! :D pisze: wyladuj energie na sobie.
Moze niezbyt rozwazne rozwiazenie... Jednak na moje najmniej szkodliwe dla otocznia... ^^
Hyhyhy... Ostrzegłem... Swoja drogą nie widze opcji żeby dojść do takich wniosków w "delikatny" sposób... :<
Edit: Sorry. Głupi post xD
Ale Offtop -.-" Hyhy.
Zło, zawiść, kurestwo i nienawiść się szerzy na tym świecie,
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Ignorowanie nie wchodzi w grę - nie działa. Sprawdzałem.
Sport pozwala mi rozładować jedynie energię. Wyżyć się - endorfiny robią swoje, ale ukryte emocje pozostają.
Może - uwolnić emocje. Od razu prosto w obiekt - zamiast je kumulować.
Chcę potrafić ŚWIADOMIE zareagować emocjonalnie, dać się ponieść uczuciom.. We wszystkim co robię, jak robię, dlaczego to robię i jak to postrzegam jest określona logika. Wszędobylska. Znam ją i tak naprawdę lubię, choć czasem mi przeszkadza.. Czasami sam o sobie myślę, że jestem jakąś pierdoloną maszyną. Opcje i Procedury. Planowanie i Działania. Tendencje i Wyjątki. Dane i Rozwiązania. Wciąż nowe, fascynujące, zrozumiałe.
Czasem działam oczywiście emocjonalnie bo naprawdę to jestem człowiekiem, a wszyscy ludzie mają emocje więc śmieję się, płaczę, gniewam, zazdroszczę, nienawidzę, boję się i wstydzę, ale nie wiem o tym kiedy to trwa. Myśli dalej szukają logicznych rozwiązań. Uświadamiam sobie emocje po fakcie, często grubo po fakcie.. I często żałuję, że zareagowałem tak, a nie inaczej. I wiem, że "zawiniły" emocje. Jeżeli sytuacja nie jest opracowana chociaż w zarysie, lub całkowicie wymyka się z pod kontroli to gubię się emocjonalnie, szukam logiką panicznie danych bo rozwiązania. A reszta mnie "hulaj dusza" - nie mam wtedy żadnej kontroli nad emocjami. Tego potrzebuję. Kontroli. Chcę ZAUWAŻAĆ KIEDY włączają się emocje aby wiedzieć jak je włączać a następnie pozwalać im się włączać, albo podporządkowywać je logice. Teraz są tłumione logiką tak długo, aż się miarka przebierze i wtedy wypływają wszystkie - to mnie martwi - nie jestem wtedy wystarczająco wydajny, tracę czas, energię, szanse. Mogąc wybrać moment mogę sterować procesem świadomie i zdrowo bo zrozumiale.
CHCĘ MIEĆ WYBÓR. Wybiorę mądrze.
Jak uwolnić emocje w danej chwili?
Najbardziej cenne będą oczywiście rady od tych, którym przychodzi to naturalnie, lub nauczyli się to robić świadomie.
Sport pozwala mi rozładować jedynie energię. Wyżyć się - endorfiny robią swoje, ale ukryte emocje pozostają.
Może - uwolnić emocje. Od razu prosto w obiekt - zamiast je kumulować.
Chcę potrafić ŚWIADOMIE zareagować emocjonalnie, dać się ponieść uczuciom.. We wszystkim co robię, jak robię, dlaczego to robię i jak to postrzegam jest określona logika. Wszędobylska. Znam ją i tak naprawdę lubię, choć czasem mi przeszkadza.. Czasami sam o sobie myślę, że jestem jakąś pierdoloną maszyną. Opcje i Procedury. Planowanie i Działania. Tendencje i Wyjątki. Dane i Rozwiązania. Wciąż nowe, fascynujące, zrozumiałe.
