Milcząca koleżanka
Milcząca koleżanka
W nowej klasie jakoś nawiązałam kontakty. Zauważyłam (z resztą wszyscy to zauważyli), ze w klasie jest Basia*, która w ogóle się nie odzywa. Ba, nawet nie próbuje. Nie stoi w kółeczkach rozmawiających i się nie przysłuchuje. Czasem stoi trochę bliżej i udaje, że nie słucha a słucha. Prawie na wszystkich przerwach się uczy, ale nie jestem pewna, czy po prostu nie patrzy w otwarty zeszyt (no bez przesady, przed religią??). Chcę jej jakoś pomóc. Możliwe nawet, że mi się to trochę udaje. Parę razy podeszłam do niej i zagadałam z takich typowych rzeczy jak - skąd jesteś, kogo w tej klasie znałaś przedtem, ile osób miałaś w poprzedniej klasie, jaką mamy teraz lekcję. Może nie ma widocznych postępów, odpowiada krótko i rzeczowo na pytania, ale raz się do mnie niepewnie uśmiechnęła na ułamek sekundy. Jak siedziałam jedną przerwę sama i wcinałam kanapkę podeszła do mnie i stała koło mnie. Jak udaje że nie słucha, to udaje, że nie słucha gdzieś niedaleko mnie. Tylko, no, nie mam pojęcia o czym do niej zagadywać i czy to ma w ogóle jakiś sens. Inna koleżanka z klasy, która chodziła z Basią do jednej szkoły, mówiła, ze ona zawsze taka była, zawsze milczała i się uczyła. Sama też nie potrafię przecież dobrze się zaprzyjaźniać (względnie - zakoleżankowywyać). Nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.
*imię zmienione
*imię zmienione
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?
Kan du talar svenska?
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
Jesteś piątką, więc chyba sama również nie lubisz nachalności i pieprzenia 3po3 jako sposobu integracji. Teraz odnieś to w stosunku do niej i spotęguj (bo jest, jak widać, niczym innym, jak po prostu jeszcze większą introwertyczką). Skoro już się nawet raz do ciebie uśmiechnęła to i tak dużo To byłoby takie piątkowe zaprzyjaźnianie się - stanie w milczeniu i... i nic więcej... to w sumie chyba wystarczy ;]
5w4
XNTp
XNTp
Re: Milcząca koleżanka
Z tego opisu wynika, że chcesz się z nią zakolegować (to się chwali ). Ja bym zaczęła od pytania czy "możemy siedzieć razem w ławce na biolcy?"... albo możesz jak gdyby nigdy nic przysiadać się (np. na chemii jeśli jest taka możliwość) i nie zawracać głowy pytaniami. Najlepszym sposobem na zacieśnianie znajomości jest "wymowne milczenie ławkowe", wymiana długopisów, wspólne zajadanie kanapek na przerwach i oswajanie się ze sobą przez samą obecność w sytuacjach stresowych (odpytywanko), która z czasem zacznie się prosić o jakąś dłuższą konwersację niż "ile do dzwonka?". Zagajanie na siłę może trącić sztucznością, a u osób wyjątkowo introwertycznych (Basia przypomina mnie z czasów LO) może nawet wzbudzać podejrzenia co do intencji osobnika, który zadaje tyle pytań.melonka pisze:Sama też nie potrafię przecież dobrze się zaprzyjaźniać (względnie - zakoleżankowywyać). Nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.
5w6
Też myśle że jeśli jest bardzo zamknięta w sobie to doceni możliwe że już ciebie uwaza za jedyna osobę z którą mogłaby się zaprzyjaźnić, skoro kręci się wokół ciebie to chce cię sprowokować do rozmowy byś pierwsza zaczęła. Pozatym to świetny poligon doświadczalny do nauki zagadywania.
5w4, LII (INTj)
Ta koleżenka tylko udaje, że się uczy może być skrajnie introwertyczna, aczkolwiek nie musi (swoją drogą przed lekcją nie można się niczego nauczyć) chciałaby podejść i pogadać, ale odczuwa wewnętrzną blokadę . Móże więc to Ty i twoje koleżnaki rozpoczniecie rozmowe
Wygrywa ten, któ ma jasno określony cel i pragnienie, aby go osiągnąć.
