Yo pisze: Np. kto za kogo ma płacić?
Wolę sama za siebie, bo nie czuję się wtedy do niczego zobowiązana. Albo na zmianę - czasem ja, czasem on.
dlaczego w równouprawnionym świecie ciągle o mężczyzn jest wymagana inicjatywa, gdzie pójść, co zrobić, zagadać pierwszemu do dziewczyny itp. ?
To, po czyjej stronie jest inicjatywa na początku znajomości, to dla mnie nie jest kwestia równouprawnienia, tylko pewnej logiki:
I. ryzyko:
1) kiedy to mężczyzna zaprasza kobietę i ta się zgodzi, to wie, że jest ona nim zainteresowana (oczywiście wstępnie zainteresowana, bo wiadomo - trzeba się lepiej poznać, żeby przerodziło się w coś więcej)
2) kiedy kobieta zaprasza mężczyznę jako pierwsza nie ma żadnej pewności, czy zgodził się, bo jest nią zainteresowany, czy dlatego, że liczy na łatwy seks.
Oczywiście, kiedy mężczyzna zaprasza kobietę, też nie wiadomo, czy chodzi mu tylko o seks, czy o coś więcej. Ale kobieta ma wtedy większą kontrole nad sytuacją. Kiedy to ona jako pierwsze wychodzi z inicjatywą, ryzykuje. Jasne, że nie musi wskakiwać do łóżka na pierwszej randce. Ale dała sygnał, że będzie dla mężczyzny łatwiejszym obiektem niż inne i on to może umiejętnie wykorzystać, w rzeczywistości nie będąc nią zainteresowany jako partnerką na dłużej.
II. szacunek:
mężczyźni na ogól nie szanują tego, o co nie musieli się długo starać.
Powyższe dotyczy początku znajomości. Jak znajomość się rozwinie, inicjatywa powinna być po obu stronach.