Czasem działam oczywiście emocjonalnie bo naprawdę to jestem człowiekiem, a wszyscy ludzie mają emocje więc śmieję się, płaczę, gniewam, zazdroszczę, nienawidzę, boję się i wstydzę, ale nie wiem o tym kiedy to trwa. Myśli dalej szukają logicznych rozwiązań. Uświadamiam sobie emocje po fakcie, często grubo po fakcie.. I często żałuję, że zareagowałem tak, a nie inaczej. I wiem, że "zawiniły" emocje. Jeżeli sytuacja nie jest opracowana chociaż w zarysie, lub całkowicie wymyka się z pod kontroli to gubię się emocjonalnie, szukam logiką panicznie danych bo rozwiązania. A reszta mnie "hulaj dusza" - nie mam wtedy żadnej kontroli nad emocjami. Tego potrzebuję. Kontroli. Chcę ZAUWAŻAĆ KIEDY włączają się emocje aby wiedzieć jak je włączać a następnie pozwalać im się włączać, albo podporządkowywać je logice. Teraz są tłumione logiką tak długo, aż się miarka przebierze i wtedy wypływają wszystkie - to mnie martwi - nie jestem wtedy wystarczająco wydajny, tracę czas, energię, szanse. Mogąc wybrać moment mogę sterować procesem świadomie i zdrowo bo zrozumiale.
CHCĘ MIEĆ WYBÓR. Wybiorę mądrze.
Jak uwolnić emocje w danej chwili?
Najbardziej cenne będą oczywiście rady od tych, którym przychodzi to naturalnie, lub nauczyli się to robić świadomie.
- Drag
- Posty: 38
- Rejestracja: piątek, 17 października 2008, 03:45
- Lokalizacja: Nie chcielibyście wiedzieć
Sorry za OFFtop,:
Ale ja mam zupełnie przeciwne odczucia... Staram się hamować emocje... Nie lubię ich... Prowadzą tylko do konfliktów... Pozytywne emocje są "fajne","ważne"... Jednak wydaje mi się że lepiej:
-nic nie dostać
niż:
dostać w ryja i dostać buziaka
Mhm... Gdybym miał wybierać wolałbym chyba jednak być tą pierdoloną maszyną... Żyje swoim celem, do którego dążę... I wszystko inne uważam za zbędnę...
Może i trudne do zrozumienia... Ale Ci którzy mnie znają(jest kilka takowych osób na tym forum), wiedzą że mam swój cel do którego dążę i uważam go zarówno za pasję, jak i obowiązek...
Ale ja mam zupełnie przeciwne odczucia... Staram się hamować emocje... Nie lubię ich... Prowadzą tylko do konfliktów... Pozytywne emocje są "fajne","ważne"... Jednak wydaje mi się że lepiej:
-nic nie dostać
niż:
dostać w ryja i dostać buziaka
Mhm... Gdybym miał wybierać wolałbym chyba jednak być tą pierdoloną maszyną... Żyje swoim celem, do którego dążę... I wszystko inne uważam za zbędnę...
Może i trudne do zrozumienia... Ale Ci którzy mnie znają(jest kilka takowych osób na tym forum), wiedzą że mam swój cel do którego dążę i uważam go zarówno za pasję, jak i obowiązek...
Zło, zawiść, kurestwo i nienawiść się szerzy na tym świecie,
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
SuperDurson - odczuwam pewną sprzeczność w tym co piszesz. Chcesz kontroli, ale tak naprawdę ta kontrola właśnie nie pozwala Ci normalnie, zdrowo reagować w sytuacjach, które są w jakiś sposób emocjonalnie ważne, tzn nie obojętne dla Ciebie. Cóż, akurat mam czasem tego typu problem, więc może nie jestem najlepszą osobą, która Ci pomoże. Ale pozwolę sobie coś powiedzieć w tej kwestii. Sądzę, że fakt kontroli sprowadza nas do tego, że później tych emocji tak dużo się zbiera że nie można ich kontrolować, dlatego należy zaprzestać kontroli. Chodzi oczywiście o nadmierną kontrolę, bo taka ona jest.