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Głównie siedzi sama. Siedzę z nią na jednej lekcji. Jak na razie ustaliłyśmy, że za tydzień ona przynosi podr, za 2 tygodnie ja. Tylko, hm... nie mam zamiaru z nią cały czas przebywać, bo pozostali mogą 'wypluć' i mnie, z resztą to jest... nudne. Już kilkakrotnie słyszałam ciche naśmiewania/obgadywania, jak to Basia nic nie robi tylko milczy i się kuje (oni niby co innego robią prawie cały czas -.-). Ponoć jej rodzice są nauczycielami i to dlatego tak się uczy, ale no bez przesady.
Nie kręci się obok mnie cały czas, czasem (często?) idzie daleko daleko na drugi koniec korytarza i nos w zeszyt/siedzi i się patrzy w ścianę.
Zobaczymy jak to się rozwinie.
Nie kręci się obok mnie cały czas, czasem (często?) idzie daleko daleko na drugi koniec korytarza i nos w zeszyt/siedzi i się patrzy w ścianę.
Zobaczymy jak to się rozwinie.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?
Kan du talar svenska?
Nie byłabym wcale pewna czy Twoja koleżanka na pewno uczy się na przerwach. W liceum też przez to przechodziłam, może nie w takim stopniu, ale jednak. Zeszyt czy książka to ratunek i przed otoczeniem, ludźmi, ale też... przed nudą. No bo skoro z nikim się nie rozmawia, to trzeba przecież znaleźć sobie jakieś zajęcie, choćby prowizoryczne, byleby nikt się nie czepiał, dziwnie nie patrzył, nie dokuczał, etc. Trzeba się czymś zająć, by jakoś znieść tłum ludzi. Moim zdaniem tak to działa. I wydaje mi się, że ona potrzebuje kogoś, z kim mogłaby pogadać, dobrze, że próbujesz z nią nawiązać kontakt. To, że odpowiada rzeczowo i zwięźle może oznaczać, że po prostu nie wie, co ma dalej powiedzieć lub jak powiedzieć, może boi się przejąć inicjatywę rozmowy. Może nie mieć zaufania do otoczenia, w tym i do Ciebie, bo może kiedyś z powodu tego, że trzymała się na uboczu, dokuczano i wyśmiewano się z niej i teraz myśli, że wszyscy są tacy sami. Myślę, że pomysł, by zaproponować wspólne siedzenie w ławce jest dobry. Grunt to się nie narzucać, ale dać przy tym do zrozumienia, że jest się kimś przyjaznym. I jeszcze jedno. Nie patrz na to, co mówią inni. Nic, że się śmieją, że próbujesz z Basią się zakolegować. Ludzie przychodzą i odchodzą, a kto wie, może to będzie przyjaźń na całe życie...
5w4
Tak, Inca ma w sumie rację. Ja bym się cieszył jak by mi ktoś wspólne siedzenie zaproponował
Ale jeśli chodzi o rozmowy na przerwach... pewnie, że można spróbować, bo to fakt, że ja często zeszyty cztałem z nudów... inna sprawa, że najczęściej na prawdę wolałem poczytać zeszyt (zawsze coś w głowie zostanie) niż gadać
Ale jeśli chodzi o rozmowy na przerwach... pewnie, że można spróbować, bo to fakt, że ja często zeszyty cztałem z nudów... inna sprawa, że najczęściej na prawdę wolałem poczytać zeszyt (zawsze coś w głowie zostanie) niż gadać
5w4
No tak... Czasami lepszy ten zeszyt, zwłaszcza, jak w pobliżu brak osób, z którymi można porozmawiać, ale tak na serio. Tzn. takimi, które traktują Cię poważnie, są szczere i nie polecą zaraz z jęzorem do kogoś trzeciego, bo "niemowa" raczył(a) wreszcie się odezwać. A z wiadomości zeszytowych faktycznie coś zawsze pozostanie.
Cieszę się, że twierdzicie, że mam rację. Tak rzadko mi ją ktoś przyznaje... Może też dlatego, że w towarzystwie rzadko się odzywam, ale to już całkiem inna sprawa..
Cieszę się, że twierdzicie, że mam rację. Tak rzadko mi ją ktoś przyznaje... Może też dlatego, że w towarzystwie rzadko się odzywam, ale to już całkiem inna sprawa..
5w4