Stosunek do wulgaryzmów
Stosunek do wulgaryzmów
Jak wiadomo, wulgaryzmy stały się powszechnym urozmaiceniem naszej mowy. Występują w roli synonimów, epitetów itd itp. Czy piątki stoją ponad tym? Czy też zdarza im się przeklinać? Jaki jest ich stosunek do tego zjawiska?
Przyczyną założenia tego tematu stało się zdanie wypowiedziane przez mój obiekt zainteresowania, który prawdopodobnie jest piątką.
-I jak podoba ci się na uczelni?
-Nudno jak chxx.
To zdanie zainspirowało mnie, i zmusiło do przeanalizowania problemu. Mój stosunek do przeklinania jest cholernie negatywny, i nie zdarza mi się to prawie w ogóle. Jak jest z Wami?
Przyczyną założenia tego tematu stało się zdanie wypowiedziane przez mój obiekt zainteresowania, który prawdopodobnie jest piątką.
-I jak podoba ci się na uczelni?
-Nudno jak chxx.
To zdanie zainspirowało mnie, i zmusiło do przeanalizowania problemu. Mój stosunek do przeklinania jest cholernie negatywny, i nie zdarza mi się to prawie w ogóle. Jak jest z Wami?
1w9
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Zaznaczyłem raczej rzadko, posługuje się nimi tylko w jakiś sytuacjach które powoduja lekkie wzburzenie, irytacje, bezradność. Zazwyczaj i tak sa wypowiedziane pod nosem do samego siebie np. ucieknie autobus, a się śpiesze to pod nosem rzuce jedna panie lekkich obyczajów . Co do przeklinania u innych to raczej mi nie przeszkadza chyba, że ktoś używa k***a jako przecinka to wtedy kaleczy uszy. Czasami też mam tak że jak usłysze nieswiadome przekleństwo u osoby rzadko przeklinajacej to podchwytuje je i uświadamiam jej że rzuciła wulgaryzm poprzez powtórzenie jej zdania z mocnym akcentem na dany wyraz. Acha i uważam że zajebiście to nie wulgaryzm
5w4, LII (INTj)
najlepszym przykładem na to że nie używam wulgaryzmów prawie wcale jest fakt że gdy powiedziałem kiedyś przy przyjacielu "kur.. mać" dość cicho bez jakichkolwiek silnych emocji (przynajmniej uzewnętrznionych intonacją) on popatrzył na mnie z przerażeniem...
czasami zdarza mi się że mówię... mówię... mówię... aż nagle chciałbym coś mocno zaakcentować (np "ale się wkur...łem") ale mówiąc "ale się..." jedyne co jestem w stanie zrobić to dłuższą przerwę i dokończyć "...wkurzyłem" to jest dla mnie żenujące że mam takie opory aby powiedzieć zwykłe przekleństwo... ale wynika to poniekąd ze świadomości że ja nie przeklinam i zmieniać tego nie chcę... jedyne co jest dla mnie uzasadnione to użycie przekleństw gdy naprawdę są one potrzebne (średnio pewnie raz na kwartał)...
kolejnym przykładem który już mnie rozbraja jest moje mówienie przez sen... i tak np kiedyś pojechałem na obóz... jadę pociągiem... i mam miejsce obok mojego przyjaciela... jako że jechaliśmy nocą więc naturalnie się przespałem... rano dostaję od niego nagranie na mp3 mojego przemówienia jak to w bardzo malowniczy sposób opisałem moją dziewczynę w stroju Ewy i... w każdym razie porno jak się patrzy... ale rozbrajający był fakt że całość przemówienia mimo że aż kipiała erotyką nie zawierała ani jednego wulgaryzmu...
czasami zdarza mi się że mówię... mówię... mówię... aż nagle chciałbym coś mocno zaakcentować (np "ale się wkur...łem") ale mówiąc "ale się..." jedyne co jestem w stanie zrobić to dłuższą przerwę i dokończyć "...wkurzyłem" to jest dla mnie żenujące że mam takie opory aby powiedzieć zwykłe przekleństwo... ale wynika to poniekąd ze świadomości że ja nie przeklinam i zmieniać tego nie chcę... jedyne co jest dla mnie uzasadnione to użycie przekleństw gdy naprawdę są one potrzebne (średnio pewnie raz na kwartał)...
kolejnym przykładem który już mnie rozbraja jest moje mówienie przez sen... i tak np kiedyś pojechałem na obóz... jadę pociągiem... i mam miejsce obok mojego przyjaciela... jako że jechaliśmy nocą więc naturalnie się przespałem... rano dostaję od niego nagranie na mp3 mojego przemówienia jak to w bardzo malowniczy sposób opisałem moją dziewczynę w stroju Ewy i... w każdym razie porno jak się patrzy... ale rozbrajający był fakt że całość przemówienia mimo że aż kipiała erotyką nie zawierała ani jednego wulgaryzmu...
Ostatnio zmieniony czwartek, 15 listopada 2007, 22:41 przez misiek, łącznie zmieniany 1 raz.
Raczej rzadko.
Kiedyś nic, gimnazjum mnie popsuło. Starałam się być bardziej "na luzie". Nie denerwują mnie wulgarne słowa, chyba że k... albo ja pier... jest używane co chwila. Tak to jest ok.
Teraz przeważnie nie przeklinam - lub - dla wzmocnienia słów emocji - zamiast wkurzać - wkur..., zamiast ale fajnie - zajebiście (tego podobnie jak Autsajder nie uznaję za przekleństwo).