Ja akurat w tym momencie mam dokładnie taki sam problem, jestem bardzo zła na jedną osobę i zupełnie nie wiem co mam z tym zrobić. Moja złość zakłóca bardzo moje funkcjonowanie, nienawidzę czuć złości i nie wiem co mam z nią zrobić. Nie wiem też jak się zachować w stosunku do takiej osoby. Wydaje mi się, że najlepiej będzie porozmawiać z nią o tym co się stało, szczerze, powiedzieć to co się czuje. Rzecz jasna bez żadnych krzyków czy brzydkich słów, kulturalnie, ale głos może być nieco podniesiony. W zależności od potoczenia się rozmowy i paru innych rzeczy- przerwać kontakt, zminimalizować go, albo poprawić. Myślę, że dobrze jest wiedzieć - jak się zacznie rozmowę z osobą, która nas zdenerwowała - dlaczego nas zdenerwowała w sensie spróbować wywołać te emocje w kontakcie face to face, albo nie pozwolić im się skryć. Ewentualnie można też z kimś rozmawiać przez telefon albo przez smsy. Z jednej strony sądzę, że jest to bardzo kiepski sposób na komunikację, ale dla mnie np dobrą stroną jest to, że właśnie na odległość czuje te emocje, które być może zniknęły by gdybym spotkała się z tą osobą. Generalnie ćwiczenie czyni mistrza, dlatego ja radzę Tobie porozmawiać z tą osobą na żywo, powiedzieć jej wszystko co myślisz. Można sobie to zapisać na kartce, aby nie zapomnieć w trakcie rozmowy co się chciało powiedzieć. W samotności emocje podyktują co chcemy powiedzieć, a już w trakcie mówienia przez samą treść może się przywołają. Tak ja sądzę o tym wszystkim mniej więcej.
Ja akurat w tym momencie mam dokładnie taki sam problem, jestem bardzo zła na jedną osobę i zupełnie nie wiem co mam z tym zrobić. Moja złość zakłóca bardzo moje funkcjonowanie, nienawidzę czuć złości i nie wiem co mam z nią zrobić. Nie wiem też jak się zachować w stosunku do takiej osoby. Wydaje mi się, że najlepiej będzie porozmawiać z nią o tym co się stało, szczerze, powiedzieć to co się czuje. Rzecz jasna bez żadnych krzyków czy brzydkich słów, kulturalnie, ale głos może być nieco podniesiony. W zależności od potoczenia się rozmowy i paru innych rzeczy- przerwać kontakt, zminimalizować go, albo poprawić. Myślę, że dobrze jest wiedzieć - jak się zacznie rozmowę z osobą, która nas zdenerwowała - dlaczego nas zdenerwowała w sensie spróbować wywołać te emocje w kontakcie face to face, albo nie pozwolić im się skryć. Ewentualnie można też z kimś rozmawiać przez telefon albo przez smsy. Z jednej strony sądzę, że jest to bardzo kiepski sposób na komunikację, ale dla mnie np dobrą stroną jest to, że właśnie na odległość czuje te emocje, które być może zniknęły by gdybym spotkała się z tą osobą. Generalnie ćwiczenie czyni mistrza, dlatego ja radzę Tobie porozmawiać z tą osobą na żywo, powiedzieć jej wszystko co myślisz. Można sobie to zapisać na kartce, aby nie zapomnieć w trakcie rozmowy co się chciało powiedzieć. W samotności emocje podyktują co chcemy powiedzieć, a już w trakcie mówienia przez samą treść może się przywołają. Tak ja sądzę o tym wszystkim mniej więcej.
Sport jest dobry, przy sprawach błahych. Dołek z nieokreślonego powodu? Najlepiej się poruszać, wyjść na długi spacer, przebiec się itd.
Kumulacja negatywnej energii? Poważny dół emocjonalny? Ja wtedy idę na trening (kung fu) W normalne dni ćwiczymy takie specjalne układy (pomaga bardziej niż możnaby się spodziewać) ale i tak najlepszy jest piątek, gdzie już dochodzi do walk. Nic nie przyćmi satysfakcji z unikniętego, zblokowanego ciosu, uczucia, gdy samemu mijasz zastawę przeciwnika i zadajesz mu cios... no, uczucia, że jesteś coraz lepszy. Na pewno nie pomoże to każdemu-mi to pomaga, bo jest to moja pasja i poświęcam się temu w zupełności. Jak ktoś wyżej napisał, po takim czymś nie ma już czego rozładować.
Ktoś inny może uwolnić emocje przez muzykę, grając jakąś dynamiczną muzykę na skrzypcach, lub coś intensywnego na pianinie. Kogoś rozładuje tenis, jeśli faktycznie go lubi, kogoś impreza, kogoś alkohol...kogoś rozmowa z innymi ludźmi xd
Nie ma uniwersalnego panaceum.
Kumulacja negatywnej energii? Poważny dół emocjonalny? Ja wtedy idę na trening (kung fu) W normalne dni ćwiczymy takie specjalne układy (pomaga bardziej niż możnaby się spodziewać) ale i tak najlepszy jest piątek, gdzie już dochodzi do walk. Nic nie przyćmi satysfakcji z unikniętego, zblokowanego ciosu, uczucia, gdy samemu mijasz zastawę przeciwnika i zadajesz mu cios... no, uczucia, że jesteś coraz lepszy. Na pewno nie pomoże to każdemu-mi to pomaga, bo jest to moja pasja i poświęcam się temu w zupełności. Jak ktoś wyżej napisał, po takim czymś nie ma już czego rozładować.
Ktoś inny może uwolnić emocje przez muzykę, grając jakąś dynamiczną muzykę na skrzypcach, lub coś intensywnego na pianinie. Kogoś rozładuje tenis, jeśli faktycznie go lubi, kogoś impreza, kogoś alkohol...kogoś rozmowa z innymi ludźmi xd
Nie ma uniwersalnego panaceum.
1w9
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Virgo.
To może na pierwszy rzut oka wyglądać na sprzeczność. Po głębszej analizie sprzeczność znika.
Chcę kontroli bo nie mam kontroli. Znam tylko jeden sposób na emocje - tłumienie. To nie jest kontrola. To więzienie. Mając tylko jedną możliwość nie można dopasować odpowiedniej bo jest tylko jedna do wyboru. To ograniczenie.
Nie fakt kontroli prowadzi do nagromadzenia emocji tylko fakt ich ignorowania, tłumienia, odsuwania (być może fakt "nadmiernej, całkowitej kontroli" - "uwięzienia" emocji).
I nie chodzi tu tylko o negatywne emocje. Chcę się nauczyć odkrywać (i uwalniać świadomie, lub nie uwalniać świadomie) wszystkie w momencie ich trwania, zamiast odsuwać je i uświadamiać to sobie po pewnym czasie.
Zaprzestać kontroli.. Hmmm.. Kontrola wynika ze zrozumienia i umiejętności dopasowania odpowiedniego działania. Żeby zaprzestać kontroli musiałbym przebudować od podstaw cały swój sposób działania. Nie chcę. On jest sprawny i wydajny w większości sytuacji. Wymaga modyfikacji, dodatkowych danych i umiejętności zamiast konstruowania od początku.
PS. Piszcie. Czytam wszystko co piszecie, wybieram to co mogę wykorzystać, zmodyfikować i zaadaptować. Wciąż dekompiluję wasz kod, wplatam w swój, fragmentarycznie kompiluję skrośnie, debuguję - i klnę przy tym jak prawdziwy programista bo wciąż po ułamku sekundy widzę "Error: division by zero" i od początku. A chcę to w końcu skonsolidować.
To może na pierwszy rzut oka wyglądać na sprzeczność. Po głębszej analizie sprzeczność znika.
Chcę kontroli bo nie mam kontroli. Znam tylko jeden sposób na emocje - tłumienie. To nie jest kontrola. To więzienie. Mając tylko jedną możliwość nie można dopasować odpowiedniej bo jest tylko jedna do wyboru. To ograniczenie.
Nie fakt kontroli prowadzi do nagromadzenia emocji tylko fakt ich ignorowania, tłumienia, odsuwania (być może fakt "nadmiernej, całkowitej kontroli" - "uwięzienia" emocji).
I nie chodzi tu tylko o negatywne emocje. Chcę się nauczyć odkrywać (i uwalniać świadomie, lub nie uwalniać świadomie) wszystkie w momencie ich trwania, zamiast odsuwać je i uświadamiać to sobie po pewnym czasie.
Zaprzestać kontroli.. Hmmm.. Kontrola wynika ze zrozumienia i umiejętności dopasowania odpowiedniego działania. Żeby zaprzestać kontroli musiałbym przebudować od podstaw cały swój sposób działania. Nie chcę. On jest sprawny i wydajny w większości sytuacji. Wymaga modyfikacji, dodatkowych danych i umiejętności zamiast konstruowania od początku.
PS. Piszcie. Czytam wszystko co piszecie, wybieram to co mogę wykorzystać, zmodyfikować i zaadaptować. Wciąż dekompiluję wasz kod, wplatam w swój, fragmentarycznie kompiluję skrośnie, debuguję - i klnę przy tym jak prawdziwy programista bo wciąż po ułamku sekundy widzę "Error: division by zero" i od początku. A chcę to w końcu skonsolidować.