Zdarza mi się też na siebie, w myślach i tu chyba najczęściej, choć niewypowiedziane, gdy jestem na siebie zła, czasem nawet z błahych powodów, np. zająknę się przy proszeniu o coś w sklepie.
Kiedyś nic, gimnazjum mnie popsuło. Starałam się być bardziej "na luzie". Nie denerwują mnie wulgarne słowa, chyba że k... albo ja pier... jest używane co chwila. Tak to jest ok.
Teraz przeważnie nie przeklinam - lub - dla wzmocnienia słów emocji - zamiast wkurzać - wkur..., zamiast ale fajnie - zajebiście (tego podobnie jak Autsajder nie uznaję za przekleństwo).
Zdarza mi się też na siebie, w myślach i tu chyba najczęściej, choć niewypowiedziane, gdy jestem na siebie zła, czasem nawet z błahych powodów, np. zająknę się przy proszeniu o coś w sklepie.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?
Kan du talar svenska?
Re: Stosunek do wulgaryzmów
To specjalnie, czy Ci się wymsknęło?Mal pisze:Mój stosunek do przeklinania jest cholernie negatywny
Klnę, ale w granicach przyzwoitości. Wiem kiedy mogę sobie na to pozwolić i wiem kiedy użyć ładniejszej polszczyzny. Mimo to nadużywanie wulgaryzmów mnie drażni..
There is no you, there is only me.
Re: Stosunek do wulgaryzmów
od kiedy cholernie jest przekleństwem?Mr.Mey pisze:To specjalnie, czy Ci się wymsknęło?Mal pisze:Mój stosunek do przeklinania jest cholernie negatywny
to po prostu pospolite określenie na więcej niż bardzo ale do przekleństwa to się ni jak nie ma... przynajmniej według mnie i definicji słownikowych mi dostępnych
Zależy od sytuacji i otaczających mnie ludzi. Nigdy nie muszę się jakoś wybitnie powstrzymywać, ale w gronie, które przeklinam, ja równierz przeklinam. W efekcie mogę przez pół roku brzydkiego słowa nie powiedzieć, po czym przez miesiąć (np. wyjazd) klnę jak szewc.
Ale generalnie są osoby, przy których się po prostu nie przeklina - gdyby mi się zdarzyło czuł bym się głupio.
Ale generalnie są osoby, przy których się po prostu nie przeklina - gdyby mi się zdarzyło czuł bym się głupio.
5w4/INTP/ sp/sx/so
Czasem nie klnę w ogóle, a czasem klnę jak najęty. Zależy od okoliczności, nastroju i towarzystwa. Potrafię się kontrolować. Jak się zdenerwuje to często rzucam mięsem, ale bardziej w sytuacji złości na samego siebie albo na przedmioty. W stosunku do osoby ludzkiej mam silne opory.
6w5, ESI, sp/soc
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
Widać dla ciebie jest całkiem normlnym słowem już.misiek pisze:od kiedy cholernie jest przekleństwem?
Ja klnę, kiedy chcę się wyżyć emocjonalnie. Nie jestem jakimś szczegolnym przeciwnikiem samego przeklinania. Uważam jednak, że jak każde słowa wulgaryzmy powinny być używane zgodnie z ich przeznaczeniem. Nie jako przecinki.
Nie rozumiem ludzi, którzy na codzień potrafią obyć się prawie bez przeklinania a przy ludziach klną jak tylko mogą, tylko po to, żeby zaszpanować nonszalancją. Moim zdaniem to jest żałosne.
Mam nadzieję, ze żadna 5 tak nie robi.
Re: Stosunek do wulgaryzmów
Jesli o mnie chodzi, to kocham jezyk polski w calej jego krasie. Przeklinam. Zaleznie od sytuacji, humoru, towarzystwa, etc. Panuje nad tym. No moze czasem wymknie mi sie cos, albo sie zapedze . Ale nieraz zdarza sie tak, ze zdanie nie ma zupelnie wydzwieku bez przeklenstwa. Nie lubie tez wcale prostackiego przeklinania. Nie trzeba chyba tego komentowac. Przeklenstwo to nie jest zlo samo w sobie. To slowo o konkretnym wydzwieku, w odpowiednim kontekscie jest calkiem na miejscu. Nie widze wiec w nich nic zlego. Bawi mnie np. gdy kumpel mowi "siusiak", zamiast "fiut", lub gdy jakis mily 40-letni pan mowi "kuuur-czaczki!". No ale to drugie to znow co innego. Jezyk jest roznorodny, kazde zdanie jest czym innym. Kazdy ma swoj sposob mowienia, wiec przeklenstwa to zaledwie kropelka w morzu jezyka.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
nie jest... staram się nie używać słów takich jak ogromnie, cholernie, zajebiście... bo one niosą za sobą przekaz jedynie wtedy gdy są używane rzadko... jeśli ktoś za każdym razem zamiast bardzo mówi cholernie to jego cholernie traci na znaczeniu i staje się zwykłym bardzo...ktośtam pisze:Widać dla ciebie jest całkiem normlnym słowem już.misiek pisze:od kiedy cholernie jest przekleństwem?
w ciągu ostatniego pół roku użyłem tego słowa dwa razy... raz powiedziałem mojej dziewczynie że ma cholernie ładne oczy (efekt rozmowy o tym dlaczego uważam ją za boginię piękna) a drugim razem właściwie sam nie pamiętam... w każdym razie efekt jaki osiągnąłem dzięki temu że po raz pierwszy usłyszała ona słowo cholernie z moich ust użytego do podsumowania opisu jej oczu był nader zadowalający