W moim wypadku to były dwa lata roboty, o dziwo do pewnego stopnia nieuświadamianej. Zaczęłam dążyć do rozluźnienia pośladów w kwestii własnych emocji, gdy przydarzyło się zbliżyć do pewnej bardzo emocjonalnej osoby i chcieć ją zrozumieć. Szczegółów nie opiszę, musiałabym kawał życia opisywać. Moja recepta była bardzo indywidualna ;]SuperDurson pisze:Chcę się nauczyć odkrywać (i uwalniać świadomie, lub nie uwalniać świadomie) wszystkie w momencie ich trwania, zamiast odsuwać je i uświadamiać to sobie po pewnym czasie.
Aha, bonus. Osoba poszła w diabły, a ja zostałam z "uwolnionymi" emocjami. Skutki: łatwiej przez nie wdepnąć w kupę (bo gdy się już ich raz doświadczy, chce się poeksperymentować i poznać dogłębniej - narkotyk?), obrywa się od życia 10x mocniej.
Kontrola działa, aczkolwiek nie zawsze. Czasami się świadomie rezygnuje z kontroli (narkotyk) i wtedy jest ups (kupa). Ale jest bardzo fajnie, lepiej się rozumie ludzi i większość łatwiej olewać. Można też na siebie spojrzeć z nieco innej strony, rozwija. Nudno takoż nie jest.
Nie żałuję. Minusów jest więcej, ale plusy są wartościowsze. Dla mnie. Wnioskuję, że dla Ciebie, SuperDurson, też raczej byłyby, skoro brakuje Ci tego rzeczywistego doświadczania emocji. Ale jeśli komuś dobrze bez, to nie polecam. Słabszym psychicznie Piątkom też nie, można dostać hyzia.
inden mam podobny "kurs" za sobą i również tego nie żałuję, chociaż czasami kosztuje to wiele sił i wymaga odwagi przed ogromnym strachem. inna rzecz że przed innymi to się chyba do emocji nie przyznaję (wyjątki nieliczne), nawet pisząc o tym na forum niekomfortowo się czuję
U mnie emocje ujawniają się najintensywniej jak jestem sama, rozładowuję się oddając się całkowicie muzyce, parę razy zdarzało mi się utracić kontrolę i wyprawiać naprawdę różne rzeczy... dlatego kiedy są to negatywne sprawy wybieram np. bieganie po lesie czy rower
Co do sztuk walki to jak najbardziej polecam, dobra sprawa na rozładowanie, kiedyś ćwiczyłam niestety musiałam zrezygnować z powodu zdrowia.
tak więc jakby co to nie ma że nie ostrzegałyśmySkutki: łatwiej przez nie wdepnąć w kupę (bo gdy się już ich raz doświadczy, chce się poeksperymentować i poznać dogłębniej - narkotyk?), obrywa się od życia 10x mocniej.
U mnie emocje ujawniają się najintensywniej jak jestem sama, rozładowuję się oddając się całkowicie muzyce, parę razy zdarzało mi się utracić kontrolę i wyprawiać naprawdę różne rzeczy... dlatego kiedy są to negatywne sprawy wybieram np. bieganie po lesie czy rower
Co do sztuk walki to jak najbardziej polecam, dobra sprawa na rozładowanie, kiedyś ćwiczyłam niestety musiałam zrezygnować z powodu zdrowia.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Dokładnie to Ci nie powiem, no, przykro mi - nie zwykłam intymnych szczegółów życiorysu opisywać na forum.
Ogólnie było tak: pokochałam kogoś bezwarunkowo. Samo w sobie to nic nie zmienia i brzmi nieco infantylnie. Robota - pragnienie zbliżenia się do tej osoby, wczuwanie się w jej emocje, rozpoczynanie rozmów o emocjach, w tym określanie swoich. W razie najmniejszych wątpliwości - natychmiastowa reakcja, pytanie o to, co czuje i wyrażenie swoich obaw. W razie konfliktów - nieuciekanie przed nimi. Poza tym przyzwyczajanie się do kontaktu fizycznego, dotyku - to właściwie współgra z psychiką.
Po jakimś czasie gdzieś zanika izolacja przed uczuciami, konieczność przemyślenia ich i przygotowania scenariusza wydarzeń. Zaczyna się ich doświadczać bezpośrednio, ale można mieć pod kontrolą.
Ale to była moja recepta. Nie mówię, że musisz się zakochiwać
Ogólnie było tak: pokochałam kogoś bezwarunkowo. Samo w sobie to nic nie zmienia i brzmi nieco infantylnie. Robota - pragnienie zbliżenia się do tej osoby, wczuwanie się w jej emocje, rozpoczynanie rozmów o emocjach, w tym określanie swoich. W razie najmniejszych wątpliwości - natychmiastowa reakcja, pytanie o to, co czuje i wyrażenie swoich obaw. W razie konfliktów - nieuciekanie przed nimi. Poza tym przyzwyczajanie się do kontaktu fizycznego, dotyku - to właściwie współgra z psychiką.
Po jakimś czasie gdzieś zanika izolacja przed uczuciami, konieczność przemyślenia ich i przygotowania scenariusza wydarzeń. Zaczyna się ich doświadczać bezpośrednio, ale można mieć pod kontrolą.
Ale to była moja recepta. Nie mówię, że musisz się zakochiwać
Ostatnio zmieniony niedziela, 19 października 2008, 23:01 przez inden, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
O, to ja mam bardzo podobny problem teraz. Ciekawe, że akurat teraz o tym napisano, gdy mam ten problem od jakichś 3 dni.
Robota fizyczna mnie nieźle ogłupiła i nie miałem już o czym myśleć, więc górę wzięły emocje. Teraz jestem najbardziej emocjonalny od roku.
Niemyślenie wzięło się stąd, że nie bardzo o czym miałem myśleć, zostałem odcięty o źródeł informacji. Zostałem też rozregulowany jeśli chodzi o sen. Normalnie wstawałem o 9.00-9.30 rano a w czasie pracy musiałem już o 6.00. Jakoś się przyzwyczaiłem, a trwało to ze 3 tygodnie, choć i tak nie do końca się udało. Praca skończyła się po miesiącu, więc ledwo co się przyzwyczaiłem już musiałem wrócić do dawnych nawyków.
Jak już wspomniałem praca zaczynała się o 6.00 (sama praca od 7.00) a kończyła o 17.00. Była (praca) na wsi, gdzie nie miałem internetu a i w telewizji niewielki wybór, zresztą i tak niewiele oglądałem bo wtedy kiedy chciałem oglądać coś ciekawego (a jak wiadomo, to co ciekawe jest o "póżnej" porze) to chciało mi się spać. W radiu nie było nic ciekawego do posłuchania. Ogólnie wielka nuda.
Ciekawe zachowania u siebie zaobserwowałem.
W pierwszych dniach pracy gdy kończyliśmy odcinałem od reszty, którą byli ludzie z rodziny (ojczym i jego syn oraz znany Wam mój wujek) i siedziałem sobie sam na dworzu w fotelu. Siedziałem i rozmyślałem. Zmusili mnie, żeby im tam pomógł coś robić, np. kolację czy pomóc przy obiedzie wujkowi jako, że ojczym z synem siedzieli póżniej jeszcze w warsztacie. No i co się wobec tego stało ? Zacząłem więcej kontaktować się z innymi co niestety zaowocowało utratą poprzedniego sposobu myślenia, które było raczej bezemocjonalne, więcej było w nim logicznego myślenia.
Obecnie staram się sobie przypomnieć tudzież przywrócić poprzednie schematy. Na razie domyślam się jaką drogą to trzeba przejść aby tam dojść. Podejrzewam, że trzeba będzie się do tego zmusić jakąś pracą umysłową. Po prostu muszę nad czymś zacząć dużo kombinować, nad czymś trudnym i skomplikowanym.
Ogólnie naprawiam się poprzez przypominanie sobie poprzedniego modelu, staram się gasić w sobie emocje, zwłaszcza te pozytywne. Gdy poczuję jakąkolwiek pozytywną reakcję, włączam coś jakby "stop" cofam taśmę i jeszcze raz przez to przechodzę tyle, że bez emocji a więcej myśląc, analizując. W ten sposób powinienem znaleźć drogę do poprzedniego modelu, to trochę jak labirynt.
Emocje są niedobre. Mniej się wie wtedy. Niczego się człowiek nie obawia choć też tym samym mniej go cieszą niektóre sprawy. Innymi słowy, bez emocji jestem inteligentniejszy.
Do niedawna też przeżywałem coś podobnego co Elkora przeżywa teraz, czyli całkowity brak emocji. Mam nadzieję że tu coś o tym napisze. Opisywała kiedyś taką sytuację z koleżankami w drugoplanowych rolach jak o mało samochód ich nie przejechał a ona spokojnie podeszła do kierowcy i coś tam mu tłumaczyła.
To zachowanie mechaniczne, człowiek jest jak robot.
Mnie trochę przeszło ale teraz to już całkiem.
Czuję jak 4w5 a nie 5w4. Niechaj czwórka ze mnie zejdzie. Myślę, że mi się to uda, to tylko kwestia czasu.
Robota fizyczna mnie nieźle ogłupiła i nie miałem już o czym myśleć, więc górę wzięły emocje. Teraz jestem najbardziej emocjonalny od roku.
Niemyślenie wzięło się stąd, że nie bardzo o czym miałem myśleć, zostałem odcięty o źródeł informacji. Zostałem też rozregulowany jeśli chodzi o sen. Normalnie wstawałem o 9.00-9.30 rano a w czasie pracy musiałem już o 6.00. Jakoś się przyzwyczaiłem, a trwało to ze 3 tygodnie, choć i tak nie do końca się udało. Praca skończyła się po miesiącu, więc ledwo co się przyzwyczaiłem już musiałem wrócić do dawnych nawyków.
Jak już wspomniałem praca zaczynała się o 6.00 (sama praca od 7.00) a kończyła o 17.00. Była (praca) na wsi, gdzie nie miałem internetu a i w telewizji niewielki wybór, zresztą i tak niewiele oglądałem bo wtedy kiedy chciałem oglądać coś ciekawego (a jak wiadomo, to co ciekawe jest o "póżnej" porze) to chciało mi się spać. W radiu nie było nic ciekawego do posłuchania. Ogólnie wielka nuda.
Ciekawe zachowania u siebie zaobserwowałem.
W pierwszych dniach pracy gdy kończyliśmy odcinałem od reszty, którą byli ludzie z rodziny (ojczym i jego syn oraz znany Wam mój wujek) i siedziałem sobie sam na dworzu w fotelu. Siedziałem i rozmyślałem. Zmusili mnie, żeby im tam pomógł coś robić, np. kolację czy pomóc przy obiedzie wujkowi jako, że ojczym z synem siedzieli póżniej jeszcze w warsztacie. No i co się wobec tego stało ? Zacząłem więcej kontaktować się z innymi co niestety zaowocowało utratą poprzedniego sposobu myślenia, które było raczej bezemocjonalne, więcej było w nim logicznego myślenia.
Obecnie staram się sobie przypomnieć tudzież przywrócić poprzednie schematy. Na razie domyślam się jaką drogą to trzeba przejść aby tam dojść. Podejrzewam, że trzeba będzie się do tego zmusić jakąś pracą umysłową. Po prostu muszę nad czymś zacząć dużo kombinować, nad czymś trudnym i skomplikowanym.
Ogólnie naprawiam się poprzez przypominanie sobie poprzedniego modelu, staram się gasić w sobie emocje, zwłaszcza te pozytywne. Gdy poczuję jakąkolwiek pozytywną reakcję, włączam coś jakby "stop" cofam taśmę i jeszcze raz przez to przechodzę tyle, że bez emocji a więcej myśląc, analizując. W ten sposób powinienem znaleźć drogę do poprzedniego modelu, to trochę jak labirynt.
Emocje są niedobre. Mniej się wie wtedy. Niczego się człowiek nie obawia choć też tym samym mniej go cieszą niektóre sprawy. Innymi słowy, bez emocji jestem inteligentniejszy.
Do niedawna też przeżywałem coś podobnego co Elkora przeżywa teraz, czyli całkowity brak emocji. Mam nadzieję że tu coś o tym napisze. Opisywała kiedyś taką sytuację z koleżankami w drugoplanowych rolach jak o mało samochód ich nie przejechał a ona spokojnie podeszła do kierowcy i coś tam mu tłumaczyła.
To zachowanie mechaniczne, człowiek jest jak robot.
Mnie trochę przeszło ale teraz to już całkiem.
Czuję jak 4w5 a nie 5w4. Niechaj czwórka ze mnie zejdzie. Myślę, że mi się to uda, to tylko kwestia czasu.